
³⁵ - ᴛᴏɴɪɢʜᴛ ɪ ɴᴇᴇᴅ yᴏᴜʀ ʜᴇʟᴩ ʀᴇᴍᴇᴍʙᴇʀɪɴɢ ᴍyꜱᴇʟꜰ
↷더 큰 모험엔 언제나
위험이 따르는 법
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
『instagram ✉︎ detailhun_x』
— Jak to dał ci wolne?
Jongin wzruszył ramionami, dmuchając intensywnie na wysychający mu na paznokciach lewej ręki czarny lakier do paznokci, starając się nie dotknąć żadnego z wałków które miał wpięte we włosy
Zjawił się w mieszkaniu Baekhyuna z torbą sportową przewieszoną przez ramię, pizzą hawajską w ręce i mamrocząc coś pod nosem o nocowaniu, wprosił się do środka.
Dawno się nie widzieli, dlatego też takie niezapowiedziane odwiedziny bardzo ucieszyły Byuna.
— No normalnie - Odpowiedział, zgarniając kawałek pizzy, upewniwszy się, że lakier całkowicie stwardniał. — Przysłał mi wiadomość, że dzieci wyjeżdżają do jego rodziców i mam sobie wziąć z tej okazji dwa dni urlopu. Wiesz co jest najśmieszniejsze z tej całej sytuacji? Zapłaci mi całą dniówkę za to
Nie miał pojęcia co dokładnie stało się bossmanowi, że postanowił być tak hojny i zapłacić mu za czterdzieści osiem godzin nic nierobienia, przeplatanego jedzeniem śmieciowego żarcia i możliwą opcją wyjścia do klubu, gdzie spije się jak świnia i nie będzie kontaktował, ale chciałby sobie zażyczyć by działo się to jak najczęściej.
Dobry szef to hojny szef - takiego go Jongin lubił najbardziej.
Gdy nie przynudzał i nie zachowywał się jak osiemdziesięcioletni staruszek z zalążkiem demencji.
—No a co z twoim wolnym raz w tygodniu? — Dopytywał Baekhyun, zdejmując z twarzy kawałek ogórka, którego powąchał i gdy uznał, że nie czuć od niego zapachu chemii z maseczki aloesowej nałożonej wcześniej, zjadł go za jednym razem. — W poniedziałek byliśmy w klubie u chłopaków na sprzątaniu a przypominam ci, że dzisiaj jest środa i powinieneś w teorii być w pracy
—Po co zaglądać darowanemu koniowi w zęby? Trzeba korzystać z dobroci szefa, póki można
— Ale jest to dość dziwne zachowanie — Drążył dalej Baekhyun, nie dając za wygraną. — Który szef idzie ci tak na rękę i płaci za dni wolne? Żaden normalny pracodawca nie będzie traktował swojego pracownika jak dobrego kumpla, który większość czasu spędza poza domem, niż na opiece nad dziećmi
Miał rację i to nawet sporą.
To wydawało się być podejrzane i nie pasujące za grosz do sztywnej i uczulonej na dobrą zabawę jednostki jaką był jego szef.
Pamiętał jak chciał poprosić go o wolny weekend by pojechać na water festival za miasto i móc pozachwycać się nad Jay Parkiem w mokrym podkoszulku to ponad czterdzieści minut opowiadał mu o tym jak szkodliwe są festiwale, na których myślą przewodnią jest alkohol, golizna i poznawanie obcych ludzi.
Straszył go porwaniem do Wietnamu, gdzie zrobią z niego dawce organu bądź upiją i wykorzystają, gdy nie będzie się tego akurat spodziewał.
Mógł o tym pomyśleć wcześniej.
Poszedł po swój telefon i rzucając monotonnie kawałek ciasta od pizzy, zadzwonił do jedynej osoby, która będzie cokolwiek wiedzieć w tym temacie i go nie okłamie.
Dając na głośnomówiący, usiadł obok Baekhyuna, kładąc mu nogi na kolanach a głowę oparł o jego prawe ramię.
Odetchnął z ulgą gdy odebrał po drugim sygnale.
— Kochanie, musimy porozmawiać — Zaczął poważnym tonem, zerkając jednym okiem na Baeka, który przytakiwał mu by kontynuował. — Tylko bądź ze mną szczery i pamiętaj, że obiecaliśmy sobie by nie otaczać się negatywną energią
— Nie zgadzam się na żaden trójkąt cukiereczku. Mówiłem ci, że ja się nie lubię dzielić z ludźmi tym co mam i jak już mnie przymuszasz do seksu to wolałbym już iść w tradycje
— Tao mi o bossmana chodzi — Odpowiedział urażonym tonem, notując sobie jednak w głowie by zapamiętać propozycje wspólnego stosunku od Tao, gdy nadejdą ciężkie czasy a on będzie zbyt długo singlem, by mogło mu jakkolwiek zależeć. — Dlaczego dał mi wolne? I to akurat wtedy, jak tydzień temu odmówił mi pojechania na festiwal. Czy on planuje mnie zwolnić? Nie okłamuj mnie, bo napuszczę na ciebie Chińską jaszczurkę
Słysząc w odpowiedzi głośny śmiech, przypominający wycie hieny, zastanawiał się przez ułamek sekundy nad rozłączeniem i napisaniem mu, jak bardzo się na nim zawiódł, wysyłając po tym długą wiadomość głosową jak mocno boli go serce, że on – jego egzotyczna miłość, nie traktuje go poważnie.
"On na pewno coś ukrywa, nie daj mu się podpuścić" – szepnął mu do ucha Baekhyun, przysuwając się bliżej telefonu, chcąc wychwycić w jego głosie jakąkolwiek nutę kłamstwa.
Był wielkim zwolennikiem teorii spiskowych i często wichrzył w ludziach spisek, wierząc w to, że kłamią oni o wiele częściej niż się do tego przyznają.
Spędzał minimum godzinę dziennie siedząc na telefonie i oglądając filmiki na tiktoku o płaskiej ziemi, kosmitach żyjących wśród nas i o tym jak duże koncerny farmaceutyczne specjalnie zatruwają jedzenie i wodę by ludzie kupowali coraz to więcej leków i suplementów, oddając każdy swój zarobiony grosz najbliższej aptece.
Na szczęście nie odbiło mu na tyle, by chodził z foliową czapką na głowie i kręcił spiski odnośnie wszystkiego, jednak blokowało mu to drogę do randkowania i znalezienia sobie kogoś, kto wytrzymałby z jego dziwactwami i nie wyśmiewał go za to.
— Ginie ty za bardzo chciałbyś wszystko wiedzieć — Odpowiedział po chwili ciszy. — Kyungsoo po prostu pojechał do swoich teściów, musiał coś załatwić i nie chciał ci nic mówić, bo jest to dla niego dość wrażliwy temat. Nie ma co się denerwować, to nie dotyczy ciebie i twoich urlopów
— Do teściów? Wrażliwy temat? Nie bardzo rozumiem
— A co miał powiedzieć? Że oglądanie rodziców żony, która od niego uciekła przy pierwszej lepszej okazji sprawia mu fizyczny ból? — Odpowiedział, ze słyszalną złością w głosie, przez co prawie szepcze, gdy życzy mu miłego urlopu. — Baw sie dobrze cukiereczku i pamiętaj, by wrócić do pracy w pełni sił. Będę tęsknić, buźka
Rozłączył się, zostawiając Jongina z uczuciem dziwnego niepokoju, który oplatał się wokół niego jak ciasny uścisk.
Odchrząkuje i wstając z fotela, podchodzi do swojej torby, z której wyciąga czarne skórzane spodnie i prześwitującą koszulę tego samego koloru.
Miał zamiar zostać z Baekiem w domu i pijąc wino, oglądać jakieś ckliwe romansidła, jednak po niesatysfakcjonującej rozmowie z Tao, zdecydował się na relaks za pomocą stosowanych dawniej środków czyli pójście do klubu.
— Gotowy na niezapomniany wieczór swojego życia?
Już którąś minutę siedział przy barze, na skraju parkietu, gdzie zmieniające co chwile kolor światła oblewały jego sylwetkę błękitami, czerwienią i pomarańczą.
Wyglądał olśniewająco i przyciągał spojrzenia innych mężczyzn mimo siedzenia bez humoru i sączenia rozwodnionego drinka z palemką.
To był jego pomysł na wyjście do klubu i zaznanie trochę szaleństwa, dlaczego więc nie potrafił się wyluzować, wciąż zamartwiając się Kyungsoo?
Nie miał żadnego prawa by wtrącać się w jego sprawy osobiste i zaglądać tam, gdzie nie był zapraszany.
To jego szef i łączyła ich relacja czysto biznesowa.
A przynajmniej powinna – traktował Soo jak przyjaciela i cokolwiek go męczyło, jemu również nie dawało spokoju.
Mimo śmiejących się wokół ludzi, głośnej muzyki i okazjonalnych prób zaczęcia rozmowy ze strony barmana, czuł się jak w bańce, która zagłuszała szczelnie otaczający go świat.
Zamiast bawić się z Baekiem, który zniknął w tłumie tańczących osób, to myślał co powinien zrobić by okazać Kyungsoo wsparcie, nie wypadając przy tym zbyt nachalnie.
Główkując nad tym sporo, finalnie postanowił mu wysłać wiadomość, nie chcąc dalej marnować reszty nocy, siedząc samotnie jak nieudacznik, którym bądź co bądź jeszcze nie był.
From: kim jongin
To: do kyungsoo
↳ Cześć bossman! Wiem, że mam wolne i nie powinienem ci teraz zawracać głowy, jednak chciałem się tylko zapytać czy wszystko u ciebie w porządku? Byłeś nieco nieobecny rano, dlatego wolałem zapytać cię teraz niż przy dziewczynkach. Chcę, żebyś wiedział, że nieważne co by się zadziało, możesz na mnie liczyć, jak na dobrego przyjaciela przystało. Pamiętaj, że po każdej zimowej burzy przychodzi wiosna 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro