Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁴ - ᴛʜᴀᴛ'ꜱ ᴏᴋᴀy, ᴋɪᴅꜱ ᴛᴇɴᴅ ɴᴏᴛ ᴛᴏ ʟɪᴋᴇ ᴍᴇ

↷ 더 큰 모험엔 언제나
위험이 따르는 법

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───

Nie wie dokładnie, ile czasu stał w miejscu i przetwarzał to, co wydarzyło się przed chwilą.

Czy on właśnie został nianią?

Tak bez żadnego, większego przeszkolenia.

Nadal do niego to nie docierało i gdyby chłopak, który wycierał wcześniej kurze nie dźgnął go palcem w policzek, zapewne dalej zamyślił by się w swoich, na tą chwilę chaotycznych myślach.

— Jesteś zupełnie zdrowy na umyśle, czy trzeba będzie tobie też zafundować terapeutę? — Zapytał zaciekawiony, okrążając go i przyglądając mu się uważnie.

— To ktoś tutaj ma terapeutę?

— Seunghee, jedna z dziewczynek chodzi na terapię.
Dlatego, jakbyś poczuł, że tracisz resztę zdrowego rozsądku, to zapytaj jej o numer — Wyjaśnił, puszczając mu oczko.

— To ile tu jest dzieci?
I jak bardzo one są małe?
Bo jeśli chodzi o niemowlaka, to ja się boję go nawet dotknąć.

— Trójka.
Seunghee i Eunbin - bliźniaczki,
mają osiem lat.
Sungmin jest najstarszy - ma dziesięć lat — Wyjaśnił, wyliczając na palcach.

— Ktoś tutaj miał bardzo produktywny czas w swoim życiu — Mruknął cicho, zastanawiając się po krótce jakim rodzicem jest jego pracodawca.

— Chodź, pokażę ci twój pokój, zanim zaczniesz mi się tutaj zamieniać w skałę — Zażartował, pchając go lekko do przodu opuszkami palców i ruszył do przodu, machając tylko na Jongina ręką, by ten ruszył w ślad za nim.

Powoli ruszył do przodu, wspinając się po pięknych, marmurowych schodach na górę.

— To niania ma tutaj pokój?

Im dłużej rozglądał się po posiadłości, tym dłużej był przekonany o tym, że jego szef musi być obrzydliwie bogaty, bądź jest szefem jakiegoś gangu.

Chociaż patrząc po wyglądzie to obstawiał dużą część na drugą opcję.

Samym swoim wyglądem nie wywarł na nim wrażenia, a Kim widział go tylko przez kilka minut.

— Tak, głupku.
Masz ładniejszą sypialnię ode mnie, więc nie marudź za bardzo — Zatrzymali się przy białych, sporych drzwiach, które otworzył za pomocą lekkiego pchnięcia do przodu.

Na widok swojego nowego miejsca spoczynku o mało co nie wyskoczyła mu szczęka z zawiasów.

Pokój Kaia był trzy  razy większy od tego, który wynajmował w domu swojej stukniętej siostry.

— Tao, weź mnie uszczypnij, bo nie wierzę — Szepnął, robiąc krok do przodu i podziwiając ogromne łóżko, które z pewnością pomieściłoby pięć osób.

Nie trzeba było mu długo powtarzać i już sekundę później, Jongin trzymał się za obolałe ramię, strzelając gromami z oczu w jego stronę.

Nim pomyślał nad tym, by dodać coś jeszcze, usłyszał trzask drzwi i kilka dziecięcych krzyków, dochodzących  z dołu.

— Chyba właśnie zaczynasz pracę, chłopie — Poklepując go lekko po ramieniu odszedł, zostawiając załamanego Jongina są korytarzu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro