¹⁹ - ʟᴏᴏᴋ ʜᴏᴡ ꜰʀᴇᴇ yᴏᴜ ᴀʀᴇ
↷ 더 큰 모험엔 언제나
위험이 따르는 법
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
kyungsoo's part
To była najgorsza noc jego życia.
I to nie taka w stylu „oh, to wszystko jest do dupy, bo nigdzie nie ma mojego ulubionego buble tea", tylko „mam ochotę zakopać się pod ziemie i nigdy z niej nie wychodzić".
To właśnie była taka noc.
Przez większość czasu nie mógł zasnąć, bolały go plecy od twardej i niewygodnej ziemi na której musiał spać.
Miał śpiwór, to fakt, jednakże nie mógł równać się do wygodnego materaca na którym przyzwyczajony był do spania.
Gdy znalazł w końcu idealną pozycję do spania, czuł jak chodzi po nim najróżniejsze robactwo leśne, o jakim mu się nie śniło, próbując je z siebie zrzucić; jednakże przez długie minuty nie był w stanie wyzbyć się tego przekonania, że mrówki nie opuściły jego przestrzeni prywatnej.
Kto normalny chciał spać wśród dzikich zwierząt i trujących roślin?
Oczywiście, że taki wariat jak Jongin, który spał sobie smacznie obok niego, nie reagując na żadną z trzydziestu jego prób wołania o pomoc.
Pasowało mu najwidoczniej spanie między szyszkami i krecimi norami, czego nie można było powiedzieć o Kyungsoo.
Nie przesiedział w tym lesie nawet dnia, a już chciał wracać i gdyby nie brak zasięgu, już dawno zadzowniłby by po Yifana, który nie zmuszałby go do przebywania w takich spartańskich warunkach.
— I jak się spało, Soo?
Nie kontaktował zbytnio, gdy przed ósmą rano siedzieli przy ognisku, gotując wodę na herbatę i jedząc kanapki, które zrobił Tao na podróż.
Miał pewne wątpliwości co do ich świeżości, ale mężczyzna upierał się, że świeżych nigdzie nie dostaną.
Na jego oko wsadzenie pasty jajecznej i szczypiorku między dwie kromki chleba, które marynowały się całą noc w pudełku pozostawionym w samochodzie nie było dobrym pomysłem.
Sam zapach był wątpliwy i odstraszał od siebie, co potwierdziły dzieci, które marudząc rozglądały się na boki, czekając na swoją codzienną porcję płatków owsianych z owocami.
— Dokładnie tak, jak wyglądam — Burknął niemrawo, pooprawiając swoje okulary — Nienawidzę dzikiej natury i tego... brudu
Tak, był mieszczuchem, który wieś widział tylko w telewizji, a jedyną styczność z naturą stanowił ogród jego matki, do którego uciekał, gdy się pokłócili.
Nie interesowało go jezioro, śpiewanie piosenek pod gołym niebem i pieczenie pianek przy ognisku.
Soo wolał biurowce i dźwięk ruchliwej ulicy.
Lubił stać w korkach, gdzie mógł przez co najmniej półtorej godziny się wyciszyć i pobyć z samym sobą, lubił neony sklepów obok których przejeżdżał codziennie od kilkunastu lat.
Lubił ten pośpiech, który kazał mu iść do przodu i nie zatrzymywać się chociażby miało zależeć od tego jego życie.
Tak został nauczony i taki tryb życia jak najbardziej mu odpowiadał.
— I jak wam minęła noc robaczki wy moje kochane?
Pojawił się w końcu Jongin, który zaginął po tym, jak obudził niemal wszystkich (oprócz Kyungsoo, który był sekundy od dostania zawału) waląc kamieniem o garnek, który wytrzasnął niewiadomo skąd.
Usiadł tuż obok swojego szefa z taką siłą, że niemal wywalił ich z pniaka na którym siedzieli.
Pomimo wcześniej pory i lekkiego chłodu dobiegającego ze strony jeziora, ubrany w krótkie spodenki plażowe wyglądał spośród nich wszystkich najlepiej.
Dzięki bandanie na głowie i potarganych włosach przypominał nastolatka z filmów młodzieżowych, niż nianie trójki marudnych dzieci.
— Sungmin całą noc mnie kopał, bo śniły mu się zajęcia karate, na których dostał bęcki od małej dziewczynki — Burknął, przeciągając się odspale, na co chłopak wzruszył tylko ramionami jedząc swoją kanapkę.
Bliźniaczki znalazły niedaleko polanę pełną kwiatów i od piętnastu minut zajęte były robieniem dla siebie bransoletek ze stokrotek, które zamierzały nosić przez cały wyjazd.
— A jak wam się spało, księżniczki? — Zwrócił się Kim do dziewczynek, które z uśmiechem na ustach przerwały swoje zajęcie, by mu odpowiedzieć.
— Bardzo dobrze, Nini. Widziałyśmy motyla, który był cały biały i miał dużą plamkę na skrzydle, prawda, że super?
Pokiwał głową, pokazując dwa kciuki do góry, by pokazać, że podoba mu się ich wypowiedź.
Robił tak, bo Seunghee wolała porozumiewać się za pomocą gestów, niż słów i to Eunbin była tą siostrą, która mówiła za nie dwie i wystawiała się przed szereg, jak wymagała od tego sytuacja.
— Bossman, jak ci się spało, huh?
— Szczerze? — Westchnął głośno, zastanawiając się nad tym, jak ma sformułować swoją odpowiedź, by nie zabrzmiała ona zbyt ofensywnie — Nie mogłem spać całą noc, jakieś ptaki mi gderały nad namiotem, robactwo po mnie chodziło, a ziemia była strasznie twarda. Nie mam jak nawet wypić kawy
— Nie jeździłeś nigdy na wycieczki pod biwak?
— Jeździłem, ale do Fracji czy też Anglii by zwiedzać muzea i jadać w drogich restauracjach. Nie odważyłem się z własnej woli spać w lesie. Zostałem ojcem dość szybko i musiałem dorosnąć, a nie bawić się w Tarzana
jongin's part
— Jesteś gotowy?
— Nie, odejdź ode mnie
— Nie przesadzaj bossman, nic ci nie będzie. To jak?
Po improwizowaym śniadaniu, na które składały się zepsute kanapki Zitao i rozwodniona herbata, a Kyungsoo miał ochotę zapaść się pod ziemię ze zirytowania, przyszedł czas na kąpiel.
I to nie byle jaka kąpiel.
Według planu Kaia mieli wykąpać się w jeziorze, które znajdowało się pięć minut od ich campingu.
Był tylko jeden problem, a mianowicie taki, że Soo nie chciał nigdzie iść.
Stanął w miejscu i niczym naburmuszone małe bobo, obserwował jak Tao i jego córki idą , trzymając się za ręce, gdy Sungmin idąc z boku, rzucał kamieniami przed siebie.
— Jest rano i jest zimno, ja mnie chcę tam iść. Pragnę hotelu z prądem i bieżącą wodą, gdzie śniadanie byłoby zjadliwe i nie trujące
— Dobra słuchaj bossman — Zaczął, podchodząc do niego i łapiąc go za rękę mocno by nigdzie nie poszedł — Przestań wydziwiać i szukać wymówek, by zepsuć nam wyjazd, okay? Dziewczynki bardzo się cieszą, że tu są i mogą zbierać kwiaty, ba nawet Sungmin pokazuje ludzkie odruchy. Możesz więc skończyć z tym byciem niezadowolonym? Nie spędzasz z dziećmi czasu na codzień, wykorzystaj to i pokaż, że własny ojciec je kocha
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony, zaczął ciągnąć go za rękę w stronę jeziora, gdzie będą spędzać razem czas i dobrze się bawić.
Nawet, jakby musiał zmusić go do tego, przywiązując do drzewa.
Był harcerzem w młodości i nie miał problemu z węzłami i pułapkami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro