Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

²² - ɪᴛ'ꜱ ᴏᴋᴀy ᴛᴏ ᴩʟᴀy ᴡɪᴛʜ ᴍᴇ, ᴄᴀᴜꜱᴇ ᴛʜᴇʀᴇ'ꜱ ɴᴏᴛʜɪɴɢ ɪ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ʜɪᴅᴇ

↷ 더 큰 모험엔 언제나
위험이 따르는 법

─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───


Od kiedy Jongin został nianią, był jeden dzień w jego ciężkiej pracy, którego wiecznie wyczekiwał, odhaczając dni do niego w swoim kalendarzyku z pelikanem, który ukradł któregoś razu z gabinetu Kyungsoo a mianowicie – dzień wolny.

Ten jeden wolny dzień w miesiącu, gdzie przez całe dwadzieścia cztery godziny jest wolny niczym ptak i nie musi słuchać wywodów Sungmina o jego karze na Nunchaku, które zabrał mu, gdy próbował wystraszyć Baekhyuna czy reagować na płacz bliźniaczek gdy nie mogły grać na wiolonczeli tego, co sobie wymyśliły.

To właśnie dzisiaj mógł oddać dzieciaki pod opiekę Tao i nie martwić się o to, czy któreś z nich skończy ze złamaną ręką.

— Kocham tego, co wymyślił dzień wolny od pracy — Powiedział z uśmiechem, zapinając na wewnętrznej stronie ucha kolczyk, po czym odwrócił do siedzącego na kanapie Baekhyuna, który czytał najnowszy numer Cosmo.

Mieli zaplanowali dzisiaj cały dzień pełen rozrywek, plotek i nieograniczonej ilości tematów, o których będą rozmawiać jak tylko uda im się przekroczyć próg tego domu.

— Serio? — Zapytał go z rozbawieniem Baek, kręcąc nosem na temat artykułu, w gazecie, który był tak źle napisany, że nie miało to jakiegokolwiek prawa bytu — Od kiedy ty pracujesz? Jak byłem tu ostatnim razem, to bliźniaczki siedziały na podłodze i malowały farbą a Sungmin strzelał z kuszy na ogrodzie. Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że pracujesz nad opieką kogoś nieco starszego

— Nie zapeszaj debilu, bo nic z tego nie będzie — Wziął leżący na stoliku obok lustra samochodzik i rzucił w niego, by go uciszyć.

Jak Tao tylko dowie się, w jaki sposób zamierza wywalczyć im podwyżkę, to nie da mu spokoju do końca życia, maltretując tym przy okazji Xiana, który zejdzie na zawał sekundę po tym, jak przyswoi wszystkie przekazane mu informacje.

Wiele razy zdążyli przyłapać chińczyka na nieudolnych próbach podrywu na Do, który nie do końca był świadomy, że jego współpracownik stara się go uwieść.

Zaprasza na kolacje, daje małe upominki czy komplementuje.

Jongin czuł wobec niego współczucie.

Nieważne jak mocno się starał, ten nie zauważał jego podrywu i często rzucał go do strefy firendzonu, nie zdając sobie często z tego sprawy.

— Kochany, jak on zobaczy, jak zajmujesz się jego dziećmi, to z tej miłości cię udusi — Skomentował, pół żartem pół serio.

Kai był beznadziejnym opiekunem do dzieci, które równie mocno nie lubiły jego tak jak on nie przepadał za nimi.

Płakały na jego widok, uciekały bądź robiły dziwne miny.

Wyjątkiem są bliźniaczki, które go kochają i ostatnimi czasy przychodziły do jego pokoju, by spać razem z nim gdy miały koszmary (ustalił, że było to spowodowane tym, iż Xian zakładając swoje futro, przypominał im Cruelle De mon, co je straszyło).

— Gdy zobaczy, jak odpalam zapałkę za pomocą rozporka od spodni, to przyjdzie do mnie z pierścionkiem zaręczynowym — Powiedział, wycierając z policzka nadmiar rozświetlacza, należącego niegdyś do jego starszej siostry (ukradł go przy wyprowadzce, ale jest to drobny szczegół, który wypada pominąć).

— Chcesz go poderwać czy podpalić? —Skomentował, wchodzący do salonu Tao, podając Byunowi puszkę dietetycznej coli, wymieniając z nim dwuznaczne spojrzenia.

— Cokolwiek pozwoli mi dobrać się do jego portfela, skarbie — Ucałował go w policzek, odciskając na nim ślady jego brzoskwiniowego lip-tintu.

Kim tak zadowolony z wolnego dnia, gotowy był zrobić wszystko, byle tylko wyrwać się z ich Seulskiego pałacu, nie musząc zdrapywać z włosów kolejnej warstwy plasteliny, czy testować na Sungminie gazu na borsuki (który nie robił nic groźnego, oprócz śmierdzenia równie okropnie co desperacja Xiana).





Minęły trzy solidne miesiące, gdy ostatni raz musiał wciskać się w swoje czarne, lateksowe spodnie.

Od tamtego czasu trochę mu się przytyło i bez użycia odpowiedniej bielizny byłby zmuszony by zacząć ubierać się jak każdy przeciętny śmiertelnik, co przerażało go bardziej niż widok jego siostry bez makijażu.

Teraz, wyglądając olśniewająco i nieco niekomfortowo, mógł iść podbijać stolicę.

— No no no, panie Kim, cóż to za strój? Nocna zmiana w klubie go-go wzywa?

Zgryźliwy komentarz wspólnika Kyungsoo nie był w stanie wyprowadzić go z równowagi.

Miał za dużą pewność siebie na takie zagrywki z jego strony.

— Bossman lubi jak się tak ubieram. Twierdzi, że latex nieźle go kręci, prawda? — Zapytał Soo, wychodzącego ze swojego gabinetu ze skwaszoną miną, który tylko mruknął ciche „tak tak" i kontynuował czytanie dokumentów.

— Kyungsoo, to prawda?

— Tak, Jongin wygląda naprawdę ładnie

— Kochaniutki, przynieść ci coś z klubu, jak będziemy wracać? — Zażartował, widząc wściekłość jaka zaczynała się pojawiać na twarzy chińczyka — Zamknij tylko buzie, bo wyglądasz jak karmnik dla ptaków.

Kiwając głową, zabrał telefon i klucze, po czym zaczął kierować się do wyjścia, gdzie w samochodzie czekał na niego już Byun.

Nie sprawdzał jeszcze sytuacji pogodowej na dworze, nie miał więc pewności, czy nie spędzą kolejnej godziny w korkach, żałując że nie pojechali komunikacją miejską.

Obejrzał się jeszcze raz za siebie, czy na pewno Li wciąż gotuje się ze złości, przypominając śliwkę i łapiąc prawie za klamkę od drzwi wejściowych, został zatrzymany przez pokraczne machanie jego szefa.

Wzdychając dramatycznie, powlókł się leniwie w jego stronę, przeczuwając co może się teraz wydarzyć.

— Nie może pan dzisiaj wyjść, panie Kim — Zaczął, kładąc mu rękę na ramieniu — Tao się rozchorował i nie ma kto zająć się dziećmi

— Jeśli szef pozwoli, mogę go uleczyć niemal natychmiastowo, miażdżąc mu to, co tak dzielnie trzyma w swoich majtkach — Proponuje, uśmiechając się sztucznie.

Nie po to szykował się te bite trzy godziny, tracił czucie w kolanach, próbując wcisnąć na siebie te cholerne spodnie czy specjalnie nie jadł drugiego śniadania, by wyglądać dobrze w nazbyt dopasowanej koszuli.

Ostatnie wolne też musiał oddać Tao, gdy Eunbin przyniosła ze szkoły wszy i musiał zrobić tygodniową kwarantannę, by wybić te dziadostwo co do jednego i ocalić jego bujne, ciemne włosy od zgolenia się na łyso.

I co? Znowu będzie musiał się poświęcić dla dobra ogółu?

Przecież to nie były nawet jego dzieci.

Jeśli zależałoby to od niego, to już dawno puściłby je na wolność, do dzikiej natury, gdzie by z pewnością znalazły swe miejsce.

— Proszę, to nagły wypadek

— Tak nagły jak wąsik z potu pod nosem pana Li? — Odpowiedział pytaniem na pytanie.

Xian słysząc to, zaczął wycierać swoją twarz rękawem garnituru, próbując zrobić to jak najbardziej subtelnie i po cichu.

— Zapłacę podwójnie, również twojemu przyjacielowi oraz cały weekend jest twój — Soo zaczął popadać w desperację i był skłonny dać mu wszystko, co tylko chciał – w zamian za wyświadczenie mu tej małej przysługi — Mam ważne spotkanie za czterdzieści minut i jeśli się na nim nie pojawię, stracę kupę pieniędzy i pozostanie mi wtedy uduszenie siebie oraz Xiana

— Oh, jestem pewny, że te duszenie za mocno by mu się spodobało — Skomentował — No dobra bossman, niech ci będzie, zgadzam się. Tylko mam jeden warunek a nawet i dwa się znajdą

Powoli zaczynał się przekonywać co do swojego nędznego losu, na który został niesłusznie skazany, jednak mały diabeł siedzący na jego prawym ramieniu wyszeptał mu do ucha niemoralną propozycję, którą mógł ugrać nigdy indziej jak teraz, gdy jego szef był zdecydowanie zdesperowany.

— Zrobię wszystko, co chcesz, weź tylko dzisiaj dzieci na cały dzień

— Numer jeden — Zaczął z zadziornym uśmieszkiem, dotykając jego krawatu — Potrzebuję nowej garderoby i nielimitowanej złotej karty, która pozwoli mi ubrać się w coś lepszego niż te za mocno dopasowane spodnie...

Gdy to powiedział, Kyungsoo mimowolnie zaczął skanować Jongina wzrokiem, zatrzymując go na jego... wrażliwych częściach ciała.

— Nie masz na sobie bielizny?

— Może mam, a może nie? To moja słodka tajemnica — Zażartował — Drugą rzeczą jest obowiązkowe pójście ze mną i Bekhyunem do klubu, na mini randkę, rozerwanie się i życie pełnią życia. Co pan bossman na to?

— Randka w klubie pełnym ludzi, alkoholu i głośnej muzyki?

Pokiwał głową.

— Albo to, albo idę i nie wrócę aż do samego rana oraz możliwe, że przyprowadzę ze sobą przystoj...

— Okay okay, zgadzam się; mini randka, złapanie potencjalnej grzybicy w zamian za opiekę nad dziećmi i świetna zabawa — Mruknął niezbyt zadowolony z tego, iż będzie musiał znowu marnować swój czas na głupoty, tak jak wtedy, gdy Kai wymusił na nim regulację brwi w samym środku nocy.

Ale będzie zmuszony do przetrwania i udania, że mu się to podoba – pod małym warunkiem, że Jongin po raz drugi założy te same spodnie.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro