
²⁶ - ɪᴛ'ꜱ ɴᴏᴛ ʟɪᴋᴇ ᴛʜɪꜱ ᴡɪᴛʜ ᴏᴛʜᴇʀ ᴩᴇᴏᴩʟᴇ
↷ 더 큰 모험엔 언제나
위험이 따르는 법
─── ・ 。゚☆: *.☆ .* :☆゚. ───
Jongin męczył się ponad trzy tygodnie by jego szef - Kyungsoo umówił się z nim na udawaną randkę.
Czatował przy drzwiach do jego gabinetu, siedział obok łazienki, gdy ten brał prysznic (raz nawet próbował tam wejść do środka, jednak, gdy zobaczył mężczyznę bez ręcznika, o mało co nie zginął, próbując uciec jak najdalej, kryjąc swoje dwa czerwone niczym pomidory rumieńce) czy też pisał mu wiadomości, co tylko denerwowało starszego.
Ale w końcu się zgodził i pozwolił na to by Kim zabrał go na kolację, pokazując jak wyglądają randki i co się na nich robi.
Dał mu nawet zielone światło na przejrzenie jego garderoby i wprowadzenie kilku zmian, czego szybko pożałował, gdy ten próbował wcisnąć go w skórzane spodnie bądź zamszowe ogrodniczki.
Kai był niczym jego cień, który podążał za nim krok w krok, kopiując każdy gest, słowo czy spojrzenie.
Na początku sam pomysł z randkowaniem nie był czymś, co go napawało optymizmem.
Od jakiegoś czasu, starał się skupić na pracy i dzieciach, odkładając na bok swoje sercowe rozterki.
Matka jego dzieci odeszła od nich i nawet gdy nie pogodził się z tym - musiał być silny i dać przykład swoim córkom oraz Sungminowi (który tak mocno ją przypominał, iż patrzenie na niego bywało momentami zbyt bolesne).
Widział ją w swoich snach, gdy uśmiechała się do niego w ten swój charakterystyczny sposób.
Jej migdałowe ciemno-brązowe oczy rozświetlały się jasno za każdym razem jak się śmiała.
Dźwięczny śmiech odbijał się echem w jego głowie, gdzie odtwarzał go w pamięci jak tylko za nią tęsknił.
Kochał ją mocno, zbyt mocno by ruszyć dalej i zapomnieć o wszystkich dobrych chwilach.
Jednakże jego niania Kim Jongin wszedł z butami w jego życie i poprzestawiał wszystkie półki w sercu Do, zmuszając by ten wyrzucił stare wspomnienia i zrobił miejsce na nowe.
Wymusił na nim, by poznał zupełnie nową obcą osobę, która najpierw będzie musiała dojść do porozumienia z jego dziećmi.
Jeśli bliźniaczki czy Sungmin nie polubią tej osoby - on również nie będzie skłonny do oddania jej swego serca.
Musi to być ktoś, kto tak jak Jongin sprawia, że pierworodny syn mężczyzny zaczął się wyciszać i bardziej uzewnętrzniać swoje emocje, zamiast zamieniać je w gniew i agresję, co często wpędzało go w kłopoty.
Musi to być ktoś, komu bliźniaczki pozwolą wpinać sobie we włosy kolorowe spinki i kto będzie budował im park z brokułów na talerzu, opowiadając historię o wróżkach w nich mieszkających, byle tylko zjadły swoją porcję warzyw.
Gdyby tylko to było takie łatwe i pod jego nosem znalazła się taka osoba.
— Jongin nie wiem, czy chce ci dać to wolne popołudnie — Powiedział Kyungsoo, stukając swoim piórem o blat mahoniowego biurka. — Xian miał pokazać mi ważne dokumenty odnośnie współpracy z ważną chińską firmą i jeśli tego nie ustalimy to...
— Oh bossman, ty to jesteś łatwowierny niczym bliźniaczki — Roześmiał się Kai, kręcąc głową z politowaniem — Pan Li jest teraz u kosmetyczki, na depilacji wąsika i jedyne co ma teraz w głowie to kolacja z tobą w jakiejś drogiej restauracji
Kim wyprostował się na kanapie, na której wcześniej leżał, by móc spojrzeć swojemu pracodawcy prosto w oczy, gdy ten zorientuje się, że został oszukany przez swojego wspólnika.
Musiał przyznać, że był to wspaniały widok, który miał ochotę nagrać i odtwarzać co wieczór, niczym dobranockę.
Trybiki w głowie, które pracowały na najwyższych obrotach, mieląc informacje, które otrzymały wcześniej oraz zagubiony, lekko niepewny wzrok.
Bossman wtedy był niczym dziecko, któremu powiedziało się, że wróżka zębuszka nie istnieje i to mama tak naprawdę podkłada pieniądze pod poduszkę, a zęby wyrzuca do śmieci.
— Czyli Xian mnie oszukał?
— Zgadza się — Pokiwał głową. — Dlatego mi się należy to wolne a nie temu bogatemu i nadętemu księciuniowi. Muszę być z Baekiem, gdy będzie malował panu Parkowi włosy
— Panu Parkowi? Chanyeol będzie farbował włosy? W końcu pozbędzie się tego wypranego różu z głowy?
— Mhm — Odparł bez chwili wahania, zerkając kątem oka na widzący zegar na ścianie, który podpowiadał mu, że ma coraz mniej czasu na przekonanie swojego szefa do danie mu wolnego. — Przyjedziemy do jego domu razem z Baekhyunem, gdzie bedzie tonował mu włosy i pofarbuje je na coś neutralnego. Może jak mi się uda, to skończą razem i przynajmniej jeden z nas osiagnie sukces, mieszkając w willi niczym książę z bajki
— Twoim szczytem marzeń jest willa i bogaty małżonek? — Zapytał Soo, lekko zdezorientowany tym, iż nie zrozumiał zbytnio tego, co do niego mówił Kai. — Aspirujecie do bycia kurami domowymi?
— Bossman, ja pracowałem przez dwa lata w klubie ze striptizem jako kelner, a on tyrał jako taksówkarz; marzymy po prostu o dobrym życiu bez martwienia się o pieniądze. To wszystko
— Oh — Nie bardzo wiedział, jak ma zareagować na otrzymane dopiero co informacje, o które na pewno nie pytał, dlatego postanowił pójść na kompromis. — Możesz wziąć wolne popołudnie, ja się zajmę dziećmi do czasu twojego powrotu. Tylko nie imprezuj zbytnio, dobrze? Nie chcę by zbytnio coś ci się stało
Uradowany tym, iż udało mu się uzyskać zamierzony cel, wstał z kanapy i podchodząc do niego bliżej, złapał go w swoje ramiona, po czym bez żadnego ostrzeżenia pocałował go z całej siły w obydwa policzki i odszedł do swojego pokoju, zostawiając Soo, w kompletnym szoku.
— Kim Jongin, co ty ze mną robisz? — Wyszeptał, dotykając policzka, na którym jeszcze przed chwilą czuł usta chłopaka.
Mieszkanie Parka Chanyeola było nieco inne niż się spodziewali.
Był to apartament o dużej powierzchni, znajdujący się na ostatnim piętrze wieżowca tuż obok rzeki Han, gdzie cena za centymentr wynosiła trzykrotność niejednego domu jednorodzinnego.
Samo przebywanie w środku było niczym chodzenie po modelu wystawowym mieszkania, które aż krzyczało, że jego właścicielem jest bogaty dziedzic, o dużym wzroście.
Dużo książek, biało-szare meble i telewizor zajmujący ponad połowę ściany.
Przebywanie tam było innym doświadczeniem, które przeżyli, gdy postawili nogę w mieszkaniu Kyungsoo.
Samo w sobie nie było złe; był to jednorodzinny dom z dużym ogrodem, basenem, sauną i placem zabaw tak wielkim, iż mógł z łatwością pokryć dwa budynki publicznego przedszkola.
Obydwa budynki nie odbiegały od siebie bogactwem czy też unowocześnieniami, które kosztowały majątek - po prostu w jednym z nich można było wyczuć, że mieszkają tam dzieci, a w apartamencie Chanyeola jego złote chromatyczne dekoracje zdradzały jego stan kawalerski.
— Nini my tu chyba nie powinniśmy być — Szepnął mu do ucha Byun gdy stali w korytarzu niczym dwa słupy soli, w ciszy lustrując każdy kąt sześcienny mieszkania, jaki wpadł im w oczy. — Tu jest tak bogato, że boję się o to, że przez przypadek coś zniszczę samym oddechem albo spojrzeniem. Moje ubezpieczenie tego nie pokryje
— Spokojnie Baek, jesteśmy kryci — Pocieszył przyjaciela, klepiąc go lekko w ramię, w celu dodania otuchy. — Tao powiedział mi hasła i kody do kart kredytowych Xiana. Jak coś się zepsuje to zapłacimy z jego pieniędzy i po sprawie
— O jaką sprawę chodzi? Możecie mnie wdrożyć w rozmowę? — Przed nimi stanął właśnie sam właściciel mieszkania, uśmiechający się przyjaźnie w ich kierunku.
Miał na sobie czarne materiałowe spodnie i błękitną wełnianą kamizelkę, a w uchu błysnął mu pojedynczy diamentowy kolczyk.
— My... jesteśmy na farby... farbowanie włosów proszę pana — Wydukał nieśmiało Baekhyun, pokazując mu swój fioletowy kuferek w panterkę, w którym trzymał wszystkie swoje rzeczy do farbowania i stylizacji włosów. — Gdzie mogę rozłożyć swoje stanowisko? Oczywiście jeśli nadal chce Pan tą zmianę fryzury, o której mówił mi Jongin
Unikał wzroku wysokiego, jak mógł, uprzednio kłaniając się dwa razy, tak nisko jak tylko mógł.
Na żywo emanował nieco inną energią niż słyszał od przyjaciela z jego opowieści
Wyglądał jak anioł zesłany z samego nieba, by błogosławić ludzi swoim pięknem.
Wysoki, szczupły i z delikatną lekką opalenizną, która go nie postarzała a dodawała uroku.
Park mieścił się w kryteriach mężczyzn, w których przeważnie podkochiwał się Byun.
I był tak samo nieosiągalny dla niego jak jego poprzednie zauroczenia.
— Możesz rozłożyć swoje stanowisko tam, gdzie będzie ci wygodnie pracować — Odpowiedział mu Park, uśmiechając się przyjaźnie, co zdawało się jeszcze bardziej peszyć Byuna. — Rządzisz tutaj ty i ja nie mogę zrobić nic innego, niż się dostosować do ciebie, Baekhyun
Słysząc swoje imię, wypowiedziane przez usta chodzącego ideału, mężczyzna prawie nie wywrócił się o własne nogi, mając wrażenie, że mógł się przesłyszeć.
— Skąd pan zna moje imię?
— Jongin mówił mi nieco o tobie i sam, muszę to przyznać bez bicia, trochę cię wystalkowałem na instagramie, będąc ciekawym jak wyglądasz. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe
Zanim jego przyjaciel zdążył bardziej się skompromitować, Kai wziął go za kołnierz jego bluzy i pociągnął go w stronę łazienki, gdzie pomógł mu rozłożyć swoje małe stanowisko, przy okazji przedrzeźniając go za sytuację sprzed chwili.
Byun nigdy się tak nie zachowywał i przysięgał, że odkąd się znali to ten nie zarumienił się ani razu.
Nawet wtedy, gdy Gong Yoo na fansignie puścił do niego oczko, gdy przechodził niedaleko.
Jego przyjaciel był raczej pewny siebie, wyszczekany i nie gryzł się w język, nawet jak sytuacja tego wymagała.
Skąd też wzięło się to jego chwilowe zaniemówienie?
Mógł się tylko domyślać, co chwila zerkając w stronę rożowo-włosego.
Po mniej więcej godzinie, Baekhyun przestał udawać niewinnego i cnotliwego, a na wierzch wyszła jego prawdziwa natura, która uaktywniła się wraz z chwilą, w której złapał za nożyczki.
Nieśmiały uśmiech zamienił się w zgryźliwe komentarze, które krytykowały każdy centymetr Jongina i jego włosów.
— Wziąłbyś się w końcu za siebie i przestał wyglądać jak prawiczek z ogólniaka — Skomentował, kręcąc głową za każdym razem, gdy widział za długą grzywkę Kima czy jego niewyprostowane, szopowate włosy. — Jak masz kogoś kiedykolwiek poderwać, jak wyglądasz niczym żelazna dziewica, która nigdy gołego mężczyzny nie widziała?
— Mam ci policzyć, ile razy widziałem ciebie bez majtek, biegającego tak jak cię matka stworzyła?
— Możesz pokazać je nawet tutaj publicznie, niczego się nie wstydzę — Prychnął, skupiając się na tym, by równo obciąć Parkowi włosy z tyłu głowy. — Moje prywatne części ciała działają tak jak powinny i to przez selerowe smoothie Tena, które wymuszał na mnie tak długo, aż zmanipulowałem samego siebie do polubienia go
— Masz znajomego który nazywa się Ten, jak ta liczba? — Zapytał nieco zaintrygowany Yeol, który do tej pory przysłuchiwał się rozmowie dwóch przyjaciół, cicho śmiejąc się od czasu do czasu
— Tak, mam — Przytakuje — Poznałem go jak Jongin pracował w klubie ze striptizem jako kelner. Pochodził z Tajlandii i był tam tancerzem. Pomógł mi nawet znaleźć teraźniejszą pracę w drogerii
— Jongin, pracowałeś w klubie ze striptizem? Jak to się stało?
— Jak to się dzieje, że dziwi was to, że można pracować w klubie, gdzie ludzie płacą za oglądanie tańczących mężczyzn w bieliźnie? — Pyta podniesionym głosem Kai. — Najpierw bossman mnie o to pyta, a teraz ty Chanyeol. Odpowiadając więc na Twoje pytanie: tak, pracowałem tam przez dwa lata i czułem się naprawdę dobrze. Ludzie byli tam mili i gdybym nie dostał pracy jako niania, to zapewne bym tam wrócił
— A ja byłem taksówkarzem — Do dyskusji musiał również wtrącić się Baek, który eksplodowałby na miejscu, gdyby nie był w centrum uwagi dłużej niż czterdzieści sekund. — Trochę niewdzięczna praca, ale jakich przystojnych typów z korpo można było spotkać. Mówię wam panowie, gdyby nie to, że ta praca była wykańczająca.... Dzisiaj już żyłbym jak pączek w maśle
— Co prawda nie jestem typem korpo szczura w garniturze z Diora, ale znam dobrą cukiernie w centrum miasta, która serwuje naprawdę dobra kawę. Co ty na to, byśmy jutro poszli i to sprawdzili?
Mimo, że Chanyeol tego nie zauważył, to Jongin widział po swoim przyjacielu, jak w środku tańczył taniec zwycięstwa, wygrywając randkę swoim starym niezastąpionym podejściem.
Wspólnik Kyungsoo wpadł w pułapkę zastawioną przez mniejszego od niego, nawet nie wiedząc o tym.
A wystarczyło tylko ponarzekać na swoje życie i brak miłości, a zaproszenia na kawę same się do niego pchały.
Liczył tylko na to, iż tym razem potencjalny kandydat na partnera od niego nie ucieknie, gdy tylko ich relacja zacznie się poruszać za szybko i Baekhyun nie zostanie na lodzie, z łatką "łatwego" jak było to do tej pory.
『chanbaeki sobie powoli kiełkują,
czekając na swój moment, w
którym w pełni rozwitną i
pokażą co potrafią.
oby tylko udało im się
wytrwać jako endgame.
w końcu los potrafi
być nieprzewidywalny. 』
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro