Rozdział 9
Minął trzeci dzień nieobecności Applejack w szkole. Był czwartek.
Apple Bloom założyła swój plecak i wyszła ze swojego pokoju. Zwróciła się w kierunku pokoju siostry. Zerknęła przez niedomknięte drzwi i zobaczyła śpiącą blondwłosą. Mała Apple'ówna dojrzała na jej policzkach jeszcze świeże ślady po łzach.
-Och.. Applejack... -Dziewczynka szepnęła cicho do siebie i jeszcze raz smutno rzuciła wzrokiem w kierunku siostry. Po chwili zeszła na dół i zjadła śniadanie. Skończywszy poranną rutynę udała się na busa do szkoły.
🍎🍏🍎
Apple Bloom szła korytarzem szkoły. W domu ułożyła sobie pewien plan, który obiecała sobie wcielić dzisiaj w życie. Zdeterminowana przemierzała korytarze szkoły. Wyjrzała zza rogu i zakradła się pod klasę swojej siostry by sprawdzić, czy wszystkie jej przyjaciółki są. Były podzielone na dwie grupki, ale były i to się liczyło. Wtedy spotkała Scootaloo i Sweetie Belle.
-Hej, Apple Bloom, co robisz? -Odezwała się młodsza siostra Rarity
-Sprawdzam coś -Odpowiedziała zapytana
-Co takiego? -Scootaloo popatrzyła na przyjaciółkę po czym wychyliła się zza rogu i popatrzyła na klasę Applejack.
-Chcę sprawdzić przyjaciółki mojej siostry -Apple Bloom powiedziała krótko przeglądając swój plan w notatkach telefonu
-Jak sprawdzić? -Obie dziewczynki spytały równocześnie
-Normalnie. Czy są w stosunku do niej fair.
Scootaloo i Sweetie Belle wymieniły się spojrzeniami.
-Rarity jest totalnie fair. Widzę to jak jestem z nią w domu. Ona i reszta bardzo się martwią o Applejack -Powiedziała spokojnie Sweetie Belle
Apple Bloom popatrzyła na nią z unieniosą brwią.
-A. Rozumiem, musisz sama sprawdzić, heh -Nerwowo zachichotała młodsza siostra Rarity
-Pomożemy ci, Apple Bloom, mów co robić -Scootaloo uśmiechnęła się
-To proste. Powiemy im, że coś się stało Applejack i zobaczymy co zrobią -Powiedziała spokojnie najmłodsza z rodzeństwa Apple
-W sumie proste -powiedziała Sweetie Belle a Scootaloo pokiwała głową.
🍎🍏🍎
Po omówieniu szczegółów dziewczynki ruszyły na dziedziniec szkoły, gdzie znajdowała się klasa Applejack. Była długa przerwa. Szły pewnym krokiem przez szkołę, a potem skierowały się do drzwi wyjściowych budynku.
-Wiecie co macie robić ? -Spytała mała Apple
Pozostałe równo pokiwały głowami, po czym wszystkie trzy się rozdzieliły.
-Dobra. Do roboty -Apple Bloom wyjęła telefon siostry i wyłączyła go. Potem wsunęła go głęboko na dno plecaka, podwinęła rękawy i nabrała powietrza. Poczekała dłuższą chwilę i wypuściła powietrze z czerwonymi policzkami. Odrobinę dysząc ruszyła biegiem w stronę przyjaciółek swojej siostry.
Przebiegłszy przez dziedziniec szkolny dopadła do nich i trzymając się klatki piersiowej wydyszała
-Sun..set.. Applejack.. Ona.. -próbowała złapać oddech -Ona.. uhh
Ognistowłosa dziewczyna odwróciła się do młodszej koleżanki z butelką wody w dłoni i pasem od torby sportowej zawieszonym na prawym ramieniu. Rzuciła spojrzeniem na stojącą obok Pinkie Pie i szybko przysunęła się do Apple Bloom. Położyła rękę na jej ramieniu i popatrzyła na nią zmartwionym wzrokiem
-Spokojnie, oddychaj .. Powiedz, co się stało.. Usiądź może, co..? -Poprowadziła ją do ławki obok
Apple Bloom zakaszlała mocno i pokiwała głową. Dziewczynka nie pomyślała jak może się skończyć podtrzymywanie powietrza a potem bieg.
-Applejack... -Zdołała wydyszeć tylko między odkaszlnięciami.
Rarity podeszła bliżej niej i pochyliła się nad nią podając jej butelkę z wodą
-Masz, skarbie, napij się wody..
Mała Apple'ówna się napiła, a Sunset, Pinkie i Rarity przysunęły się bliżej jej patrząc po sobie.
Minęła krótka chwila. Sunset spokojnie usiadła obok dziewczynki.
-A teraz powiedz nam co się takiego stało..
- Chodzi o Applejack.. Sunset, ona ostatnio nie czuła się najlepiej.. ee.. -Mała gorączkowo myślała - Dużo mdlała.. w nocy wymiotowała... -Popatrzyła ukradkiem w wystraszone ale skupione oczy koloru morskiej wody. Pod jej spojrzeniem Apple Bloom poczuła się wyjątkowo mała, zupełnie pozbawiona pewności siebie
- M-mówiła, że s-słyszy j-jakieś g-głosy podejrzane... n-na dworze czy gdzieś... -Ciągnęła jąkając się. Starała się nie zdradzić zbyt dużo z prawdziwego zachowania siostry - A.. teraz nie odbiera telefonu, jakby m-miała wyłączony.. Coś się s-stało.. -Ścisnęła mocniej butelkę podaną przez Rarity z ulgą uświadamiając sobie, że już powiedziała, co miała.
Sunset Shimmer wstała i popatrzyła niepewnie po swoich przyjaciółkach, które również podzielały jej niepokój.
-Więc to o to chodziło ostatnio.. -Zaczęła Rarity usiadłszy obok małej patrząc na Pinkie Pie
Imprezowiczka zrobiła bardzo zmartwioną minę
-Po stracie rodziców jest naprawdę źle z nią, niewiadomo jak to się skończy... Sunset! Musimy coś zrobić! -W jej niebieskich oczach pojawiły się drobne łzy
Ognistowłosa była zamyślona. Popatrzyła przygnębionym, ale zdeterminowanym wzrokiem na Pinkie, a potem na siedzącą obok Apple Bloom, Rarity.
Rzuciła szybko spojrzeniem na swój niebieski zegarek i powiedziała szybko
-Chodźcie - Po czym poprawiła pasek z torby, a na drugie ramię zarzuciła plecak. Pinkie Pie i Rarity równie szybko wzięły swoje.
-Apple Bloom ty może zostań, nie ma sensu żebyśmy wszystkie opuszczały lekcje - Rzuciła jej smutne spojrzenie - Nie martw się, będzie dobrze..
Dziewczynka niepewnie analizowała wszystko co się dzieje. Zbita z tropu lekko kiwnęła głową. Starsze koleżanki popatrzyły po sobie i pewnie pobiegły w kierunku wyjścia z terenu szkoły.
Równo z tym jak dziewczyny zniknęły za rogiem, do młodszej z jabłkowych sióstr dobiegła jej zdyszana przyjaciółka, Sweetie Belle
-Apple..Bloom.. Fluttershy i Twilight pobiegły do twojego domu -Dziewczynka nabrała gwałtownie powietrza - Były mega spanikowane... ehh.. Przewidziałaś w ogóle co się może teraz stać..? Uff.. -Dodała i usiadła obok
Apple Bloom popatrzyła wystraszona na przyjaciółkę
- No tak! Przecież one wszystkie jak teraz przyjdą do domu to zobaczą ją, a ona o niczym nie wie! Dostanie mi się mocno... A jeszcze gorsze jest to, że przez swoją głupotę mogę wydać Applejack! Szybko, Sweetie Belle, chodź!! -Dziewczynka chwyciła drugą za rękę i ruszyła w kierunku wcześniej obranym przez przyjaciółki jej siostry.
Wybiegając za róg szkoły wpadła na swoją drugą przyjaciółkę, Scootaloo, która zdążyła tylko wydyszeć kilka słów
-Dash pobiegła -Głęboko odetchnęła- Za Shy i resztą - Co teraz??
-Oh, Apple Bloom, ale namieszałaś -Mruknęła do siebie młodsza Apple po czym się rozejrzała.
-Hmm... O! -Dostrzegła dwa rowery kolegów z klasy.
Dziewczynka szybko podbiegła do jednego z nich
-Hej, Snips, mam ogromną prośbę!
- Co? Hej, Apple Bloom, e, o co chodzi? -Spytał niepewnie nerwowo się uśmiechając
-Mogłabym pożyczyć twój rower? Oddam jeszcze dzisiaj! Błagam, to bardzo ważne! -Powiedziała szybko błagalnym tonem
-Jasne, weź go -Powiedział nadal się uśmiechając i podrapał się po tyle głowy
-Dziękuję! Jesteś super! -Przytuliła go szybko i uśmiechnęła się szeroko
- Ta.. hehe.. dzięki.. -Chłopiec zarumienił się lekko
Apple Bloom załatwiła jeszcze jeden rower od kolegi Snipsa, Snailsa, dla Sweetie Belle, dzięki czemu mogły ruszyć wszystkie razem, Scootaloo przyjechała swoim.
Niewiele myśląc trzy przyjaciółki pędem ruszyły za przyjaciółkami Applejack.
/Chwila później/
-Przecież my ich nie dogonimy! -Jęknęła Apple Bloom płaczliwym tonem - Na bank złapały busa albo coś!
Scootaloo zastanowiła się chwilę.
-Czekaj, znam skrót! Jedźcie za mną! -Dziewczynka wysunęła się na prowadzenie i gwałtownie skręciła w leśną dróżkę. Apple Bloom bez słowa ruszyła za nią. Sweetie Belle z niepewną miną ruszyła za przyjaciółkami na końcu.
Wszystkie trzy jechały drogą prowadzącą przez niewielki, sosnowy las obsypaną różnymi rodzajami kamieni w miejscach dziur. Scootaloo szybko jechała pierwsza, a Apple Bloom nie była gorsza. Jedynie Sweetie Belle wyglądała jakby nie czuła się najlepiej, a nierówna droga przyprawiała ją o lekkie zawroty głowy. Rozczochrana w końcu dowlokla się na polną drogę, którą porastała trawa, dzięki czemu jechało się lepiej. Dziewczynka westchnęła z ulgą. Całą trójką ruszyły dalej. Nagle przewodniczka gwałtownie skręciła w lewo, w stronę zjazdu, który według jej zapewnień wychodził zaraz przed piaskowo-kamienistą drogą prowadzącą do farmy Sweet Apple.
Scootaloo przeniosła swój ciężar ciała na przód roweru zwiększając aerodynamikę i zaczęła błyskawicznie zjeżdżać. Apple Bloom poszła w jej ślady i ostro zmieniła trasę. Uśmiechnęła się do siebie i pochyliła się jak flioletowowłosa przyjaciółka. Obie pomknęły na dół. Sweetie Belle z szokiem popatrzyła na wyczyny przyjaciółek.
-Chyba zwariowałyście.. -Mruknęła do siebie zestresowana, zatrzymując się bacznie mierząc drogę przed sobą.
Ostatecznie jednak zdecydowała się jechać. W końcu to w słusznej sprawie. Niepewnie z całej siły naciskając pedały z tyłu, hamując, zaczęła zjeżdżać. Po jej rówieśniczkach pozostał tylko kurz. Zjeżdżając chwilę, jej rower zahaczył o krzak przez co spadł mu łańcuch. W przypadku jego braku nie da się wytworzyć oporu, który bez hamulców spowodowałby zmniejszenie prędkości. Rower Sweetie Belle gwałtownie przyspieszył, a ona wyprostowała się jak drut patrząc przed siebie z paniką.
Apple Bloom dogoniła Scootaloo na co ona krzyknęła do niej
-Patrz! Są tam na dole! Prawie przed bramą!
Apple Bloom wyciągnęła szyję i za zakrętem faktycznie było widać sześć dziewczyn. Chcąc przyspieszyć zaczęła pedałować, a jej przyjaciółka poszła w te same ślady.
Obie zjechały prawie równo, zatrzymały się za starszymi koleżankami wzniecając w powietrze masę kurzu.
-Sunset Shimmer! Nie! Nie idźcie tam!
-Co? Dlaczego? To nasza przyjaciółka! Mogło jej się przecież coś stać ..! -Ognistowłosa powiedziała szybko i już chciała iść dalej ale nagle za nią głośno się drąc, przemknęła trzecia z młodszych dziewczyn.
Cała grupa bez słowa popatrzyła się za nią z mocnym zdziwieniem. Rarity tylko pisnęła ciche - "Sweetie Belle..?!"
Dziewczynka jak strzała pomknęła dalej i wpadła w górę świeżego siana, czekającego na zebranie do stodoły. Po chwili oczekiwania wszyscy usłyszeli zrezygnowane - "ała.. "
/Perspektywa Applejack/ Około godziny wcześniej/
Obudziłam się bez życia koło godziny jedenastej. Nigdy tyle nie sypiam.. Znaczy no, jak już, to naprawdę rzadko. Wstałam cała obolała i poszłam do łazienki by wziąć prysznic. Zdjęłam z lekkim bólem opatrunek z ręki i starałam się na niego nie patrzeć. Rozerbrałam się ze swojej piżamy i weszłam pod prysznic. Włączyłam wodę i zaczęłam się nią oblewać oczywiście uważając na ranę. Szybki, ciepły prysznic jest najlepszy na troski. Wzięłam swój jabłkowy żel po prysznic i z upodobaniem rozsmarowałam go na całym ciele tworząc pachnącą pianę. Uśmiechnęłam się do siebie i spłukałam ją. Następnie nalałam na dłonie szampon i delikatnie nałożyłam go na włosy. Spieniłam je wmasowując płyn. Po jakimś czasie ostatecznie się oblałam wodą i wyłączyłam ją. Sięgnęłam po ręcznik porządnie się wycierając i podsuszając nim włosy. Owinęłam go wokół siebie i wyszłam poza prysznic. Wzięłam apteczkę i szybko zrobiłam świeży, zastępczy opatrunek, który owinęłam resztką bandaża. Podeszłam do lustra i stwierdziwszy, że nie jestem głodna, zdecydowałam się umyć zęby. Skończywszy wyczesałam włosy trochę podsuszając je suszarką. Co prawda rzadko jej używałam, ale nie lubię zbytnio chodzić z mokrymi włosami kiedy nie ma upału. Mimo zbliżającego się lata, pogoda trochę się popsuła. Na koniec zrobiłam sobie lekki makijaż. Nie zawsze go robię, bo nie zawsze mam czas, zważywszy na masę obowiązków, ale lubię podkreślić oczy i w ogóle. Oczywiście to co ja nakładam to nic w porównaniu z tym ile daje tego Rarity... Ale no tak czuję się lepiej. Kiedy nareszcie skończyłam wyszłam z łazienki i skierowałam się do szafy. Wyciągnęłam z niej krótkie spodenki jeansowe i czarną bluzkę z krótkim rękawem. Uznałam, że tak będzie okej i po chwili byłam już ubrana. Pomyślałam, że skoro i tak siedzę w domu to coś posprzątam, albo chociaż ogarnę kuchnię.
Zeszłam na dół i zabrałam się wpierw za mycie naczyń. Po niedługim czasie skończyłam z tym i wzięłam się za inne rzeczy. Pozmywałam blat i pościerałam kurze. Robiąc to bardzo dużo myślałam o wszystkim. Nie mogłam zrozumieć dlaczego czasem jest spoko i w ogóle, a innym razem jest przeciwnie.. Ugh.. Przełknęłam ślinę że stresem i wstrzymałam na chwilę pracę. Muszę przestać o tym myśleć.. Przyniosłam miotłę i zaczęłam zamiatać. Po godzinie w kuchni zrobiło się całkiem w porządku.
/Perspektywa trzecioosobowa/ Teraźniejszość/
Apple Bloom rzuciła rower i pobiegła do Sunset Shimmer, która właśnie miała iść do jej domu. Złapała jej rękę i pociągnęła ją mocno
- Nie rozumiesz! Nie możesz tam iść!
Sunset Shimmer zrobiła niepewną minę i się wycofała. Przemknęło jej przez myśl, że mała może jej nie ufać, bo ktoś powiedział jej o tym jaka była i co zrobiła jakiś czas temu i teraz nie chce jej wpuścić do swojego domu.
Ognistowłosa podrapała się po karku i zaczęła niepewnie
-Wiem... że możesz mi nie ufać.. i w ogóle... - Jej przyjaciółki popatrzyły na nią niepewnie, a Pinkie współczująco - Ale.. chcę pomóc.. na prawdę... -Mówiła łagodnie, chociaż z powątpiewaniem.
Apple Bloom patrzy na nią pytająco.
- Nie chodzi o to, głupolu... ufamy ci.. -Powiedziała cicho i popatrzyła na nią szukając odpowiednich słów- Chodzi o to, że Applejack nie...
-No tak, Apple! -Wszystkie ją minęły oprócz płomiennowłosej. Ta patrzyła na nią jakby chciała jej wysłuchać mimo naglącego czasu. W końcu uśmiechnęła się lekko i szepnęła
-Dziękuję.. Na prawdę wiele to dla mnie znaczy..
Apple Bloom uśmiechnęła się i na moment zapomniała jakie kłopoty sprowadziła na siostrę. Przytomniejąc, krzyknęła
-Dziewczyny, stójcie!
One w większości się odwróciły, ale tylko na moment i szły dalej. Scootaloo złapała Rainbow Dash za rękę i zaczęła ją ciągnąc w innym kierunku. Sweetie Belle, natomiast, skoczyła na Rarity wywalając ją do błota, na co ona zaczęła marudzić i niewyraźnie, bo z twarzą w nim, zawodzić. Najmłodsza z Apple'ów zaczynała dostawać paniki i gorączkowo myśleć.
-Pinkie! -Próbowała zwrócić uwagę kuzynki. Różowowłosa i reszta przyjaciółek AJ była już pod drzwiami jej domu. Apple Bloom starała się jeszcze je powstrzymywać, ale ku jej obawie, drzwi otworzyła jej siostra.
/Perspektywa Applejack/
Myłam właśnie podłogę, gdy usłyszałam jakieś głosy. Odłożyłam mopa i otrzepałam ręce, podeszłam do drzwi, po czym je otwarłam. Zobaczyłam dziewczyny. Od lewej Rainbow Dash, w środku Pinkie a po prawej Sunset, a także Apple Bloom z przyjaciółkami chyba próbujące je powstrzymać przed czymś.
-Applejack!!! -Krzyknęły wszystkie moje przyjaciółki wyglądające na zmartwione. Popatrzyłam pytająco na swoją siostrę ale ona wyraźnie unikała mojego wzroku.
-C-co się stało? -Spytałam niepewnie i patrząc na wszystkie po kolei spostrzegłam, że Sunset patrzyła się na moją prawą rękę, tą samą na której mam bandaż. Zestresowana wycofałam się troszkę na bok by sięgnąć bluzy Big Maca zawieszonej na wieszaku obok. Starałam się nie wyglądać podejrzanie i założyłam ją niezdarnie. Była sporo za duża.
-Apple Bloom powiedziała nam że coś ci się stało -Zaczęła Pinkie Pie
-Wspomniała też, że nie odbierasz telefonu... -Dodała nieśmiało Rainbow Dash
-A my się o ciebie martwiłyśmy... bo od kilku dni nie chodzisz do szkoły i tak trochę nas unikasz... - Niepewnie szepnęła Sunset Shimmer
-Wszystko dobrze, Applejack? -Dodała cichutko Fluttershy, a Twilight i Rarity popatrzyły zmartwione
-Eee.. -Applejack popatrzyła raz na siostrę, potem na przyjaciółki i na końcu kątem oka na rękę. Naciagnęła mocniej rękaw bluzy
- Tak...Nie martwcie się.. Jestem po prostu chora, troszeczkę.. Ale już jest lepiej.. i w ogóle... heh.. -Próbowała znaleźć jakąś wymówkę, lecz nie umiała i nie lubiła kłamać.
Apple Bloom postanowiła jednak wziąć odpowiedzialność za to co się stało.
-Dziewczyny -Zaczęła- Ja to wszystko wymyśliłam! Próbowałam wam powiedzieć ale nie słuchałyście, bo tak bardzo się przejęłyście moją siostrą.. -Dziewczyny popatrzyły na nią pytająco, Applejack niepewnie. Mała kontynuowała -Powiedziałam wam to wszystko, ponieważ chciałam się upewnić, na sto procent... że traktujecie ją poważnie... i że chcecie jej dobra.. -Mówiła lekko wystraszona i nerwowo zerkała na każdą z nich - A Scootaloo i Sweetie Belle mi pomagały.. -Skończyła smutno -Przepraszam... Serio.
-Powiedziałaś dziewczynom, że coś mi jest by je sprawdzić..? Apple Bloom.. -Applejack westchnęła zmartwiona, dając rękę blisko czoła.
Dziewczynka pokiwała tylko głową, żałowała tego co zrobiła. Po dłuższej chwili ciszy głos zabrała Rainbow Dash
-AJ, ona po prostu się o ciebie martwiła... -Zaczęła, po czym dodała nieśmiało - Z resztą jak my wszystkie..
-Racja, zgadzam się z Dash - Ognistowłosa rockmanka położyła rękę tęczowowłosej na ramieniu - Nie złość się na Apple Bloom, to normalne, chciała byś uniknęła dodatkowego cierpienia.
-Tak, Applejack, a my to rozumiemy i nie mamy jej tego za złe -Dodała Twilight pewnym tonem.
Wszystkiemu przysłuchiwały się obie jabłkowe siostry. Apple Bloom uśmiechnęła się słysząc to co mówią przyjaciółki jej starszej siostry, było jej miło, że mimo wszystko nie mają do niej urazy. Applejack natomiast, czuła narastające ciepło do dziewczyn, które w tak krótkim czasie stały się jej przyjaciółkami, nawet do trzymającej się czasem na uboczu Rainbow Dash.
Blondwłosa odezwała się w końcu
-Dziękuję za wyrozumiałość, dziewczyny.. i troskę.. -Mówiła czule - To naprawdę wiele dla mnie znaczy.. -Podeszła do nich bliżej, a one ją objęły i przytuliły. Rainbow patrzyła na wszystko z boku, lekko się uśmiechnęła patrząc na pozostałe. Applejack zerknęła na nią, będąc tulona przez przyjaciółki. Wyciągnęła do niej rękę. Dash nieśmiało ją wzięła i się uśmiechnęła. AJ nie chciała jednak tylko potrzymać jej ręki i pociągnęła ją do siebie. Objęła również ją. Tęczowłosa dalej z takim samym nastawieniem, powoli odwzajemniła gest i zamknęła oczy. Wtuliła się w blondynkę i poczuła miłe ciepło. Westchnęła głęboko. Sunset Shimmer uśmiechnęła się na ten widok, ale nie dała nic po sobie poznać i wróciła do tego co robiła. Po dłuższej chwili dziewczyny pożegnały się i wróciły do szkoły, za namową Applejack. Apple Bloom została z siostrą, która nie była już na nią w żadnym stopniu zła. Po rozstaniu z przyjaciółkami, przy zamykaniu drzwi, szepnęła do swojego, małego stróża podziękowanie, ale poprosiła, by młodsza z nich nie robiła już nic za jej plecami, na co tamta się zgodziła.
Przyjaciółki Applejack i Apple Bloom wracały wspólnie do szkoły prowadząc dwa pożyczone rowery i jeden należący do Scootaloo. Sunset Shimmer była zamyślona. Rozglądnęła się po jej towarzyszkach i spostrzegła przebywającą jakby w innym świecie Rainbow Dash. Ognistowłosa zwolniła trochę kroku i zrównała się ze sportsmenką.
- Ej, Dash? O czym myślisz, jeśli mogę spytać..? -Zaczęła niepewnie
-Hm? -Dash popatrzyła na nią jakby została wyrwana ze snu. A.. Chodzi o Applejack... co jakiś czas zachowuje się podejrzanie...
-Więc ty też to zauważyłaś.. -powiedziała wpół do siebie rockmana
-Taaak... trochę tak.. Akurat nie mówię o dzisiaj, ale o przykładowo... wycieczce. Miała coś z ręką lub na niej czego nie chciała pokazywać... kiedy spytałam co z nią, stwierdziła dosyć oschle, że nie będzie o tym rozmawiać... To mnie zastanawia właśnie - tęczowowłosa mówiąc to w między czasie popatrzyła na koleżankę.
Sunset zastanowiła się chwilę i też zaczęła mówić
- Ja za to widziałam jej dziwne zachowanie chwilę temu. I zauważyłam też, że miała coś na ręce.. być może bandaż... A jak przechwyciła mój wzrok i domyśliła się na co patrzę ubrała tę bluzę jak gdyby nigdy nic...Chyba była to bluza Big Maca.. Po za tym jest dosyć ciepło.. nie sądzę by była jej potrzebna bluza.. Myślę, że coś z nią się dzieje... -Wielbicielka rocka westchnęła ciężko i wymieniła z podzielającą jej poglądy Rainbow Dash, zmartwione spojrzenie.
-Pozostaje nam tylko czekać na rozwój wydarzeń.. albo może jesteśmy przewrażliwione..
_______________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro