Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Ten rozdział jest trochę inny niż zwykle, chciałam spróbować trochę innej wersji pisania xd Dlatego pojawiają się tu perspektywy itd. Poza tym rozdziałem nadal zachowam pisanie z perspektywy trzecioosobowej, ale od czasu do czasu będę zmieniać na perspektywę bohaterek, ponieważ tak lepiej opisać niektóre rzeczy. Cóż, zapraszam do czytania tego o to ciągu dalszego xD
______________________________

Po ostatniej wycieczce dużo myślałam.. Przez to wszystko zapomniałam o moim zadaniu.. uhhh dlaczego to musi być takie trudne... Wybierać między uczuciami i w ogóle.. Ja nie chcę.. Mogłam spaść wtedy z tego wąwozu.. nie miałabym problemu... Ale.. Z drugiej strony co jeśli Blitz będzie chciał jej coś zrobić.. Tylko ja wiem o naszej rozmowie! Muszę jej pilnować... Tak samo jak ona pilnowała mnie na wycieczce... Pierwszy raz ktoś się tak mną opiekował.. To... cudowne uczucie... Robiła to tak delikatnie! To niesamowite jak można być takim delikatnym a zarazem twardym! Dodatkowo ona jest chyba nieustraszona... Nie no wow!

Wtedy sportsmenka popatrzyła na ekran swojego telefonu. Zegar wskazywał za siedem ósmą.
Szybko zapięła bluzę i zaczęła biec do szkoły.

Tak się niefortunnie złożyło, że wpadła na Sunset Shimmer. Ognistowłosa odwróciła się gwałtownie.
Rainbow Dash była już gotowa na poniżające lub dobijające słowa, więc nadal wywalona na kolanach patrzyła co rockmanka zrobi. Ta tylko odwróciła się i wyciągnęła do niej rękę
-Uważaj trochę -Powiedziała spokojnie, niepewnie się uśmiechajac

Rainbow podała jej rękę i Sunset pomogła jej wstać.
-Wszystko ok?

-Tak, dzięki..

Z tego wszystkiego zapomniałam o tym, że Sunset Shimmer, wcześniej postrach szkoły, zmieniła się w naprawdę w porządku osobę..

- Rainbow Dash?

Dziewczyna odwróciła się słysząc swoje imię.

-Tak, Sunset Shimmer?

-Wystarczy Sunset -Uśmiechnęła się do niej wielbicielka rocka

Rainbow też się uśmiechnęła
-To o co chodzi, Sunset?

-Pomyślałam, że skoro dobrze dogadujesz się z Applejack może dołączysz dzisiaj do nas po południu? Myślę, że będzie fajnie -Sunset Shimmer szeroko się uśmiechnęła, było widać, że mówi prawdę.

-O, to miłe, dzięki, Sunset -Dash początkowo nie mogła uwierzyć, ale w końcu się usmiechnęła radośnie

Ognistowłosa szybko rzuciła okiem na ekran telefonu
-Chodźmy, bo za dwie minuty zaczyna się lekcja.. -Pociągnęła tęczowowłosą za rękę i obie ruszyły na piętro.

-Sunset!! -Pinkie Pie głośno pisnęła machając do ognistowłosej -Chodź tutaj!

Rockmanka posłusznie dosiadła się do przyjaciółki.

Rainbow Dash natomiast usiadła w ławce czwartej, w rzędzie środkowym.

Sunset rozejrzała się po klasie.

-Hmm... Pinkie? Myślisz, że Applejack dojdzie?

Różowowłosa zastanowiła się.
-Nie wiem, nie rozmawiałam z nią wczoraj.. Myślisz, że coś się stało?

-Ych.. nie wiem, niekoniecznie.. Ale mam złe przeczucia...

Nagle Pinkie Pie podrapała się po ramieniu.
-Mam nadzieję, że wszystko oki z nią..

-Ta, ja też..

Wtem imprezowiczka ponownie podrapała się po swoim ramieniu.
(Kto zgadnie o co cho ? XD)

/Tymczasem na farmie Sweet Apple, pół godziny wcześniej/

(Perspektywa Applejack)

Ale zawaliłam... Miałam przestać opuszczać lekcje.. U licha..

Leżałam właśnie na swoim łóżku, zalana łzami i rękawem koszuli poplamionym krwią.

-Ałł.... -Szepnęłam niewyraźnie sama do siebie i słabo zacisnęłam pięść prawej ręki.

Po chwili drżąc wstałam z łóżka i chciałam udać się do łazienki. Jednak, zobaczywszy stan mojej ręki, wywaliłam się na kolana i zaczęłam głośno płakać. Na szczęście byłam sama w domu.

-Znowu zjeb*łam! Ku*wa!!! -Zadarłam się na cały dom i oparłam plecami o brzeg łóżka.

Po kilku chwilach wykrzykiwania przekleństw pod swoim adresem, wzięłam nieduży nóż leżący wcześniej na moim łóżku i uniosłam go nad już wcześniej zakrwawioną rękę. Nie kontrolowałam tego, co robię. Albo nie chciałam kontrolować.. nie wiem.

Przybliżyłam trzesącą się dłoń z przyrządem do swojej prawej ręki i oparłam ostrze na skórze splamionej krwią. Zapłakana walczyłam z samą sobą dłuższą chwilę.

-Ch-chol*ra.. -Mruknęłam sama do siebie i popatrzyłam jeszcze raz na krew lejącą mi się z ran na ręce.

Obraz zaczął mi się rozmazywać i po chwili poczułam jak uderzam o podłogę.

Applejack... Kochanie... Nie poddawaj się... Walcz z tym...

Córciu, wiesz, że jesteś silniejsza..

Oboje jesteśmy z tobą, pamiętaj...

Nie poddawaj się...

Możesz to przezwyciężyć...

/Czas teraźniejszy/

Głosy długo rozbrzmiewały w mojej głowie. Po jakimś czasie się przebudziłam i pierwsze co ujrzałam to sporą plamę krwi i nóż w lewej ręce.

-Na kwaśne jabłka... Moja ręka.. -Podniosłam się z trudem i znów oparłam się o łóżko.

Popatrzyłam na swoją zakrwawioną rękę i potem na nóż. W szoku odrzuciłam przedmiot na drugi koniec pokoju, przy okazji brudząc czerwoną mazią podłogę.

-Ogarnij się, Apple, umiesz to kontrolować... -Wzięłam głęboki oddech i poprawiłam grzywkę.

Po chwili podniosłam się i poszłam do łazienki się ogarnąć i uprać zakrwawione ubrania.

Uch... wszystko pobrubudziłam..

W łazience zdjęłam swoją białą koszulę, przy rękawie i klatce piersiowej poplamioną krwią i włożyłam ją do wanny. Napuściwszy trochę wody namoczyłam ją, po czym wodą delikatnie zmyłam sobie krew z okolic rany. Westchnęłam głęboko i wyłączyłam prysznic.

Czerwoną apaszką w białe kropki związałam sobie włosy i włożyłam sobie do ust jabłko, które tu wcześniej zostawiłam.

Zaczynajmny..

Wzięłam butelkę z wodą utlenioną z szafki i odkręciłam ją. Pochyliłam się nad wanną i drżąc, lewą dłonią zaczęłam powoli lać płyn na swoją prawą rękę.

-Ohh..mh..kuhde... -Warknęłam z jabłkiem w ustach i małymi łzami w oczach.

Przezroczysty płyn spłynął powoli po mojej ręce i podzielił krew na części. Po kilku sekundach ranę pokryła delikatna piana, a po moich policzkach spłynęły łzy.

Po skończeniu zakręciłam butelkę i odłożyłam ją na miejsce. Przegryzłam jabłko i odstawiłam je.

Przeszukałam apteczkę i zrobiłam sobie opatrunek na rękę, który po chwili zakryłam świeżym bandażem.

Muszę dokupić bandaż.. babcia się zdziwi jak się dowie, że z tak dużej ilości został tylko strzępek, eh..

Uporządkowałam wszystko tak jak było i wzięłam się za czyszczenie swojej koszuli.

Nie powiem, trochę to zajęło..
Kilka minut później otarłam pot z czoła i wykręciłam materiał by zciekła z niego woda. Rozwiesiłam koszulę i spuściłam czerwoną wodę. Na koniec opłukałam wannę i odetchnęłam z ulgą, nie było śladu po krwi.

Zgasiłam światło w łazience i zawróciłam do swojego pokoju. Weszłam i ujrzałam krople krwi w kilku miejscach.

-U licha... Zapomniałam o tym... -Mruknęłam i zabrałam się za sprzątanie, gdy nagle usłyszałam kroki na schodach...

-Co tu się stało??? -Usłyszałam dobrze znany mi głos. Moje serce przyspieszyło.

(Pov. Apple Bloom)

Zwolniłam się ze szkoły, bo nie czułam się najlepiej i dlatego, że okropnie martwiłam się o Applejack.. A po rozmowie z Pinkie i dziewczynami doszłam do wniosku, że skoro Applejack nie odbiera, to sama muszę sprawdzić czy wszystko ok.. Weszłam pospiesznie po schodach i skierowałam się do jej pokoju. To, co zobaczyłam wstrząsnęło mną.

-Co tu się stało??? -Powiedziałam zdziwiona -Czemu jest krew na podłodze? A-Applejack! Czy- Czy ty...

-Nic się nie stało, Apple Bloom -Moja siostra mi przerwała i trzęsąc się zakryła plamę krwi. Ja jednak wiem co widziałam...

-Dlaczego znów to zrobiłaś?? -W moich oczach szybko pojawiły się łzy.

(Perspektywa trzecioosobowa)

-Dlaczego znów to zrobiłaś?? -Mała Apple Bloom patrzyła na blondwłosą ze łzami w oczach

-Apple Bloom... Uspokój się.. Wszystko ok... -Wielbicielka jabłek wstała i podeszła do niej

-Applejack!!! Zadałam ci pytanie.. -Mała pociągnęła nosem i po jej policzkach spłynęły łzy. To jednak nie spowodowało, że odwróciła wzrok.

Blondwłosa posmutniała i podeszła do niej. Będąc obok kucnęła i złapała ją za rękę.

-Hej... Kochanie... Wszystko jest w porządku... -Wielbicielka jabłek odezwała się spokojnie i lewą ręką otarła siostrze łzy - Nie przejmuj się..

-J-jak mam się nie przejmować..?! Kocham cię! Jesteś moją jedyną siostrą! Nie chcę cię stracić.. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką.. a jeszcze lepszą siostrą.. Czasem jesteś nawet taka jak była mama.. albo tata.. Jesteś najważniejszą osobą dla mnie... -Mała pociągnęła nosem i mocno przytuliła siostrę - Ty, Big Mac i babcia... Kocham was z całego serca..

Applejack poczuła ogromne wyrzuty sumienia, objęła siostrę i mocno ją do siebie przytuliła
-Przepraszam cię, Apple Bloom.. Powinnam być tutaj dla ciebie... A ja zachowuję się tak samolubnie... Przepraszam... -Po policzkach jabłkowej farmerki spłynęły łzy - Przez swój smutek zapomniałam, że ty też go masz... Przepraszam..

Obie mocno przytulone do siebie siedziały tak dłuższą chwilę na podłodze.

-Nie szkodzi, Applejack... Wiem, że to nie zależy całkiem od ciebie.. -Mała Apple'ówna pociągnęła nosem i otarła starszej siostrze łzy - I wiem, że w końcu to przezwyciężysz i zobaczysz jaka jesteś silna..

Applejack uśmiechnęła się i powiedziała zapłakanym tonem

-Nie wiem jak to będzie.. Ale cieszę się całym sercem, że cię mam... tak bardzo cię kocham, siostrzyczko...

Obie znów się przytuliły.

-A ja ciebie, duża siostro...

🍎🍏🍎

-Apple Bloom? Obiecasz mi coś? - Applejack zwróciła się do siostry.

-Oczywiście, a co?

-Możesz nie mówić nikomu o dzisiejszym zdarzeniu..? Nie chcę dokładać babci i Mac'owi zmartwień...
-Blondynka zawiesiła głos siedząc z młodszą siostrą na łóżku

-Nie powiem ani słowa -Apple Bloom pokiwała przecząco głową

-Dzię..

-Tylko Sunset Shimmer, ale to w skrajnym wypadku -Mała Apple'ówna przerwała siostrze

Blondynka lekko się zdziwiła, ale po chwili się uśmiechnęła

-Sunset Shimmer? Polubiłyście się chyba po ostatnim sprzątaniu mojego starego domku na drzewie, co?

-Tak, owszem -Apple Bloom zrobiła poważną minę - Ale jest umowa?

-Jasne, w skrajnym wypadku, rozmawiasz z Sunset.. -Applejack powiedziała niepewnie -Aczkolwiek wolałabym nikomu o tym nie mówić..

-Nie jesteś pewna czy możesz jej ufać? -Odezwała się bezpośrednio mała i przysunęła się do siostry

-Nie, nie chodzi o to... ufam im całym sercem.. -Applejack spuściła wzrok

-To.. może.. ty po prostu boisz się ufać..? Albo boisz się, że zaufasz nadto?

-Heh.. coś w ten deseń.. -Miłośniczka jabłek uśmiechnęła się lekko i pogłaskała siostrę po głowie - Mi samej ciężko stwierdzić...

Po chwili ciszy młodsza z sióstr odezwała się.

-Nie bój się, one cię nie skrzywdzą. Możesz im zaufać.

Applejack była lekko zdziwiona tonem siostry.

Apple Bloom kontynuowała

-Jak Sunset była u ciebie na noc dużo rozmawiałyśmy. Międzi innymi o tobie. Głównie wtedy kiedy sprzątałyśmy twój domek... Spytałam się jej, czy możesz jej ufać...

/Retrospekcja/

Sunset Shimmer złapała Apple Bloom za rękę i powiedziała żartobliwym tonem
-Choć, ja ci pomogę posprzątać, a Applejack niech się porządnie wyśpi - Mówiąc to, puściła blondynce oko i wyszła.

Chwilę później Apple Bloom wraz z ognistowłosą szły przez sad.

-To co mamy do zrobienia? -Odezwała się starsza z uśmiechem na twarzy

-Hmmm... -Mała zerknęła na swoją listę i na wózek, który ciągnęły
-Wyremontowanie i posprzątanie tego domku -Wskazała palcem na niedużą chatkę zrobioną na drzewie.

Sunset Shimmer popatrzyła na domek lekko zmieszana i przełknęła ślinę.

-Ok, myślę, że damy radę.. -Po czym związała sobie włosy i wzięła do ręki łopatę

-Apple Bloom, ty wejdź na górę i wymieć miotłą kurz, w porządku?

Dziewczynka pokiwała energicznie głową i wzięła miotłę.

-Tylko... Jak mam tam wejść? Schodki są zniszczone... -powiedziała niepewnie

-Chodź, podsadzę cię -Rockmanka kucnęła tak, by jej chwilowa asystentka mogła na nią wejść po czym się podniosła -Dosięgniesz?

-Tak, Sunset! Dziękuję! -Dziewczynka wdrapała się na górę i zabarała się za zamiatanie.

Shimmer natomiast zajęła się wykopywaniem chwastów i krzaków.

Po kilku chwilach ciężkiej pracy Apple Bloom zabrała głos

-Sunset?

Ognistowłosa wbiła łopatę w ziemię i po chwili odrzuciła sporo ziemi na stos obok.

-Tak?

-Mogę cię o coś spytać?

-Hmm..pewnie -Rockmanka powtórzyła czynność

-Traktujesz Applejack poważnie? No wiesz.. przyjaźń z nią i tak dalej.. Tylko nie myśl, że cię sprawdzam.. czy coś, ale bardzo się o nią martwię... Po.. Po stracie rodziców całkowicie się załamała.. A uparła się, że nie pójdzie do psychologa i no.. -Dziewczynka wzięła głęboki oddech -Rozumiesz..

Sunset Shimmer słysząc pytanie wbiła łopatę w ziemię i otarła pot z czoła. Oparła się na trzonie przyrządu i zdjęła rękawice.

-Traktuję ją jak najbardziej poważnie. I spokojnie, rozumiem fakt, że się o nią martwisz.. Ale jeśli o mnie i dziewczyny chodzi, możesz nam całkowicie zaufać, bo obiecałyśmy sobie, że spróbujemy pomóc twojej siostrze i również pokażemy jej czym jest prawdziwa przyjaźń, gdzie każdy się o siebie troszczy i się wspiera. Mimo, że sama dopiero co uczę się o co z przyjaźnią chodzi, to wierzę, że dziewczyny pomogą również Applejack, tak, jak pomogły mi. I to w zasadzie był mój pomysł, na który wspólnie się zgodziłyśmy - Sunset uśmiechnęła się - Pokażemy twojej siostrze, że może być lepiej...

/Koniec retrospekcji/

- Och.. Apple Bloom... Nie musiałaś.. -Applejack się uśmiechnęła

-Chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze, a z Sunny można gadać na luzie, o wszystkim, jest świetna!

-Wiem, siostrzyczko, wiem... I cieszę się, że ją mam... No i resztę też...

Wtem rozbrzmiał dzwonek telefonu miłośniczki jabłek. Blondwłosa odwróciła się i podniosła urządzenie.

-O wilku mowa... Zgadnij kto dzwoni -Applejack uniosła brew i uśmiechnęła się
-Halo? Sunset?

-Applejack!! Wreszcie! - Z telefonu dobiegły ich głosy dziewczyn.

-Apple, skarbie, wszystko dobrze?? -Rarity spytała spanikowana

-Jackie!!! Wszytko okiii??? -Pinkie Pie próbowała najpewniej dopchać się do telefonu rockmanki ale jej niezbyt to wychodziło.

Po chwili ostatecznie głos zabrała Sunset.
-Ej, słońce, wszystko dobrze? Martwimy się!

/Liceum Canterlot/

-Ej, słońce, wszystko dobrze? Martwimy się! -Sunset Shimmer spytała zmartwiona

-Tak... Już tak... Ale nic się nie martwcie.. Nie ma takiej potrzeby.. -Dziewczyny usłyszały niezbyt pewny głos jabłkowej farmerki.

-Ale stało się coś? -Szepnęła cichutko Fluttershy

-Spokojnie, nic czym miałybyście się martwić...

Dziewczyny popatrzyły po sobie.

-Dobrze, ale wiedz, że zawsze ci pomożemy, jak coś.. -Powiedziała równie zmartwiona Twilight - Martwimy się o ciebie, Apple...

-Tak, wszystkie. Rainbow Dash też... - Ognistowłosa smutno uśmiechnęła się do sportsmenki a ta zrobiła oburzono-zmartwioną minę

Applejack kilka sekund nie odpowiadała.

-Dziękuję.. Wam wszystkim.. Ale wszystko jest już dobrze, nie macie czym się martwić..

-Dobrze, Apple, to my się rozłączamy,  ty niczym się nie martw... I odpocznij.. porządnie, zadzwonię później.. -Sunset niepewnie powiedziała ostatnie zdania.

-Ok, narazie..

*rozłączono*

(Musiałam to odróżnić jakoś xd)

-Coś się stało, jestem pewna

-Brzmiała jakoś nienaturalnie..

-Tak, ale nie możemy jej naciskać z odpowiedzią

-Będzie chciała to sama nam powie... -Dziewczyny rozmawiały głośno między sobą

-Ej.. Sunset.. Jak będziecie coś wiedzieć to powiedz mi, ok? -Rainbow odezwała się niepewnie

-Jasne, powiem ci.. -Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i położyła sportsmence pocieszająco rękę na ramieniu

/Farma Sweet Apple/

Apple Bloom popatrzyła na lekko smutną Applejack. Zastanowiła się chwilę.

Muszę zrobić jeszcze jedną rzecz... I wtedy będę mieć pewność...

__________________________

Ten rozdziałeq to bardziej taki trochę zapychacz do książki, aczkolwiek wcale nie miało tak być ;-; Po prostu nie wyszedł xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro