Rozdział 7
Kolejny zachomikowany rozdział na wszelki wypadek.. Oby się spodobał.. Wg mnie to najlepszy rozdział narazie xd A tak serio to uwielbiammm go hah xd
________________________
Uczniowie po kolei wchodzili do autokaru. Applejack była ostatnią osobą która miała wsiąść. Gdy już nadeszła jej kolej posłusznie weszła do środka trzymając plecak w dłoniach. Wtedy przepchnęła się koło niej Burn Ambition ze swoją koleżanką specjalnie ją potrącając. Applejack zmieszana usiadła na pierwszym wolnym miejscu, koło okna. Rainbow Dash siedziała na końcu pojazdu i widziała zachowanie dwóch dziewczyn, ale tylko odwróciła wzrok i popatrzyła się przez okno.
Blondwłosa westchnęła i oparła się o szybę. Autokar ruszył. Po chwili jazdy skręcił w drogę objazdową żeby nie jechać niepotrzebnie przez centrum miasta. W pojeździe panował pół mrok. Trochę ze względu na deszczową pogodę, trochę ze względu na drzewa rosnące w pobliżu drogi, zasłaniające światło słońca.
Wielbicielka jabłek podwinęła prawy rękaw swojej czarnej bluzy. Smętnie popatrzyła na bandaż zawinięty na swojej ręce. Z wewnętrznej strony był lekko poplamiony krwią. Do jej oczu napłynęły łzy. Dziewczyna gwałtownie oparła się o oparcie fotela i skierowała wzrok na dach autokaru. Zacisnęła oczy, a po jej policzkach spłynęły łzy. Lewą ręką zaciągnęła rękaw bluzy i westchnęła. Wyjęła swój telefon z kieszeni i włączyła wyświetlacz. Przeciągnęła kciukiem po ekranie, a ten odblokował się. Blondwłosa ujrzała zdjęcie jej i jej nowych przyjaciółek. Nie znały się długo, ale już zdążyła je pokochać całym sercem.. To właśnie jedna z jej większych wad, zbyt szybko przywiązuje się do ludzi...
Popatrzyła jeszcze raz na swoją tapetę i mimo wszystko się uśmiechnęła. Weszła w galerię telefonu i zaczęła oglądać ich wspólne zdjęcia. W między czasie włączyła muzykę i zaczęła jej słuchać przez swoje słuchawki. Po chwili zdjęcia przyjaciółek zaczęły zmieniać się na inne rzeczy. Applejack szybko przesuwała palcem po ekranie, gdy zatrzymała się na zdjęciu ze starych torów kolejowych, wiszących pare metrów nad ziemią. Do Applejack powróciły wszystkie wspomnienia z Appleoosy. Powoli przesunęła dalej i zobaczyła zdjęcie swojego bandaża całego we krwi. I dalej, zdjęcie kilku osób.. Jej dawnych przyjaciół. Z pięciu prawdziwymi okazali się tylko Emerald Green i Cinnamon Strike. Applejack dłuższą chwilę wpatrywała się w to zdjęcie. Szybkimi ruchami przesunęła kilka kolejnych. Potem były zdjęcia jej dwóch dawnych przyjaciółek.. znaczy dwóch byłych przyjaciółek.. Przez nie miała mnóstwo problemów do których nie chciała wracać.. Blondynka westchnęła i znów przesunęła palcem. Wtedy jej oczom ukazało się zdjęcie dwóch postaci. Wielbicielka jabłek wbiła wzrok w zdjęcie. To byli Bright Mac i Buttercup... Rodzice Applejack i jej rodzeństwa. Do zielono-szmaragdowych oczu napłynęły łzy. Dziewczyna szybko je otarła i wyłączyła folder ze zdjęciami.
-Spokojnie.. -Szepnęła cicho sama do siebie.
Wtedy poczuła w ręce wibrację telefonu. Podniosła go i zobaczyła powiadomienie ze snapchata.
Dziewczyna kliknęła ikonę aplikacji i otwarła to co przysłała jej Sunset Shimmer. Włączyło się zdjęcie na którym widać ramię i rozczochrane włosy rockmanki. Na dole ekranu widniał napis "Miłego dnia! 💕🍎" i wyżej, godzina, 10:56.
Applejack uśmiechnęła się. Weszła w konwersację z przyjaciółką i również życzyła jej miłego dnia. Szybko otrzymała odpowiedź.
SS: /Skąd wiedziałaś, że wysłałam to tylko tobie? :D/
AJ: /Nie wiedziałam xD ^^/
SS: /Wstałaś dziś najwcześniej z nas plus wczoraj stwierdziłaś że dzisiejszy dzień będzie ciężki, więc postanowiłam zebrać się wcześniej i zadzwonić do cb żebyś się nie martwiła, ale byłam tak śpiąca że oprzytomniałam 30 min później i chyba lepiej nie dzwonić bo już pewnie w autobusie jesteś?/
AJ: /Heh to dziękujee 💕 Nie musiałaś się tak poświęcać, masz przecież na 12:30 :** Tak, już jedziemy, ale muszę kończyć bo mi sygnał nawala/
SS: /Uparłam się, więc wiesz xd :* Ok! No to baw się dobrze! I jak coś to dzwoń do którejś z nas! 💕/
AJ: /Jasne, dzięki :**/
SS: / ;) 💕/
Po niedługim czasie autokar dojechał na miejsce.
Applejack mimo tego, że siedziała z przodu autokaru wyszła prawie na końcu, nie chciała nikomu wchodzić w drogę. Wzięła do ręki swój plecak i wychodząc wpadła na Rainbow.
-M-musimy przestać tak wpadać na siebie.. -Blondwłosa szepnęła cicho ale sportsmenka się nie odezwała, nawet nie zareagowała.
Zmieszana Applejack wycofała się na koniec grupy.
Co z nią.. Co ja jej zrobiłam.?
🍎🌈🍎
Po sprawdzeniu obecności i przedyskutowaniu postojów uczniowie z dyrektor Celestią i nauczycielką historii ruszyli w drogę. Na początku szli lasem. Wówczas Applejack próbowała dwa razy porozmawiać z tęczowowłosą aż w końcu się poddała i zrezygnowała z zadawania pytań. Bez słowa szła zaraz za nią. Mimo wszystko próbowała się skupić na atutach przyrody. Było tu naprawdę przyjemnie. Prawie zupełnie cicho, co jakiś czas było słychać jak wiatr łaskocze korony drzew lub jak pnie sosen ocierają się przez jego podmuch. Szli wąską ścieżką, która prowadziła przez niebieski szlak. W końcu zły humor opuścił wielbicielkę jabłek. Nabrała świeżego powietrza pełną piersią i uśmiechnęła się sama do siebie.
🍎🍏🍎
Po niecałych dwóch godzinach marszu las zaczął się przerzedzać i szli wtedy już tylko przez łąki. Większość osób pogrążona była w rozmowach. W końcu także łąki zaczęły się zmniejszać i w okolicy zostały tylko skały. Nagle dyrektor Celestia spostrzegła, że szlak którym mieli się kierować został zasypany i szanse na przedostanie się są niestety trudne.
-Nie dobrze. Nie możemy zboczyć ze szlaku, bo się zgubimy, nawet jeśli mielibyśmy świetną orientację -Dyrektorka zwróciła się do grupki uczniów podczas, gdy druga grupka poszła szukać przejścia koło skał.
-Nic z tego, pani dyrektor, zasypana -Mruknęła Burn Ambition wyraźnie zmartwiona
Applejack zmierzyła ją wzrokiem, dziwnym było widzieć Burn Ambition jako odnoszącą się z szacunkiem do innych. Blondynka wzruszyła ramionami i po chwili jej wzrok przykuło oznaczenie szlaku czerwonego prowadzące przy granicy sporego wąwozu.
-Pani dyrektor! Może przejdźmy szlakiem czerwonym? -Dziewczyna wskazała ręką skałę znajdującą się kilka metrów dalej przy wąwozie na której namalowany był znak szlaku czerwonego -To chyba jedyna droga
Nauczycielki wymieniły się spojrzeniami. W końcu po niedługiej dyskusji zgodziły się co do tego, żeby spróbować przejść szlakiem o tej barwie. Pierwsza poszła dyrektor. Za nią ruszyli uczniowie. Applejack uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Wtedy przeszła koło niej Burn Ambition i położyła jej przelotnie rękę na ramieniu.
-Dobra robota, Applejack! - Po czym pobiegła za resztą.
Wielbicielka jabłek z lekkim niedowierzaniem popatrzyła za czerwonowłosą.
-No nieźle.. -Wzruszyła ramieniem i uśmiechnęła się. Wtedy przeszła przed nią Rainbow Dash i zielonooka zauważyła na jej prawej dłoni całą we krwi chusteczkę i mocno zaciągnięty rękaw bluzy.
Popatrzyła na nią zmartwionym wzrokiem, po czym ruszyła zaraz za nią.
Applejack i Rainbow Dash zostały sporo w tyle, a za nimi jeszcze dalej troje uczniów i idąca razem z nimi nauczycielka historii.
Blondynka wykorzystując moment, że nikogo nie było w pobliżu, chwyciła sportsmenkę za rękę. Tęczowowłosa zatrzymała się.
-Dash, zanim się wyrwiesz czy odejdziesz.. Powiedz mi tylko... co ci się stało?? -Applejack szepnęła wyraźnie zmartwiona i delikatnie odsunęła rękaw bluzy koleżanki.
Rainbow Dash popatrzyła na nią niepewnie.
Blondwłosa odsunęła jej chusteczkę z dłoni.
-Na kwaśne jabłka, Rainbow Dash.. Kto ci to zrobił?? -Applejack zmartwiona kucnęła i popatrzyła na tęczowowłosą kurczowo trzymając jej dłoń.
Dash niewiedziała co odpowiedzieć. Przesunęła wzrokiem z Applejack na swoją i jej rękę.
-N-nikt. Sama to sobie zrobiłam, niechący -Szepnęła odwracając wzrok.
-Jesteś pewna..? To wygląda na mocne przecięcie nożem.. -Applejack przyłożyła jej do dłoni czystą chusteczkę
-Ta, akurat się znasz! Daj mi spokój.. -Sportsmenka wyrwała swoją rękę i cofnęła się o krok. Była na granicy przepaści.
-Dash, ostrożnie.. -Blondynka popatrzyła na nią wystraszona i wyciągnęła do niej rękę.
-Nie wiesz co się stało więc mnie zostaw! -Warknęła tęczowowłosa
-Dowiem się jeśli mi powiesz! -Applejack wstała.
-Nie! -Rainbow Dash wkurzona popchnęła jabłkową farmerkę.
-To nie! -Ta popatrzyła jej wkurzona w oczy.
-Świetnie! -Tęczowowłosa ruszyła do przodu i zaciągnęła z powrotem rękaw bluzy.
Applejack poszła zaraz za nią ze złością. Aczkolwiek po chwili złość ustąpiła zmartwieniu.
Rainbow Dash zezłoszczona kopnęła kawałek skały. Nie zwróciła uwagi, że idzie na samej granicy wąwozu.
Wielbicielka jabłek szła zaraz za nią ze spuszczoną głową. Nagle usłyszła zsuwające się kamienie. Podniosła wzrok i zobaczyła, że w miejscu po którym szła tęczowowłosa zaczął usypywać się grunt.
Rainbow Dash nie zwróciła na to uwagi. Była zbyt wytrącona z równowagi. Po chwili jednak skała pod nią osunęła się i zanim zdążyła się obejrzeć straciła grunt pod nogami.
Wtedy Applejack rzuciła się na kolana i w ostatniej chwili złapała rękę tęczowowłosej. Obie mocno zacisnęły oczy ze strachu.
Pierwsza jednak, oczy otwarła Applejack. Mocno trzymała rękę Rainbow Dash, podczas gdy ona była na granicy śmierci.
Rainbow Dash przerażona otwarła oczy i pierwsze co zobaczyła to ich ręce.
-A-Applejack.. przepraszam.. -Rainbow Dash złapała drugą ręką rękę wielbicielki jabłek - Nie chciałam cię popchnąć.. i tego wszystkiego..
-S-Serio? Teraz b-będziesz o tym gadać? -Blondwłosa powiedziała z lekkim wysiłkiem nadal mocno trzymając rękę miłośniczki sportu.
-Potem mogę nie mieć okazji! J-jak.. jak...
-Nie spadniesz! -Applejack pociągnęła ją trochę do siebie podpierając się drugą ręką -Nie puszczę cię!
-Nie będziesz miała wyboru.. -Dash zniżyła głos i poluzowała uścisk
-RAINBOW DASH! Nie puszczaj mnie! -Applejack mocniej ścisnęła rękę tęczowowłosej i drugą ręką też złapała jej dłoń -W-wyciągnę cię!
-A-Applejack... boję się.. -Rainbow szepnęła cicho sama niedowierzając sobie co mówi
Blondwłosa dmuchnęła w swoją grzywkę która opadła jej na oczy.
-N-nie bój.. się.. -Podciągnęła sportsmenkę wyżej i sparła się łokciami o skałę - Nie myśl o niczym. Nie wiem.. p-patrz mi w oczy i n-na nic innego.
-D-dobrze.. -Rainbow Dash posłusznie popatrzyła w oczy koleżanki i uspokoiła się
Applejack otarła ramieniem pot z czoła.
-Jeszcze... Tylko troszkę... -Sapnęła i pociągnęła z całej siły Rainbow Dash
Jedną ręką złapała ją pod ramię i pociągnęła ją ponownie. Kucnęła i wycofała się nadal ją mocno trzymając. Po chwili zaciągnęła ją pod ścianę skały i wywaliła się na swoje zakrwawione kolana ciężko oddychając.
-Jesteś cała? - Popatrzyła na nią odsuwając sobie grzywkę z oczu.
Rainbow Dash siedziała w szoku.
Applejack na kolanach przysunęła się do koleżanki i delikatnie ją trąciła łokciem.
-Ej..?
-Uratowałaś mi życie.. -Szepnęła jakby do siebie
-Co mówisz..? -Applejack otarła pot z czoła
W magentowych oczach Rainbow Dash pojawiły się łzy. Odwróciła się do blondwłosej i popatrzyła na nią załzawionymi oczami.
Applejack oparła łokieć na kolanie i głowę na dłoni
-Już wszystko dobrze..
-Dziękuję.. -Rainbow Dash rzuciła się na Applejack i ją mocno przytuliła zalana łzami.
Wielbicielka jabłek przewróciła się na plecy i jedną ręką też objęła tęczowowłosą. Sportsmenka mocno się rozpłakała.
Applejack podniosła się trochę i jedną ręką oparła się o ziemię a drugą nadal obejmowała zapłakaną Rainbow.
-Shh... już dobrze... -Mówiąc spokojnym tonem zaczęła delikatnie głaskać ją po plecach - Spokojnie, Dashie...
Rainbow Dash lekko się zarumieniła i pociągnęła nosem.
-Znowu to powiedziałaś.. Jackie..
Applejack poczuła miłe ciepło w sercu i się uśmiechnęła. Potem przytuliła Dash jeszcze mocniej do siebie. Tęczowowłosa odwzajemniła uścisk.
Gdy już obie się uspokoiły Applejack odsunęła się od niej.
-Rainbow... Mogę obejrzeć twoją rękę..? Nie chcesz, nie mów co ci się stało, ale daj mi ją opatrzeć.. -Applejack powiedziała niepewnie i zdjęła swój plecak.
-No.. d-dobrze.. Ale nie zadawaj pytań.. - Rainbow podwinęła rękaw bluzy i położyła rękę na brzuch.
Applejack wyjęła z plecaka buteleczkę z wodą utlenioną. Zdjęła bluzę i odłożyła ją na bok, po czym wysoko związała sobie włosy
-Daj mi ją
Tęczowowłosa podała rękę blondynce wewnętrzną stroną do góry.
-A co z twoim brzuchem? Tak się trzymasz jakby coś ci się stało..?
-Mówiąc to urwała fragment swojej koszulki u dołu i namoczyła ją wodą utlenioną.
-Nic takiego po prostu jak.. spadałam to otarłam nim mocno o skałę -Tęczowowłosa popatrzyła na swoją rękę na brzuchu
Applejack przyłożyła namoczony materiał do dłoni koleżanki.
-Ał... -Sportsmenka się skrzywiła i wtedy spojrzała na prawą rękę wielbicielki jabłek. Uniosła jedną brew i odezwała się niepewnie
-A.. co z twoją ręką? Dlaczego nosisz bandaż..? I to w dodatku splamiony krwią?
Applejack przestała przemywać ranę Rainbow.
-To... To nic istotnego.. -Zawiesiła głos i jeszcze raz przemyła jej ranę.
-Jak to nic istotnego? Co się stało?
Applejack nie oderwała wzroku od tego co robiła.
-Nie będę z tobą, ani z nikim innym o tym rozmawiać.
Rainbow Dash popatrzyła na nią zdziwiona.
-W porządku...
Blondynka urwała kolejny kawałek swojej bluzki i owinęła biały materiał wokół dłoni Rainbow Dash.
-Potrzymaj to tak.
Tęczowowłosa przycisnęła owinięty materiał lewą ręką do prawej dłoni.
Applejack pogrzebała trochę w plecaku ale nie znalazła tego czego chciała. Zastanowiła się chwilę i w końcu zdjęła sobie z włosów gumkę, przez co musiała je rozpuścić. Wiatr zaczął poruszać w rytmie długie, blond włosy jabłkowej farmerki, a ona westchnęła podirytowana.
Tęczowowłosa zaśmiała się i odsunęła koleżance włosy z oczu.
-Dzięki -Poddenerwowana mina miłośniczki jabłek zmieniła się w uśmiech. Po czym wzięła drugą rękę sportsmenki i założyła jej gumkę na dłoń chociaż trochę podtrzymując jej opatrunek.
-Dobra, pokaż ten brzuch -Zwróciła się do Dash.
-Lepiej nie -Powiedziała niepewnie
-Dlaczego nie?
Rainbow Dash po dzisiejszym spotkaniu z Blitzem czuła się dziwnie na myśl, żeby ktoś dotykał jej brzuch, ale nie chciała tego przyznać
-Heh.. nie jestem po prostu przyzwyczajona, żeby świecić przed wszystkimi brzuchem, heh..
Applejack uśmiechnęła się do niej dziwnie.
-Em.. ok? Jak nie chcesz to wcale nie muszę ci go opatrywać.. -Mówiąc to zaczęła zakręcać butelkę.
Rainbow Dash popatrzyła na swoją rękę. Już tak nie bolała jak wcześniej.
-A-Applejack..?
-Tak?
-Opatrzysz mi.. ten brzuch? -Powiedziała niepewnie lekko zarumieniona
-A jednak? -Uśmiechnęła się do niej czule -Jasne. Jak coś to po prostu powiedz żebym przestała. Ale spokojnie, mam doświadczenie, mam młodszą siostrę więc wiesz, heh..
Rainbow Dash uśmiechnęła się.
-Ok, zrozumiałam.
Applejack urwała kolejny kawałek swojej bluzki i również go namoczyła wodą utlenioną. Zrobiwszy to przysunęła się do sportsmenki i delikatnie podwinęła jej bluzkę.
Rainbow Dash niepewie popatrzyła na Applejack, a ona bardzo delikatnie zaczęła przemywać jej rany na brzuchu.
-Uh.. -Tęczowowłosa westchnęła zestresowana
-Ej.. spokojnie, nie bój się.. -Applejack ciepłym tonem szepnęła.
Rainbow Dash przypomniała sobie podobne zajście z rana. Ton jabłkowej farmerki znacznie różnił się od tego, który wtedy zachował Blitz. Ciepły głos blondynki uspokoił ją.
Miłośniczka jabłek powoli przemywała jej rany. Odłożyła strzępek bluzki gdy już namókł krwią.
-Potrzebuję więcej jakiegoś materiału - Powiedziała i zaczęła się rozglądać
-Co zrobimy?
-Mam pomysł.. -Applejack popatrzyła na swoją bluzkę która i tak była w strzępach.
-Co chcesz zrobić?
Wielbicielka jabłek zastanowiła się i po chwili zdjęła swoją białą koszulkę.
Rainbow Dash popatrzyła na nią zdziwiona. Po czym nie wiedząc czemu zarumieniła się. Po dłuższej chwili jednak, otrząsnęła się.
-Applejack, na litość boską! -Krzyknęła i odwróciła się czerwona
-No co? -Spytała tamta nie zwróciwszy uwagi na zachowanie koleżanki.
Rainbow Dash zasłoniła sobie ręką blondwłosą.
-Mogłaś powiedzieć, że ściągasz bluzkę!
Applejack się zaśmiała nie odrywając wzroku od składania bluzki i polewania jej wodą.
-Wyluzuj, przecież nie jestem goła.. mam..
-Ty już lepiej nic nie mów! -Rainbow Dash nadal cała czerwona przerwała jej i zasłoniła sobie oczy całkowicie.
Jabłkowa farmerka zaśmiała się i przysunęła się do niej blisko i znów zaczęła przemywać jej pozostałe rany.
Rainbow Dash w końcu zaczęła stopniowo zsuwać sobie ręce z oczu i w końcu odsłoniła je całkiem.
Blondwłosa tylko się uśmiechnęła sama do siebie i zabrała się za ostatnie przetarcia.
Rainbow Dash zauważyła, że Applejack ma na boku sporą bliznę w kilku miejscach nierówną.
-Co ci się stało w bok? -Spytała z nadal czerwonymi policzkami
-Nic takiego, spadłam z jabłoni jak byłam młodsza i zahaczyłam o gałąź -Tamta nie oderwała wzroku od tego co robiła - Heh, mam dużo blizn na ciele
Rainbow Dash popatrzyła na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Dobra, skończyłam.. tak myślę. Jeszcze tylko jedna rzecz... - W tym momencie popatrzyła na swój bandaż.
W końcu zaczęła go odwiązywać. Gdy to zrobiła położyła sobie lewą dłoń na ranie.
-Możesz.. możesz mi podać moją bluzę..? -Spytała odwrócona tyłem
-Jasne, Apple.. -Rainbow Dash podała jej bluzę starając się nie patrzeć na to co robi.
Applejack założyła sobie rękaw bluzy na swoją prawą stronę.
Potem przekręciła się do sportsmenki i znów podwinęła jej bluzkę. Bandażem zaczęła owijać ją dookoła. Robiła to bardzo ostrożnie żeby nie zranić tęczowowłosej. Delikatnie zacisnęła bandaż żeby się nie zsuwał. Rainbow Dash patrzyła na to co robi jak zaczarowana. Gdy blondwłosa skończyła, podniosła się
-Dobra, możemy iść..
-Dziękuję ci jeszcze raz! -Dash skoczyła do niej i ją przytuliła
Applejack zdziwiła się ale po chwili też ją objęła. Rainbow Dash oprzytomniała i przypomniało jej się, że jej koleżanka ma bluzę ubraną tylko do połowy i odskoczyła czerwona do tyłu.
-S-Sorki!
Applejack złapała ją za rękę.
-Ej! Bo znowu spadniesz, uważaj..
Rainbow Dash odwróciła się i zobaczyła kawałek dalej granicę przepaści.
-Racja.
Applejack założyła bluzę już całkiem i zebrała rzeczy.
-Applejack? A co z twoimi kolanami i łokciami? Też są całe we krwi. -Tęczowowłosa wskazała kolana koleżanki
-Spokojnie, to nic takiego, jestem przyzwyczajona -Zaśmiała się życzliwie i ruszyła dalej
Rainbow Dash pobiegła zaraz za nią
-Polej sobie tą wodę chociaż.
-Nic mi nie będzie to tylko delikatne zadrapania.
-Ale co ci szkodzi?
-No dobra, u licha!
🍎🌈🍎
Chwilę później wszyscy byli już na szczycie. Dziewczyny musiały wymyślić dobry powód ich tak długiej nieobecności bo dyrektor Celestia była przerażona faktem, że komuś mogło się coś stać. Na szczęście nie było problemów.
Applejack i Rainbow Dash siedziały razem na trawie i patrzyły na widok na miasto.
-Ale dzisiaj ciepło... A nie zapowiadało się, że tak będzie -Applejack wyjęła swoj kapelusz z plecaka i założyła go. Oparła się na trawie i uśmiechnięta popatrzyła w niebo.
-Zgadzam się -Rainbow Dash położyła się obok niej - Nie wierzę że jeszcze jakąś godzinę temu byłam u skraju śmierci, heh...
Applejack popatrzyła na nią smutno.
-Hej, ale już po wszystkim.. -Szepnęła ciepło i położyła dłoń na jej ręce
Rainbow Dash popatrzyła wpierw na ich ręce a potem na nią
-Dzięki tobie -Szepnęła cicho, ścinęła jej dłoń i znów spojrzała w niebo - Dziękuję.
-Nie ma sprawy -Odpowiedziała tamta z uśmiechem.
Kilka chwil później zwołano zbiórkę i wszyscy mieli wracać do autokaru.
🍎🌈🍎
Było już późne popołudnie, gdy dotarli do autokaru.
Wszyscy weszli do pojazdu, a nauczyciele szybko sprawdzili obecność.
Rainbow Dash usiadła mniej więcej w środku pojazdu. Applejack przechodziła między siedzeniami szukając wolnego miejsca, gdy poczuła jak ktoś ciągnie ją za rękaw bluzy.
-Chodź tutaj, Applejack.. -Tęczowowłosa się uśmiechnęła do niej i lekko ją pociągnęła
Miłośniczka jabłek odwzajemniła uśmiech i usiadła obok.
Po kilku chwilach autokar ruszył. Nie minęło dziesięc minut, a prawie wszyscy zaczęli usypiać. Również Applejack. Wpierw jeszcze próbowała z tym walczyć, ale w końcu mówiąc kolokwialnie, odleciała. Nie mogła się ułożyć, bo ciągle albo uderzała głową o siedzenie z przodu albo bolała ją szyja.
-Ugh.. -Warknęła na wpół śpiąc uderzywszy się w głowę.
Przy zakręcie blondwłosa przechyliła się na prawo i oparła się o Rainbow Dash. Ta gwałtownie się odwróciła i zobaczyła jak jabłkowa farmerka śpi na jej ramieniu. Po krótkiej chwili Applejack prawie przechyliła się na drugą stronę pod wpływem kolejnego zakrętu.
-Ale ty masz twardy sen... -Szepnęła tęczowowłosa i pociągnęła ją za rękę do siebie, tym samym unikając tego, że Applejack by się wywaliła.
Blondwłosa oparła się znowu na ramieniu koleżanki głęboko śpiąc, po czym mocno ścisnęła jej dłoń.
Rainbow Dash niekontrolowanie czule się uśmiechnęła i odwróciła się z powrotem do okna.
Przy kolejnym skręcie kapelusz opadł Apple na oczy. Dash od razu to zauważyła i cicho się zaśmiała.
-Jesteś całkiem urocza jak śpisz.. -Szepnęła cicho i poprawiła jej kapelusz.
Przez chwilę uważnie na nią patrzyła. Po czym wolną rękę uniosła nad prawą rękę Applejack i już miała odwinąć jej rękaw i zobaczyć co tak ukrywa, ale powstrzymała się i oparła głowę o okno. Westchnęła i po chwili też usnęła.
_________________________
Jak są błędy lub problem z przecinkami to piszcie śmiało xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro