Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Applejack zaspana zeszła na dół do kuchni. Zastała tam już gotowe śniadanie i rodzeństwo pogrążone w rozmowie. Ziewnęła i niezdarnie usiadła na krześle, prawie z niego spadając. Po chwili zamknęła oczy i oparła głowę na stole. Wszyscy popatrzyli na nią z zaskoczeniem.

-Em... Applejack..? Dlaczego leżysz na tej kanapce? -Mała Apple Bloom trąciła siostrę. Cisza. Dziewczynka znowu trąciła blondwłosą, ale teraz mocniej.

-C-Co się dzieje??! -Applejack gwałtownie się podniosła, a krzywo założony kapelusz opadł jej na oczy. Na twarzy miała dżem, najprawdopodobniej jabłkowy. Dziewczyna się skrzywiła i wytarła ręką połowę policzka, po czym ziewnęła.

-Chodź tu, siostra... -Apple Bloom wyciągnęła rękę do twarzy starszej siostry z serwetką i wytarła dżem.

-Dzięki... -Wymamrotała farmerka

-Ej.. Masz bluzkę na lewą stronę... tak jak coś... -Cicho odpowiedziała jej zdziwiona dziewczynka

Blondynka zrezygnowana popatrzyła na siebie, ziewnęła i odwróciła się w kierunku schodów

-Idę do łazienki...

Pozostali członkowie rodziny popatrzyli zdziwieni w jej stronę.

🍎🍏🍎

-Jack, rusz się u licha! Za niedługo zaczynają się lekcje, a my mamy połowę miasta do przejechania! -Big Macintosh ledwo wytrzymywał z zaspaną siostrą. Najchętniej już wsiadłby do auta i odjechał.

-No, już, do jasnej stodoły! Tylko założę tego durnego buta, no! -Blondynka od dziesięciu minut mocowała się ze swoim lewym butem. Apple Bloom cicho chichotała

-Hehe, Applejack... Ubierasz tego buta na złą nogę!

-A, no tak... -Zmieszała się dziewczyna

-Nie no nie wytrzymam... Czekam w aucie - Big Mac zdenerwowany wyszedł z domu

Applejack ze śmiechem wystawiła mu język i wzięła plecak od siostry. Apple Bloom zaśmiała się wychodząc za nią.

🍎🍏🍎

W mniej więcej połowie drogi Big Mac przerwał ciszę

-Tak się martwiliśmy, a tu już drugi dzień w tej nowej szkole, nie?

Nikt nie odpowiedział i chłopak zapytał ponownie. Znowu nic. Gdy stali na światłach odwrócił się do tyłu i ujrzał śpiącą Applejack i słuchającą muzyki Apple Bloom. Dziewczynka miała pełno okruszków i fragment jabłka na policzkach. Gdy zobaczyła patrzącego na nią brata, szybko zakryła pojemnik na śniadanie i utkwiła wzrok w czymś za oknem. W końcu nie wytrzymała jego spojrzenia i wyjęła jedną słuchawkę z ucha

-No co?

-Szarlotkę miałaś zjeść po zjedzeniu kanapek - Mruknął Big Mac

Dziewczynka słysząc to, szybko wytarła sobie policzki

-Ale ja nic nie jadłam!

-Nie, w ogóle. Co ci babcia mówiła? Wpierw kanapki, potem szarlotka...

-Ale ja nie lubię tego pasztetu!!! Ja chcę dżem, ale to ty go masz! -Oburzyła się mała

Big Mac odwrócił się do kierownicy bo światło zmieniło się na zielone i ruszył dalej

-Bo ja nie marudziłem cały ranek, że chcę do szkoły szarlotkę - Cicho zaśmiał się jej brat

-Ja też nie -Burnkęła oburzona dziewczynka

Big Macintosh tylko się zaśmiał i dalej skupił już na drodze. Apple Bloom przez chwilę obserwowała brata, lecz on przestał wykazywać zainteresowanie tylnymi siedzeniami. Mała postanowiła to wykorzystać. Po cichu sięgnęła do znajdującego się obok brązowego plecaka jej brata i jeszcze ciszej odsunęła zamek. Wyciągnęła swoje kanapki z pojemnika i to samo zrobiła z kanapkami należącymi do chłopaka. Te ze swoim ukochanym jabłkowym dżemem delikatnie włożyła do siebie, a jej drugie śniadanie wpakowała do plecaka leżącego obok. Zasunęła zamek i szybko odwróciła się do okna, ukradkiem zerkając w stronę chłopaka. Ten nic nie zauważył tylko sobie cicho pogwizdywał. Mała uśmiechnęła się do siebie i z powrotem założyła swoją słuchawkę.

Chwilę potem zaczęła się budzić Applejack. Wpierw przeciągle ziewnęła a potem poprawiła swój kapelusz. Przetarła lewe oko i zwróciła się do brata

-Daleko jeszcze?

-Oo... Kto to się obudził! Znowu siedziałaś na fb do trzeciej w nocy? -Zaśmiał się Big Mac

-Ha, ha, bardzo śmieszne. Nie mogłam spać do późna... trochę za dużo myślałam... No, a potem jak już zasnęłam to budziłam się kilka razy... Śniły mi się jakieś głupoty... Znowu wypadek, szpital i tak dalej... A na końcu była... yy... -Blondynka urwała

-Kto był..?

-A no taka jedna... nieważne, nie chce mi się o tych snach gadać... nie dość, że muszę je znosić nocą to jeszcze mam o nich mówić..?

-No nie musisz. Jednak, gdybyś chciała pogadać o tym, ja cię zawsze wysłucham. Naprawdę ci współczuję... Chciałbym cię jakoś odciążyć od nich... I od tego wszystkiego... -Posmutniał jej brat

-Dzięki, braciszku... Ale raczej nikomu się to nie uda... Po za tym tobie też jest ciężko...

-A ja myślę, że rodzice już wysłali ci jakiegoś anioła stróża, duża siostro! - Nagle wtrąciła się najmłodsza z Apple'ów -I teraz się ukrywa, a ujawni się gdy będziesz go najbardziej potrzebować!

-Ta, może... -Odparła bez przekonania blondynka

-O, kto to się odezwał! -Big Mac zwrócił się ze śmiechem do Apple Bloom -Pożeraczka szarlotki!

-Nie odzywam się do ciebie! -Burknęła mała i zaczęła nadawać na brata

🍎🍏🍎

Na pierwszej lekcji Applejack była bliska zaśnięcia. Pinkie Pie co chwilę musiała ją trącać. Lekcja mimo wszystko jednak minęła szybko.

-Chodź Jackie!! Poznam Cię z nimi! -Różowowłosa pociągnęła blondynkę w kierunku grupki dziewczyn.
-Ale...Pinkie... Ja myślę, że to średni pomysł... -Zawachała się Applejack
-Zero wątpliwości, głupolku! -Tamta zaśmiała się tylko w odpowiedzi.

Podeszły do trzech dziewczyn z ich klasy.
-Hej dziewczyny!!! -Pisnęła radośnie imprezowiczka
-Um...hej...Pinkie... -Dziewczyna o jasno różowych włosach popatrzyła nieśmiało na Applejack
-Cześć! -Uśmiechnęła się dziewczyna z równo przyciętą grzywką
-Hej, skarbie -Dołączyła się inna, granatowowłosa
-To jest Jackie! Moja kuzynko-przyjaciółka! -Pinkie wypchnęła blondynkę do przodu
-Eee.. jestem Applejack Apple -Nieśmiało się uśmiechnęła Jack
- Miło poznać! Jestem Twilight Sparkle, a to jest Fluttershy i Rarity! - Przedstawiła dziewczyna o granatowych włosach i równej grzywce. Pozostałe dziewczyny ciepło się uśmiechnęły.

Applejack widząc, że dziewczyny są naprawdę przyjazne odetchnęła głęboko z uśmiechem
-Mi też bardzo miło was poznać!

-Hej! Sory bardzo za spóźnienie! Trening mnie zatrzymał! -Podeszła do nich lekko dysząc ognistowłosa dziewczyna ze sportową torbą na ramieniu i poprawiając plecak na drugim wyciągnęła rękę do Applejack
-Jestem Sunset Shimmer! Pinkie dużo dobrego o tobie mówiła!
-Hej! Ja jestem Applejack -Blondynka z uśmiechem podała jej rękę na przywitanie. Sunset Shimmer odwzajemniła uśmiech i znowu poprawiła plecak.

-To dlatego nie byłaś na pierwszej lekcji... O ty urwisku ty! -Pinkie śmiejąc się poczochrała włosy Sunset
-Taaa... To przez to... -Dziewczyna chwyciła ręce różowowłosej tym samym przerywając czochranie jej ognistych włosów

-Ej, dziewczyny! Może wyskoczymy gdzieś razem po lekcjach? Poznacie się lepiej i w ogóle! -Pisnęła rozradowana imprezowiczka
-Jasne! Ja bardzo chętnie! Mam wolne popołudnie bo przenieśli nam trening na dzisiaj rano jak wiesz - Ognistowłosa szturchnęła przyjacielsko Pinkie Pie w ramię. Ta, szeroko się uśmiechnęła i przytuliła ją
- A ty, Twi? I Rari?
-Ja w sumie też chętnie z wami pójdę!
-I ja. I tak nie mam weny na projektowanie... -Granatowowłosa powiedziała z lekkim niesmakiem na końcu
-JEEEEJ!! No to supsi! A ty, Flutters? -Pinkie zwróciła się do dziewczyny schowanej za Twilight.
-Um... Ja mam dyżur w schronisku... Ale potem mogę wyjść... -Delikatnie uśmiechnęła się jasnoróżowołosa
-To... my ci pomożemy w tym schronisku! Flutter...Sky? Tak? -Applejack uśmiechnęła się i podeszła do dziewczyny.
-Hihi, Shy. Jestem Fluttershy -Uśmiechnęła się ciepło -I to fakt, trochę przydałaby mi się pomoc...

-Dobra, dziewczyny! To plan jest taki; szorujemy na lekcje, idziemy pomóc Fluttershy w schronisku a potem gdzieś się razem przejdziemy! -Sunset wyciągnęła do przodu rękę -Zgoda?
-Zgoda! -Krzyknęły wszystkie po czym położyły ręce na ręce ognistowłosej. Chwilę potem podniosły je do góry, śmiejąc się.

🍎🍏🍎

Dzień kolokwialnie mówiąc wlekł się w nieskończoność. Aktualnie odbywała się biologia. Wszyscy ciągle ziewali i pokładali się na ławkach z nudów. Applejack usiadła razem z Sunset Shimmer i tylko one nie miały powodów do spania. Gadały i pisały sobie po rękach całą lekcję. Czasami odpisywały też Pinkie na jej liściki.

- Pinkie mówiła, że umiesz rysować? -Ognistowłosa spytała rysującą na jej ręce Applejack
- No, tak trochę -krótko odpowiedziała blondwłosa wciąż rysując z językiem na wierzchu -Już kończę...
-Pokażesz? -Sunset szturchnęła ją lekko
-Zaraz, poczekaj -Applejack nie oderwała wzroku od ręki koleżanki
Sunset długo nie wytrzymała
-Pokażżż... -Delikatnie chwyciła jej rękę
-Zaraz -Lekko ją popchnęła z uśmiechem
-No dobra, dobra, słońce -Zaśmiała się ognistowłosa i puściła farmerce oczko.
-Już! -Zerwała się nagle Applejack i odsłoniła rękę Sunset.
Rockmanka z zaciekawieniem spojrzała na swoją lewą rękę i ujrzała tam słońce wzorowane na tym jakie miała na bluzce (Tak, to słońce które jest znaczkiem Sunset w Equestrii) tylko, że w środku, zamiast koła było jabłko z zakręconym listkiem grającym rolę jednego z promyków.
-Whoa...Jack, to jest śliczne! -Szepnęła Sunset z podziwem -Mówią że, ja też spoko rysuję, ale to z pewnością nie umywa się do tego!
-Cieszę się, że ci się podoba, ale to nic wielkiego -Ciepło uśmiechnęła się miłośniczka jabłek
-Wielkie może nie jest, ale piękne tak! O ty zdolniacho! -Ognistowłosa szeroko się uśmiechnęła i po przyjacielsku dała Applejack kuksańca w bok.
Blondynka w odpowiedzi się zaśmiała i dała swoją prawą rękę do przodu
-Teraz ty pokaż co potrafisz!
-Okej, okej... -Ognistowłosa ze skupieniem włożyła sobie ołówek do ust i zaczęła coś odmierzać na ręce blondynki.
-Haha! Co ty robisz, Sunset? -Applejack głośno się zaśmiała i połowa klasy popatrzyła na nią jak na wariatkę. Ta, speszona zasłoniła ręką usta i udała że nic się nie dzieje.
Hah! -Sunset zrobiła to samo- Nic nie robię...Tylko się wczuwam - Szepnęła po chwili z usmiechem zaczynając rysować.

Chwilę potem Applejack zaczęła zżerać ciekawość
-Sunsi? Pokażesz..?
-O jak słodko, Sunsi -Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie- Niestety muszę odmówić, Jacksi! -Zaśmiała się
-Eeej! -Blondynka szepnęła cicho w odpowiedzi
-No, już nie dużo, wytrzymaj! -Shimmer trąciła ją po przyjacielsku
-Echhh...no dobra...
Chwilę później Sunset skończyła i odsłoniła rękę zaciekawionej farmerce
-Taa daaa! Znak firmowy SunsetJack numer dwa!
Zielonym oczom blondynki ukazało się coś wyglądające jak drzewo, słoneczne drzewo. Dokładniej mówiąc jabłoń o kształcie słońca charakterystycznego dla Sunset Shimmer. Na gałęzio-promykach znajdowały się malutkie, czerwone jabłuszka.

-To jest cudowne, na kwaśnie jabłka! Wyszło świetnie! -Applejack oglądała rękę ze wszystkich stron -A i super to brzmi; SunsetJack!
-A dziękuję -Ognistowłosa się zaśmiała- No nie? Mi też się podoba! Wymysł Pinkie Pie. Ona wymyśliła łączenie imion wśród przyjaciółek! -Uśmiechnęła się szeroko
-Och ta Pinkie... -Applejack z uśmiechem pokręciła głową- Ej... powiedziałaś wśród przyjaciółek... Przyjaźnisz się ze mną..? -Po chwili spytała niepewnie
-Oczywiście że tak! Przyjaźnię i bardzo się z tego cieszę! -Sunset puściła jej oko i lekko trąciła ją pięścią w ramię.
-Ty chcesz się ze mną przyjaźnić..? -Blondynka spytała znowu niepewnie
-Pewnie że chcę! A ty chcesz..?
-No ja też chcę! I to bardzo w sumie... -Applejack niepewnie się uśmiechnęła
-No to w czym problem? -Shimmer złapała ją delikatnie za rękę
-No bo... rzadko kiedy ktoś chciał się ze mną przyjaźnić... Chyba że czegoś potrzebował... - Odpowiedziała bez uczucia
-Bardzo dobrze znam to uczucie, słońce... Gdyby nie dziewczyny miałabym to ciągle... Ale wiesz? Ja w porównaniu do tych twoich znajomych chcę się z Tobą przyjaźnić na dobre i złe! Z resztą tak jak Rari, Twi i Flutters!
-Rozmawiałaś z nimi o mnie?
-No...Tak... I chcemy byś poznała prawdziwą przyjaźń.
Applejack ciepło uśmiechnęła się do nowej przyjaciółki, Sunset zrobiła to samo po czym ją przytuliła. Applejack poczuła miłe ciepło i odwzajemniła uścisk. Gdy Sunset przytulała Applejack, ta kontem oka znów spostrzegła wpatrzone w nią oczy. Oczy koloru magenty.

🍎🍏🍎

Dziewczyny zagadane przechodziły korytarzem. W ciągu ostatnich kilku lekcji zaprzyjaźniły się już wszystkie.
Gdy skręciły w boczny korytarz na przeciwko ich również szła grupka uczniów.
Był to tak zwany szkolny gang. Wywodził się od szkolnej drużyny piłkarskiej WonderColts. Rządził tym gangiem niejaki Rainbow Blitz, chłopak o tęczowych włosach i mocnej postawie. Równo z nim szedł trochę smuklejszy chłopak o granatowych włosach, Soarin. Ten drugi ciągle łaził za pierwszym. Jak cień.
Gdy ów gang zauważył grupkę dziewczyn zaczął cicho szeptać, zapewne spiskować. Wszystkie dziewczyny oprócz farmerki zauważywszy towarzystwo stały się lekko spięte. Applejack nie wiedziała o co im może chodzić.

-Dziewczyny przejdźmy obok nich i nawet na tych idiotów nie patrzmy... -Powiedziała do przyjaciółek Twilight.
-J-Jasne...Twi... -Fluttershy lekko drżąc przywarła do ręki Sunset Shimmer. Pozostałe dziewczyny kiwnęły tylko głowami na znak zgody. Ruszyły pewnym krokiem.

-O proszę, proszę -Odezwał się Blitz- Kto to tutaj idzie?
-Ooo! Czy to nasze słodkie koleżanki z pierwszych klas? -Zawtórował mu Soarin
Obaj podeszli zaczepnie do grupki dziewczyn. Znowu odezwał się Blitz wbijając złowieszcze spojrzenie w Fluttershy
-Ooo, toż to obsesyjnie chora dziwaczka na punkcie tych łajzowatych zwierzaczków! Jak Ci tam? FlutterSzczaj?

Dziewczyna słysząc te słowa znowu zadrżała i jeszcze mocniej wtuliła się w rękę przyjaciółki. Ognistowłosa nie wytrzymała i stanęła wprost przed twarzą chłopaka
-Odwal się od niej i od nas wszystkich albo pożałujesz -Warknęła

Wtem do Blitza podszedł Soarin nagle udając jego cudownego przyjaciela.
-Ha! Odezwała się ta której wszyscy nienawidzą! Zapomniałaś już co zrobiłaś, Shimmer?! -Odwarknął jej Soarin broniąc kumpla -Te twoje psiapsiuły są jakieś głupie że chcą się w ogóle zadawać z kimś tak pustym jak ty! Żenada! -Zaśmiał się szyderczo Blitz i przybił piątkę koledze.

-Myślisz że kim ty jesteś, co Blitz? Kimś super którego wszyscy uwielbiają? Tylko cwaniakować umiesz! Nie masz ani odrobiny taktu -Fuknęła Rarity stając przed Sunset.

Applejack stała w środku kółka i niepewnie przysłuchiwała się całej sytuacji. Między osobami z gangu dojrzała ów tęczowowłosą dziewczynę która prawie na każdej lekcji bacznie ją obserwuje. Ich oczy znów się spotkały... Lecz tym razem na krócej. Tęczowowłosa bowiem, odwróciła wzrok. Blondynka nie ujrzała w jej oczach prawie niczego, przeważała tam obojętność...Jednak udało jej się dojrzeć coś jeszcze... Była to obawa... Więcej nie była w stanie stwierdzić. Z zamyśleń wyrwał ją podniesiony głos Soarina
-Słuchaj, jajogłowa! Nie denerwuj mnie bo to się źle skończy i ci rozbiję tą twoją buźkę! -W tym momencie chłopak pchnął Twilight na ścianę. Ta, uderzyła w nią dosyć mocno. W przeciągu jednej chwili dobiegła do niej Sunset i Pinkie. Pomogły jej wstać i wsparły ją. Pierwsza odezwała się Pinkie Pie
-Po co to robisz co? Taką ci to radość sprawia?! Mogłeś ją skrzywdzić!
-Ty to się nawet nie odzywaj, przesłodzona psychopatko -Mruknął Blitz z fałszywym uśmieszkiem. Rarity właśnie miała coś powiedzieć, Ale chłopak na nią splunął i ona z obrzydzeniem zaczęła ścierać chustką z bluzki ślinę należącą do niego.

Pozostała część gangu wybuchła głośnym śmiechem, a Soarin sapnął przez śmiech kierując słowa do zasmuconych dziewczyn -Haha!Jesteście tak żałosne, że aż mi was szkoda! Najlepiej to idźcie się zabić bo się tylko do tego nadajecie!

Na twarzach przyjaciółek blondynki malował się smutek i zmieszanie. Kilka z nich miało łzy w oczach a włosy Pinkie były wyprostowane. Wtem Applejack znów usłyszała to zdanie
-Koszmar! Jesteście tak żałosne! Haha!
Blondwłosa poczuła w sobie ogromny gniew
-Odszczekaj to!
-Bo co mi zrobisz, blondyneczko? Rozpłaczesz mi się? Z resztą... kim ty w ogóle jesteś co? Ich nową psiapsi na doczepkę? -Soarin spojrzał na nią pogardliwie.

Do oczu Applejack napłynęły drobne łzy. Właśnie miała odpowiedzieć ale Sunset chwyciła ją za rękę i pociągnęła ją w kierunku głównego holu. Pozostałe dziewczyny szły obok.

Gdy odchodziły usłyszały tylko głośny smiech
-Haha! Sieroty z was!!!
Applejack bardzo to zabolało ale nie okazała tego. Dalej nie wierzyła w to że ona i jej rodzeństwo są sierotami.

🍎🍏🍎

Przez pewien czas blondynka chodziła smutna. Wyparowała z niej cała energia. Przez dwie lekcje bez wyrazu wpatrywała się w punkt zapewne widoczny tylko dla niej. Jej nowe przyjaciółki były zmartwione jej postawą.
-Applejack? Skarbie, co z tobą? -Zapytała cicho siedząca z nią Rarity.
-Nic, wszystko ok... -Blondynka nawet nie spojrzała przyjaciółce w oczy
-Apple, skarbie... Ty nie umiesz kłamać... -granatowowłosa położyła jej pocieszająco rękę na ramieniu
-Kto powiedział, że ja kłamię? -Odpowiedziała obojętnie
-No nikt... Ale widać że coś cię martwi... -Granatowowłosa smutno szepnęła.
-No trudno, zdarza się -Blondynka mruknęła
-Martwimy się o ciebie... -Rarity nie zdążyła dokończyć bo Applejack wstała, ze łzami w oczach spakowała swój plecak i skierowała się do wyjścia. Gdy otwierała drzwi to wpadła na tęczowowłosą. Znowu.

Obie przewróciły się na podłogę. Applejack podniosła głowę i spotkała spojrzenie magentowych oczu. Blondynka podniosła się z dziewczyny i mruknęła
-Sory, nie widziałam cię -Po czym wyszła już zapłakana. Za nią słychać było krzyki nauczycielki, która wołała blondynkę, a potem podeszła do nadal leżącej na podłodze dziewczyny o tęczowych włosach

-Wszystko w porządku, panno Dash?
Ta, nie odezwała się, tylko nadal tępo patrzyła się w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu była Applejack.

☇🌈☇

Tęczowowłosa Rainbow Dash siedziała zamyślona wpatrując się z wyczekiwaniem w drzwi. Myślała o różnych rzeczach, ale wszystko schodziło się do blondynki i jej zielono-szmaragdowych oczu.

Dziewczyna miała dosyć myślenia o miłośniczce jabłek i lekko wkurzona wyjęła z plecaka swój telefon. Włączyła pierwszą lepszą grę i zaczęła pod ławką grać.

🍎🍏🍎

Applejack siedziała skulona w łazience i płakała, bardzo płakała. Wtuliła się w swoją bluzę by nikt jej nie usłyszał.
Miała dosyć myśli przypominających jej o straszliwym wypadku samochodowym który odebrał jej i jej rodzeństwu rodziców. Tęskniła za nimi. Tęskniła za cudownym śpiewem jej mamy i za pozytywnym nastawieniem do życia jej taty.
Tęskniła za szczęśliwymi chwilami. Tęskniła za Appleloosą i swoimi przyjaciółmi z tamtych rejonów.

Wówczas w klasie nauczycielka zaczynała się już powoli niepokoić nieobecnością uczennicy, z resztą tak jak i jej przyjaciółki
-Dziewczynki -Zwróciła się do tej dziewczęcej części klasy -Czy któraś z Was mogłaby pójść poszukać Applejack?

-Ha! Pewnie się nasza Jackie źgubiła! -Zaśmiała się głośno dziewczyna o żółtych oczach, ciemno kremowej skórze i bordowych włosach.
-Zamknij się, Burn Ambition! -Sunset Shimmer mruknęła w stronę dziewczyny
-Nie mówię do ciebie, Sunshit Shimmer! -Odwarknęła tamta.
Sunset Shimmer gwałtownie wstała i rzuciła czerwonowłosej zabójcze spojrzenie
-Jeszcze słowo, Burn! A ci normalnie dam w... -Ognistowłosej przerwała nagle nauczycielka
-Sunset siadaj! A Ty, Burn Ambiton się już nie udzielaj! -Burn Ambition odwróciła się do ściany i mruknęła coś pod nosem
-To co? -Ciągnęła nauczycielka- Pójdzie ktoś po Applejack?
-Ja pójdę!!! -Uderzając się w głowę o spód biurka krzyknęła tęczowowłosa -Znaczy... no jak nikt nie chce... to ostatecznie ja mogę po nią pójść... -Powiedziała speszona gładząc się po głowie w miejscu bólu. Większość klasy się zaśmiała.

-Ty? -Popatrzyła na nią pogardliwie Sunset Shimmer
Reszta dziewczyn z jej paczki popatrzyły na wielbicielkę sportu w podobny sposób. Tęczowowłosa natomiast nie zwróciła na nich większej uwagi.
-Cicho, Sunset. Pójdziesz, kochanie? Będę wdzięczna - Uśmiechnęła się ciepło nauczycielka klasy.
-Tak, proszę pani...-Rainbow Dash wstała i niepewnie popatrzyła w kierunku Sunset Shimmer. Ta, tylko popatrzyła na nią podejrzliwie i westchnęła. Tęczowowłosa otwarła drzwi i wyszła.

Idąc korytarzem dziewczyna głośno rozmyślała - "Jak nikt nie chce to ostatecznie ja mogę po nią pójść"?
Ugh... To zdecydowanie było 20 % mniej super... Mam za długi język! Co mi do głowy strzeliło...Co mnie ta blondyna obchodzi? Też coś! Beksa jakaś! -Warknęła sama na siebie. Po chwili usłyszała cichy płacz dochodzący zza drzwi od łazienki.

To chyba ona... Ale ciekawe dlaczego płacze...

Rainbow delikatnie pchnęła drzwi i cicho weszła do środka. Wyszła za róg i ujrzała skuloną miłośniczkę jabłek pogrążoną w płaczu. Podeszła do niej cicho i usiadła obok.

Po dłuższej chwili bez słowa, wielbicielka sportu odezwała się
-Hej... Pani prosiła żebyś wróciła do klasy...
Blondynka nie odpowiedziała tylko płakała dalej. Zdawało się jednak że słucha koleżanki.
-I twoje przyjaciółki... martwią się o ciebie... -tęczowowłosa nie ustępowała -Co się stało że tak nagle wybiegłaś...?
Nic. Cisza. Applejack nadal płakała.
-Eee... Albo jak nie chcesz to nie mów...ale...proszę...wróć za chwilę ze mną tam... -Ostatnie zdanie Rainbow powiedziała cicho i niepewnie. Applejack jakby się uspokoiła -Z t-tobą, za chwilę..? Z-zostaniesz ze mną..? Przecież my się n-nawet nie znamy... -Podniosła głowę i popatrzyła w oczy tęczowowłosej. Ta, początkowo się wachając położyła blondynce pocieszająco rękę na ramieniu i głupio się uśmiechnęła

-To nic, że znamy się słabo, posiedzę z tobą jeśli chcesz...
-Dzi-dziękuję, chcę...-Farmerka lekko się uśmiechnęła, a Rainbow odwzajemniła to.

Siedziały tak w ciszy do końca lekcji. Gdy zadzwonił dzwonek tęczowowłosa jeszcze raz dotknęła ręką ramienia blondwłosej
-Będzie dobrze... Wszystko się z czasem układa...
Applejack położyła swoją rękę na ręce tęczowowłosej i uśmiechnęła się ciepło. Właśnie w tej chwili weszły przyjaciółki blondynki.

Rainbow Dash spanikowana szybko się podniosła i szepnęła na odchodnym
-Ja już pójdę... - I wyszła, wręcz wybiegła spotykając wzrok Sunset i Pinkie Pie.
-Tutaj jesteś, skarbie! -Rarity podeszła do Applejack i przytuliła ją. Doszła do nich imprezowiczka która również je uściskała.
-Em...Applejack..? -Zaczęła niepewnie Fluttershy -Co ta Rainbow od ciebie chciała..?
-No właśnie? -Zawtórowała jej Twilight
- Nic takiego... Przyszła po mnie żebym wróciła do klasy... Ale ja nie chciałam i ona po prostu ze mną siedziała...
-Cóż... to miło z jej strony -uśmiechnęła się Sunset Shimmer -Chodźmy, Apple. Jest długa przerwa i mamy lunch.

🍎🍏🍎

Na stołówce dziewczyny były zajęte rozmową o ich jeszcze nie doszłym wypadzie po szkole.

-To co, dziewczyny? Gdzie pójdziemy? -Spytała nie mogąc się doczekać Twilight
-Ja nie wiem, Twi... -Odpowiedziała szeptem miłośniczka zwierząt
-Wpierw pójdziemy Ci pomóc w schronisku, skarbie -uśmiechnęła się Rarity i położyła rękę na ramieniu przyjaciółki
-Dokładnie! - Sunset Shimmer radośnie przytaknęła
-O jejuniu! Nie mogę się doczekać, dziewczyny!!! -Pisnęła Pinkie wpychając sobie babeczkę do ust
-Ja też nie mogę się doczekać - uśmiechnęła się Jack przegryzając jabłko.
Rozmawiały tak w spokoju gdy na ich stoliku pojawił się sporawy cień. Cała szóstka gwałtownie się odwróciła i ich oczom okazał się wcześniej spotkany gang.

-A cio tu się wylabia? -Zadrwił Blitz trzymając w dłoniach swoją piłkę do kosza -Nasie dziewczynki siobie obiadek jedzią?
-Cioś zia spokojnie tu u nich! Ha! Mozie się pobawimy, księżniczki? -Dołączył się Soarin.
Sunset Shimmer zacisnęła pięści i nabrała powietrza.
-O! Nasie słoneczko się denelwuje! -Zakpił z niej granatowowłosy.
Sunset Shimmer błyskawicznie się podniosła i zrównała się z chłopakiem
-Zamknij wreszcie tę mordę, idioto i odwal się od nas - Warknęła mu prosto w twarz patrząc głęboko w oczy. Ten, zaskoczony, wydyszał
-D-dobra... Luz, zamykam się -Uniósł trochę ręce i zaczął się stresować wzrokiem rockmanki. Shimmer nie oderwała wzroku od oczu Soarina. Chłopak nie mogąc wytrzymać jej spojrzenia trochę się cofnął i odwrócił wzrok. Dziewczyna usiadła i zaczęła kończyć posiłek.

-Świetnie, Sunsi! -Szepnęła do ognistowłosej Pinkie Pie z uśmiechem.
Rarity i Twilight z nienawiścią patrzyły na dwóch chłopaków.

Wtem zbliżyły się do swoich towarzyszy trzy dziewczyny. Wystąpiły do przodu zostawiając resztę gangu w tyle. Jedna, wysoka o płomiennych włosach, znana jako Spitfire popatrzyła wyzywająco w stronę młodszych dziewczyn krzyżując ręce na piersi. Podeszła do niej inna, o jasno błękitnej skórze i białych włosach. Ta miała na imię Fleet Foot. Pierwsza z nich zawołała tą trzecią.

Był nią nie kto inny jak tęczowowłosa Rainbow Dash.
-Kraksa! Cho no tu! -Ryknęła płomiennowłosa z pogardliwym uśmiechem.
Rainbow Dash głęboko odetchnęła i pewnie podeszła do liderki.
-Co chcesz, Spitfire? -Teraz sportsmenka brzmiała zupełnie inaczej niż wtedy, w łazience, co oczywiście nie uszło uwadze Applejack.

-Żebyś troszkę im tu doprawiła ten obiadek -uśmiechnęła się szyderczo.
Rainbow Dash poczuła dziwny ucisk w żołądku, ale zachowała wredny ton
-Z jakiej paki ja mam to robić, co? -Zrobiła balona z gumy i popatrzyła chytrze na Spitfire
-Bo ja ci karzę to zrobić, pamiętaj, że równie dobrze mogę pomóc ci wylecieć z naszej bandy! -Warknęła tamta w kierunku tęczowowłosej

-Zamknąć się! -Warknął do nich Blitz
-Słuchaj, tęczynko! -Zwróciła się do niego Fire -Nie zapominaj że to ja jestem kapitanem naszej drużyny! Ty "rządzisz" tylko w tym malutkim gangu, durniu.
-Nie mów do mnie tęczynko! -Oburzył się chłopak.
Dziewczyny się cicho zaśmiały.
-Zamknąć się, dzieciuchy! -Blitz pchnął swoją piłkę do kosza na ich stolik wywalając wszystkie tace z jedzeniem i napojami, przy okazji je oblewając. Wściekłe, gwałtownie się podniosły. Applejack gniewnie popatrzyła w kierunku tęczowowłosej a potem w kierunku reszty. Rainbow Dash spojrzała na nią z dziwnym błyskiem w oku, po chwili zamieniło się to w obojętność, a potem wzruszyła ramionami i znowu zrobiła z gumy balona.
-Narka, frajerzy - Warknął cicho Soarin i zrównał się z resztą odchodzącej bandy.

-Co za idioci! Nie możemy tego zgłosić dyrektor Celestii lub wicedyrektor Lunie? -Spytała zdenerwowana Applejack
-Nie, skarbie... Będą się mścić... Tak długo aż się w końcu poddamy... - Odpowiedziała smutno Rarity
-Od kiedy oni tak wam nie dają spokoju? -Spytała zmartwiona Applejack
-Ech...W zasadzie to od 2 gimbazy... Odkąd ci tępi Blitz i Soarin doszli do naszej szkoły -Odpowiedziała jej Twilight

-Zgadzam się z Rari, nie możemy im nic zrobić... Przez tych ćwoków miałam kiedyś masę problemów... Rozprawy w sądzie i nie zdałam klasy. Są zdolni do wszystkiego -Opowiedziała zwięźle Sunset

-Dlaczego miałaś takie kłopoty z nimi? -Spytała zmartwiona farmerka
-Bo chciałam ich kiedyś powstrzymać... I taki efekt... -Odpowiedziała jej ognistowłosa.

-Powstrzymać? Przed czym?
-Chcieli podpalić miejscowe schronisko... - Powiedziała cichutko Fluttershy
-Na kwaśne jabłka, oni mają coś z głową!
-Jeszcze się zemścimy... trzeba tylko wymyślić sposób... -Powiedziała o dziwo spokojnie Pinkie
-Ja uważam, że zemsta nie jest dobrym pomysłem... -Zauważyła niepewnie miłośniczka książek
-No ale nie możemy pozwolnić by robili z nami co chcą, skarbie... -Odpowiedziała jej Rarity

Właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek. Dziewczyny ustaliły, że do rozmowy wrócą później i udały się na lekcję.

🍎🍏🍎

Ostatnia lekcja minęła szybko. Dziewczyny radośnie zmierzyły do szatni. Do końca dnia nie miały już złych sytuacji. Znienawidzony gang jakby wyparował. Dziewczyny podejrzewały że po prostu zwiał ze szkoły, bo tęczowowłosej również nie było.
-To szorujemy do schroniska! -Pisnęła radośnie różowowłosa imprezowiczka
-Jasna sprawa, Pie! -Applejack szturchnęła po przyjacielsku kuzynkę, a ta szeroko się uśmiechnęła.

🍎🍏🍎

-Dzień dobry! -Fluttershy wchodząc do schroniska przywitała się z jedną z pracownic. Jej przyjaciółki zrobiły to samo.
-Witaj, Fluttershy -Powiedziała z uśmiechem kobieta - Przyprowadziłaś pomocnice? To twoje przyjaciółki, tak?
-Tak, proszę pani. Powiedziały, że chętnie pomogą. To jest Pinkie, Twilight, Applejack, Sunset i Rarity -Fluttershy przedstawiła wszystkie po kolei - Dużo jest do zrobienia?
-O, to bardzo miło z ich strony. Miło mi was poznać dziewczynki, ja jestem Silver Mane i pracuję w tym schronisku w sumie od kilku lat. -przedstawiła się kobieta -A do zrobienia w sumie nie mamy wiele, przydałoby się tylko wyprowadzić kilka psiaków i zabawić młode kociaki. Zajęłabym się tym, ale idę pomóc mojemu koledze w operacji owczarka niemieckiego. Do zobaczenia! -Silver Mane poszła w kierunku sali operacyjnej.
-Flutters, to oni mają tu weterynarza? -Pinkie Pie zrobiła wielkie oczy
-No... Tak... Co w tym dziwnego, Pinkie?
-Nie wiem! -Zaśmiała się imprezowiczka

🍎🍏🍎

Dziewczyny podzieliły się na dwie grupy. Sunset Shimmer, Applejack, Pinkie i Rarity postanowiły wyprowadzić psiaki gdyż było tych zwierzaków więcej, a Twilight i Fluttershy miały zająć się kotami.

-Dobra, Fluttershy, to my lecimy się przejść z tymi psiakami! -Sunset Shimmer wskazała na zwierzaki stojące obok
-Dobrze, Sunset! Jeszcze raz dziękuję wam za pomoc, dziewczyny! -Miłośniczka zwierzaków pomachała przyjaciółkom.

Sunset Shimmer jej odmachała, wzięła do ręki dwie smycze należące do psów i ruszyła w kierunku parku.
Za nią podążyły Pinkie, Rarity i Applejack ze swoimi podopiecznymi.

Fluttershy z Twilight natomiast odwróciły się w stronę schroniska i weszły do środka.

🍎🍏🍎

-To jest NAJGORSZA. MOŻLIWA. RZECZ. NA ŚWIECIE!!! -darła się Rarity siedząc okrakiem w kałuży błota

-Uśmiech, Rarcia! -Pinkie Pie szeroko się uśmiechając zrobiła sobie zdjęcie z niezadowoloną Rarity
-Usuń to, Pinkie Pie! Wyszłam tak niekorzystnie! -Załkała granatowowłosa z błotem na twarzy

-Nie usunę, Rarciu! Haha! - różowowłosa przesłała przyjaciółce buziaka i zwiała

-Pinkameno Diane Pie! Masz to zdjęcie usunąć! To błoto na mojej twarzy popsuło cały efekt! -Rarity usiłowała się wygramolić z kałuży, poślizgnęła się i znowu wylądowała w błocie -UGH! Durne błoto!

Sunset Shimmer i Applejack pokładały się ze śmiechu.

-Haha! Rarity! Przecież ty kochasz maseczki błotne! -Ognistowłosa popłakała się ze śmiechu

Rarity popatrzyła na nią ze znudzeniem zmieszanym z rozpaczą. (Typowe "Seriously" xD)

Sunset Shimmer wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem. Z resztą tak jak i Applejack.

-Dziewczyny, przestańcie rżeć i pomóżcie mi wstać! -Rarity co raz bardziej marudziła

-Haha! Już, już, Rar! -Sunset zamierzała właśnie podejść do Rarity kiedy ona również się poślizgnęła. Dodatkowo jeszcze przez przypadek pociągnęła do siebie Applejack, przez co obie wylądowały w błocie, obok swojej przyjaciółki.

-Kurde... -Ognistowłosa uniosła rękę by ujrzeć znajdujące się tam błoto

Applejack z błyskiem rozbawienia w oczach patrzyła na przyjaciółkę

-Ja tam nie mam nic przeciwko brudnej robocie! Haha! - Blondwłosa trąciła rockmankę

Sunset Shimmer opuściła rękę i popatrzyła z uśmiechem na Applejack
-Ja też nie!

Rarity wstała spierając się na Jack i Sunset i mruknęła
-Wy może nie, ale ja tak. Wyglądam jak prosiak!

Na te słowa dziewczyny znowu zaczęły się śmiać. Po chwili wróciła do nich Pinkie Pie ze swoim telefonem.

-Uśmiech, słodziaki! -Różowowłosa zrobiła im zdjęcie.

Rarity oczywiście zrobiła głupią minę. Sunset Shimmer akurat była powalana przez Applejack w błoto. Pinkie widząc to zdjęcie zaczęła głośno się śmiać

-Uwaga, mordki! Lecę! -Imprezowiczka skoczyła prosto w sam środek kałuży jeszcze dodatkowo ochlapując przyjaciółki.

Wszystkie za wyjątkiem Rarity zaczęły się śmiać. W końcu i ona nie wytrzymała i zaczęła chichotać.
Pinkie Pie wyciągnęła swój o dziwo czysty telefon i zrobiła kolejne zdjęcie. Tym razem nikt nie zrobił kwaśnej miny. Dziewczyny śmiały się tak dobrą chwilę, a psy którymi miały się opiekować siedziały obok kałuży i przypatrywały się im z zaciekawieniem.

-Dobra, świry, chodźmy już bo trochę nas nie było - Applejack wstała i podała rękę Rarity pomagając jej wstać.
-No, pasowałoby bo Flutterka będzie się martwić! -Pisnęła Pinkie Pie trzymana na plecach przez jej ognistowołosą przyjaciółkę -Było świetnie!

-Zgadzam się! -Powiedziała szeroko uśmiechnięta Sunset

-Ale dziewczyny, jak my się pokażemy gdziekolwiek z tym błotem? -Spytała Rarity patrząc na swoją już nie białą bluzkę

-Yyy.... Ubierzemy sobie ciuszki wolontariuszy schroniska! -Pisnęła radośnie Pinkie Pie tak, że trzymająca ją Sunset się zachwiała
-Pinkie, nie kokoś się! Muszę jeszcze tego labradorka trzymać!

-Ale ja nie jestem kokoszką -Szepnęła zbita z tropu różowowłosa -Kiedyś tylko na Halloween ubrałam strój kurczaka...
-Wiem, Wiem, Pinkie -Odpowiedziała jej Sunset powstrzymując śmiech

🍎🍏🍎

-Co wam się stało dziewczyny? -Fluttershy przyglądała się swoim przyjaciółkom ze zdziwieniem.

Pinkie Pie wyciągnęła swój telefon z kieszeni i pokazała dziewczynie zdjęcia "z błotka". Podeszła do nich Twilight. Fluttershy zaczęła cichutko chichotać, a Twilight uśmiechnęła się szeroko
-Zostawić was na chwilę...
-Jak do tego doszło? -Spytała ze śmiechem wielbicielka zwierzaków

Pinkie Pie zaczęła z przejęciem opowiadać całe zdarzenie.

-Więc tak, idziemy sobie z psiakami przez park. Rarity szła kawałek przed nami bo szukała inspiracji i chciała się wyciszyć. W pewnym momencie jej psiak chciał pogonić wiewiórkę i pociągnął Rarity przed siebie. Rarcia nie wyrobiła na zakręcie i lizła do kałuży -Uśmiechnęła się z rozbawieniem w oczach

Rarity udała naburmuszoną, a Applejack i Pinkie zaczęły się śmiać.

-A wy czemu jesteście w błocie? -Spytała miłośniczka książek

-Bo dostałam głupawki i też się poślizgnęłam. No i przypadkowo pociągnęłam stojącą obok Applejack -zaśmiała się Sunset

-Hehe, a Pinkie potem do nas doskoczyła... - Blondynka puściła oko różowowłosej

-Cieszę się że dobrze się bawiłyście -uśmiechnęła się ciepło Fluttershy - I dobrze, że psy wam nie uciekły -Pogłaskała pobliskiego zwierzaka -Dam wam ubrania wolontariuszy, a potem się ewentualnie przebierzecie

-Nie ma problemu, skarbie -uśmiechnęła się Rarity wycierając się całą masą chusteczek

-Dobra miśki-pyśki! Idziemy na kawkę i lodziki! -Pinkie Pie wystrzeliła konfetti ze śmiechem

Tylko nam tu nie eksploduj z tej radochy -zaśmiała się Sunset

🍎🍏🍎

Po południu wracały wszystkie razem roześmiane do domów. Odprowadzały się wszystkie po kolei.

Pinkie Pie została z Applejack jako ostatnia. Reszta też chciała towarzyszyć farmerce ale ta stwierdziła, że nie ma potrzeby bo jej brat zaraz przyjedzie.

Kuzynki, a zarazem przyjaciółki były pogrążone w roześmianej rozmowie.

-Hihi, Jackie, a tak się bałaś do nich podejść! -Pisnęła śmiejąc się Pie

-Głupia byłam, haha -Applejack się zaśmiała

-Fakt, troszkę z Ciebie głupolek!

-Tia, troszkę

-Ej ale jak Rarcia się wyryła do tej kałuży to było komiczne! Hahaha! -Pinkie Pie wybuchła głośnym śmiechem

-Nie przypominaj! Haha! -Miłośniczka jabłek rozpłakała się ze śmiechu

Śmiały się tak jeszcze dobre kilka minut gdy nadjechał Big Macintosh.
Dziewczyny pożegnały się i każda ruszyła w swoją stronę.

Jednak gdy Applejack wsiadła do auta dobry humor ją opuścił. Wiedziała, że jedzie do domu w którym nie zastanie już swoich rodziców. Nie chciała tam wracać... Chciała zostać ze swoimi przyjaciółkami bo tylko one potrafiły odciągnąć ją od rzeczywistości...

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału ;cc W ramach przeprosin ten ma ponad 5 tysi słów xD

Miałam masę na głowie i brak weny. Mam teraz więcej czasu ale znowu z netem krucho ;/ Mam go tylko jak zakoszę ciotce jej fona :c Więc rozdziały będę pisać ale może być problem z dodaniem ;/

Btw mam nadzieję że rozdział się podobał!

A i udanych wakacji!!!! 🍉⛺⛵✈🌞☉🌊🌈⚽😘😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro