Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

My Hero Christmas Eve

Wesołych świąt kochani! Życzę wam zdrówka, masy szczęścia, weny, prezentów i wszystkiego, czego sobie wymarzycie!!! Ponieważ jako tako nie mam jak wam prezentów wysłać, musicie nacieszyć się...tym wytworem. Oglądaliście kiedyś tego starego Grincha, gdzie narrator opowiada rymując? Tak? Nie? Może? No cóż...Tak czy tak zapraszam na historyjkę wigilijną. W tej części przyjrzymy się wszystkim. A jutro...cały rozdział dostanie Hawks! 

Gdy miasto oświeca światełek moc, a w domu czeka kakao i ciepły koc, wiedz, że to Bożonarodzeniowa noc. Cywile, bohaterowie, a nawet złoczyńcy zniewieściali, świątecznemu szaleństwu oddali się cali. Iida gonił złodzieja choinkowego, a Stain wlepił mandat na źle zaparkowane sanie mikołaja świętego. 

W akademikach przygotowania w najlepsze trwały, uczniowie szykowali klasową ucztę, robiąc hałas nie mały. Bakugou wycinał pierniczki, Yaoyorozu tworzyła na kwiatki doniczki, Deku lampki wieszał, a Kirishima krem do ciasta mieszał. W pokoju Aizawy, Mina i Hagakure wychowawcy włosy czesały, z jego bólu i łez radośnie się śmiały. Present Mic w tym samym miejscu na wigilię rodzinną się stroił, bo przecież w dresach do świątecznej kolacji usiąść nikt by mu nie pozwolił.

Tym czasem w mieszkaniu niedaleko, między narzeczonymi bohaterami wykipiało mleko. Fatgum zapomniał o prezencie dla swej damy, za co został porządnie sprany. Dostał wałkiem po głowie i z kolana w przyrodzenie, co niesamowicie utrudniło mu chodzenie. 

- Ach, ty złośnico zniewieściała! Czemuś zraniła mnie w najczulszą część mego grubego ciała?! 

- Boś głupi i nieogarnięty! Do takich łobuzów nie przyjdzie Mikołaj święty! 

- A Mikołajowa? - zapytał, uśmiechając się uwodzicielko.

- Dziś boli mnie głowa! - krzyczała, kopiąc ponownie wielkie cielsko. 

- Haha, ależ nie potrzebna jest głowa! Wystarczy mi twoja dolna połowa.

Ach, ile potem było krzyku, płaczu i błagań o przebaczenie! Bardzo wiele. Wściekła kobieta, w dodatku nabuzowana okresowymi hormonami, w furii okładała go swymi kastetami. Lecz wtem, gdy cios ostateczny między żebra miała mu władować, komuś przez okno otwarte w kuchni udało się do środka wparować. Oczywiście, był to Hex. W rękach trzymał świąteczny keks. 

- Hohoho moi mili! Widzę, że zjawiłem się w doskonałej chwili! Na wigilię wam bezczelnie wbiłem, jednak w zamian prezenty przynieść raczyłem! 

W tym momencie rozległo się pukanie. Hisako poszła otworzyć drzwi i uściskać ostatniego gościa na powitanie. Wkrótce w kuchni było ich już czworo, co jak na małe mieszkanie było całkiem sporo. Mefisto pojawił się w całej swej okazałości. Z wielkim prezentów workiem i całkowicie rozpiętym rozporkiem. 

- Zapnij se rozporek, bo dziś nie wtorek! - zawołał brat.

- Coś Ci nie wyszło braciszku kochany. Dziś wtorek, więc rozpięty jest jak najbardziej wskazany!

- Pozamiatane! - zaśmiał się gospodarz mieszkania. 

- Boże, błagam, żeby te święta były udane! - jęknęła Hisako, wracając do naczyń zmywania. 

Czy niebiosa wysłuchały jej błagania? Nie. Zamiast spokojnej wigilii i dobrej zabawy, los dorzucił jeszcze więcej chaosu do tej świątecznej sprawy. 

Zaczęło się od choinki ubierania, kiedy to Mefisto pomylił sztuczny śnieg z proszkiem do prania. Choinka oprószona chemiczną bielą, zaczęła pachnieć świeżo wypraną pościelą. Bombek rozpili chyba całe pudło, aż Futgumowi się ze złości schudło. Mefisto i Hex kłócąc się, lampki rozerwali, więc oświetlenie musieli ratować choinkowymi świeczkami. Zadanie podpalenia ich zarezerwował sobie młodszy Nakamura, który na ostrzeżenia brata odparł tylko ,,Ah, bzdura!''. Ale Mefisto miał rację, bowiem wystarczyły ręce drżące i nieuwagi chwila, by cała choinka się doszczętnie na popiół spaliła. Tak więc choinki nie mieli koniec końców wcale, co nie znaczyło, że nie mogli bawić się doskonale. 

Potem przyszedł czas na kolację. Tak, w trakcie niej też znalazły się atrakcje. Robiąc ciasto, Hisako sól z cukrem pomyliła, przez co ulubiony deser narzeczonego totalnie schrzaniła. Ryba w zupie nagle ożyła, kaczka została zapomniana i w piekarniku się spaliła, a świąteczne Onigiri z zażenowania postanowiło popełnić harakiri. Z kolacji wigilijnej nic nie zostało, a w całej kuchni znajdowało się tylko mleko i kakao. 

Finalnie przenieśli się do salonu z telewizorem, gdzie mieli cieszyć się świątecznych filmów maratonem. Lecz wtem Hex przypomniał im o otwierania prezentów obrządku, o którym myślał już od samego początku. Gdy kończył rozdawać prezenty, Hisako akurat z kakałkiem wracała.

- Heej! Mikołaj to wredna pała! Hisako aż trzy prezenty w tym roku dostała!

- Co w tym złego? 

- Bo dla mnie nie ma ani jego...

I w tamtej chwili Hisako, Taishiro i Gentarou przypomnieli sobie dokładnie w tej samej chwili, że jego prezenty w domu Hawksa zostawili. 

- Wiesz...eee...Może Mikołaj ma opóźnienie? - zaczęła Hisako.

- Raczej szykuje mi wieczne potępienie.

Hexa tym razem chyba serduszko zabolało, bo wyleciał posępnie przez ścianę z budynku, wcześniej oddając do podziału swoje kakao. 

- Trzeba coś zrobić, bo być może, z tego rozczarowania skończy w czarnym worze. - Mefisto przejął się bardzo stanem brata, czując się jak ostatnia, wredna szmata.

Ubrali się ciepło, kremem na mróz posmarowali i do Hawksa się wybrali. W drodze do celu przewodziła im najjaśniejsza gwiazda, prowadząc ich prosto do Hawksa gniazda.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro