Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Mglista bohaterka Vapor

Bycie bohaterem zobowiązywało, każdy o tym wiedział. By pomóc innym, musieli dać z siebie więcej niż sto procent. Ich życie było pełne wyrzeczeń. Zdarzały się nieprzespane noce, poważne kontuzje, a nawet trwałe kalectwa. Wszystko po to, aby ratować i chronić cywilów. Tak wielką odpowiedzialność nie każdy potrafił udźwignąć. Nie jeden, wybitnie utalentowany uczeń rezygnowały z bohaterstwa i przenosił się do zwykłego liceum, bo presja i niepewność pokonały determinację i chęć niesienia pomocy. Zdarzały się jednak i takie przypadki, które pomimo swoich nie najlepszych indywidualności nadrabiały hartem ducha i ciężką pracą. Kimś takim był All Might, bohater numer jeden. 

Od rozpoczęcia nowej pracy minęły trzy tygodnie. Vapor coraz lepiej radziła sobie z uczniami i przekazywaniem im wiedzy. Świetnie im szło. Kirishima znacznie polepszył swoje oceny, Denki nie bał się już procentów, a Mina i Hagakure pokochały trygonometrię. Znalazł się jednak ktoś, kto nie rozwinął się w ogóle, jeśli chodziło przerabiany materiał. Katsuki, dla niego każde ćwiczenie było skrajnie banalne. Vapor nie dowierzała, gdy chłopak bezbłędnie rozwiązał jej pierwszy test. Zrobił nawet zadanie dodatkowe. Kobieta była na tyle zaskoczona, że oddała sprawdzian koledze z tego samego przedmiotu, Ectoplasm'owi, aby i on ocenił test. Nie znalazł różnicy. Oczywiście, Vapor pokazała cudowny sprawdzian jego wychowawcy i zachwalała chłopaka. Aizawe to w ogóle nie ruszyło. Machnął tylko ręką mówiąc, żeby już się tak tym nie podniecała. Kobieta nie rozumiała jego zachowania. Każdy, normalny nauczyciel cieszy się z takich ocen i tak zdolnych uczniów. Postanowiła przedstawić sytuację dyrektorowi. Jego reakcja była zupełnie inna. Był zachwycony. Dodatkowo pochwalił ją za polepszenie wyników klas pierwszych, które głownie prowadziła. Vapor wyszła z jego gabinetu cała w skowronkach. Jej rola nauczycielki matematyki sprawiała jej tyle radości i satysfakcji. Istny raj na ziemi. Niestety, po tym jak wyszła, Nezu zaplanował dla niej coś, czego w życiu by się nie spodziewała. I tak własnie, po wszystkich zajęciach, kiedy to uczniów już nie było, dyrektor zorganizował spotkanie kadry. Odbyło się ono w czwartkowego wieczoru, aby każdy mógł zdążyć. Chodziło głównie o Vapor i Midnight, które tego dnia miały patrolować oddalone o dwadzieścia minut od szkoły miejsca. 

Midnight weszła do sali konferencyjnej pięć minut spóźniona. Zajęła miejsce po prawej stronie, zaraz obok dyrektora. To było jej ulubione. Wybiła za piętnaście dziewiętnasta. Z masywnym, drewnianym biurkiem w kształcie litery ,,U" siedzieli już prawie wszyscy, oprócz drugiej nauczycielki, która według planu, powinna skończyć patrol jakiś czas temu.

Na drugim końca Musutafu, gdzie mieściła się jedna ze szkół podstawowych, bohaterowie walczyli razem, dając z siebie więcej niż sto procent. W małym budynku, z równie małymi uczniami zabarykadowali się złoczyńcy. Mieli ponad pięćdziesiąt zakładników, z czego tylko piątka była nauczycielami. Z budynku dochodziły strzały, krzyki i płacz dzieci. Co gorsza, większość zawodowców była przyzwyczajona do pomocy w wypadkach, katastrofach lub z walką z pojedynczymi opryszkami. Tutaj było inaczej. Mieli do czynienia z zorganizowaną grupą przestępczą, która groziła śmiercią niewinnym, przestraszonym cywilom, którzy w życiu nie doświadczyli czegoś tak okropnego. Niewielu było bohaterów, którzy mogli wnieść coś większego. Na pomoc przybył wiecznie wściekły i w gorącej wodzie kąpany Endeavour, którego płomienie buchały jeszcze groźniej niż zwykle. Nie bez powodu. Jedną z przetrzymywanych okazała się być Fuyumi Todoroki, jego jedyna córka. Nie mógł jednak wkroczyć do akcji, jeszcze nie teraz. Choć jego siła i umiejętności były niepodważalne, na rozkaz dowódcy policji, z którą współpracował, zmuszony był czekać na przybycie jeszcze dwóch profesjonalistów.

Zegar w sali wskazywał równo dziewiętnastą. All Might opierał się na łokciu, pukając nerwowo o blat palcami. Snipe bawił się bronią pogwizdując, a wychowawca klasy 1-B zerkał co jakiś czas na leżące przed nim kartki. Z ust Kayamy zdążył zejść już błyszczyk, więc zaczęła mimowolnie oblizywać nieprzyzwyczajone do takiego stanu wargi. To z kolei niesamowicie irytowało Aizawe, siedzącego naprzeciw. Uspokajali go Cementoss i Present Mic, którzy zajmowali miejsca obok siebie. Ectoplasm i Power Loader grali w kamień, papier i nożyce. Dyrektor siedział spokojnie po środku, nie przestając się uśmiechać. Nucił coś wesołego pod noskiem i machał spuszczonymi łapkami.

Aizawa nie mógł już dłużej jak jego znajoma z pracy oblizuje usta. Denerwowało go to. Postanowił wybrać sobie inny obiekt obserwacji. Wypadło na Yamade. Blondyn siedział sztywno, z ściśniętymi, skrzyżowanymi na piersi rękoma. Zaciskał zęby i mruczał coś pod nosem. Po skroni powoli spływała kropelka potu. Denerwował się. Eraser domyślał się, co mogło być powodem jego stresu. Hisako już dawno powinna z nimi być. Choć nie dawał po sobie tego poznać, martwił się o nią. Widać było, że nie miała jeszcze zbyt dużego doświadczenia. Ani jako bohaterka, ani nauczyciel. Wiecznie przestraszona, nieśmiała kobieta potrzebująca pomocy i uwagi. Nie zależało mu na jej zdrowiu, martwił się tylko dlatego, że Hizashi to robił. Nie chciał wiedzieć swojego przyjaciela w takim stanie, więc wolał, aby kobiecie nic się nie stało.

- Zadzwoń do niej - zaproponował Aizawa - Może się zgubiła w mieście, albo dojazdu nie ma. 

Present Mic spojrzał na dyrektora, który uśmiechnął się jeszcze szerzej i skinął głową. Yamada wstał od stołu, skłonił się delikatnie i wyszedł z sali, wybierając pod drodze odpowiedni numer. 

Hisako pędziła przed siebie jak szalona. Już prawie była na miejscu. Od celu dzieliła ją tylko jeden zakręt. Biegła ile sił w nogach od momentu otrzymania sygnału, czyli przez jakieś piętnaście minut. Wiadomość dopadła ją niedaleko U.A, gdzie odbywało się spotkanie. Przestało ono się dla niej liczyć w chwili alarmu. To było jak błysk, jak gwałtowny cios, na który musiała odpowiedzieć. Była bohaterką, jej obowiązkiem była pomoc i ochrona cywilów, a nawet oddanie za nich życia. Nie bała się zginąć w obronie słabszych, była na to gotowa. Od niebezpieczeństwa dzielił ją zakręt w prawo, w który wkrótce wbiegła. Zatrzymała się naprzeciw budynku otoczonego radiowozami i bohaterami. Wśród błękitno-czerwonych błysków rzucanych przez policyjne światła i tłumu ludzi dostrzegła palącego się do roboty bohatera numer dwa. Enji Todoroki, jej były szef. 

- Endeavour-san! - zawołał przeciskając się przez tłum złożony z policji i bohaterów. 

Todoroki odwrócił głowę. Zaskoczyła go jej obecność, co dało się odczytać z jego płonącej twarzy. Przywitał ją wyjątkowo, bo uściśnięciem dłoni, co normalnie się nie zdarzało. 

- Miło Cię widzieć, Vapor - powiedział, starając się brzmieć spokojnie. 

- Dostałam wstępne informacje. Kto kieruje operacją i jaki jest plan? - dopytywała się niespokojnie. 

W odpowiedzi Todoroki porwał ją jedną ręką i przerzuciwszy sobie przez ramię, ruszył w stronę jedynego, wolnego od tłumu miejsca. Był to dużego, policyjnego vana. Hisako nie protestowała, nie miało to większego sensu. Raz, był od niej silniejszy, a dwa, nie chciała skończyć jak mięso na grillu. Nie długo trwała jej przejażdżka i wkrótce znowu stanęła na nogach, zaraz przy otwartym tyle auta. W środku siedział już jakiś oficer i ktoś, kogo szarowłosa bardzo dobrze znała. Był to jej przyjaciel, z którym często trenowała. Musiało być bardzo źle, skoro sprowadzono Todoroki'ego i Gunheada. 

- Vapor! - zamachał do niej ręką.

Oboje weszli do środka. Auto lekko zaskrzypiało pod wpływem kolejnego obciążenia, które w większości pochodziło od naprawdę umięśnionego ciała bohatera numer dwa. Usiedli na ławkach przy ścianach naprzeciw dwóch mężczyzn. 

- Mamy mało czasu - powiedział oficer - W budynku jest pięćdziesiąt cywilów. Dziewięćdziesiąt procent to dzieciaki, więc to będzie dodatkowe utrudnienie. W sumie wrogów jest dziewięciu. Nie wiemy, jakimi umiejętnościami dysponują. 

- Czemu nikt nie wszedł do środka? - zapytał wściekle Todoroki.

- Pana córce udało się dojrzeć, jak jeden z nich zakład materiały wybuchowe na drzwi. Wtedy nas wezwała, ale złoczyńcy zdążyli już przejąć kontrolę.

- To jak chcemy się tam dostać?! - krzyknął. 

- Bomby wybuchną, gdy tylko ktoś naciśnie klamkę - wyjaśnił Gunhead - Nie dostaniemy się tam. Ktoś musi nam otworzyć drzwi od środka. Na cywilów nie możemy liczyć, ale mamy w składzie kogoś, kto da radę. Nie mylę się, Vapor-chan? 

Hisako skinęła głową. Potrafiła to zrobić. 

- Potrzebuję planu, jak je rozbroić. Tylko tyle. 

- Otrzymasz go, gdy będziesz już w środku - odparł Gunhead - Co do nas, Endeavour, gdy tylko Vapor otworzy drzwi, od razu ruszamy na trzecie piętro. Odciągniemy ich uwagę, gdy reszta zajmie się wyciąganiem ludzi. 

Todoroki zastanowił się chwilę.

- Brzmi nieźle. Ilu mamy ludzi i kto dowodzi? - spytał. 

- Pan i ja weźmiemy grupę do walki. Beast Jeanist będzie tu za dwie minuty. Vapor będzie koordynowała ewakuacją. Weźmie ze sobą Kamui'ego i resztę składu. Ludzie są już rozdzieleni na grupy. Czekają na zewnątrz. 

Todoroki i Yamada siknęli głowami. Bohaterowie wstali z swoich miejsc i pożegnali się z oficerem. Gdy wyszli z samochodu czekały już na nich bohaterowie rozdzieleni na dwa składy. Wśród herosów można było dopatrzeć się słynnego Best Jeanista, piekielnie silnego Death Armsa i Hound Doga. Ta właśnie trójka została przydzielona do Gunheada i Todoroki'ego. Drugą grupą, która zająć się miała ewakuacją, zarządzała Vapor. Trochę bała się tak odpowiedzialnego zadania. Pierwszy raz miała kierować akcją. Od jej decyzji nie zależało tylko powodzenia zadania, ale i ludzkie życie, które ceniła sobie bardziej niż swoje. Patrząc na bohaterów stojących przed nią, zdała sobie sprawę ciężaru, jakim ją obarczono. To od niej zależało ich bezpieczeństwo. To jej powierzono cywilów i część współpracowników. Miała wrażenie, że spadł na nią cały świat. Patrzyli jej prosto w oczy, gotowi wykonać wszystko, co powie. Nie wiedziała, czy opętał ich strach, ale nawet gdyby, nie dawali tego po sobie poznać. Prawdziwi profesjonaliści. Musiała im dorównać. Odrzucić strach, niepewność, a nawet własną nieśmiałość. 

 Jak All Might dawał radę? Jak ogromna przepaść musiała dzielić ją i Symbol Pokoju? Jak wielkim człowiekiem był bohater numer jeden? Jak bardzo stojący przed nią herosi przypominali jej dzieciaki, które nauczała...

- Zaczynamy! - wrzasnął Endeavour, wznosząc gwałtownie do góry zaciśniętą w pięść dłoń. 

Odwrotu nie było. Nie myślała już, to znowu był ten bohaterski odruch. Jego okrzyk, ich wtórowanie było najlepszym dopingiem. To było coś, co kazało odbić się od ziemi i popędzić w stronę wejścia do budynku. Usłyszała hałas na swoją głową. 

Nieznana bohaterka uniosła głowę do góry. Kamera zrobiła zbliżenie, aby lepiej uchwycić kobietę. Patrzyła prosto na helikopter, którego światło podświetlało jej delikatnej budowy ciało. Wiatr tworzony przez śmigła rozwiał szare włosy, zgarniając na bok grzywkę. Malinowe oczy odważnie wpatrywały się w obiektyw. Dziennikarkę przeszedł dreszcz. Już dawno, żadne spojrzenie ją tak nie przeszyło. Determinacja, to widziała w jej oczach. Nagle szarowłosa bohaterka wyciągnęła rękę do góry i zgięła trzy ostanie palce. Usta poruszyły się szybko, ale szeroko. Krzyczała coś. Gdy tylko zamknęła usta i ułożyła w prostą linię, stało się coś dziwnego. Z koniuszków palców celujących w helikopter zaczęła unosić się gęsta para. Z początku był to mały dymek, ale z czasem im więcej ciała pochłaniał, tym robił się większy. Zaczęło się od palców, lecz wkrótce ręka, głowa i reszta ciała zaczęła dymić. Ciało stało się mętne i białe, ale tylko na chwile, bo zaraz potem zniknęło. Na ziemię spadły ubrania, które jeszcze przed chwilą nosiła. Rozpłynęła się. 

W U.A nikt już na nią nie czekał. Każdy wiedział, co się działo w mieście. Z niewiadomego powodu nie dostali żadnego powiadomienia o sytuacji. To jednak nie miało już większego znaczenia. Nawet gdyby dobiegli tam w pięć minut, co nie było możliwe, nic by to nie zmieniło. Operacja odpicia szkoły zaczęła się w momencie okrzyku czerwonowłosego. To było jakiś czas temu. Teraz oczy nauczycieli skupiały się na ekranie telewizora, który pokazywał właśnie ubranie, leżące na drodze, otoczone resztkami gęstej mgły. 

Vapor na moment skupiła na sobie uwagę całego miasta. Cywile, bohaterowie, uczniowie, nauczyciele, oni wszyscy na nią patrzyli. Każde serce zabiło mocniej i szybciej. Jedno szczególnie szalało. Present Mic zaciskał zęby i pięści. Był bezradny, a tego nienawidził tak samo jak jego kuzynka, jak każdy bohater. On wiedział jednak więcej, niż inni. Dobrze znał swoją kuzynkę i jej zdolność. To, co zrobiła było powodem jej kłopotów ze zdrowiem. Wkurzył się. Tyle razy mówił jej, żeby nie używała tej zagrywki. Cholerna Vapor nie słuchała i teraz on niemal schodził na zawał serca. Nic nie mógł zrobić i to go dobijało. Na całe szczęścia czyjaś dłoń położona na jego ramieniu dodała mu otuchy. Nie był sam. Aizawa, jego przyjaciel przejął cześć stresu i pomógł go udźwignąć. Dzięki niemu inaczej patrzył na obraz, który ukazywał teraz szkołę. Nie miał już przed oczyma beznadziejnej sytuacji bez wyjścia. Widział największą i najprawdopodobniej najważniejszą operację w życiu kuzynki. Nie tylko ratowała ponad pięćdziesiąt ludzi na raz, ale i prowadziła do walki swój własny oddział. 

- Da radę, wierzę w nią - powiedział cicho blondyn, nie odrywając wzroku od telewizora. 

Nikt nie wiedział, jaki będzie tego finał. Żaden z zakładników nie miał pojęcia, ile ten koszmar jeszcze potrwa. Dla Aizawy była wiadoma jednak jedna rzecz. Po zakończeniu tej akcji, już nigdy nie spojrzy na nią z pogardą, z jaką wcześniej to robił. Niezależnie od końca, Hisako Yamada stanie się dla niego kimś wartościowym. Kimś, komu mógłby powierzyć klasę i życie. 


A macie, cieszcie się. Umilę wam kijową pogodę i kijowy początek tygodnia. Zostanę bohaterką w waszym domu. Brawo ja. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro