5. Numerek 17
Hisako cały dzień spędziła na kanapie, oglądając jakiś smutny film o nieodwzajemnionej miłości. Towarzyszyło jej wiadro jogurtowych lodów i puszysty kocyk z kapturem z kocimi uszkami. Właśnie w ten sposób Vapor radziła sobie ze smutkiem i stresem. Na całe szczęście jej kuzyna nie było w domu, więc mogła głośno płakać i szlochać. Musiała dać upust swoim emocją. Pierwszy dzień szkoły okazał się totalną klapą i porażką, którą miała zapamiętać do końca życia. Co prawda uczniowie z 1-A chyba ją polubili, ale ich przerażający wychowawca już raczej nie. Na samą myśl o nim po jej ciele przechodził dreszcz. To zimne spojrzenie pełne pogardy i okropny wyraz na nieogolonej twarzy był doprawdy straszny. Z tego właśnie powodu siedziała przed telewizorem. Musiała odreagować tę okropną sytuację. Nie wiedziała jednak, że ów przerażający Pan i jej kuzyn, byli bardzo dobrymi przyjaciółmi. Tym bardziej nie miała pojęcia o tym, że Eraser wie, gdzie mieszka.
Aizawa zjawił się przed drzwiami Yamady dokładnie o osiemnastej. Od Mica dowiedział się, że do końca tygodnia Vapor będzie mieszkała wraz z nim. Dzięki temu łatwiej mu było ją znaleźć. Po co przyszedł? Aby ją przeprosić i prosić o pomoc. Leniwie wyciągnął rękę z kieszeni i zastukał trzy razy. Nic się nie stało. Choć nikt nie otworzył, usłyszał tupot stóp. Była w środku, więc cierpliwe czekał.
Hisako niedawno skończyła oglądać film i właśnie szykowała się do kąpieli. W łazience rozstawiła kilka pachnących świeczek, które szybko podpaliła, a następnie puściła wodę do wanny, przy okazji wrzucając do środka różaną kulkę. Gdy wody było wystarczająco dużo, zaczęła pozbywać się swojego bohaterskiego stroju. Ściągnęła długie, różowe rękawiczki bez palców, rozwiązała sznurek tego samego koloru, a następnie zsunęła białe, obcisłe spodnie wraz z bielizną. Została ostatnia część stroju. Jedynym ubraniem znajdującym się powyżej brzucha był biały, sportowy stanik z tylko jednym, nieco szerszym ramiączkiem, które przechodziło przez prawy bark. Ściągnęła i to. Zabrała rzeczy z ziemi, wsadziła je do pralki i weszła do wanny. Woda była gorąca. Nie jeden ugotowałby się w niej żywcem, ale nie ona. Po całym dniu nauczania, stresów i zwalczania zbirów musiała jakoś odreagować. Zabrała z przezroczystej półki szampon i z ciekawości zaczęła czytać skład. Zdziwił ją fakt, że jej trzydziestoletni kuzyn, dorosły mężczyzna używa szamponu przeznaczonego dla małych dzieci. Hizashi zawsze był wrażliwy na punkcie swoich długi, lśniących blond włosów, ale to było już wyjątkowo dziwne. Odłożyła szampon na miejsce i chwyciła za żel. Przynajmniej ten był normalny, męski. W momencie gdy miała go otworzyć, usłyszała pukanie do drzwi. Była przekonana, że to jej kuzyn, który zapomniał kluczy. Wyskoczyła z wody, zabrała z wieszaka bardzo długi, czarny ręcznik i wyszła z łazienki, która była niemal od razu na prawo od drzwi wejściowych. Bez wahania przekręciła kluczyk i otworzyła na oścież. Jej ciepły uśmiech szybko zszedł i został zastąpiony przerażeniem.
- P-Pan...Pan Aizawa?! Co Pan tu robi?
- Darujmy sobie formalności, to zbyt męczące. Shouta, Aizawa, Eraserhead, wszystko mi jedno. Odpowiadając na pytanie, to chyba oczywiste, po co tu jestem.
- Nie do końca...Czy to ma coś wspólnego z pechowym numerkiem siedemnaście?
- Będziemy rozmawiać w drzwiach? I co się stało z twoją kobiecą godnością? Ubierz coś na siebie, nie jesteśmy w burdelu.
Twarz Hisako momentalnie nabrała czerwonego koloru. Miał rację, cały czas stała przed nim w samym ręczniku. Nieco speszona zaprosiła go do środka, a kiedy wszedł, zamknęła drzwi. Wyprzedziła go o krok i poprowadziła do salonu.
Aizawa gapił się na gołe, kobiece łopatki. Z jakiegoś głupiego powodu zrobiło mu się cieplej. Może ręcznik nie podkreślał jej figury, ale odsłaniał co nieco. Hisako ani trochę nie była podobna do kuzyna. Mimowolnie przeniósł wzrok niżej. Ręcznik był długi, aż do ziemi, a jednak opinał jej ciało na tyle, by móc zobaczyć zarys jej kształtów. Aizawa nie przypuszczał, że coś będzie w stanie zwrócić jego uwagę do tego stopnia, że straci panowanie nad własnym ciałem. Nie zauważył, że stawiał coraz większe kroki i nim się zorientował, nadepnął na ręcznik Yamady, całkowicie ściągając go z kobiety, która przewróciła się na ziemię.
Hisako nie śmiała nawet drgnąć. Spadał na przód, więc Aizwa widział jej tył. Choć sytuacja była żenująca, wstydliwa Vapor postanowiła zachować zimną krew. Postanowiła skryć się za własną mgłą. Choć starała się bardzo, nic się nie stało. Nie było żadnej mgły, ani chociażby delikatnej pary. Nagle stała się jedną z dwudziestu procent społeczeństwa. Nie mogła użyć indywidualności.
Present Mic wspinał się po schodach budynku, w którym mieszkał. Jego mieszkanie znajdowało się na trzecim piętrze. Normalnie wbiegł by po nich i dotarł do celu w kilka sekund, jednak tego dnia był tak padnięty, że ledwo stawiał kroki. Dostał niezłej zadyszki, aż ciężko było mu nabrać powietrza. Na trzecie piętro wkroczył ledwo żywy, bliski zawału serca. Podparł się o ścianę prawą ręką, a lewą położył na lekko zgiętych kolanach. Sapał i dyszał jakby właśnie przebiegł maraton.
- Mniej sake, więcej wody - wysapał.
Odepchnął się od ściany i szybko wyprostował. Zrobił dwa kroki do przodu i już znalazł się w holu trzeciego piętra. Jego mieszkanie znajdowało się po prawej stronie od schodów. Tam też się skierował. Ciemny, mroczny korytarz rozjaśniało światła, wychodzące spod drzwi. Idąc w tamtą stronę, wyciągnął telefon z kieszeni spodni i spojrzał na ekran. Według zegarka, Aizawa powinien zjawić się lada chwila. Eraser powiadomił go o potrzebie widzenia się z nauczycielką matematyki. Gdy tylko Yamada stanął przed mieszkaniem, schował telefon i otworzył drzwi. Pierwsze co ujrzał, to plecy przyjaciela, który o dziwo miał na sobie oficjalne, czarno białe ciuchy. Z początku Hizashi śmiał się z niego i komentował strój kolegi, jednak kiedy nie dostał żadnej reakcji, zaczął nieco się niepokoić. Usłyszał ciche piszczenie, które miało swoje źródło pod stopami. Wychylił się nieco w bok, aby dostrzec, co takiego sprawiło, że jego kumpel przemienił się w słup. Widząc goły tyłek kuzynki i jej buraczany rumieniec zażenowania, wziął sprawy w swoje ręce. Ściągnął głośnik z szyi i zamachnąwszy się, przywalił Aizawie w tył głowy. Eraser padł nieprzytomny na ziemię tuż obok Vapor, która podskoczyła do góry z piskiem. Hisako wyciągnęła rękę do tyłu, oczekując ręcznika. Hizashi niezwłocznie podał jej odzienie, którym szybko się przepasała.
- Czy ty próbujesz mi uwieść kumpla? Chcesz mi go odpić? - zaczął się drażnić.
Hisako gwałtownie obróciła się do niego przodu. Zaczęła piszczeć i machać rękami, jak poddający się złoczyńca błagający o miłosierdzie.
- Nie, nie, nie, przysięgam Zashi, wcale nie próbowałam Ci go odbić! - w oczach szarowłosej pojawiły się pierwsze łzy. Była zażenowana i prawie poryczała się ze strachu - Nie miała pojęcia, że wie gdzie mieszkamy. Byłam pewna, że to ty pukasz. Błagam, Zashi, wybacz mi, nie tknę go!
Present Mic nie był w stanie się już kontrolować. Wybuchnął takim śmiechem, że o mało nie rozsadził okien swoim quirk. Reakcja Vapor zgięła go w pół i zmusiła do złapania się za bolący ze śmiechu brzuch. Zrobił się równie czerwony co ona. Jego rechot z chwili na chwilę słabł i robił się cichszy. Spowodowane to było niedostatecznym dotlenieniem. Po długim bezdechu wziął kilka głębszych wdechów i uspokoił na tyle, by ponownie stanąć na nogi.
- Doprawdy Vapor, zabawna jesteś - powiedział ocierając łzę z oka - Nie musisz zachowywać się jak spłoszona sarenka. Aizawa to mój najlepszy przyjaciel i naprawdę nie miałbym nic przeciwko, gdybyś się z nim bliżej poznała.
- Czyli wy nie jesteście...Przecież od kiedy skończyłeś trzynaście lat, zawsze powtarzałeś mi, że lubisz długie, czarne włosy!
- Ale kobiety! Jest różnica między brunetką, a brunetem! - odparł i powoli zaczął zbierać Aizawe z podłogi - Dobra, czas pozbyć się dowodów i zwłok. Idę zanieść te cztery litery do łóżka, a ty ubierz się i leć do państwa Bakugou.
- Bakugou? Ah, czyli do rodziny tego zawieszonego chłopca. Odwołali jego karę? Dlaczego? - dopytywała się Hisako.
Yamada przerzucił sobie Aizawe przez ramię i popatrzył na nią poważnie.
- Koleś, który pracował przed tobą okazał się jakimś powalonym bucem z gwoździem w tyłku. Resztę ci powie dyrektor Nezu, który swoją drogą będzie tu za jakieś dziesięć minut. Aizawa miał jechać tobą, ale jedyne do czego się teraz przyda, to do ćwiczenia udzielania pierwszej pomocy poszkodowanemu z urazem głowy - wyjaśnił szybko Mic i mijając ją w holu, udał się do swojego pokoju.
Hisako podążyła za nim. Będąc w pokoju wyciągnęła z szafy swój najlepsze ubrania i czym prędzej przebrała się w łazience. Ubrana i przygotowana jak należy pożegnała się z kuzynem i wybiegła na dół, gdzie czekało na nią już podstawione auto. Wsiadła do samochodu, przywitała się z siedzącymi już w środku osobami i zapięła pas. Pojazd ruszył. Nim zdołała zadać pytanie, siedzący obok dyrektor zaczął opowiadać o tym, czego nie zdążyła dowiedzieć się od Iidy i Jirou.
- Pan Aizawa, wychowawca Bakugou porozmawiał się dwójką uczniów i wyznali oni, że Bakugou pokłócił się z nauczycielem o ocenę. Według niego, nauczyciel źle ocenił test. Próbował to wyjaśnić, ale został upokorzony. Z tego powodu Pani poprzednik wyleciał przez okno - wyjaśniał Nezu - Rozmawiałem z obydwoma, ale Katsuki nie miał nic na obronę.
W głowie od razu pojawiło się pytanie.
- Dlaczego dopiero teraz zdecydowali się mówić?
- Tego nie wiemy - odpowiedział.
Dziesięć minut później stali już pod drzwiami rodziny Bakugou. Gdy tylko dyrektor przestał naciska guzik dzwonka, pojawiła się kobieta, matka chłopaka. Wysoka, zgrabna, blodnwłosa kobieta z dużymi, czerwonymi oczami. Nieco skołowana zaprosiła ich do środka i zaprowadziła do jasnego salonu. Hisako i dyrektor usiedli na czarnej kanapie, a Mitsuki zawołała resztę rodziny. Chwilę później Katsuki wraz z ojcem siedzieli naprzeciwko nich. Pani Bakugou dosiadła się między nich, gdy tylko przyniosła z kuchni szklanki i dzban wody. Katsuki szybko zauważył nieobecność wychowawcy. Hisako wymieszała prawdę z kłamstwem i opowiedziała, jak to Present Mic ściągał z pułki swój głośnik kierunkowy, który następnie wyśliznął mu się z rąk i spadł czarnowłosemu na głowę. Po jej skromnym wyjaśnieniu dyrektor Nezu przedstawił powód ich wizyty.
- Tak jak zostało napisane w liście, który dałem Katsuki'emu, został on zawieszony w prawach ucznia na tydzień. Kara wybrał wychowawca, a ją zatwierdziłem, jednak nowa nauczycielka rzuciła nowe światło na sprawę - Nezu wskazał łapką na siedzącą obok kobietą - Hisako Yamada jest nową nauczycielką matematyki. Po lekcji jeden z uczniów opowiedział nam, co stało się podczas zajęć z tamtym nauczycielem.
- A co się stało? - dopytywał Pan Bakugou.
- Katsuki zauważył, że nauczyciel źle ocenił test i zwrócił mu uwagę. Poprosił o ponowne sprawdzenie testu, jednak Pan Kageyama nie zgodził się i obraził państwa syna. Katsuki, powiesz nam dokładnie, co takiego powiedział?
Rodzice popatrzyli na syna, który tylko jęknął. Widać było, że nie chciało mu się z nimi siedzieć. Chłopak skrzyżował ręce na piersi i przeniósł wzrok na wiszącą nad nimi lampę.
- Kazał się zamknąć i powiedział, że byle przyszły złoczyńca nie będzie go pouczał. Nazwał mnie kanalią i zasugerował zmianę profesji. Z bohatera na płatnego mordercę - odpowiedział Katsuki i wyszczerzył się nagle - Olać złamasa! Nie będzie jakiś obcy typ mówił, jaki mam być. Niech spada, stary pierdziel.
Vapor słuchała dalszej rozmowy z rodzicami. Pochłonęło ją coś innego. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. Nie miała pojęcia, że sytuacja była aż tak poważna. Ledwo zaczęła pracę, a już pojawiły nieprzyjemności. Mimowolnie spojrzała na nowo poznanego ucznia, który notorycznie gapił się w wiszącą lampę. Nie wyglądał, jakby przejmował się słowami piekielnego matematyka. Dziwne to było. Katsuki wyglądał jak normalny, całkiem przystojny młodzieniec. Było jednak coś, co Vapor od razu wyczuła. Bił od niego dziwny mrok i chłód, którego w żaden sposób nie potrafiła wytłumaczyć. Bakugou był zupełnie inny o reszty klasy. Miał w sobie coś, czego nie widziała u pozostałych uczniów. Był wyjątkowy.
Po długiej rozmowie, Hisako Yamada wróciła do domu. Zsunęła buty i przesunęła je do rogu, a cienki płaszcz odwiesiła na wieszak. Weszła wgłąb mieszkania. W aneksie zastała kuzyna, który podparty o stół. Hisako nie zdziwił ten widok, było po dziesiątej, a kiedy widzieli się ostatnio, wyglądał na padniętego. Zawrócił i udała się do sypialni, gdzie leżał Aizawa. Zabrała z szafy koc, zamknęła cichutko drzwi i wróciła do kuchni. Podeszła na palcach do krzesła, na którym siedział i rozłożywszy w koc, okryła go nim. Pożegnała kuzyna cmoknięciem w policzek i wróciła do wcześniej planowanej czynności, czyli ciepłej, relaksującej kąpieli.
Za długie? Za krótkie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro