18. Między nami bohaterami.
Dziś będziemy jeszcze bardziej niegrzeczni. Szarpnęłam się na niemoralne propozycje i nowy ship. Czy ja mam hamulce? Pff, nie, jestem draniem. Ale i tak mnie kochacie, cnie?
Nastał już kolejny dzień, a co za tym szło, nowa przygoda. Uczniowie dopiero się budzili, za to dorośli ciągle szukali zbiegłego gada. Ponieważ nadeszła pora zmiany warty, Drug Queen zniknęła, a zamiast niej zjawiła się nieznosząca węży Coax. Na początku, ona i Mefisto radzili sobie całkiem nieźle, jednak jakoś przed dziesiątą pager Nakamury, tak więc i on musiał udać się do pracy. Coux została zupełnie sama, w dodatku na terytorium wroga, bo w koło otaczali ją nastoletni uczniowie, których ciekawość mogła przysporzyć niemałych kłopotów.
Aizawa wchodził właśnie do mieszkania Hizashi'ego. Nie miał pojęcia, czemu zawdzięczał zaproszenie, ale postanowił wpaść do niego na chwilę, bo dawno nie widział jego super wygodnych foteli, a bardzo się za nimi stęsknił. To właśnie na jednym z nich pobił swój życiowy rekord w spaniu. Dwu dobowa drzemka, poezja.
- Halo? Mic, gamoniu, gdzie jesteś? - zawołał, zamykając drzwi.
- W łazience! Idź do salonu, zaraz do ciebie dołączę!
No i Aizawa poszedł, bo czemuż miałby tego nie robić? Czy coś go zaskoczyło? Owszem, w salonie zamiast dwóch ukochanych foteli stał duży, czerwony narożnik z czarnymi poduszkami, a na stoliku przed nim zamiast kawy stał alkohol. I zapachowe świece. I róże. Aizawa nie wiedział, dlaczego Present Mic aż tak się postarał, dlatego zaczął się wertować w pamięci, czy przypadkiem nie świętują jakiejś okazji. Płatki róż, świece, czerwone wino, list...
- List! - pomyślał.
Wsunął rękę do kieszeni, wyciągając pomięty kawałek papieru.
,,Wpadnij do mnie po zajęciach, zabawimy się''
Aizawa zerknął na podpis. Y.H. Odpowiedź pojawiła się błyskawicznie. Vapor i Present Mic mieli dokładnie te same inicjały!
- Dobry wieczór! Mam nadzieję, że długo nie czekałeś, Aizawa-senpai.
Aizawa przełknął głośno ślinę i niepewnie spojrzał się za siebie. Bóg go opuścił, a los wystawił na ciężką próbę. Musiał przetrwać spotkanie sam na sam z najgorszym przeciwnikiem każdego mężczyzny, z kobietą. Niby miał doświadczenie w wymigiwaniu się z takich sytuacji, jednak tym razem było inaczej, Yamada spisała go na straty samą swoją odzieżą. A raczej jej brakiem. Tak, Aizawa miał przed oczami kompletnie nagą Hisako.
- M-Ma...Mandarynki - powiedział pod nosem, patrząc centralnie na biust. No cóż, może i to porównanie nie było taktowne, za to doskonale oddawało wielkość jej piersi.
Czy Hisako się obraziła za ten niepochlebny komentarz? A skąd! Rzuciła mu się radośnie na szyję i wywróciła na ziemię. Aizawa leżał na plecach, a Hisako w połowie na jego torsie, a w połowie między nogami. Oszołomiony Eraser nie był w stanie nic zrobić, mógł tylko leżeć i oganiać napływające zbereźne myśli. Hisako spróbowała go sprowokować lekko całując w policzek, jednak nic nie uzyskała, bo on zacisnął zęby, nie puszczając pary ust.
- Twardziel - wymruczała, przygryzając płatek ucha.
I Aizawa był już ugotowany, przegrał tę walkę. Pozostało mu tylko poddać się i mieć nadzieję, że nikt nie usłyszy jego żałosnego wzdychania jej imienia.
Hisako, Hisako, Hisako, to powtarzane w kółko słowo zaczynało powoli doprowadzać go do szału. Kogo? Hexa, który leżał obok Erasera na tym samym łóżku. Na początku bawiła go ta sytuacja, ale kiedy poczuł na swoim ciele jego ręce przeszły go dreszcze. Hex przywykł do dziwnych sytuacji, ale pierwszy raz w życiu inny mężczyzna wkładał mu dłonie pod koszulkę! No, może nie licząc Hawksa, ale to się nie liczyło, byli wtedy bardzo pijani.
- Haha...to łaskocze...- mruczał, obejmując ciało ducha.
I wtedy to się stało, Aizawa zbliżył się jeszcze bardziej, stykając czubki ich nosów. Hexowi mało oczy nie wystrzeliły z oczodołów. Wrzasnął i wyskoczył jak poparzony z pościeli, zrzucając przy okazji Erasera na podłogę.
- Hej, zboku, trzymaj łapy przy sobie! - wrzasnął - Ja wiem, że taki prawiczkowaty nudziarz nie nie ma styczności z laskami w rzeczywistości i musi odreagować w nocy, ale bez przesady!
- T-To nie tak jak myślisz, ja wcale...
- Nie, skądże. Wcale nie jęczałeś jej imienia i nie śliniłeś się jak nekrofil w prosektorium.
Aizawa popatrzył na białowłosego dziwnie. Koleś z pewnością nie był normalny.
- Dobra, może i to prawda. Zapomnijmy o tym.
- Dobra, zapomnę, ale tak z czystej ciekawości, podoba Ci się Hisako?
- Nie.
- Aha, to nie będzie problemu, jak ją...
- Nie!
- Aa, czyli jednak. Wpadła Ci w oko! - zawołał, wskazując na niego palcem - Och ziomek, to kłopocik, bo w kolejce po nią jestem jeszcze ja i brat.
Aizawa westchnął ciężko. Nie, nie był rozczarowany wiadomością o adoratorach, bo Hisako absolutnie nie była nikim więcej jak koleżanką z pracy. Po prostu Hex zaczynał go męczyć, a głowa boleć.
- Och, jaki ze mnie pechowiec - powiedział sarkastycznie - No cóż, skoro tak, to wracam do siebie. Na razie, dziwaku!
Czy Hex go puścił? A skąd! Dorwał go przy drzwiach, gdy Aizawa miał właśnie opuścić pokój. Unosząc się w powietrzu za plecami bruneta objął go ramieniem i uśmiechając się szaleńczo, przytulił się do jego twarzy, łącząc ich policzki.
- Ah, Eraser, strasznie Cię lubię! Spoko koleś z Ciebie, więc będę taki łaskaw i wkręcę Cię w zabawę z Vapor. Słuchaj, Mefisto i ja od dłuższego czasu planujemy niegodziwe czyny i inne bezeceństwa względem niej, a skoro i ty się pojawiłeś, to możemy to jakoś pogodzić. Jak będziemy już tak daleko z naszą Vapor, a blisko łóżka, wejdę w twoje ciało i w ten sposób każdy będzie zadowolony. Czaisz o czym mówię, co nie?
Aizawa zamarł. Ona, on i te dwa dziwadła razem?!
- Czy ty mi proponujesz...
- Trójkąt! - zaśmiał się wesoło - Albo nie, bo w praktyce będzie nas czworo. Czyli...trapez? Nie, nie trapez. Romb? Równoległobok? Tak, równoległobok brzmi logicznie. To co ty na to, wchodzisz?
- Wychodzę!
I Aizawa wyleciał z pokoju jak poparzony. Hex znów nie rozumiał, że powiedział coś niestosownego, więc wzruszył tylko ramionami i rozpłynął się w powietrzu.
A co z Pamelą? Otóż klasa Vapor, szczelnie ukryta pod płaszczem i maską Coux i osiemnastu uczniów przeszukiwało akademik. Rozplanowali sobie wszystko zbierając informacje o wężach i studiując plan budynku. Pierwszym ich pomysłem było to, aby Koda użył swojego quirk i najzwyczajniej w świecie przywołał gada. Niestety, nic to nie dało. Dlaczego? Bo jego indywidualność działała tylko wtedy, gdy zwierzę usłyszała jego głos. Nie wiedzieli, że Pamela była głucha. Z drugim pomysłem wyszła Uraraka proponując, aby wykonać pułapkę, do której zwabiliby uciekinierkę owocami i warzywami. Yaoyorozu zrobiła klatkę z automatycznym zatrzaskiem, a Mineta włożył tam swoje nadgryzione jabłko, które akurat jadł. W tym wypadku mięso w ogóle by nie zadziałało, bowiem Pamela była wegetarianką. Ale i ta zasadzka się nie sprawdziła, bo przecież zależało im na czasie. W sumie to nawet nie wiedzieli, czemu przyjęli ten pomysł.
- Węże, węże...Co lubią węże? - mruczał Ojiro, aby po chwili zwrócić się do nauczycielki - Czy one przypadkiem nie potrzebują ciepła?
- Dobra myśl! - pochwaliła go Vapor - Pewnie schowała się blisko jakiegoś źródła ciepła. Gdzie to może być?
- Łóżko Todoroki'ego! - zawołał Midoriya. Jak zwykle polegał na wiedzy o quirk znanych mu ludzi.
- Midoriya, przecież stoję obok Ciebie.
I znowu wszystkich opuściła nadzieja. Może i pyton mierzył sobie pięć metrów, ale nadal potrafił się świetnie ukryć, a jedyna osoba, która mogła im pomóc poszła na sekcję zwłok.
- Ej, a w ogóle to gdzie Bakugou i Ashido? - zapytał nagle Kirishima.
Nikt nie odpowiedział, dlatego Vapor założyła, że zostali w swoich pokojach. Oba znajdowały się na tym samym piętrze, dzięki czemu nie musiała latać z góry do dołu aby sprawdzić, co się działo z nastolatkami. Zanim jednak wsiadła do windy zapytała uczniów, czy nie chcieliby wyjść na zakupy do centrum, gdy tylko odnajdzie się ich zguba. Wszyscy zgodnie skinęli głowami, dziękując wylewnie nauczycielce. Yamada odpowiedziała uśmiechem i udała się do windy, zostawiając dzieciaki pod bacznym okiem Coux.
Gdy stalowe drzwi znowu się rozsunęły, Hisako zaczęła się zastanawiać, do kogo powinna zajrzeć najpierw. Na początku myślała o pokoju Miny, bo w przeciwieństwie do Katsuki'ego była bardzo miła i przyjazna, jednak szybko porzuciła tę myśl z bardzo prostej przyczyny, a mianowicie z powodu ciągłego bratu węża. Pomyślała, że być może gad ukrył się w jego pokoju, gdyż Katsuki bardzo lubił odkręcać kaloryfery, szczególnie o tej porze roku. Skąd to wiedziała? Od jego matki, którą spotkała trzy dni wcześniej w sklepie spożywczym. Tak więc szarowłosa udała się do części czwartego piętra, która należała do chłopców. Pokój nastolatka znajdował się na samym końcu prawego korytarza. Stanęła przed drzwiami i zapukała trzy razy. Po chwili dziewczęcy głos zaprosił ją do środka, więc Yamada bez weszła do środka i...zastygła z szoku. O co chodziło? Ano o to, co zastała w środku, czyli Mine przed sztalugą trzymającą paletę z farbami, oraz Bakugou pozującego dla niej bez koszulki z Pamelą na rękach.
- Dama z gronostajem już jest, więc nadszedł czas na Lorda z pytonem! - zawołał w jej stronę szeroko uśmiechnięta Mina.
Ale Yamada nie słuchała, nie była w stanie. Gapiła się tylko na uczniów z szeroko otwartymi oczami i buzią. Dlaczego? Bo poprzedniego dnia oglądała ,,Titanica'', gdzie była podobna scena, która następnie zakończyła się upojnymi igraszkami miłosnymi w samochodzie głównych bohaterów. Tkwiąca nadal w głębokim zaskoczeniu kuzynka Present Mica wycofała się, niezręcznie opuszczając pokój nastolatka. Gdy zamknęła drzwi bez słowa komentarza obróciła się na pięcie, wróciła do windy i zjechała na parter, gdzie czekała na nią reszta klasowej bandy.
I w ten oto sposób Hisako Yamada odkryła, że praca jako nauczyciela nie jest taka łatwa i przyjemna.
Tak, właśnie złamałam prawa natury i zrobiłam węża jarosza.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro