Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Gorączka piątkowej nocy

Ponieważ w tym fanficku dzieją się różne, dziwne rzeczy, a i nasi bohaterowie normalni nie są...Serdecznie zapraszam na noc pełną cholera wie czego! Zabawa rodem z drugiej części Harrego Pottera, demony i grzeszne myśli! Dzisiaj będziemy trochę niegrzeczni, więc módlcie się, żeby diabeł po nas nie przyszedł. Zapraszam!

Swoją drogą...Mam tu kogoś z Haikyuu?

Akademik klasy 1-A spowił już całkowity mrok, z resztą jak w tych od pozostałych klas. Panowała zupełna, niczym nie przerwana cisza, a jedynymi, którzy nie spali, były Hisako i Drug Queen. O ile ta druga miała ku temu powód, pilnując bezpieczeństwa, tak Yamada zupełnie bez przyczyny siedziała w swoim pokoju, ani na chwilę nie mrużąc oczu.

Przechadzając się między akademikiem klasy 1-B, a 1-A Drug Queen zauważyła, że coś wystaje z gęstych krzaków. Zdecydowała się podejść bliżej, wyciągając przy okazji z kieszeni mały nożyk, tak w razie czego. Zbliżając się do podejrzanej rzeczy, dziewczyna pochyliła się nieco, aby mieć lepszy widok. Kucnęła i przyjrzała się dokładnie owej rzeczy. Ciężko było jej stwierdzić, z czym miała do czynienia. Widziała przed sobą coś bardzo długiego z malutkim trójkącikiem na końcu. Doświadczona i nauczona, by spodziewać się niespodziewanego Drug Queen musiała upewnić się, że to nie pułapka. Ostrożnie wyciągnęła dłoń i delikatnie pomacała podejrzane coś. Naraz rozległ się pisk jakby przerażonej pięciolatki. Zaskoczona, nieco wystraszona dziewczyna padła na tyłek i odsunęła o kilka kroków. Czerwony problem został wciągnięty pod krzak, a zaraz potem między liściastymi gałęziami dało się dostrzec parę wściekłych oczu. Czarne, pionowe źrenice na tle żółtych białek, iście przerażający widok.

- Nakamura! Co ty u diabła robisz?! - zawołała zdenerwowana, wskazując na niego placem.

- Cichosza, bo dzieciaki obudzisz - skarcił ją - Poza tym, czyś ty na łeb upadła, żeby używać tutaj i teraz mojego nazwiska?! Kobieto, ja chcę żyć!

- No dobra, dobra, wybacz, ale powiedz mi proszę, co ty tu robisz? Jest trzecia w nocy!

- Przyszedłem do Vapor po dokumenty i przy okazji chciałem wyprowadzić Pamelę na spacer, ale...

- Ale? - spytała niecierpliwe, stając na nogi.

Mężczyzna wyszedł w końcu z krzaków i stanął przed nią w całej swej okazałości. Zza pleców wyciągnął ręką, w której trzymał długą, różową smycz połączoną z obrożą tego samego koloru.

- Zerwała mi się ze smyczy - odparł niepewnie, patrząc nieśmiało na znajomą.

Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem, wywracając się ponownie na ziemię. Płakała, turlała się i darła z radości wniebogłosy. Po dłuższej chwili brakło jej powietrza. Gdy już nieco się uspokoiła uniosła głowę i popatrzyła na kolegę, który dla odmiany był całkowicie poważny. Dziewczynie momentalnie zrzedła mina.

- Żartujesz, prawda?

- Nie.

- O w mordę...

Jakiś czas po spotkaniu się dwóch agentów, Uraraka przebudziła się. Dziewczyna obróciła się na drugi bok i otworzyła oczy. Było jeszcze zupełnie ciemno. Ochako planowała wrócić do cudownej krainy snów, jednak szybko zmieniła plany czując w powietrzu coś dziwnego. Odkopała się z kołdry, wstała z łóżka, wsunęła różowe kapcie na stopy i poczłapała do wyjścia. Zdziwiła się nieco, gdy zauważyła jeszcze jeden łebek wychylający się zza drzwi na lewo od niej.

- Cześć Ochako! - pomachała jej różowa koleżanka.

- Hej Mina - odpowiedziała, ziewając przeciągle. Przetarła podkrążone oczy, które nieco zaczęły boleć po kontakcie z długo niewidzianym światłem - Ciebie też obudził ten dziwny zapach?

- Tak. Strasznie dziwny smród, zupełnie jak siarka.

- Lepiej sprawdźmy, czy wszystko w porządku. W razie czego zawiadomimy pana Aizawe.

Na jej słowa Mina skinęła głową i razem udały się do windy, aby zjechać w dół i sprawdzić, co jest źródłem tego piekielnego zapachu. Jazda zajeła dosłownie chwilkę i już po kilku sekundach zatrzymały się na pierwszym piętrze. Gdy tylko metalowe drzwi rozsunęły się, oczom Miny i Uraraki ukazał się bardzo dziwny widok. Miały przed sobą plecy Izuku oraz skaczącego wokół niego przewodniczącego, który co chwilę potrząsał nim, w kółko powtarzając nazwisko kolegi. Midoriya pozostawał w bezruchu, nie odzywając się ani słowem. Dziewczyny stanęły przed nim i odkryły, że chłopak wygląda niemal na martwego. Był blady, miał sine usta i szeroko otwarte oczy. Usta pozostawały zaciśnięte w prostą linię. Obie spojrzały na Iide, jak na najbardziej przerażającego mordercę na świecie.

- O nie, nie patrzcie tak na mnie! - zawołał donośnie, krzyżując przed sobą ręce na wzór litery X - Stał już w takim stanie, gdy tu przyszedłem!

- Dzieją się dziwne rzecz. Najpierw ten smród siarki, teraz Midoriya. Może to jakiś plan złoczyńców? - powiedziała Ashido.

- Może próbują nas wystraszyć i zmusić do opuszczenia akademika - zasugerowała Uraraka - Wiecie, chcą nas wywabić na zewnątrz i tam dorwać.

- Trzeba zawiadomić pana Aizawe! - zarządził chłopak.

Dziewczyny skinęły głowami. Przewodniczący udał się do pokoju wychowawcy wraz z Ashido, zostawiając Midoriye pod baczną opieką Uraraki.

Kiedy uczniowie rozpoczynali podnosili alarm, Drug Queen, Gentarou i zalewający się krwią Hex przemierzali piąte piętro akademika. Byli bardzo zestresowani. Nie dość, że brat Hexa wśliznął się bez upoważnienia do budynku, to jeszcze w trakcie poszukiwań zwierzaka został przyłapany przez jednego z uczniów, a to był już ogromny problem. Wiedział, że to nie miało prawa się wydarzyć, zresztą to samo tyczyło się zgubienia pupilki. Gdyby ktoś się o tym dowiedział, zapewne zostałby wylany z pracy i odebrano mu ukochaną Pamelę. Najgorsze było jednak to, że działo się to wszystko tuż pod nosem Vapor, której wolał nie podpadać.

- Śmiałbym się z całej tej szopki...Gdybym wcześniej spał więcej niż trzy godziny! - wrzasnął Hex, miotając się w powietrzu - Mam dość, rozumiecie?! Dość, dość, dość! Chce spać! Spać, spać, spać!

Właśnie przed tym Gentarou ostrzegał Yamade. W takim chwilach zwykle przywoływał brata do porządku niewyobrażalnym darciem się i soli, jednak tym razem sobie na to pozwolić nie mógł, bo soli nie miał, a dookoła otaczali go śpiący uczniowie. Problem był w tym, że młodszy brat nie przestawał się rzucać i krzyczeć, a to groziło sprowadzeniem niechcianych świadków. Na całe szczęście miał przy sobie mistrzynię odurzania złoczyńców i rozwydrzonych dwudziestosześciolatków. Nie musiał nawet nic mówić, by dziewczyna wzięła sprawy w swoje ręce. Zsunęła maskę gazową z twarzy i chuchnęła duchowi w twarz kolorową mgiełką. Już po chwili Hex leżał plackiem na ziemi, odurzony i wiotki. Swoim upadkiem zrobił więcej hałasu, aniżeli krzykiem.

- Oby sobie tę krzywą mordę obił, głupol jeden - mruknął Gentarou, biorąc brata na ręce.

Nim znów się odezwała, dziewczyna z powrotem musiała założyć maskę.

- Ach, jesteście słodcy - pisnęła, kręcąc się na piętach - Trzymasz go takiego biednego. Kochany z ciebie brat, Mef.

Nie spodobało się to Nakamurze, który w odpowiedzi strzelił ją ogonem w pośladek, jak z bicza.

- Mef? Czemu skracasz mój pseudonim bohaterski? - zapytał zdziwiony.

- Bo pełen do ciebie nie pasuje. W sensie, wyglądem się zgadza, ale masz za miękkie serce. Dlatego będę mówiła do Ciebie Mef - powiedziała, szczypiąc go w policzek - Tak pieszczotliwie.

- Ah, niech będzie. Chodź, musimy gdzieś schować zwłoki i znaleźć Pamele, nim ktoś nas uprzedzi.

- Zanieśmy go do pokoju Vapor, nikt tam nie wchodzi.

Gentarou skinął głową i przerzuciwszy sobie brata przez ramię, udał się w jej ślady w stronę wyjścia ewakuacyjnego.

Po drodze do wychowwcy, Iida i i Ashido przypomnieli sobie, że oprócz ich klasy w akademiku mieszka również nauczycielka matematyki, tak więc i ją trzeba było powiadomić o potencjalnym zagrożeniu. Nie musieli się rozdzielać, bo pokoje nauczycieli znajdowały się zaraz obok siebie. Na miejscu Iida stanął pod drzwiami wychowawcy, a Mina Yamady. Oboje zapukali w tym samym momencie. Byli przekonani, że będą zmuszeni czekać długo, albo pukać jeszcze raz, w końcu był środek nosem. Jednak ku ich zdziwieniu nauczycielka stanęła w drzwiach bardo szybko. Owszem, miała na sobie piżamę, ale nie wyglądało na to, żeby spała.

- W czym mogę pomóc o tak późnej godzinie, moi drodzy? - spytała jakby nieco zmartwiona.

W tej chwili na korytarz wyszedł Aizawa, który nie był specjalnie zadowolony z odwiedzin. Wyciągnął ręce z kieszeni czarnych dresów i skrzyżował je przed sobą, krzywiąc się przy okazji. Nie był to najmilszy widok.

- Śmierdzi siarką - zauważył Eraser i patrząc na ucznia, uniósł brew - Coście zmalowali?

- Nie my! - oburzył się chłopak - Obudził mnie ten smród, a gdy poszedłem na dół, żeby sprawdzić co to, znalazłem Midoriye. A potem zjawiły się dziewczyny i...

- Nie mamy pojęcia co mu jest, ale nie ma z nimi w ogóle kontaktu!

Yamada i Aizawa wymienili spojrzenia, a następnie kazali się zaprowadzić do miejsca, gdzie mieli znaleźć ucznia.

Hisako nie odezwała się jeszcze ani słowem, ale już planowała w głowie, jak to wszystko wytłumaczyć. Wystarczył sam specyficzny zapach, aby wytypować winowajcę. Jak nic straszy z braci Nakamura wtargnął do akademika i to bez wcześniej konsultacji, co w ich przypadku było bardzo ważne. Jego quirk było niemal tak samo kłopotliwe co Hexa, a biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znalazł sprawiało, że uczniom groził prawdziwy koszmar. Wyglądało na to, że akademik stanie się prawdziwym piekłem na ziemi. Dosłownie.

Na miejscu okazało się, że chłopak powoli wracał do siebie. Leżał na kanapie w spólnym salonie pod opieką Uraraki, którą gładziła go po niesfornych, zielonych włosach. Aizawa natychmiast zjawił się przy nim i dokładnie obejrzał. Gdy upewnił się, że nie jest ranny, odesłał czwórkę uczniów do pokoi. Odprowadził ich wzrokiem do windy, a kiedy tylko stalowe drzwi się zamknęły, wrócił go młodszej koleżanki.

- Masz jakiś pomysł? - zapytał stanowczo.

- Nawet odpowiedź - odpowiedziała - Jestem przekonana, że to jeden z naszych ludzi. Brat Hexa miał przyjść w pewnej sprawie. Pewnie któreś z moich ludzi wpuściło go do środka, nie ustalając tego wcześniej ze mną. Przepraszam za kłopot.

- Nie przepraszaj, tylko lepiej pilnuj swoich ludzi, głupia - skarcił ją, krzyżując ręce.

- Przepraszam.

Aizawa westchnął ciężko, wywracając oczami. Ta kobieta potrafiła nieświadomie nadepnąć na odcisk.

- Matko, ile z tobą utrapienia - mruknął, drapiąc się po karku - Naprawdę jestem bardzo ciekaw, jakim cudem jesteś ich szefem, skoro robią takie rzeczy za twoimi plecami. Może powinienem dać Ci lekcje z zarządzania ludźmi, co?

I w ten oto sposób Aizawa odkrył wspólną cechę przyjaciela i jego kuzynki. Oboje stawali się nieprzyjemni, gdy ktoś ich obrażał.

- Nie potrzebuje rad od kogoś, kto nie potrafi przypilnować dzieci. Mam Ci wyliczyć? Bardzo chętnie. Złoczyńcy porwali Bakugou, za twoimi plecami Midoriya, Yaoyorozu, Todoroki, Kirishima i Iida pojechali go ratować. O napadzie na centrum trzynastki nie wspomnę. Może powinnam dać Ci lekcje z bycia nauczycielem, bo z tego co zauważyłam, idzie ci to równie dobrze, co bycie miłym, ty wredny gburze.

- Słucham?! - warknął oburzony i złapał ją za materiał koszulki na ramiączkach - Za kogo ty się w ogóle uważasz?! Myślisz, że jak jesteś specjalną bohaterką, możesz traktować się wymądrzać i wpieprzać w nie swoje sprawy?! Może i ich uczysz, ale to moja klasa i nie pozwolę, żebyś wtrącała się w nasze sprawy!

- Nie wtrącałabym się, gdybyś nie był lepszym wychowawcą.

Słysząc to, Aizawa w złości przyciągnął ją bliżej do siebie i popatrzył na nią z góry. Był wściekły, a ona jeszcze bezczelnie uśmiechała się do niego.

- Odszczekaj to - warknął wściekle.

- Odszczekam, tylko udowodnij, że się mylę, ty...

Miał już ją uciszyć, kiedy nagle rozległo się znajome skrzypienie otwieranych drzwi. Stojąc tak jak stali, odwrócili się w stronę, z której ów dźwięk dochodził.

Widząc parę stojącą w drzwiach ewakuacyjnych. Po dłużej chwili wpatrywania się w nieznajomych, Aizawie zmiękły nogi. Nieprzytomny osunął się na mniejsze ciało Hisako, wywracając ją na ziemię. Ona upadła na plecy, a on na nią.

Gentarou Nakamura, aka Mefisto posiadał dar zwany ,,Diabeł'', dzięki któremu potrafił przerazić człowiek do szpiku kości. Sparaliżowana ze strachu osoba zastygała w miejscu lub mdlała, a on spuszczał jej łomot, albo łapał. Długość takiego stanu zależało od odporności na lęk, czyli mówiąc w skrócie, i odważniejszy człowiek był, tym krócej stał w bezruchu. Jak zemdlał, to zemdlał. W czym był feler? A w tym, że tej umiejętności nie dało się w żaden sposób wymazać. Gentarou nie wytwarzał żadnych hormonów, które mogłyby powodować coś podobnego, oj nie. On po prostu był diabłem.

Brat Hexa był od niego wyższy o głowę, mierząc prawie dwa metry. Miał czarne, lekko zmierzwione włosy, dwa rogi i lekko szpiczaste. Na tle żółtych białek wybijały się czarne jak smoła, pionowe źrenice, a na czerwonej skórze pionowe, nico żółte zęby. Palce dłoni i bosych stóp zakończone były ostrymi pazurami, zaś za plecami wił się długi, biczowaty ogon, zakończony trójkącikiem. Co więcej, to właśnie on był źródłem siarkowego zapachu.

- Zwykle to kobiety mdleją - zauważył diabeł, podchodząc powoli - Może jest diabłofobem?

- M-Mefisto...Ściągnij go ze mnie.

- Jasne, jasne, tylko...- stanął przy niej i sięgając do kieszeni czarnych spodni, wyciągnął komórkę - walnę sobie zdjęcie, coby później mieć Cię czym szantażować.

- Mefisto!

- Uśmiech! - zawołał, wystawiając rozdwojony język.

Po pstryknięciu szybko sprawdził zdjęcie. Bardzo mu się spodobało. Jego szefowa z głową mężczyzny na biuście, on i nieco odsłonięty tyłek młodszego brata, który ciągle wisiał mu na ramieniu. Schował telefon i uwolnił Vapor, zrzucając bruneta pchnięciem stopą.

Gdy na piersi znów zrobiło się lżej, Hisako wstał na nogi. Pierwsze co zrobiła, obeszła Mefisto i stanęła za jego plecami, biorąc w dłonie twarz ducha. Popatrzyła na dziewczynę, która stała kilka kroków od niej i wyciągnęła ku niej rękę z trzema zgiętymi palcami. Oczekiwała odpowiedzi.

- Zaczął jojczeć i drzeć się, że chce spać. Baliśmy się, że obudzi uczniów - wyjaśniła Drug Queen.

- To rozumie, ale co licha robi tu Mefisto? - zapytała niezadowolona.

- Pamela zerwała się ze smyczy i wygląda na to, że zgubiła się gdzieś w tym akademiku - odparł Gentarou, odwracając się do nich przodem.

Hisako nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać, czy może rzucić całą robotę i skoczyć mostu.

- Jakim cudem zgubiłeś pięciometrowego pytona?! - krzyknęła - I dlaczego w ogóle wyprowadzasz go na smyczy, a nie trzymasz w terrarium?!

- No przepraszam, że jestem dobrym właścicielem i nie trzymam jej cały czas w ciasnej skrzynce! - fuknął oburzony - Pamelcia też od czasu do czasu potrzebuje wyprostować nogi.

- Ona nie ma nóg, Mefisto! - wtrąciła Drug Queen, rozkładając ręce z bezsilności.

- Nie łap mnie za słówka, dobrze wiesz, o co mi chodziło! Tak się mówi.

I tak zaczęła się gorączka piątkowej nocy. Pech chciał, że gdy zdolność Hexa najbardziej się przydawała, on był zupełnie do niczego. Vapor zarządziła poszukiwania zaginionego gada, ale tak, żeby przypadkiem nie obudzić uczniów. Najpierw jednak ona i Gentarou zanieśli Hexa i Aizawe do jej pokoju.

Czy Aizawa i Vapor pogodzą się po sprzeczce?

Czy Pamela się znajdzie?

Czy królik w pokoju Kody nie skończy jako obiad?

Zobaczymy...












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro