51.
Jungkook Pov
''Wow Taeś, powoli, spokojnie, wyluzuj i odłóż broń! Po pierwsze jestem tu tylko po to, by cię przeprosić, a po drugie to skąd do cholery masz tą spluwę?!'' Wydałem z siebie desperacki krzyk. Co to do licha ma znaczyć? Myślałem, że ten chłopak jest całkiem miły i niewinny, a tu taka niespodzianka. Mamy się pozabijać czy co? Rzetelnie nie chciałem, by się to tak skończyło.
''Wykorzystałeś mnie. Zraniłeś mnie. Zrobiłeś ze mnie debila. Wiedziałeś jak bardzo ważny był dla mnie ten moment ?! Przeżyć swój pierwszy raz z kimś, kogo naprawdę się kocha?!''
''Cóż, w sumie możesz mnie pokochać, nie widzę w tym żadnego prob- ok, ok! Błędna odpowiedź!'' Szybko odparłem, w geście obronnym machając rękami, kiedy poczułem na sobie dosłownie zabójczy wzrok niebieskowłosego.
''Jeśli odważysz się tutaj ponownie przyjść lub mnie dotknąć... strzelę prosto w twoje czułe miejsce, wtedy już nie będziesz miał czym ruchać Jeon!''
''Taehyungie, zrozum n-naprawdę chciałem tylko przeprosić. A poza tym myślałem, że ci się podobało ponieważ-''
''Tak czy siak mi się podobało, gdyż byłem pod wpływem viagry, którą ty mi dałeś!''
''Hej Kim, nie spinaj się. Przecież to samo chciałeś zrobić mi, zapomniałeś?''
''Tak, ale nie miałem zamiaru przepierdolić cię wbrew twojej woli!'' Wykrzyczał chłopak, a jego czekoladowe tęczówki wypełniły się gorzkimi łzami.
Zamarłem. Czy naprawdę tak bardzo go zraniłem? Jeszcze nigdy nie poznałem kogoś takiego, jak Taehyung. Wszyscy chętnie i co najważniejsze dobrowolnie, wchodzili mi do łóżka, czy to kobiety czy mężczyźni, nikt nie potrafił oprzeć się Jeonowi Jungkookowi.
Dalej spoglądałem na niego w szoku. ''T-Taehyungie...'' Wyszeptałem cichutko.
''Idź.'' Wyszlochał. ''Po prostu idź. Nie chcę cię widzieć Jungkook. Wyjdź zanim zrobię coś, czego później będę żałować.'' Wypowiedział swoje ostatnie słowa niebieskowłosy, tymczasem ja skierowałem swoje kroki w stronę korytarza.
Opierając się o futrynę drzwi, ostatni raz obróciłem się w stronę Kima.
''Przepraszam.'' Było to moje ostatnie słowo, zanim straciłem chłopaka z pola widzenia.
Tae Pov
Zanim zszedłem do salonu, otarłem z twarzy ostatnie słone łzy.
Zastałem tam Jimina i Yoongiego którzy przez okno, spoglądali jak Jeon wsiada do swojego samochodu i odjeżdża.
''Chłopie, co ty z nim zrobiłeś?''
''Groziłem mu bronią.'' Odpowiedziałem spokojnie.
''Co?! Jaką bronią?!'' Zapytał spanikowany Chim.
Wtedy uniosłem trzymany w prawej dłoni pistolet, kierując go prosto na Jimina. Suga spojrzał na mnie z zszokowanym wyrazem twarzy, a rudzielec po prostu zaczął się głośno śmiać.
Min jeszcze bardziej zgłupiał, kiedy również i ja wybuchłem kaskadą śmiechu.
W końcu poczułem się lepiej.
''Całkowicie oszaleliście czy co? Kim Taehyung, opuść broń. To nie jest zabawne.'' Wydukał Yoongs, spoglądając raz na mnie, raz na swojego chłopaka.
''Dlaczego?'' Odpowiedziałem blondynowi. Z zawadiackim uśmiechem na twarzy, skierowałem kilka kroków, w stronę Yoongiego. Tym razem to on znalazł się na moim celowniku.
''Nieeeeeeee~ tylko nie mój chłopak~'' Zawył żartobliwie ChimChim. Stojąc przed swoim lubym, odgrodził mnie od Mina.
''Zatem ty zostaniesz jego wybawicielem życia Jimin-ah... i BUM!'' Zawołałem strzelając w kumpla, który od razu upadł na podłogę.
Yoongi wzdrygnął się ze strachu. Z paniką wymalowaną na twarzy podbiegł i ukląkł obok rudowłosego, macając go po klatce piersiowej. ''Totalnie cię pojebało?! To Jimin! Park Jimin! Twój najlepszy przyjaciel, jak mogłeś-''
Po czy sam sobie przerwał.
''Stary... to przecież...woda?!'' Odparł, przewracając oczami. ''Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne.'' Wkurzony odsunął się od miłości swojego życia, a ja z Jiminem ponownie zaczęliśmy się dusić ze śmiechu. Blondyn zeskanował nas wzrokiem, a potem również zaczął się chichotać jak głupi.
''Dokładnie tak, Yoongi Hyung. Jungkook właśnie spierdolił, przed pistoletem na wodę.''
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro