Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

90.

Levi Pov

Pomieszczenie wypełniała przytłaczająca cisza. Eren i ja, właśnie mieliśmy zjeść śniadanie i nie zamieniliśmy z sobą, jak dotąd, ani jednego słowa.

Ja po prostu grzebałem w jedzeniu pałeczkami, a szatyn zerkał na mnie od czasu do czasu, nie odzywając się. Kilka minut później wstał, sprzątając po śniadaniu, odstawił naczynia do zlewu. ''Będziesz jeszcze to jeść?'' Usłyszałem pytanie zielonookiego, chłopak nawet nie uraczył mnie ani jednym swoim spojrzeniem.

Bez słowa pokręciłem głową, co dało mu pozwolenie na odłożenie również mojego talerza.

Wciąż siedziałem przy stole w milczeniu, dręczyło mnie poczucie winy, za to że zacząłem się kłócić o głupie testowanie viagry.

Chciałem z nim porozmawiać, przeprosić, ale mroczny nastrój Erena tylko mnie onieśmielał. Rozumiałem, że z powodu mojego nagłego i niekontrolowanego wybuchu emocji, może być na mnie zły.

Jaeger wyszedł na chwilkę z kuchni, a ja udałem się do salonu, siadając na kanapę. Czekając na powrót mojego towarzysza, wierciłem dziury w powietrzu.

''Ubieraj się, odwiozę cię do domu.'' Powiedział monotonnie, zlodowaciałym głosem. Na chwilę rozszerzyłem z zdziwienia oczy. Tak...

... był cholernie wkurzony.

Moja dolna warga drżała, spuściłem wzrok, przerażony wpatrując się w stopy. Tylko się teraz nie rozpłacz Levi, już wystarczająco go zdenerwowałeś, może potrzebuje trochę czasu dla siebie. Albo idzie do pracy. Tak tylko idzie do pracy, nic więcej.

Po cichu udałem się w stronę pokoju Erena, zabierając swoje rzeczy.

''Skończyłem.'' Wydukałem smutno przygnębionym głosem, kiedy wróciłem do mojego... chłopaka?

Nie chciałem, by szatyn był na mnie zły, tym bardziej nie chciałem się dziś z nim rozstawać.

Ale nadal nie potrafiłem wydusić z siebie kompletnie niczego.

Jak zabłąkany szczeniak wyszedłem z budynku podążając za zielonookim, po czym wsiedliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy w siną dal, która wcale nie była aż tak daleka.

Bawiłem się palcami, nerwowo spoglądając przez okno. Atmosfera między nami nadal była spięta, dlatego strasznie się ucieszyłem, kiedy rozpoznałem przed sobą mój dom. Co oznaczało, że za chwilę znajdę się w moim przytulnym schronieniu, zwiastowało to również, iż nadal zostanę pokłócony z Jaegerem.

Przygryzłem dolną wargę, kiedy w końcu zaparkowaliśmy na podjeździe, jak w zwolnionym tempie chwyciłem za klamkę i po raz ostatni odwróciłem się do niego. ''J-Jedziesz do klubu tak wcześnie?''

''Tak, mam dużo spraw do załatwienia, a do tego muszę zrobić rozpiskę na nadchodzący tydzień.'' Odpowiedział patrząc przed siebie, po czym wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.

Czy naprawdę chciał pozwolić mi tak odejść?

Powiedz coś Eren...

''Do zobaczenia Levi.'' Odpowiedział dopiero, gdy wysiadłem z auta i w końcu odjechał.

Żadnego pocałunku, żadnego uścisku, a przede wszystkim nawet jednego uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro