40.
Levi Pov
''Gdzie jedziemy?''
''Na randkę.''
Ech...
''To wiem. Chodzi mi o to, do którego miejsca dokładnie zmierzamy?''
''Do miejsca w Trost.''
Słysząc jego odpowiedz, głośno parsknąłem kręcąc głową ''Wiesz co? Zapomnij że pytałem o cokolwiek!''
Wysoce obrażony skrzyżowałem ręce na piersi. Najpierw chce się umówić na randkę, na co z trudem dostał moje pozwolenie, a teraz nawet zemną grzecznie nie porozmawia.
Przez całą jazdę oboje, milczeliśmy jak grób. W sumie mało mnie obchodzi gdzie pójdziemy coś zjeść lub co będziemy robić, ale z nim nawet się nie da przeprowadzić cywilizowanej rozmowy.
''Daj się zaskoczyć Levi.''
''Tch.''
Jechaliśmy, w kompletnej ciszy, jeszcze przez dobrych kilka minut, zanim jego czarny wyglancowany samochód zatrzymał się przed bardzo wielką i elegancką willą.
Spojrzałem pytająco w stronę szatyna. ''To mi nie wygląda na restaurację.''
''Bo nie jest. To mój dom.'' Odpowiedział luzacko, wysiadając z pojazdu, by po chwili obejść samochód dookoła i jak dżentelmen otworzyć mi drzwi.
Arogancko odpowiedziałem 'Dziękuję' dalej brnąc w tą szopkę.
Razem przekroczyliśmy próg will i widząc jej wnętrze nie potrafiłem wyjść z zachwytu. Środek przyciągał jeszcze bardziej wzrok, niż zewnętrzna fasada.
A całokształt to dopiero robił wrażenie.
''Podoba się?'' Zielonooki, stojący za mną, pomógł mi ściągnąć kurtkę.
Naprawdę nie mogłem nadążyć za jego zachowaniem, raz robił z siebie totalnego idiotę ,a innym znów razem zwraca uwagę na każdy, nawet ten najmniejszy detal, by wypaść na człowieka z klasą.
Która z jego osobowości jest prawdziwa?
Obawiam się że jeśli nadal będzie wobec mnie taki słodki, miły i kulturalny to...
...nic! Nic się nie wydarzy, nie dam się kolejny raz nabrać, jestem tego pewien.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro