Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19.

Levi Pov

''Prószę zrób to~'' Prawie na kolanach błagałem swojego kolegę z pracy.

''Nie Levi, nie dostaniesz wolnego. Ostatnio wykorzystałeś już swój limit.'' Odpowiedział beznamiętnie chłopak.

Z głośnym westchnieniem, niechętnie wróciłem za ladę. Miałem ochotę zniknąć stąd i to natychmiastowo, dlatego prosiłem kierownika zmiany o wolne do końca dzisiejszego dnia, ale sami widzicie co z tego wyszło.

Kiedy nieznajomy koleś nadal stał przede mną mierząc mnie z góry do dołu, jedyne co mogłem zrobić, to patrzeć na niego jak idiota. Kiedy w końcu doszło do mnie w jakiej sytuacji się znalazłem, przypominając sobie to co wydarzyło się tydzień temu, z zaczerwienionymi policzkami, poprosiłem go by usiadł przy którymś z wolnych stolików. Jedno szczęście, że jego zamówienie miał mu przynieść inny kelner.

Chłopak z aroganckim uśmiechem na twarzy usiadł na wybranym krześle, opierając łokcie o blat stołu, podparł dłonią swoją brodę. Wydawało mi się że wybierając właśnie to miejsce, szatyn chciał zirytować mnie jeszcze bardziej, ponieważ teraz miał na mnie pełny widok, bez względu w którym miejscu się znajdywałem, nie mogłem uniknąć jego wzroku. Cały czas czułem na sobie jego spojrzenie i już miałem zapaść się pod ziemię, kiedy podbiegł do mnie jeden z pracowników.

''Cholera Levi, czy mógłbyś zanieś to zamówienie do stolika numer 9, proszę? Szef kazał mi natychmiast się do niego zgłosić.''

Twierdząco kiwnąłem głową, bo co miałem innego zrobić?

''Dzięki jesteś najlepszy.'' Szepnął mi do ucha Sehun  po czym zniknął na zapleczu.

Wszystko ładnie i pięknie, normalnie nie miałbym z tym problemu, ale nie w tym wypadku ponieważ on siedział właśnie przy tym pieprzonym stole.

Dlaczego los tak bardzo mnie nie kocha?

Biorąc głęboki oddech, wziąłem do dłoni tacę gdzie znajdywał się zamówiony napój. Dokładnie w tym momencie zauważyłem, jak bardzo zaczynają mi drżeć ręce, aż sam siebie nie poznaję. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło.

''P-proszę o-oto pańskie zamówienie.'' Wydukałem jąkając się, gotów by obrócić się napięcie i zwiać gdzie pieprz rośnie.

Niestety nie udało mi się uciec, ponieważ w następnej chwili czekoladowłosy chwycił mnie za nadgarstek, mocno przyciągając ku sobie. ''Od kiedy to zwracasz się do mnie tak formalnie skarbie?''

''Błagam puść mnie~'' Wymamrotałem cichutko, próbując uwolnić swoją drobną dłoń z jego stalowego uścisku.

''Ostatnio nie chciałeś bym cię puścił, wręcz przeciwnie, łaknąłeś mojego dotyku.'' Słysząc te słowa, spaliłem już totalnego buraka.

''Byłoby miło, gdybyś spędził ze mną troszeczkę więcej czasu, Levi.''

Zapadła grobowa cisz i dopiero po chwili zaskoczyłem...

... że co?!

WTF!? Ale jak... skąd... on zna moje imię?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro