82.
Tae Pov
Po naszym romantycznym spacerze , postanowiliśmy pojechać do domu Jungkooka. Czarnowłosy po tym jak zaparkował samochód, zaprowadził mnie pod drzwi swojego domu, przekręcił kluczyk w zamku, po czym zatrzymał się w bezruchu.
''Co jest?'' Spojrzałem na niego pytająco.
''Nie wejdziesz w ten sposób do mojego domu.''
I w tym momencie byłem pewien, że teraz wyglądałem na jeszcze bardziej zdezorientowanego niż przedtem.
Nim się obejrzałem chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie, pochwycił mnie, po czym uniósł na rękach jak pannę młodą świeżo po ślubie. Następnie przeniósł mnie przez próg.
Przy tym geście rumieńce znów pojawiły się na moich policzkach, przecież tak robią tylko nowożeńcy.
Czy kiedyś, pewnego dnia, rzeczywiście znajdziemy się w takiej sytuacji?
Jungkook pocałował mnie delikatnie w nos, tym samym przerywając mój wewnętrzny monolog.
Moje spojrzenie powędrowało ku czarnowłosemu.
''Jesteś milusi, kiedy tak gorączkowo się nad czymś zastanawiasz, ale w sumie cały czas jesteś słodki~'' Wymruczał mi w ucho brunet, po czym kopnął nogą drzwi, które momentalnie się zatrzasnęły.
Następnie zaniósł mnie do swojego pokoju, delikatnie kładąc na łóżku. Jeon pochylił się nade mną. Przyglądał mi się przez chwilkę, po czym łagodnie odgarnął pasemko włosów z mojego czoła.
''Jesteś przepiękny Taehyungie, wiesz o tym?'' Powiedział, a ja pisnąłem z zażenowania.
''Cz-czy możesz przestać mnie komplementować? T-to mnie zawstydza.'' Szepnąłem patrząc w bok, ponieważ wiedziałem iż nie dam rady popatrzeć mu prosto w oczy.
''Ale ja przecież uwielbiam kiedy jesteś, taki nieśmiały mój aniołku.'' Zaśmiał się Kookie i pocałował w usta. Byłem bardzo szczęśliwy mogąc odwzajemnić ten pocałunek i nie tylko.
Wplotłem swoje palce w jego kruczoczarne włosy, by przyciągnąć go bliżej siebie. Jego miękkie malinowe usta, uzależniały jak narkotyk. Omotany jego zapachem i uległy jego dotykowi, chciałem by ten wspaniały moment nigdy się nie skończył.
Dlatego też zebrałem całą moją odwagę do kupy, chcąc zdjąć z niego górną część jego garderoby, która oddzielała mnie od wytrenowanego ciała kochanka, kiedy nagle brunet mnie powstrzymał.
''Nie kochanie, nie rób tego, bo inaczej to już naprawdę nie dam rady się pohamować.''
Popatrzyłem na niego, zmieszany podgryzając dolną wargę. Czy naprawdę byłem aż tak bardzo natarczywy?
''Nie chcesz się ze mną przespać?'' Wypaliłem nawet nie zastanawiając się nad wypowiedzianymi słowami.
''Oczywiście że chcę maluszku.'' Odparł gładząc mnie delikatnie po policzku, a ja z radością oddałem się tej cudownej pieszczocie. ''Ale wciąż jesteśmy na początku znajomości, aniołku.'' Powiedział z uśmiechem. ''Chcieliśmy zacząć wszystko od nowa, a ty na pewno nie jesteś typem człowieka który od razu, na pierwszej randce, wskakuje komuś do łóżka, prawda?''
''Nie, najpierw pozwalam się dotykać nieznajomym w kabinach 'obskurnych' klubów nocnych.'' Powiedziałem i oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem.
''Ok kochanie, ale tym razem definitywnie pozbyłeś się romantycznej atmosfery.'' Zaśmiał się Kook.
Zerknąłem na niego przepraszającym spojrzeniem.
''Nie zamartwiaj się skarbie, teraz mamy wystarczająco dużo czasu, aby spędzać razem takie romantyczne chwile.''
Nie mogłem w to uwierzyć...
... po prostu nie mogłem w to uwierzyć, jeśli naprawdę to wszystko okazałoby się być tylko snem, to nie chcę się z niego nigdy obudzić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro