76.
Tae Pov
Gdy tylko wyszedłem z kawiarni, zobaczyłem samochód Jungkooka. Nie tylko to czarne lakierowane cacko, ale również i jego atrakcyjnego właściciela. Jeon stał oparty o karoserię, z skrzyżowanymi rękoma na piersi. Jego napięte mięśnie, wyraźnie odznaczały się spod dopasowanego materiału koszuli. Wyglądał bosko.
Kiedy mnie zauważył, na jego ustach zagościł szczery uśmiech.
''Dobry wieczór, śliczny przystojniaku.'' Powitał mnie brunet, ściągając nieco niżej swoje przeciwsłoneczne okulary, bym mógł zobaczyć jak puszcza mi seksownie oczko. Dlaczego założył te okulary skoro i tak już powili zapadał zmierzch? Ale do diabła, z tymi patrzałkami i dżinsową kurtką wyglądał fenomenalnie, powalał każdego z nóg.
Nieważne. Zachowaj spokój Kim Taehyung, ślinić możesz się później.
''Cześć Jungkook.'' Powiedziałem onieśmielony siadając na fotelu pasażera, ponieważ chłopak otwarł przede mną drzwi, wkrótce potem zasiadł z kółkiem.
Właśnie chciałem zacząć rozmowę, kiedy zadzwonił telefon Jeona. Ciemnowłosy odebrał połączenie, po czym w słuchawce zabrzmiał nieznany mi głos.
''Witaj szefie, właśnie wpłynął do nas nowy towar, czy mógłbyś go skontrolować zanim sprzedamy go dalej?''
''Teraz?'' Odpowiedział nieznajomemu, marszcząc brwi.
''Tak, jeśli to możliwe. Wiesz że potrzebuję twojej zgody, a jest to naprawdę pilne.''
Z głębokim westchnięciem hebanowooki przekazał swojemu rozmówcy, że jest już w drodze.
''Mam nadzieję, że krótki postój ci nie przeszkodzi, Tae?''
Wzruszyłem tylko ramionami. ''Ok, spoko.''
W pewnym momencie dotarliśmy do klubu Jungooka, poprzez wejście służbowe weszliśmy do budynku, a następnie przekroczyliśmy próg jego osobistego biura. Kiedy znalazłem się w pomieszczeniu, prawie odebrało mi mowę, a ogromne rozczarowanie zagościło na mojej twarzy. ''Jungkook! Sprzedajesz prochy w swoich klubach! WTF POWAŻNIE?!''
''Wyluzuj Taeś.'' Powiedział chłopak przewracając oczami, po chwili posłał mi zawadiacki uśmieszek. ''To nie są narkotyki... no cóż... może jednak tak, jak dla kogo, ale jest to jeden konkretny rodzaj tabletek, przyjrzyj im się uważnie skarbie.''
Zrobiłem to, co powiedział mi Kook. Ślepiami zeskanowałem opakowania, które praktycznie zajmowały większą część drewnianego mebla i wtedy totalnie mnie zatkało.
''Kookie! Dlaczego masz tyle viagry na biurku! A RACZEJ CZEMU W OGÓLE MASZ TYLE TEGO ŚWIŃSTWA?!''
Z każdym słowem panikowałem coraz bardziej, zerkając z niepokojem na właściciela towaru.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro