Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~16~

Aithne mocno przytuliła swojego przybranego ojca. Nathair pogładził głowę asasynki.

-Na pewno musisz jechać? Dopiero co się znowu spotkaliśmy…. No i niedługo jest Vanimelde… Nie powinniśmy go spędzać samotnie…

-Skrytobójca nie ma emerytury, wciąż jestem człowiekiem króla, muszę słuchać jego rozkazów. Wrócę nim się obejrzysz. No i masz Edgara, nie będziesz sama. A teraz, do zobaczenia! - stary szpieg wsiadł na koń.

-Do zobaczenia! -krzyknęła Aithne, żegnając się z ojcem.

Król Diarmad wysłał go do sąsiedniego królestwa, aby pilnował zawierania traktatów. Niestety, było to tuż przed świętem Vanimelde, dniem rodziny i przyjaźni. To miał być pierwszy raz, kiedy spędzają je oddzielnie.

************

    Liadan razem z Nessą doglądali strojenia ogrodu na nadchodzące święto. Mieli przybyć rodzice Nessy, mieszkający na zachodzie królestwa. Lady Artair i lady Sol były przyjaciółkami z dzieciństwa, dlatego matka Nessy wysłała córkę do stolicy, aby ta mieszkała w dworze Artair i  zdobyła obycie w towarzystwie. Vanessa bardzo cieszyła się z tej wizyty, nie widziała rodziców już kilka miesięcy.

-Co sądzisz o lampionach? Może bardziej w lewo? Albo mniej tych żółtych?

-Myślę, że są perfekcyjnie. Pod którym drzewem staną stoły?

- Chyba pod tą lipą… Jak sądzisz, kto jeszcze przyjdzie w tym roku? Ja na pewno zaproszę Faranię, moją najlepszą przyjaciółkę, oczywiście z rodzicami… Mogę, prawda? - Nessa zrobiła słodkie oczy.

-Dla ciebie wszystko, moje słońce. W końcu to święto przyjaźni, im nas więcej to lepiej. Czy ktoś był w mieście przypomnieć cukiernikowi o zamówieni?- Liadan starał się uporządkować przedświąteczny rozgardiasz.

-O nie, na śmierć o tym zapomniałam! - zmartwiła się Nessa.

-Zatem wybacz milady, biegnę naprawić to zaniedbanie. - Liadan pocałował narzeczoną w czoło i spiesznym krokiem podążył do miasta.

************

    Prawie biegiem wpadł do zakładu cukiernika, niemal nie zderzając się z ciemnowłosą postacią.

-Jak chodzisz, durne książątko? Co ty, w stodole wychowany? - asasynka,jak zwykle, nie miała dla niego litości.

-Błagam o wybaczenie. Cóż to za sprawunki, wygnały cię z twej nory? - zażartował Liadan.

-Te same, co całe miasto. Vanimelde za pasem, jakbyś nie zauważył.

- Kto z twych adoratorów dostąpi zaszczytu bycia gościem u łaskawej pani?

-Niestety żaden. Daniel wyjechał na kilka dni, jakieś niecierpiące zwłoki sprawy w jego księstwie. A Nathair został wysłany z królewską misją. - starała się, by zabrzmiało to nonszalancko, ale nie umiała ukryć smutku w głosie.

Liadan poczuł ukłucie w sercu. Znał już historię asasynki, zaczął traktować ją jak przyjaciółkę. Mimo swoich wad nie zasługiwała na samotność w tak ważnym dniu. Nagle usłyszał swój własny głos mówiący:

-Zapraszam cię zatem do mnie, jeśli zechcesz, możesz spędzić ten dzień z moją rodziną.

W oczach Aithne dostrzegł niedowierzanie. Czyżby myślała, że z niej żartuje?

-Nie spodziewałam się tego… Z przyjemnością przyjdę… - padła niepewna odpowiedź.

W tym momencie rozdzielił ich tłum kłębiący się w sklepiku.

*************

-Eddie, no weź mi pomóż! Która? - W przeddzień Vanimelde Aithne gorączkowo przeszukiwała szafę.

Biały szczur zdecydowanie wskazał na zwiewną, malinową kreację.

-O nie stary, nie ma opcji. Tam będzie rodzina Liadana, a ta kiecka odkrywa pół łydki! Miej wstyd!

Gryzoń osłupiał. Jego pani wyglądająca przyzwoicie? Może jest chora? Aithne skończyła grzebać w szufladach i wyciągnęła ciemnogranatową suknię z czarną koronką.

-Co sądzisz? Moim zdaniem będzie pasować.

Eddie nie był tego taki pewien i nie omieszkał tego okazać.

-Nie marudź! W końcu ty nie masz pojęcia o symbolice Vanimelde, prawda? Mam ci wytłumaczyć?

Edgar pacnął się łapką w czoło. Słuchał tej gadki co roku.

-Niebo i ziemia kiedyś były jednością i są swoim odbiciem, a odbiciem ludzi są gwiazdy. Każdy z nas może lśnić samotnie, ale błyszczymy najjaśniej w rodzinach - gwiazdozbiorach! Dlatego co roku rodziny i przyjaciele zbierają się, aby wieszczyć przyszłość ze znaków jakie noc na ześle! Jedna spadająca gwiazda - narodziny , dwie…

No wyduś to z siebie kobieto, miał ochotę krzyknąć szczurek, co roku zacinasz się w tym samym miejscu!

...dwie, to ślub lub początek miłości. Trzy, to powrót kogoś bliskiego, a dalej nie pamiętam… W każdym razie, słuchaj, suknia koloru nocnego nieba i biżuteria jak gwiazdy? Hm? Hmmm? Hmmmm? No wypowiedz się!

Edgar parsknął. Jeśli Aithne zakryje kostki, to on się do niej na balu nie przyznaje. Ale oczywiście jego obiekcje zostały zignorowane. Jeszcze zobaczymy, kto będzie największym kreatorem mody!

***************

Nessa poprawiła na sobie błękitną kokardę. Nadal nie mogła uwierzyć, że Liadan zaprosił tę wieśniaczkę, fałszywą i obłudną morderczynię. Zapraszanie samotnych, niby tradycja, ale chyba są jakieś granice! W końcu to święto dla rodziny i przyjaciół, czyżby miał ją za przyjaciółkę?! To jakiś żart! Wzięła głęboki wdech, to wszystko bez znaczenia, za parę miesięcy Li będzie jej, tylko jej, zostaną połączeni świętym węzłem, nic ich nie rozłączy… Starając się zachować spokój, wtuliła się w ramiona matki. Tak bardzo za nią tęskniła. Nie pozwoli, by jedna osoba zniszczyła jej wieczór.

**************

    Hrabia nerwowo krążył po ogrodzie. Zaczął się zastanawiać, czy zaproszenie Aithne było dobrym pomysłem. Co prawda Nessa powiedziała, że nie ma nic przeciwko,a jego rodzice od dawna chcieli poznać osobę, w której rękach jest podczas misji, życie ich syna. Ale co jeśli skrytobójczyni zrobi coś nieprzewidywalnego? Widział już do czego jest zdolna…

W tym momencie kątem oka zauważył ruch przy ogrodowej bramie. Czarne, koronkowe rękawiczki, długa do ziemi suknia i gwiazdy wplecione w wodospad kruczych włosów. Na moment odebrało mu mowę, asasynka wyglądała jak bogini księżyca, zstępująca na ziemski padół. Szybko otrząsnął się ze ze zdumienia i z uśmiechem na ustach poszedł powitać towarzyszkę.

************

    Gryzoń obrzucił pogardliwym spojrzeniem niespokojną, onieśmieloną Aithne. Zakryła kostki… Nie ma zamiaru się do niej przyznawać. Przyjechał na bal, w końcu był szczurem salonowym, ale nie miał zamiaru niańczyć swojej pani cały wieczór. Kiedyś będzie musiała nauczyć się radzić sobie bez niego. Zaraz przy bramie odbiegł w stronę stołu z przekąskami. Nie można się bawić na pusty żołądek, prawda? Już wspinał się po rzeźbionym oparciu krzesła, kiedy poczuł zaciskające się na nim małe rączki.

-Dzień dobry panie szczurku! - powiedział słodki głosik.

***************

    Aithne została przedstawiona najważniejszym postaciom na balu. Ród Sol wydał jej się bardzo dystyngowany i powściągliwy, za to rodzice Liadana - wręcz przeciwnie. Lady Artair pomimo pozornej surowości miała w sobie coś, co sprawiało, że czuło się jak w domu, a oczy jej męża skrywały wesołe ogniki, tak bardzo podobne do tych, które widziała w spojrzeniu młodego hrabiego. Bawiła się wspaniale, ale po chwili Liadan był zmuszony powrócić do narzeczonej. Została sama wśród nieznanych sobie osób, mając ochotę zapaść się pod ziemię. Jednak zanim obmyśliła plan ucieczki, poczuła, że ktoś ciągnie za skraj jej sukni. Z dołu spoglądała na nią uśmiechnięta twarzyczka.

-Pseplasam, cy to ty jestes Aithne? To ty pomoglas mojemu blaciskowi? - wysepleniła mała dziewczynka.

-Tak, jestem Aithne. Czy jesteś może siostrą Liadana? - Aithne uklękła na trawie, aby móc spojrzeć małej w oczy.

-Tak, jestem Miliel Altail…. - zaczerwieniła się.

-A więc to prawda, że słynna wojowniczka jest na balu! - zza pobliskiego krzaka wychynęła nieco starsza kopia towarzyszki Aithne. - Miriel, jesteś genialna!

Jakby na dany sygnał asasynkę otoczył wianuszek małych postaci w pastelowych sukienkach.

-Niech nam pani opowie o swoich przygodach! Jak uciekła pani z twierdzy Meneldor i pokonała mantikorę! Umie pani walczyć mieczem? A strzelać z łuku? Jak dorosnę, też będę szpiegiem! - piskliwe głosiki przekrzykiwały się wzajemnie.

Aithne przez moment nie miała pojęcia co odrzec, nigdy nie spotkała się z takim uwielbieniem ze strony dzieci. Liadan musiał często opowiadać o niej swoim siostrom. Co było robić? Umościła się wygodnie na trawie i zaczęła opowiadać swoje przygody, oczywiście w ocenzurowanej wersji.

***************

    W tym samym czasie Edgar dystyngowanie sączył herbatkę z miniaturowego serwisu. Zacne grono jakie go otaczało, mianowicie pluszowy miś oraz szmaciana lalka nie było zbyt rozmowne, w przeciwieństwie do gospodyni, siostrzenicy hrabiego, która hojnie rozlewała herbatę z malutkiego imbryka i częstowała ciasteczkami.

-Sądzę, że fioletowe wstążki zupełnie nie pasują do kapelusza mojej ciotki. Znacznie lepsze byłyby różowe, co o tym sądzisz panie szczurku? - z miną znawcy stwierdziła siedmiolatka.

- Ależ w zupełności się z panną zgadzam. - Eddie w końcu znalazł osobę, która go rozumiała.

**************

Skrytobójczyni skończyła właśnie opowiadać, jak sprytnym sposobem uciekła szajce rozbójników, kiedy jedna z sióstr i kuzynek rodu Artair poderwała się na równe nogi i zaczęła zaganiać wszystkich na główny plac.

-Już czas, już czas! Zaraz będą wróżby! Zaraz będą spadać gwiazdy!

Małe łapki chwyciły dłonie Aithne i pociągnęły za sobą. Wszyscy goście ustawili się w kole i trzymając się za ręce zaintonowali tradycyjną pieśń. Lampiony przygasły, wszyscy w skupieniu wpatrywali się w niebo. Czekali… Brak gwiazd oznaczałby smutek i gorycz w nadchodzącym roku… Wtem, pojawiła się! Pierwsza spadająca gwiazda, barwy roztopionego złota przecięła nieboskłon.

-Jedna to narodziny! - wykrzyknęli chórem.

Aithne wstrzymała oddech. Czym się tak denerwuję, to tylko głupia wróżba!

Druga gwiazda przecięła niebo. Ta była barwy srebra.

-Dwie to miłość! - krzyknęli. Liadan porwał Nessę w ramiona i pocałował. Goście bili brawo. Choć czekali, tej nocy nie spadło już więcej gwiazd. Święto było skończone.

************

-Gwiazdy przepowiedziały ślub Liadana i Vanessy, a wszyscy o nim wiedzą! Ale głupia wróżba w tym roku! - narzeała dziewczynka, zbierając zabawkowe filiżanki.

-Śmiem się nie zgodzić, madame. - pisnął Edgar, widząc samotną łzę na policzku Aithne

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro