Dema nie może cię dopaść złotko...
Tyler siedział oparty o skałę bacznie obserwując niebo. Nie byłoby w tym nic dziwnego ,gdyby nie fakt ,że był sam. Oddalił się od reszty Banditos o zaledwie kilka metrów , ale dla Josha to i tak było za dużo. Mężczyzna podszedł do swojego przyjaciela i usiadł obok , uprzednio ściągając żółtą apaszkę z twarzy , aby ta nie przeszkadzała mu w rozmowie...
-Co cię dręczy?-spytał i zauważył , że Tyler nie ma swojego płaszcza. To znaczy nie miał go już od dawna , ten poprzedni został tam gdzie Dema , czyli w miejscu do którego żaden z Banditos nie chcę wracać , jeśli nie ma potrzeby. Sprawa była poważniejsza , mianowicie Tyler nie miał swojego nowego płaszcza , na sobie.-na pewno wszystko w porządku?-spytał ponownie Josh , ale jego przyjaciel nie był dziś skory do rozmów. W jego głowie nadal było mnóstwo myśli związanych z przeszłością , co prawda Blurry już nie ciążył na nim aż tak bardzo. Lecz czasem powracał , były to takie momenty w których Tyler miał chwilową załamkę. Lecz szybko się z niej leczył w końcu nie był już sam...
-To nic takiego-odezwał się po dłuższym czasie-Jeśli interesuje cię dlaczego zdjąłem płaszcz , to nie chciałem tego robić, ale...ale...sądze ,że nie jestem godzien go nosić w końcu wiesz co Dema robi z ludźmi?-Tyler nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie , zadał je specjalnie i wiedział ,że przyjaciel mu nie odpowie. Josh dobrze wiedział, że to pytanie retoryczne i nie miał ochoty choć na chwilę wspominać tego co Dema robi z ludźmi.-Jesteśmy jak pieprzone dzbanki!-Tyler wyglądał na mocno zdenerwowanego , co Josh zauważył wręcz momentalnie , ponieważ jego przyjaciel zazwyczaj nie używał wulgaryzmów.-Nico i tak nas w końcu znajdzie..czy tego chcemy czy nie...znajdzie mnie...i znowu trafię do tego chorego miasta .
-Nie rozumiem , przecież Dema cię nie dopadnie ...jeśli będziesz mieć swój płaszcz i będziesz poruszać się z resztą Banditos.
-To tylko taka gadanina , jakoś ostatnim razem mnie dopadli.-Josh czuł coś nieprzyjemnego w głosie przyjaciela , coś czego jeszcze nigdy u niego nie słyszał. Nie był to Tyler ..nawet Blurry ...ba..ten drugi może nie był najlepszy ale Josh wolałby słyszeć tysiąc razy bardziej go niż to coś.
-Tyler ...wszystko się ułoży...Nico nas tu nie znajdzie , poza tym uspokój się ...odpocznij trochę. Musisz zacząć myśleć o przyszłości a nie przeszłości.-Josh Niewiedział na ile jego słowa dotrą do przyjaciela , ale miał nadzieje , że coś zdziała. Ludzie bali się Demy , bali się Nico i Ninersów . Ba oni bali się wszystkiego ....dosłownie. Nawet bali się pomyśleć o jakim kolwiek buncie skierowanym ku nim. Żyli niczym w klatce , nie dziwota ,że się bali. Josh pomyślał ,że może i nawet pobyt w Dema'ie jakoś odbił się na jego przyjacielu , w końcu Tyler był tam kilka razy , o kilka razy za dużo. Josh był tam tylko raz i to mu w zupełności wystarczyło. Oczywiście potem chodził tam z innymi Banditos , naprzykład odbić Tylera ale to nie było to samo.
Josh wstał z ziemi i zostawił Tylera samego. Ten nawet nie zareagował , ewidentnie było z nim coś nie tak , a Josh chciał się dowiedzieć dokładnie co. Tyler poczuł się zmęczony , chciał choć na chwilę odpocząć , posłuchał przyjaciela. Jego powieki mimowolnie opadły. Tyler od razu po ich zamknięci usłyszał głos -,,Dema nie może cię dopaść złotko . Ona cię nie skrzywdzi".-Chcial otworzyć oczy ...krzyknąć , chciał cokolwiek , ale nie mógł , po prostu nie mógł...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję , że jest okej. Wiem ,że coś może być niezgodne itp. ale jest to pisane na szybko :) Mi osobiście się podoba :)
lemoncheri
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro