Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 cz.2

Piątek wieczorem (późnym wieczorem)
Odebrałam walizkę spowrotem i zadzwoniłam do Hemmingsa.

-Ej żyrafo to gdzie ty tam mieszkasz?-Spytałam się chłopaka.

-Jezu zezu... To ty już w Sydney?! Pojade po ciebie karaluchu-powiedział i słyszałam iż Luke się przemieszcza.

-Nie,nie ja już mam taksówke więc adres podaj.

- *tutaj niby mówi ulice,tak tylko pisze bo nie moge nic kreatywnego wymyślić* będziesz pewnie za 20 minut więc powinienem trochę ogarnąć pokój bo boje się że jak wejdziesz to C O Ś na ciebie może wskoczyć...

-Wiesz że w 20 minut tego nie ogarniesz?

-A wiesz że wróżby,wróżbity Michaela się spełniają? Przepowiedział mi że zdąrze więc no...

-Aha... Dobra,ja kończe bo już jest taksówka.

-okej to dowidzenia.

Dla kierowcy podałam adres no i jechałam postanowiłam napisać do przyjaciółek że już przyjechałam.

Pstrąg: jestem już na miejscu
CaroH: to dobrze... Myślałam że walnełaś się w jakiś słup elektryczny a potem spotkałaś mędrca i walnełaś go butem...
Rudzielec: a potem mędrca wskazał ci drogę
Pstrąg:o co chodzi?
CaroH: Dylan czytał opowieść tą wiesz,dalsze części tamtej książki co ostatnio czytaliśmy
Pstrąg:okej...

-Dla panienki to za darmo podwózke zrobie- powiedział taksówkarz.

Nie wiem co mam zrobić... No bo on był młody przystojny i ten teges i może że ja taka ładna jestem to za free...

-Eee... No dobrze to dziękuje...

Wyjełam walizki i podeszłam do brązowych drzwii domu Hemmingsa.

Puk,puk

Nie patrząc kto otwiera,przytuliłam go.

-ekeh a my się znamy? -powiedział jakiś facet z czarnymi włosami.

Spaliłam się jak burak i odpowiedziałam:
-yyy a tu Hemmings nie mieszka?

-Tamten dom -wskazał na dom po prawej stronie.

-Aha dziękuje i przepraszam.

Gdy podeszłam już do właściwych drzwii od razu otworzył mi już blondyn.

-co to było ahahhahag-zaczął się śmiać zapewne z mojego nie udanego wstępu do "jego" domu.

-A może tak przytulas na przywitanie?-spytałam.

Luke wziął mnie i przytulił z całej siły.

-Dobra,dobra Robert trochę lżej bo mnie udusisz.

-Przepraszam...

Weszłam do domu i zdjełam szybko buty. Razem z chłopakiem,rozmawiając o tym że cieszymy się ze spotkania itp,weszliśmy do salonu gdzie siedzieli : Ash,Michael i oczywiście Calum.

-Ej gdzie Sami/Carolina?-krzykneli w tym samym czasie Cal i Mike.

-Ee.. No ee w Londynie no - powiedziałam zmieszana i znowu czerwona ze wstydu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć,ani jak się zachować.

-Przecież żartujemy!-Krzykną Cal,który chyba zauważył moje zmieszanie.


No to taki pierwszy rozdział z Hemmo i wog spotkanie taki man fangirl ahahha
W następnym rozdziale będzie się dziać hehehe

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro