14. Jiwoo
Kończąc rozmowę z Heeseung'iem, przez chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu, jakby to miał mi dać jakieś odpowiedzi. Serce biło mi szybciej niż zwykle, czułam je niemal w gardle. Nie mogłam pojąć, dlaczego tak reaguję na zwykłą rozmowę. Może to napięcie związane z jutrzejszym planem? Może niepewność tego, co mnie czeka?
Ale to nie była tylko niepewność. Wiedziałam to doskonale. Moje myśli nie krążyły wokół niebezpieczeństwa związanego z transakcją czy ryzykiem, które podejmowałam. Nie, one krążyły wokół niego. Heeseunga.
Dlaczego? Dlaczego, do cholery, myślałam o nim w ten sposób?
Zacisnęłam usta, próbując opanować wewnętrzny chaos. Oparłam się o ścianę korytarza na uczelni, zamykając oczy, jakby to miało mi pomóc wyrzucić jego obraz z głowy. To nie miało sensu. Heeseung był niebezpieczny, zimny i skupiony na swoich interesach. Miał mnie tylko wykorzystywać jako pionek w grze, którą sam rozgrywał. Takie rzeczy nie powinny mnie w ogóle ruszać.
A jednak... Coś było inaczej. Coś w jego głosie, w tym, jak mówił do mnie w tej krótkiej rozmowie, sprawiało, że czułam się... wyjątkowo? Sama nie wiedziałam, czy to właściwe słowo. Jakaś część mnie nie chciała tego przyznać, ale czułam, że coś się zmienia, i to mnie przerażało.
To nie może być prawda. To nie może być... – próbowałam wmawiać sobie w myślach, kręcąc lekko głową. On mi się nie podobał. To była absurdalna myśl, kompletnie nielogiczna. Przecież był... kimś, kim nigdy nie powinnam się interesować.
Podniosłam głowę i spojrzałam na mijających mnie studentów. Rozmowy wokół mnie były odległe, jakby toczyły się w innym świecie. Ja byłam tu, zamknięta w swoich myślach, próbując poskładać je do kupy. Próbowałam się przekonać, że to tylko stres. Tylko nerwy przed tym, co miało się wydarzyć.
Ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej czułam, że to nie był tylko stres. To był on. To była ta dziwna więź, która zaczynała się budować, mimo że nigdy jej nie chciałam.
— Jiwoo! — usłyszałam nagle za sobą głos jednej z koleżanek, co wyrwało mnie z rozmyślań. Odwróciłam się, widząc uśmiechniętą Minji, która machała do mnie z daleka. Szybko nałożyłam na twarz maskę normalności, zmuszając się do uśmiechu.
— Hej, Minji! — odpowiedziałam, starając się, żeby mój głos zabrzmiał naturalnie. Podeszłam do niej, a ona zaczęła opowiadać o tym, jak stresuje się nadchodzącym egzaminem z teorii sztuki.
Słuchałam jej tylko półgłosem, przytakując w odpowiednich momentach. Cały czas gdzieś na granicy świadomości tkwiła myśl o Heeseungu. O tym, jak wczoraj gotował dla mnie, o tym, jak na mnie patrzył... Jak całował.
Nie, musiałam przestać o tym myśleć. To nie miało sensu, a już na pewno nie miało prawa się wydarzyć. Przecież on tylko się mną bawił. Chciał sprawdzić, jak daleko może mnie pociągnąć w swojej grze. Dla niego to była zabawa. Dla mnie musiało być to samo, nic więcej.
Musiałam wrócić do rzeczywistości. Skupić się na swoim życiu, na tym, co robię. To był Heeseung – chłopak, który stał za wszystkim tym, co próbowałam zakończyć. Był tym, który wykorzystywał innych i traktował ich jak narzędzia. W moim przypadku to było dokładnie to samo. Byłam tylko narzędziem, które miało mu pomóc dorwać tego fałszywego dilera.
Westchnęłam cicho, czując, jak serce bije mi jeszcze mocniej. Minji wciąż opowiadała o egzaminie, ale ja nie mogłam się już na niej skupić. Miałam wrażenie, że jestem rozbita na pół. Jedna część mnie wiedziała, że muszę trzymać dystans. Druga... zaczynała myśleć o Heeseungu w sposób, który wcale mi się nie podobał.
W końcu, kiedy Minji skończyła swoją opowieść i zniknęła w tłumie, odetchnęłam głęboko. Nie mogłam się poddać. Nie mogłam pozwolić, żeby coś tak głupiego jak zauroczenie – bo to pewnie było to – mnie rozpraszało.
Ostatnie, czego potrzebowałam, to mieszać emocje z tym, co miałam zrobić. Byłam tu po to, żeby dorwać faceta, który podszywał się pod Heeseunga. Żeby pomóc mojemu bratu. To wszystko.
A Heeseung? On był tylko zagwarantowaniem, że nic złego nie spotka moich najbliższych. Nie mogłam o nim myśleć w żaden inny sposób. Powtarzałam to sobie w głowie, ale gdzieś głęboko wiedziałam, że nie jest to takie proste, jak się wydawało.
✯
Kang czekał na mnie przy wyjściu z budynku ASP, oparł się o ścianę, uśmiechając się w ten swój pewny siebie sposób. Wyglądał, jakby czekał na mnie od wieków, choć zaledwie kilka minut temu skończyłam zajęcia. Przyśpieszyłam krok, widząc, jak jego uśmiech staje się szerszy, gdy mnie zauważył.
— Jiwoo! — zawołał, machając do mnie. — Idziesz gdzieś?
Zatrzymałam się przed nim, starając się, żeby mój głos brzmiał normalnie, choć w środku czułam się trochę rozbita po wcześniejszych wydarzeniach.
— Nie mam żadnych planów — powiedziałam, próbując wyglądać na bardziej wyluzowaną, niż się czułam. Kang uniósł brwi, jakby to była dla niego dobra wiadomość.
— Świetnie! Co powiesz na pub? Moglibyśmy się napić, porozmawiać. Trochę się rozluźnić — jego propozycja była niewinna, przynajmniej z pozoru. Zwykłe wyjście na drinka. Nie widziałam w tym nic złego.
Pomyślałam przez chwilę, wciągając głęboko powietrze. Może właśnie tego potrzebowałam. Oderwania się od tego, co siedziało mi w głowie. Może alkohol pomoże mi się zrelaksować, przestać myśleć o planach z Heeseungiem i o tym wszystkim, co wirowało w moim życiu.
— W porządku — odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. — Może być.
Kang uśmiechnął się szerzej i wskazał mi drogę do pubu, który znajdował się zaledwie kilka ulic dalej. Szliśmy w miarę swobodnie, rozmawiając o zajęciach, o zbliżającym się zaliczeniu i o tym, jak oboje ledwo nadążaliśmy z projektami. To była zwyczajna rozmowa, która choć trochę rozluźniła napięcie we mnie. Nie mogłam jednak przestać myśleć o czymś innym.
Kiedy dotarliśmy do pubu, miejsce było pełne. Muzyka grała głośno, ludzie śmiali się i rozmawiali przy stolikach, a światła migały w rytm muzyki. Kang poprowadził mnie do jednego z wolnych miejsc przy barze i zamówił nam drinki.
— Co chcesz? — zapytał, spoglądając na mnie z uśmiechem.
— Cokolwiek — odpowiedziałam, nie mając ochoty zastanawiać się nad wyborem. Chciałam tylko poczuć ulgę. Chwilową ulgę, która odsunie od mnie myśli o Heeseungu i o tym, co działo się w moim życiu.
Kang zamówił nam drinki, a ja szybko chwyciłam za swój, upijając łyk. Smak alkoholu z miejsca wypełnił moje zmysły, a ciepło rozlało się po moim ciele. Może to było to, czego potrzebowałam. Odsunąć wszystko na bok, skupić się na tej chwili.
Minęła godzina, a ja zdążyłam wypić więcej niż powinnam. Z każdą kolejną chwilą czułam, jak moje myśli stają się coraz bardziej mgliste, a świat wokół mnie wiruje. Kang siedział obok, rozmawiał o czymś, ale ja przestałam go słuchać. Moja głowa była gdzie indziej.
Wzięłam telefon do ręki, ledwo ogarniając ekran. Chciałam zadzwonić do kogoś... I to właśnie w tej chwili przyszła mi do głowy najgorsza możliwa osoba. Heeseung. Czułam, że muszę coś powiedzieć. Musiałam wyrazić wszystko, co we mnie siedziało. Moje palce zadrżały, gdy wciskałam przycisk połączenia, a serce znów biło szybciej.
— Jiwoo? — odezwał się jego głos po chwili, a ja poczułam, jak zalewa mnie fala emocji. Był spokojny, może trochę zaskoczony, ale w jego tonie była ta typowa, chłodna pewność siebie, która mnie irytowała.
— Jesteś... jesteś zimnym, odpychającym dupkiem — wypaliłam bez wahania, czując, jak alkohol rozwiązuje mi język. Słowa płynęły z moich ust, zanim mogłam się nad nimi zastanowić. — Myślisz, że możesz wszystkim kierować, wszystko kontrolować... Ale tak... Ale tak nie jest.
Po drugiej stronie słyszałam, jak wciąga powietrze. Zawsze był opanowany, a teraz? Chciałam go wyprowadzić z równowagi, jak on robił to ze mną.
— Gdzie jesteś? — zapytał, jego głos stawał się poważniejszy, jakby naprawdę się zmartwił. Ale to nie miało znaczenia. Chciałam mu coś udowodnić.
— Gdzie jestem? — powtórzyłam z drwiną w głosie, uśmiechając się głupio do ekranu. — Na pewno nie... Nie w twoim łóżku. I nigdy już tam nie będę, rozumiesz? Ty... ty nie masz nade mną kontroli.
Słyszałam, jak próbuje zachować spokój, ale coś w jego głosie wskazywało na to, że powoli zaczynał tracić cierpliwość.
— Powiedz mi, gdzie jesteś. Przyjadę po ciebie. Nie możesz być sama, szczególnie w takim stanie.
— Oh, przestań — przerwałam mu, śmiejąc się z lekką ironią. — Nie potrzebuję twojej pomocy. Nie potrzebuję... Ciebie. — Mój głos zaczynał się łamać, ale z uporem próbowałam trzymać się twardo. Nie mogłam pozwolić mu myśleć, że mnie obchodzi. Że jego opinia się liczy. — Kang się mną zajmie... Nie musisz się martwić — dodałam, spoglądając na Choi'ego, który siedział obok i patrzył na mnie z mieszanką zdziwienia i niepokoju.
Heeseung milczał przez chwilę, zanim odezwał się znów.
— Jeśli coś ci się stanie, będę miał twoją krew na rękach. Więc powiedz mi, gdzie jesteś. Nie próbuj mnie prowokować.
Zamrugałam, a jego słowa zaczęły brzmieć w mojej głowie nieco głośniej niż wcześniej. Coś w jego tonie zmieniło się, sprawiając, że poczułam dziwne ukłucie w żołądku.
Ale wciąż byłam zbyt pijana, żeby myśleć racjonalnie. Próbowałam go jeszcze bardziej wyprowadzić z równowagi.
— Cóż, może to właśnie tego potrzebuję — powiedziałam niepewnie, czując, jak świat wokół mnie zaczyna wirować coraz szybciej.
✯
Nie czułam się najlepiej. To, co na początku wydawało się zabawą i odskocznią od problemów, teraz obróciło się przeciwko mnie. Wszystko wokół mnie wiruje, a światła pubu stają się coraz bardziej rozmyte. Czułam, jak moje ciało słabnie, a alkohol, który wcześniej wydawał się tak kojący, teraz przytłaczał każdy z moich zmysłów. Chciałam wyjść. Chciałam wrócić do domu, do swojego łóżka, gdzie mogłabym zapomnieć o tym wszystkim. Ale Kang mnie zatrzymał.
— Jiwoo, co się dzieje? — zapytał z uśmiechem, który nagle stał się dziwnie niepokojący. Jego ręka dotknęła mojego ramienia, a ja poczułam chłód przechodzący przez moją skórę. Próbowałam cofnąć się, ale moje ciało było zbyt ciężkie. Alkohol spowolnił każdy mój ruch, każdą moją myśl. — Może powinnaś zostać tutaj ze mną. Przecież jest nam dobrze, prawda?
— Nie, muszę iść — wymamrotałam, czując, że mój głos brzmi słabiej, niż bym tego chciała. Mój oddech przyspieszył, a w środku zaczęłam panikować. Próbowałam podnieść się z krzesła, ale Kang był szybszy. Jego ręka złapała mnie za nadgarstek, mocniej, niż się spodziewałam, a ja poczułam, jak jego palce zaciskają się na mojej skórze.
— Nie uciekaj — powiedział, a jego głos stał się niski i przesiąknięty czymś, czego wcześniej nie słyszałam. W jego oczach pojawiło się coś, co przyprawiło mnie o dreszcze. — Zostawmy to wszystko za sobą. Po prostu zostań tutaj ze mną. Będzie nam dobrze.
Jego słowa brzmiały jak obietnica, ale w moich uszach były jak groźba. Czułam, jak moje serce bije coraz szybciej. Mój umysł krzyczał, żeby uciekać, ale ciało nie chciało mnie słuchać. Alkohol sparaliżował moje ruchy, sprawiając, że byłam niemal bezbronna.
Kang pochylił się do przodu, a jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich. Czułam jego oddech na swojej skórze, a moje ciało zadrżało z odrazy. Próbowałam się odsunąć, ale nie miałam dość siły. Jego wargi dotknęły moich, a ja poczułam, jak moje serce na moment przestaje bić.
Nie chciałam tego. Nie chciałam, żeby to się działo. Wszystko we mnie krzyczało, żeby go odepchnąć, ale moje ciało było tak słabe, tak bezsilne. Alkohol zrobił swoje, a ja czułam się jak zamknięta we własnym ciele, uwięziona przez nieprzytomność.
— Przestań — wymamrotałam, próbując go odepchnąć, ale Kang był zbyt silny, a ja zbyt słaba.
W momencie, kiedy myślałam, że nie mam już wyjścia, zobaczyłam coś kątem oka. Zjawili się tak nagle, jakby pojawili się znikąd. Heeseung. Jego postać, wysoka i pewna siebie, wyłoniła się z tłumu, a obok niego dostrzegłam druga postać, Sunghoona. Obaj spojrzeli na mnie, a ich twarze były lodowate. Heeseung ruszył prosto w stronę Choi'ego.
— Odsuń się od niej — jego głos był spokojny, ale w tym spokoju kryło się coś, co sprawiło, że Kang natychmiast zesztywniał. Jego ręka na moim ramieniu zadrżała, a uścisk osłabł. — Mówię, odsuń się.
Kang w końcu cofnął się o krok, a ja odetchnęłam z ulgą, choć wciąż czułam się, jakby moje ciało miało zaraz upaść. Heeseung spojrzał na mnie, jego oczy pełne były złości, ale i czegoś innego. Troski? Martwił się o mnie?
Próbowałam coś powiedzieć, ale wszystko zaczynało mi się rozmywać. Nagle poczułam, że nogi nie są w stanie mnie dłużej utrzymać, a cały świat zaczął wirować wokół mnie. Chciałam się złapać czegokolwiek, ale moje ciało zbyt szybko opadło.
Heeseung był szybki. Jego ręce objęły mnie zanim upadłam. Poczułam, jak moje ciało opada w jego ramionach, a jego zapach mnie otoczył. Pachniał jak dym i coś metalicznego, jakby niebezpiecznego. Jego twarz była tak blisko, a ja ledwo mogłam skupić wzrok.
— Heeseung... — wyszeptałam, próbując powiedzieć coś więcej, ale moje ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Czułam, jak moje powieki zaczynają opadać, a cały świat wokół mnie zanika. Moje myśli stawały się coraz bardziej rozmyte, a ja w końcu straciłam przytomność.
Zanim zapadłam w ciemność, czułam tylko jedno. Bezpieczeństwo. Bez względu na wszystko, to było to, co czułam, kiedy trzymał mnie w swoich ramionach.
Czytelniku! Jeżeli podoba Ci się to, co tutaj tworzę, proszę pozostaw po sobie ślad - komentarz i/lub gwiazdkę. To naprawdę motywuje do dalszego tworzenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro