+11+
- Inaczej by się nie odczepił-mruknąłem jedynie.
Spojrzałem na dziewczynę, która zawstydzona i zszokowana patrzyła na swoje buty. Bała się, jakby ktoś miał znowu ją zaatakować.
A ja jedynie pragnąłem ją wziąć w ramiona i przytulić, by czuła się maksymalnie bezpiecznie. Chciałem by zauważyła to jak bardzo ją kocham, choć boję się to przyznać.
- Byłeś bardzo fajny - odezwała się wreszcie podchodząc do mnie i złapała mój rękaw. - Dziękuje Hoseok-ssi - uśmiechnęła się nieśmiało i popatrzyła w moje oczy.
Patrzyłem w jej piękne tęczówki i niemal topiłem się w nich. Była taka piękna, taka krucha.
Jej skóra zetknęła się z moją rozpaloną. Spojrzałem na miejsce gdzie trzymała materiał mojej koszuli. Zawstydzona zabrała dłoń, a wraz z nią moje serce zamarło.
- Odprowadzę cię - odpowiedziałem, na co dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
Ruszyliśmy do przodu, obok siebie. Nic nie mówiliśmy, a cisza między nami nie była w ogóle niezręczna. Szedłem tak blisko niej, że czułem ciepło jej ciała. Było tak przyjemnie, wręcz cudownie.
- To co się wcześniej...- zaczęła, a ja przerwałem jej zawstydzony.
- Ja naprawdę nie jestem taki na co dzień - pomachałem energicznie dłońmi. - Zawsze staram się wszystko wyjaśnić słownie i na spokojnie... Ale nie mogłem tym razem nie zareagować siłą - podrapałem się po szyi.
- W porządku Hosoek-ssi. Naprawdę dziękuję za pomoc. Wyglądałeś super - zaklaskała i spojrzała na mnie oczami, w których odbijał się blask księżyca i ulicznych lamp. Wyglądała jakby miała w nich małe gwiazdeczki. Urocze oczka jak u szczeniaczka.
- O jakim filmiki mówił? - zapytałem od razu tego żałując.
Dziewczyna jakby speszyła się i zamknęła odrobinę w sobie. Potarła ramiona i przyspieszyła odrobinę kroku. Spojrzałem na nią jedynie i cichutko wypuściłem powietrze.
Zdjąłem z siebie koszulę i zarzuciłem na jej ramiona. Spojrzała na mnie trochę zdziwiona i zawstydzona. Jakby nikt wcześniej nie zdobył się na ten czyn. Dać jej coś, a sam utracić wygodę. A przecież ja chciałem jej oddać całe swoje życie.
- Jeśli nie chcesz to nie...- przerwała mi.
- Jak tańczę - westchnęła jedynie i spuściła wzrok.
Zmarszczyłem brwi. Czemu się tego wstydziła? Uśmiechnąłem się szeroko chcąc ją rozweselić.
- Naprawdę? Ja tez! Od jak dawna? Muszę cię zabrać na jedną z bitew! - ekscytowałem się patrząc w jej oczy, w których złe emocje ulatniały się z każdym moim słowem.
Widziałem jak na jej ciało wpływa spokój i odetchnęła luźno.
- Bitew? - zapytała zainteresowana tematem.
- Raz na jakiś czas są organizowane bitwy na taniec. Są trochę nielegalne, więc mówię ci to w zaufaniu - wyszeptałem ostatnie zdanie ciszej pochylając się w jej stronę.
Widziałem jak policzki dziewczyny zalały się rumieńcami, co dało mi duże poczucie bezpieczeństwa i odwagi. Nie byłem pewien czy zareagowała tak na moją bliskość czy może na imprezy sprzeczne z prawem, ale to nie miało znaczenia.
Odsunąłem się od niej uśmiechając się niczym rasowy niegrzeczny chłopak. Ćwiczyłem to naprawdę długo z Taehyungiem przed lustrem. Zaczesałem do tyłu włosy i zaśmiałem się cicho.
- Obiecuje, że nikomu nie powiem - uśmiechnęła się szeroko. - Chciałabym kiedyś zobaczysz jak tańczysz - mruknęła.
- Chyba byś nie uwierzyła, że to ja - powiedziałem wsadzając dłonie do kieszeni spodni by je trochę ogrzać.
- Każdy zmienia się na scenie - odpowiedziała jedynie cichutko.
- Tak, taniec sprawia, że jest się kimś innym - wyszeptałem patrząc w niebo.
Nagle moje oczy rozszerzyły się jak szalone. Spojrzałem na drzewo, którego pąki lada dzień miały zakwitnąć. To przypomniało mi o pewnej sprawie. Stanąłem przed dziewczyną zatrzymując ją, na co spojrzała zaskoczona w moje oczy.
- Co powiesz na to. Ja zabiorę cię na jedną z bitew - powiedziałem.
- A ja w zamian?- zapytała jakby chcąc ujrzeć drugie dno.
Uśmiechnąłem się łagodnie. Czyżby nigdy nie doświadczyła bezinteresownej sytuacji? Zawsze musiała być ostrożna w swoim życiu?
- A ty w zamian podarujesz mi swój uśmiech - powiedziałem odrobinę pochylając się w jej stronę.
Widziałem, jak chciała zrobić krok w tył, ale twardo stała w miejscu. Widziałem też w jej oczach jak rozpaczliwie próbuje oderwać swoje tęczówki od moich, ale jakby coś ją trzymało. To samo działo się ze mną. Nie wiem jak ona to robiła, ale wywoływała we mnie uczucia jakich nigdy nie doświadczyłem.
- Pewnie odbywa się to w nocy... A ja wtedy nie mogę - jęknęła zawiedziona.
Zamrugałem kilkakrotnie prostując się. Czy ja właśnie dostałem kosza? Z drugiej strony jej ton głosy brzmiał jakby naprawdę żałowała. W dodatku jest tylko licealistką z ważnym ojcem, więc to normalne, że nie może chodzić po nocach.
Czy powinienem nalegać?
- Jednak jakimś sposobem chodzisz sama po ulicy o prawie czwartej - zauważyłem.
Szach mat. Może to ją skłoni do zgodzenia się. Muszę jej pokazać jak tańczę. Będzie zaskoczona, może jej zaimponuję? W końcu to coś w czym jestem najlepszy.
- Musiałam coś załatwić... - powiedziała wymijająco i rozejrzała się po okolicy.
- Proszę - szepnąłem ponownie się schylając w jej stronę. - Przecież chciałaś robić spontaniczne rzeczy - dodałem.
Dziewczyna czując mój ciepły oddech spojrzała ponownie w moją stronę i zagryzła wargę. Mój wzrok zleciał na jej piękne malinowe usta, które zaczynały być katowane przez kształtne, białe zęby. Chciała żebym zwariował.
- Dziękuję za koszulę - odezwała się wreszcie ściągając materiał ze swoich ramion. - Przepraszam, że jeszcze nie oddałam ci twojej bluzy - mruknęła zawstydzona.
Spojrzałem na nią. Starałem ukryć się załamanie i zranienie w moich oczach. Po prostu nie chciała mnie znać. Na co ja liczyłem. Te kilka dni i słów dla niej nic nie znaczyło. Patrzyłem na koszulę w moich dłoniach i przejechałem po materiale.
- Nic nie szkodzi - spojrzałem na nią. - Mamy powód do kolejnego spotkania - uśmiechnąłem się sztucznie.
Naprawdę rzadko to robiłem, ale teraz nie chciałem się przy niej rozkleić. Przy moim małym motylku, który jak za dzieciaka, po prostu był nieuchwytny. Tak piękny, że biegało się za nim, jednak zbyt doskonały by móc go złapać.
Dziewczyna westchnęła załamana jakbym uraził ją moim grymasem. Widocznie zauważyła, że nie było to prawdziwe.
- Naprawdę... - zaczęła, ale szybko urwała. - Obiecujesz, że będziesz mnie tam chronił? - zapytała patrząc w moje oczy.
Zaskoczony wstrzymałem oddech. Czyli jednak ze mną pójdzie?
- Nawet odprowadzę cię i zaprowadzę - przytaknąłem szybko głową. - W tą niedziele, o dwudziestej drugiej - powiedziałem od razu informacje.
- Obietnica - wyciągnęła mały paluszek w moją stronę.
- Obietnica - potwierdziłem łącząc nasze palce i przypieczętowując ją kciukiem.
Na moją twarz wpłynął ogromny uśmiech. Tym razem szczery. Dziewczyna widząc to, powtórzyła po mnie grymas.
- Wiesz, że uśmiech to połowa pocałunku? - zapytała nagle szczerząc się w moją stronę.
Zamrugałem kilkakrotnie. Czy ona naprawdę to powiedziała?
- Muszę już iść. Mieszkam tam - wskazała na duży dom. - Do zobaczenia Hoseok-ssi - pomachała mi uroczo i uciekła do domu.
A ja stałem jak idiota na środku ulicy i nawet nie potrafiłem wziąć oddechu.
*
No hej
Jak tam?
U mnie spokojnie do przodu
Pisze ktoś maturkę?
Jak tak to powodzonka (trochę spóźnione 😂)
Kocham was ❤
Bayo <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro