Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49. Adrianna Konieczna

 Pocałowała w policzki rodziców na pożegnanie i zgarnęła ze stołu swoje drugie śniadanie. Mama popatrzyła na nią zamglonymi oczami i tylko delikatnie uniosła kącik ust ku górze, bo migrena męczyła ją od samej pobudki. Tata czytał Temi* i nie wyglądało, jakby planował już wyjeżdżać do pracy, więc Adriannie nie udało się załapać na podwózkę do szkoły.

W uszach rozbrzmiewała jej ścieżka dźwiękowa z La La Land, motywując ją do podjęcia jednej z trudniejszych decyzji w swoim życiu. Uśmiechnęła się do Marcela, który przytrzymał jej drzwi wejściowe i nadal nie wyciągając słuchawek z uszu, kierowała się na pierwsze piętro, gdzie swoją pierwszą lekcję w poniedziałek miała odbyć klasa 3a. Piosenki uważała za swoją tarczę, bo kojarzyły jej się ze wszystkim tym, czego nie lubił Michał.

– Możemy porozmawiać? – Stanęła przed chłopakiem z wysoko uniesioną głową i nierównym oddechem. – Na osobności – dodała, gdy zauważyła zaciekawione spojrzenie Halvora.

Popatrzył ze zmarszczonymi brwiami na Michała. Nie rozmawiała z nim ani z Feliksem od czasu, kiedy wyszła afera z gazetkami, choć Dyrektorem kazał im rozwiązać zagadkę w s p ó l n i e.

Michał pokiwał w zrozumieniu głową, jakby już wiedział, o co chodziło Adriannie. Popatrzył porozumiewawczo na Halvora i razem oddalili się w róg korytarza.

Adrianna czuła, jak kompletne sprzeczności odbijały się w jej głowie i sama już nie wiedziała, co dokładnie zamierzała powiedzieć Michałowi. Bo gdy przyglądał się swoimi granatowymi oczami z napięciem wymalowanym na twarzy, żadne słowo nie chciało przejść jej przez gardło. Język stawał kołkiem, ale w końcu zebrała się w sobie i najpierw wyciągnęła słuchawki z uszu.

– Michał, ja myślę, że powinniśmy zerwać.

Kiedy w końcu to z siebie wydusiła, stwierdziła, iż nie było to tak trudne, jak myślała, że będzie. Spuściła głowę na dół i przyglądała się czubkom swoich butów.

– Masz rację. To nie miało sensu – powiedział wreszcie Michał.

Adrianna zadarła głowę do góry i spojrzała w granatowe oczy. Wydawał się być pewny siebie i dziewczyna nie widziała śladu zawahania czy smutku na jego twarzy. Posłał w jej stronę szeroki uśmiech i wyciągnął dłoń.

– Przyjaciele?

Adrianna odetchnęła w duchu z ulgą. Bała się, że Michał zacznie odstawiać sceny na środku korytarza albo obrazi się na śmierć i tak skończy się jej przygoda z zespołem, który dawał jej mnóstwo radości i satysfakcji.

*

– Zerwałam z Michałem.

Adrianna sama nie wiedziała, czemu powiedziała to, gdy tylko spotkała Ritę. Musiała z kimś się tym podzielić, a dziewczyna sama się napatoczyła. Dominik w dalszym ciągu nie siedział z nią w ławce, ale ostatnio na zajęciach sportowych wydawało się, że zaśmiał się z jej żartu o blondynce.

– I co? Mam ci pogratulować? – zapytała z przekąsem i ściągnęła szalik. – Od początku wiedziałam, że wam nie wyjdzie.

– Dlaczego? W ogóle wiedziałaś, że byliśmy razem?

Rita wzruszyła ramionami. Skoro wiedziała, że Kasia Dereń w czwartej klasie została wyrzucona z chóru, to nie mogła nie wiedzieć o związkach rówieśników. Żadnym z nich się zbytnio nie interesowała, ale nie przeszkodziło jej to w zebraniu paru ciekawych faktów na ich temat.

– Bo oboje mieliście tę samą pasję, a to nigdy dobrze nie wróży. – Przed oczami stanął jej Radek ze swoim zawadiackim uśmiechem i przekrzywioną na bok czapką, gdy wspólnie rozwiązywali testy z Kangura Matematycznego.

– To dlatego tak odpychasz od siebie Marcela?

Rita posłała jej spojrzenie żądne mordu i pokręciła z niedowierzaniem głową. Marcel był kompletnie inną historią i nawet gdyby potrafił tańczyć w balecie czy konstruować statki kosmiczne, nie zmieniłaby swojego podejścia do chłopaka. No, może gdyby załatwił jej lot w kosmos, by być z dala od ludzkich półgłówków, byłaby dla niego troszeczkę milsza.

– I odpowiadając na drugie pytanie: tak, wiedziałam, bo wiem wszystko o wszystkich. Albo prawie wszystko – dodała, chowając rękawiczki do kieszeni kurtki.

Znalezienie odpowiedniego nagrania i pozwolenie na udostępnienie im nagrania przez Dyrektorka zajęło im sześć dni, ale dziewczynom wydawało się, że minęły wieki, zanim Jadźka zaprosiła je do sekretariatu. Szły ramię w ramię, nic nie mówiąc, bo obie czuły, że znajdowały się o krok od rozwiązania tajemnicy. Gdy tylko weszły, minęła je Jadźka, spiesząca po cukier do kawy. Poklepała dwójkę pocieszająco po ramieniu i pochwaliła, że i tak zrobiły bardzo dużo.

– Witam was, moje najdroższe. – Dyrektorek odszedł do nich z otwartymi ramionami, jakby chciał je przytulić.

Rita odruchowo odsunęła się i ukryła za Adrianną, w razie gdyby przyszło mu coś głupiego to tej jego łysiejącej głowy.

– Jestem naprawdę pod wrażeniem tego, że wpadłyście na pomysł oglądnięcia taśm z kamer. – Prowadził je do swojego gabinetu, co rusz poprawiając uwierający w szyję krawat. – I naprawdę nie wiem jak ja, człowiek, który powinien znać tę szkołę jak własną kieszeń, nie pomyślałem o czymś tak oczywistym. Należą wam się gratulacje.

Adrianna wiedziała, że coś było nie w porządku. Co prawda Dyrektorek rozwodził się nad ich inteligencją i przebiegłością, ale nisko nad nimi ciążyło jakieś nieszczęście i dziewczyna była pewna, że w głosie Woźniaka można było usłyszeć niewypowiedziane „ale".

– Ale – powiedział w końcu Dyrektorek – nie udało nam się dowiedzieć, kto stoi za tym haniebnym czynem.

Nastała cisza, a Adrianna wbiła paznokcie we wnętrza dłoni. Dyrektorek grał im na emocjach, co na apelu spotkałoby się z ogólną aprobatą, ale w tej sytuacji tylko niemiłosiernie je denerwowało.

– Ale co się stało? Przecież kamera była skierowana dokładnie na miejsce, w którym rozwiesili plakaty. Chyba się nagle nie obróciła? – Rita wpatrywała się w mężczyznę z zaciętą miną.

Dyrektorek pokręcił głową.

– W nieszczęśliwym wypadku kamera uległa uszkodzeniu, zaraz przed przerwą świąteczną. Nie było czasu na jej naprawę, bo wiadomo święta i te sprawy, więc zostawiliśmy ją tak, jak była. W sekrecie wam powiem, że niektóre kamery w szkole są zwykłą podpuchą i ich celem jest wyłącznie zastraszanie uczniów – dodał konspiracyjnym szeptem.

– Co to był za nieszczęśliwy wypadek, co? Ktoś przypadkiem zamalował jej obiektyw? Czy przypadkiem ją zerwał ze ściany z wysokości ponad dwóch metrów?

Woźniak posłał Ricie karcące spojrzenie.

– Właściwie to chłopcy zrobili sobie mały trening piłki nożnej i przypadkiem ją uszkodzili.

Gdy Adrianna usłyszała trening piłki nożnej, od razu w jej głowie zapaliła się czerwona lampka.

– A co to byli za chłopcy?

Dyrektorem znowu poprawił krawat i Rita stłumiła chęć zerwania mu go z szyi. Tata nauczył ją je wiązać i trzeba było przyznać, że wychodziło jej lepiej niż Adamowi.

– Właściwie to był Feliks.

Adrianna z Ritą wymieniły znaczące spojrzenia.

Wyszły chwilę po tym, jak wróciła Jadźka z cukrem i kawą dla Dyrektorka. Postawiła parujący napój na biurku. Miała wychodzić, ale jeszcze raz odwróciła się do Woźniaka.

– Mogę zadać panu jedno pytanie?

Dyrektorek wertował jakieś papiery, które dostał od drugiej sekretarki, i za nic nie wiedział, co powinien z nimi zrobić. Przyjął zamyśloną minę i udawał, że czyta je z zainteresowaniem, a tak naprawdę liczył litery w pierwszym słowie, którego nie potrafił nawet wymówić na głos. Siedemnaście.

– Właśnie to pani zrobiła – mruknął. – Ale niech zna pani moją życzliwość, proszę pytać dalej.

Jadźka przywykła do zachowania Woźniaka i dotąd aż nie wchodził w jej obowiązki, i suma summarum pozwalał prowadzić szkołę własną ręką, nie zgłaszała żadnych obiekcji.

– Dlaczego oni? Dlaczego ta czwórka została do tego wybrana? Bo wydaje mi się, że nie był to czysty przypadek.

Dyrektor uśmiechnął się pod nosem.

– Bo są jak dzikie kwiaty. Nie do ujarzmienia. Chodzą własnymi ścieżkami i będą rosły tylko tam, gdzie będą chciały. Jeżeli ktoś spróbuje zasadzić je we własnym ogrodzie, prędzej zwiędną, niż pozwolą się uprawiać. A to dla mnie wytłumaczenie prawdziwej młodzieńczej wolności.




*Temi – największy tygodnik w Tarnowie

Kurka, nie mogę uwierzyć, że jeszcze tylko 4 rozdziały i koniec.

Gotowe na jazdę bez trzymanki? 😉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro