Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43. Halvor Mazur

 Kiedy Halvor szedł po schodach w czwartkowy ranek, nic nie zapowiadało katastrofy. A przynajmniej nie większej niż ta, o której trąbiła cała szkoła w związku z plakatami. Nikt nie powiedział mu wprost, co na nich się znalazło, ani jak konkretne osoby zareagowały na wiadomość, iż ich sekrety poznała cała szkoła. Z rozmowy u Dyrektorka wynikało, że Adrianna jako pierwsza dowiedziała się o sprawie, pobiegła do szatni i zdarła je ze ścian. Ile osób je zobaczyło? Nikt nie wiedział, ale poczta pantoflowa i komunikatory zadziałały na tyle szybko, by po całej szkole rozeszła się wieść w ciągu jednego przedpołudnia. Wszystko wskazywało na Ritę; wszyscy wskazywali na Ritę. Jednak dziewczyna zawzięcie twierdziła, że nie miała z tym nic wspólnego.

 Dyrektorek wahał się, czy pozwolić im wydać styczniowy numer gazetki. Ale

a) nikt nie wiedział, kto stoi za całą sprawą;

b) ci, którzy odważyli się wysłać swoje prace, z niecierpliwością czekali, czy ich utwór zostanie pokazany na łamach czasopisma.

 Widok Wiktorii z zaczerwienionymi oczami i tuszem rozmazanym na policzkach, wbił go w ziemię i przypomniał, że życie nigdy nie będzie łatwe. Szczególnie dla niego.

– Podaj mi jeden powód, dlaczego postanowiłeś powiedzieć komukolwiek o tym.

 Halvor popatrzył z niezrozumieniem na dziewczynę. Jedną ręką obejmowała się w pasie, a drugą trzymała telefon tuż przed jego nosem. Trzęsącą się dłonią, pokazywała mu zdjęcie. Halvor otworzył w zdumieniu usta.

Wiktoria Dudek na plenerze malarskim użyła czerwonej farby. Niestety, jej miejsce znalazło się w osobliwym miejscu, a sprawy kobiece wzywały ją od rana."

– Wiktoria, ja tego nie napisałem! Ja nikomu o tym nie powiedziałem! Przecież wiesz, że...

– Przestań! – przerwała mu dziewczyna. Schowała telefon do kieszeni i rozglądnęła się za ewentualnymi żartownisiami. – A kto inny mógł o tym wypaplać?! Co?! Chyba nie sądzisz, że ja rozpowiadałam takie rzeczy po szkole? Nikogo innego z naszej szkoły tam nie było! A ja ufam sobie i jestem pewna, że tego nie zrobiłam!

 Wiktoria zamilkła, kiedy przechodziła koło nich pani Wredna. Uśmiechnęła się szeroko i skinęła w ich stronę głową. Dziewczyna odczekała chwilę, aż kroki nauczycielki ucichną.

– I wiesz co? Zawiodłam się na tobie. Pal licho, że cała szkoła się ze mnie nabija. Że dziewczyny chichoczą na mój widok, kiedy wchodzę do łazienki, i pytają, czy czegoś nie potrzebuję. To nie jest ważne, bo po tygodniu wszyscy zapomną. Ale wiesz, co najbardziej mnie boli? To, że to robiłeś ty. Nie jakiś przypadkowy chłopak, pierwszak, który się nie dostał do zespołu, czy moja koleżanka z klasy. Nie oni, tylko  ty, a myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.

*

 Cały dzień w szkole był nerwowy. Uczniowie przemykali po korytarzach, raz po raz wyciągając telefony i pokazując coś swoim znajomym. Ci wybuchali śmiechem i w zamian pokazywali coś innego.

 Halvor czuł, jakby został zamknięty w szklanej kuli, która turlała się od klasy do klasy, prześlizgiwała się po korytarzach, a nikt nie zwracał na nią uwagi.

 Michał milczał i tępo patrzył się w ścianę. Halvor był świadkiem, jak usiedli obok siebie z Adrianną i przyglądali się szkolnemu gwarowi. Nie rozmawiali, tylko patrzyli. Kiedy dzwonek rozpoczął kolejną lekcję, bez słowa rozeszli się w swoje strony.

– Nie będzie dzisiaj próby.

 Michał w końcu się odezwał, kiedy na szóstej lekcji, którą była matematyka, Ekierka powtarzała wzory na promienie okręgów.

 Halvora zdziwił fakt, że przyjaciel mu o tym powiedział. Należał do rzadkich gości ich prób, więc nigdy nie był na nie zapraszany, ale zawsze informował Michała o tym, iż będzie im utrudniał życie w czwartkowy wieczór.

– Dlaczego? – Udał zdumionego, bo wydawało mu się, że Michał chce się w końcu komuś wygadać.

 Chłopak westchnął i popatrzył na tablicę, udając, że słucha nauczycielki.

– Wiktoria powiedziała, że na razie nie ma zamiaru nigdzie występować. A Adrianna zrobiła się – pomyślał przez chwilę – swoim kompletnym przeciwieństwem. Coś ją gryzie, może ta sprawa z Dominikiem?

– Jaka sprawa z Dominikiem?

 Michał chwycił długopis w palce, kiedy Ekierka zmierzyła ich wzrokiem. Kopnął pod stołem Halvora, aby i ten udał, że rozwiązywał zadanie. Nauczycielka uniosła wysoko brwi i nie spuszczała z tej dwójki wzroku przez pewien czas. W końcu wróciła do rysowania trójkąta wpisanego w okrąg, a Halvor i Michał odetchnęli z ulgą.

– Jaka sprawa z Dominikiem? – powtórzył szeptem Halvor.

– Wiesz o tej aferze z plakatami? – Chłopak kiwnął głową. – Więc podobno na jednym było coś, o czym mogła wiedzieć tylko Adrianna. Z tego powodu Dominik obraził się na nią i urządził okropną kłótnię w szatni.

„Zadziwiająco przypomina mnie i Wiktorię" pomyślał.

– Chłopcy, możecie mi wytłumaczyć, jak konstruujecie trójkąt wpisany w okrąg, jeśli nie macie wyciągniętego cyrkla?

 Halvor i Michał unieśli głowy. Ekierka stała przy ich ławce ze skrzyżowanymi rękami i przyglądała się ich zeszytom.

– O! Używacie na dodatek bezbarwnego tuszu?

 Halvor spojrzał do swojego zeszytu. Pochyłe litery układały się w napis Lekcja x, Temat: Ten co wczoraj.

– Wiedzę, Halvor, że bardzo brakuje ci równań, co? Więc pisz: 3x + ½y = 4y + ¼x + 33,5. y + ½x = x + ¼y + 0,5. Klamerka i rozwiązujemy. I ostrzegam, że nie wypuszczę cię, jeśli tego nie wyliczysz.

*

 Równanie Ekierki okazała się na tyle skomplikowane, że sama nauczycielka miała problem z dojściem do rozwiązania. W końcu wspólnymi siłami (a właściwie dzięki zaangażowaniu Marcela), wyszło, że x = 86, a y = 58. X zgadzał się z numerem lekcji, więc Halvor jako dodatkowe zadanie domowe musiał uzupełnić wszystkie tematy i numery. Zatrzasnął ze złością zeszyt i naburmuszony wyszedł z sali.

 Drzwi autobusu otworzyły się z głośnym sapnięciem, a mróz uderzył chłopaka w policzku. Styczeń, w porównaniu do poprzednich miesięcy, okazał się najzimniejszy i Halvor nie ruszał się z domu bez szalika, czapki i rękawiczek.

– Cześć!

 Dom powitał go przyjemnym gwarem. Siostra mamy, Marysia, przyprowadziła Wojtka do rodzinnego domu. Bliźniaki przyszły z babcią i zajadały się serkiem, który został jeszcze ze świat. Niczego nie świadoma babcia gawędziła w najlepsze z Majką.

– O! Braciszek wrócił ze szkoły!

 Maja przyciągnęła go do uścisku, a Halvor uważał, by nie uderzyć w jej ciążowy brzuch. Pogładził go z czułością, ciesząc się myślą, iż niedługo zostanie wujkiem.

 Dla wszystkich (wyłącznie Halvora) informacja o ciąży Majki okazała się zaskoczeniem. Na początku mama przeraziła się; dwudziestoletnia córka nie miała studiów, stałej pracy i męża. Majka stresowała się pierwszym spotkaniem z rodziną w święta. Po prawdzie to właśnie Halvor nakłonił ją, by w końcu powiedziała rodzicom prawdę. Jak przewidział, na początku byli zaskoczeni (w końcu nie codziennie dowiadywali się, że ich córka jest w szóstym miesiącu ciąży i niedługo zostaną dziadkami), ale potem cieszyli się. Jej decyzję o zamieszkaniu w Polsce odebrali z entuzjazmem, a babcia co chwilę przystawała w miejscu, łapała się za głowę i mruczała pod nosem:

– Będę prababcią!

 Mama gotowała zupę na obiad, na który wszyscy czekali, a w szczególności Wojtek. Halvor przyniósł krzesło z dużego pokoju i przysiadł przy małym stoliku w kuchni, przysłuchując się rozmowie.

– Kochani, muszę wam coś powiedzieć. – Majka wstała i lekko podenerwowana patrzyła na rodzinę. – Myślę, że to już czas, abyście poznali ojca dziecka.

– To on tu jest? – wyrwało się Marysi.

 Majka unikała tematu chłopaka jak ognia, a kiedy ktoś ją o niego pytał, odpowiadała, że przyjdzie czas, by go poznali.

 Teraz pokiwała głową i otworzyła wejściowe drzwi. Kiedy blond włosy chłopak, niewiele starszy od Majki, wszedł do kuchni, nastała cisza, a Halvor z przerażeniem zorientował się, że go znał.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro