Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37. Adrianna Konieczna

 Adrianna nie mogła uwierzyć, że siedziała obok Michała, który ją obejmował. Nie mogła uwierzyć także w to, że naprzeciw niech siedział Dominik z Wiktorią, która opierała się o jego bok. A przede wszystkim nie mogła uwierzyć, że zostały zaledwie trzy dni do występu, a węzeł w jej żołądku robił się coraz większy.

 Dominik powiedział jej o związku z Wiktorią jeszcze tego samego dnia, gdy zemdlała. Higienistka odesłała Michała na lekcję, ale Dominik uparł się, że musi zostać. Gdy tylko kobieta wyszła, Adrianna rzuciła się Dominikowi na szyję i zaczęła piszczeć, i skakać. Opowiedziała mu ze szczegółami, jak Michał zaprosił ją na randkę, a chłopakowi uśmiech nie schodził z twarzy.

– A teraz ty! Która okazała się tą biedaczką?

 Dominik pokręcił głową.

– Bardzo śmieszne. – Uśmiechnął się od nosem, przypominając sobie uroczy uśmiech, którego wspomnienie pomagało mu każdego dnia wstawać z łóżka. – Wiktoria.

 Adrianna uniosła w zdziwieniu brwi. Na przemian otwierała i zamykała usta. Nigdy nie spodziewała się, że Dominikowi mogła spodobać się taka dziewczyna jak Wiktoria. Adrianna wyobrażała sobie jego wybrankę, jako energiczną dziewczynę, której wszędzie jest pełno i która nigdy nie przestaje mówić. A Wiktoria? Wiktoria należała do osób trochę zamkniętych w sobie, nieśmiałych i spokojnych. Przyjaciółka nie wiedziała, jakim sposobem ta dwójka się dogadywała, ale tak długo jak oboje byli szczęśliwi, postanowiła nie wchodzić w szczegóły.

– Czyli co, występ w piątek? – zaczął Dominik. – Stresujesz się, Adrianna?

 Dziewczyna wzruszyła ramionami.

– Może trochę, więc po prostu staram się o tym nie myśleć.

– Dasz sobie radę. – Michał popatrzył na nią ciepło. – Jesteś naprawdę świetna.

 Dominik zakrył oczy. I jęknął.

– Zaraz się porzygam, jeśli nie przestaniecie! I ostrzegam, nikogo nie oszczędzę! Zachowuje się, jak dwa pączki w lukrowej polewie!

 Wiktoria zaśmiała się i ściągnęła Dominikowi ręce z twarzy.

– To może chodźmy, co pan na to, panie delikatny? Nie będziemy im przeszkadzać.

 Dominik pokiwał głową.

– W głowach, wam się poprzewracało. Ja żem od zawsze wiedział, że czas gimnazjum to nieodpowiedni moment na związki.

 Wiktoria pokręcił głową i pociągnęła go za rękę. Dominik wykrzykiwał coś jeszcze, ale dziewczyna zdzieliła go przez głowę, przez co w końcu przestał.

 Adrianna popatrzyła na Michała. Zdjęła słuchawki z jego szyi i założyła je na uszy. Popłynęła cicha muzyka, a Adrianna od razu rozpoznała kawałek. Put Your Records On autorstwa Corinne Bailey Rae miał dla nich sentymentalne znaczenie. Michał pokazał jej tę piosenkę, kiedy wracali z kina, a jej delikatne brzmienie i oszałamiający głos piosenkarki od razu przypadły jej do gustu. Michał nucił go cicho pod nosem, a Adrianna do niego dołączyła.

– Girl, put your records on, tell me your favorite song. You go ahead, let your hair down.

 Zaczęła się druga zwrotka, kiedy stanął przed nimi zdyszany Marcel.

– Są... jakieś... problemy... z nagłośnieniem... – Po każdym słowie brał głęboki wdech, przez co trudno go było zrozumieć.

– Co? – Michał poderwał się do góry, a kabel słuchawek wypiął się z telefonu. Melodia rozniosła się po korytarzu, a kilka osób odwróciło głowy w ich kierunku. Szybko sięgnął po telefon i wyłączył piosenkę. – Przecież dzisiaj rano sprawdzałem, czy wszystko było w porządku!

– Tak, ale od tego czasu zdążył przyjść woźny i przepiąć część kabli. Bo na drugiej lekcji miała próbę pani Dobra i chór potrzebował mikrofonów. Bezprzewodowe się gdzieś zgubiły, a żeby podpiąć przewodowe, woźny musiał odłączyć nasz wzmacniacz.

 Michał uderzył się w twarz z głośnym plackiem. Zmarszczył czoło, podrapał się po głowie, jeszcze bardziej czochrając burzę brązowych włosów i zaczął wyłamywać palce.

– To trzeba od nowa podpiąć wzmacniacz, tak?

 Marcel potrząsnął głową.

– Też na początku myślałem, że to rozwiąże nasz problem, ale nie! Nic nie działa, a mówi, że to nie jego problem i że jesteśmy na tyle dorośli, aby zająć się tym sami. Nie wiem, co on kombinuje, ale według mnie, chce sabotować nasz występ.

 Michał cicho jęknął. Pożegnał się z Adrianną i pognał z Marcelem na salę gimnastyczną, gdzie w piątek miał się odbyć koncert.

 Adrianna patrzyła, jak ich sylwetki znikają za zakrętem i cicho westchnęła. Rozłożyła się na ławce i zamknęła oczy. Ostatnie tygodnie wydawały jej się snem. Pięknym, długim snem (może oprócz dni z próbnymi egzaminami). Bała się, że nagle obudzi się i wróci do rzeczywistości, a wydarzenia pozostaną jedynie wyblakłym wspomnieniem. Zacisnęła mocniej powieki. Przeczytała niezliczoną liczbę książek, w których historie miłosne wydawały się jedynie czczym gadaniem. Ale odkąd była w związku z Michałem, postacie literackie stawały się prawdziwymi ludźmi, których życie nie odbiegało od jej własnego.

– Adrianna?

 Dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała pochylającego się nad nią Halvora. Był zdecydowanie za blisko, a każdy ruch mógłby ich tylko do siebie przybliżyć. Chłopak chyba zdał sobie sprawę z dziwności tej sytuacji, bo wyprostował się i podał rękę Adriannie.

– Wiedziałaś, że Wiktoria chodzi z Dominikiem?

 Adrianna poprawiła nogawki spodni, które się podwinęły i spojrzała ze zdziwieniem na chłopaka.

 Halvor zmarszczył czoło i wykrzywił usta w grymasie. Jego na co dzień błękitne oczy, przybrały barwę burzowych chmur. Patrzył na nią wyczekująco.

– Wiedziałam. Dominik to mój przyjaciel.

 Halvor włożył ręce do kieszeni i wbił wzrok w podłogę.

– Od jak dawna?

 Powiedział to na tyle cicho, że z początku Adrianna nie zrozumiała, o co mu chodziło. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że nadal drążył temat Wiktorii i jej związku. Adrianna słyszała, że dziewczyna kiedyś się w nim podkochiwała.

– Chyba od ponad miesiąca.

– Co!? – Halvor podniósł szybko głowę.

 Adrianna dojrzała furię w jego oczach, a to, co zobaczyła, lekko ją zdziwiło i przestraszyło. Przełknęła głośno ślinę. Chciała położyć mu rękę na ramieniu, aby go uspokoić, ale on ją odtrącił.

– Dlaczego wszyscy mają przede mną tajemnice? Dlaczego mi o niczym nie powiedziałaś?!

 Adrianna zmarszczyła brwi. Chciała zacząć krzyczeć, dokładnie tak, jak robił to Halvor, ale w ostatnim momencie się powstrzymała. Zdała sobie sprawę, że nic by to nie dało, a jeśli już, to na pewno nic dobrego.

– Dlaczego miałabym ci o czymkolwiek mówić? – zapytała spokojnym głosem. – To sprawa Dominika i Wiktorii, a nie moja.

 Halvor prychnął.

– O tym, że chodzisz z Michałem, też mi nie powiedziałaś. Ani on. Ani nikt inny i gdybym nie przyszedł wtedy na próbę, pewnie nikt by się kwapił, aby mnie o tym poinformować.

 Adrianna czuła, jak płomień złości rozpalał się coraz bardziej. Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a spali wszystko wokół siebie. Nie rozumiała Halvora. Uważała, że Wiktoria nie miała obowiązku informować go o wszystkim, co działo się w jej życiu, tym bardziej, że to chłopak ją odrzucił.

– Słuchaj, nie wiem, co dzieje się w twojej głowie i z czym tak naprawdę masz problem. Może to wina złego dnia czy jeszcze czegoś innego, nie wiem. – Rozłożyła bezradnie ręce. – Ale takie sprawy załatwiaj sobie z Wiktorią i Dominikiem, bo mi nic do tego.

 Odwracała się, kiedy Halvor złapał ją za łokieć. Trzymał ją zbyt mocno, ale widocznie nie było to dla niego problemem. W oczach ciągle tańczyły ogniki, które przypominały pioruny.

– To przez ciebie – mruknął. – To ty ich sobie przedstawiłaś.

 Adrianna wyrwała rękę z jego silnego uchwytu. Rozmasowała bolące miejsce. Emocje kłębiły się w niej coraz bardziej i wydawało jej się, że zaraz wybuchnie. Na usta cisnęły się obelgi, ale trzymała je mocno zamknięte. Halvor już nie przypominał tego chłopaka sprzed kilku miesięcy. Zmienił się, a Adrianna bała się, jakie to przyniesie skutki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro