34. Rita Stankiewicz
– To już zaczyna się robić nudne – mruknął Feliks i zmiął kartkę. – Czego nie rozumiesz w stwierdzeniu, że nie zamierzamy ujawniać w gazetce niczyich sekretów?
Rita westchnęła z irytacją. Dobrze wiedziała, że The Naked Eye stałoby się numerem jeden wśród szkolnej grupy plotkarskiej. Początkowa płomień zachwytu zaczął przygasać i Rita czuła, że jeżeli dalej tak pójdzie, stracą zainteresowanie.
– Ale co nam szkodzi napisać kilka zdań o tych rewelacjach? Przecież nikt nie wie, że my to piszemy!
Feliks oparł się na stole i spojrzał dziewczynie w oczy. Czoło przecięły mu trzy zmarszczki, a brwi zmarszczyły się gniewnie.
– Znasz pojęcie, jakim jest moralność? Bo wydaje mi się, że nie koniecznie. Dopóki jestem częścią tej grupy, nie pozwolę, aby coś takiego się ukazało. – Uderzył ręką w stół, a butelka wody wywróciła się i z głośnym bęc! spadła na podłogę.
Adrianna uśmiechnęła się nerwowo, kiedy Feliks i Rita rzucili jej groźne spojrzenie. Nie spuszczając z nich oka, sięgnęła po przedmiot i dla bezpieczeństwa schowała go do plecaka. Wzięła głęboki wdech i wyprostowała się na swoim miejscu. Cała trójka czekała, co zamierza zrobić, bez przerwy się jej przyglądając.
– Myślę – zaczęła niepewnym głosem – że najlepiej będzie, jeśli zakończymy temat tajemnic uczniowskich milczeniem i wyrzuceniem kartki do kosza. Poza tym, uważam, że powinniśmy na razie przerwać spotkanie, by każdy ochłonął. Wrócimy tu na szóstej lekcji, bo z tego, co wiem, nikt z was nie jest członkiem grupy średniej z niemieckiego. Ja tak, ale na szczęście pani Topór nie ma i odwołali nam zajęcia.
– Tak, myślę, że Adrianna ma rację. Jesteśmy, przynajmniej niektórzy, delikatnie mówiąc, wzburzeni, a przerwy przysłuży nam wszystkim – dodał Halvor.
Rita przewróciła oczami, słuchając wywodu dwójki. Od razu zauważyła, że go ćwiczyli, bo kiedy tylko Halvor skończył, posłał Adriannie rozbawione spojrzenie, a ona delikatnie pokiwała głową.
– Dobrze, skoro chcecie, to proszę bardzo. Tylko żeby ktoś później nie narzekał, że jest zmęczony czy bezużyteczny i chce iść do domu. – Spojrzała wymownie na Adriannę i Halvora.
Wszyscy wstali, a dwójka mówców opuściła bibliotekę jako pierwsi. Feliks pakował teksty do ogromnej fioletowej teczki z przegródkami. Odkąd zaczął nosić ją kilka dni temu, przypominał Ricie nadętą sekretarkę z wielkiej korporacji, która musi biegać za szefem, aby podpisał bezwartościowe papiery. Za każdym razem, kiedy go widział, prychała cicho pod nosem i wskazywała na niego Celinie. Przyjaciółka nie widziała w tym niczego zabawnego, głównie dlatego, że sama miała podobną i też biegała z nią wszędzie.
– Zuza wie o naszych spotkaniach w kinie? – Stanęła przed nim i skrzyżowała ręce.
– Dlaczego pytasz?
– Dlaczego po prostu nie odpowiadasz?
Feliks wzruszyła ramionami i przeglądał zawartość teczki. Sprawiał wrażenie, że nie usłyszał pytania i Rita miała je powtórzyć, gdy powiedział:
– Na początku była trochę wściekła, ale później opowiedziałem jej o projekcie edukacyjnym, którego celem jest zgromadzenie jak największej liczby biletów z kina i opinii na ich temat. A gdy usłyszała, że zwycięzca jest wyczytywany na końcu roku przez Dyrektorka, stwierdzia, że możesz być.
Rita mimowolnie uniosła kąciki ust. Z duchu zaświtała jej myśl, że Feliks nie był taki zły, jaki wydawał się, zanim go poznała.
Musiała o to zapytać chłopaka. Z Zuzą nie miały najlepszych stosunków i dogryzanie jej stanowiły dla Rita swego rodzaju hobby, ale skłócenie pary nie było w żadnym wypadku jej celem. Pożegnała się z chłopakiem i skierowała do sali numer jeden na angielski.
– Rita!
Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku i obejrzała przez ramię. Maria Skoneczna biegła w jej kierunku, potykając się na niebotycznie wysokich obcasach i uśmiechając się w stronę uczennicy.
– Rita, dobrze, że cię jeszcze złapałam. – W tym momencie przechyliła się lekko do przodu i złapała nadgarstek Rity, ratując się przed upadkiem. Zakręciła się delikatnie i wyprostowała z niemałą trudnością. – Mam wyniki z konkursu matematycznego. Chcesz zobaczyć?
Rita entuzjastycznie pokiwała głową. Przytrzymując nauczycielkę za rękę, poszła razem z nią w stronę sali numer trzy. Ekierka bezustannie chwiała się na swoich szpilkach i nieraz Rita miała wrażenie, że jej ciężar przeważy i obie runą na podłogę.
Nauczycielka kilkakrotnie ją przepraszała za zaistniałą sytuację i tłumaczyła się ważnym spotkaniem w urzędzie miasta.
„Nie wiem, czy ona przeżyje to spotkanie w tych butach" pomyślała Rita.
Okazała się, że w trójce zebrała się niemała grupa uczniów, którzy z niecierpliwością zerkali w stronę koperty na biurku Ekierki. Tuż obok stolika nauczycielki siedział na ławce Marcel, intensywnie rozmawiając z Zuzą. Mocno przy tym gestykulował i Rita miała wrażenie, że zaraz uderzy dziewczynę obok. Było słychać podniecone szepty, gdy dziewczyna prowadziła nauczycielkę do biurka.
– A ty co, Rita, stałaś się pachołkiem Ekierki? – zapytała Zuza, uśmiechając się złośliwie.
– Ktoś musiał cię zastąpić – mruknęła i zajęła miejsce obok Marcela.
Zuza prychnęła pod nosem, przez co Maria Skoneczna rzuciła jej karcące spojrzenie. Wzruszyła ramionami i mruknęła ciche „przepraszam". Nauczycielka wyciągnęła testy z koperty i rozłożyła je na stole.
– Muszę wam powiedzieć, że nie mam pojęcia, kto zdobył ile punktów, bo kartę z waszymi nazwiskami i numerami, którymi kodowaliście prace, ma pani Kaczak. Dlatego podejdziecie do biurka, znajdziecie swoją i ją oglądniecie. Pamiętajcie, że prace, które zdobyły co najmniej sześćdziesiąt procent, są wysyłane dalej, do rejonu. Tylko proszę, zróbcie to w miarę kulturalnie.
Zaledwie Ekierka wypowiedziała te słowa, a pierwsi uczniowie rzucili się do biurka. Nauczycielka wcisnęła się w kąt, opierając się o ścianę, by zachować równowagę.
Rita nie miała zamiaru brać udziału w tym publicznym upokorzeniu. Stanęła z tyłu, podczas gdy Marcel dorwał się do swojej pracy i przyglądał jej się z uśmiechem.
– Osiemdziesiąt dwa procent! Widzisz to? Wow! – Pomachał Ricie testem przed nosem. – Niesamowite! Nie sądzisz? A ty co? – zapytał, gdy zobaczył jej skwaszoną minę. – Nie pogratulujesz mi?
Rita prychnęła.
– Nie ma czego.
Marcel pokręcił głową i pokazał Zuzce swoją pracę. Dziewczyna entuzjastycznie pogratulowała mu wyniku. Gdy wróciła do przeglądanie własnej pracy, mina jej zrzedła.
– Pięćdziesiąt osiem? Naprawdę? – Jęknęła. – Znowu tak blisko.
Rita uśmiechnęła się nieznacznie, słysząc jej zawodzenie i podeszła po swoją pracę. Znalazła ją z wielką cyfrą osiem, napisaną w prawym górnym rogu. Zaraz pod nią była ilość punktów.
Znacie ten moment, w którym świat zatrzymuje się tylko dla was? Wtedy, gdy wskazówka zegara zamiera na chwilę, a wy wpatrujecie się w jedną rzecz? Dźwięki wydają się przytłumione, a ktoś nagle zgasił wszystkie światła w okolicy? Ale po chwili wszystko wraca do normy. Ludzie raz po raz wybuchają śmiechem, a wskazówka pędzi, próbując nadrobić stracony czas.
– Pięćdziesiąt procent – mruknęła cicho Rita. – Pięćdziesiąt procent.
Widziała, jak ręce zaczynają się nieznacznie trząść. Poczuła węzeł zawiązujący się w brzuchu.
– I jak tam, Ri... – Marcel urwał, zaglądając dziewczynie przez ramię. – Pięćdziesiąt procent? Co? To na pewno twoja praca?
Dziewczyna obróciła się w jego stronę. Szybkim ruchem schowała test za plecami i uniosła wysoko głowę.
– Tak, to na pewno moja praca. Ale nie interesuj się. To nie twoja sprawa, więc pozwól mi cieszyć się moimi pięćdziesięcioma procentami. – Rita wiedziała, że mówiła bez składu i ładu, ale starał się zachować zimną krew. Zamrugała kilkukrotnie, odpędzając łzy.
„Tylko się nie rozklejaj, nie teraz" upomniała się.
– A teraz wybacz, ale spieszę się.
Odłożyła test na biurko i nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenie Ekierki, wyszła z sali. Usłyszała jeszcze, jak nauczycielka pytała się Marcela, co się stało, ale nie zawróciła. Starała się nie biec, choć chciała znaleźć się jak najszybciej w odosobnieniu. Szarpnęła za klamkę i weszła do drugiej kabiny.
Tego dnia Rita Stankiewicz zapłakała po raz drugi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro