Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Noc wciąż młoda (18+)

- Dlaczego ty tak bez słowa godzisz się na wszystko i wszystko akceptujesz? - wybuchnął wreszcie Noctis, po kolejnej godzinie, w trakcie której nie zamienili ze sobą ani słowa.

- Co masz na myśli, Wasza Wysokość? - spytał Ignis, wyraźnie zaciekawiony.

- Od kiedy tu usiadłem i robię to wszystko, zdążyło się już porządnie ściemnić. Nawet nie wiem ile godzin już tu siedzę. Cholerne papiery - mruknął pod nosem, odpychając od siebie stosik dokumentów pełnych różnych królewskich spraw. - A ty po prostu siedzisz sobie cichutko, jakby w ogóle cię tu nie było. Nie nudzisz się? Dlaczego jakoś się nie narzucasz czy coś?

Ignis uniósł brwi, zaskoczony tym nagłym atakiem. Milczał chwilę, zbity z tropu, po czym roześmiał się.

- No i co cię śmieszy? - warknął Noctis.

- Musisz zrozumieć, królu, że bycie zazdrosnym o raporty zdecydowanie nie należy do cech dojrzałego partnera - odparł blondyn, poważniejąc. - Co więcej, nie śmiałbym ci przeszkadzać.

- Czasem chciałbym, żebyś mi przeszkadzał... - powiedział cicho Noct, spuszczając wzrok i rumieniąc się na samą myśl o tym, w jaki sposób chciałby, żeby Ignis mu przeszkadzał.

Jego doradca podszedł bliżej, stanął za jego krzesłem i zaczął delikatnie masować jego ramiona. Pochylił się i wyszeptał mu do ucha: - Jak tylko skończysz, będziesz cały mój.

- A... a mogę zostawić część na jutro? - wyjąkał Noct, czując jak jego serce przyspiesza. Położył rękę na wierzchu masującej go dłoni Ignisa.

- Nie sądzę, aby rozsądnym było odkładanie obowiązków na później - zaczął ostro. Po chwili jednak ton jego głosu złagodniał. - Oczywiście nie mam zamiaru narzucać ci decyzji. Jeżeli więc uważasz, że to słuszne, nie mam żadnych przeciwwskazań... noc wciąż młoda, a dziś wyjątkowo chciałbym, aby dane nam było spędzić nieco czasu bezsennie w łóżku.

Noctis przełknął ślinę i odetchnął głęboko.

- Pozwolę sobie teraz wziąć wieczorny prysznic, a ty dokończ, co masz do dokończenia i niedługo się zobaczymy, Wasza Wysokość - powiedział niskim tonem blondyn i skłonił się przykładając pięść do serca.

Czarnowłosy zarumienił się lekko nie mogąc odepchnąć od siebie wizji nagiego ciała Ignisa, jego wilgotnych, opadniętych włosów i ciepłej wody spływającej leniwie strumieniami wzdłuż jego mięśni. Wyobraził sobie, że towarzyszy Ignisowi, że delikatnie rozprowadza po jego ciele żel pod prysznic, pozwalając sobie na dotykanie go w naprawdę różnych miejscach.

- I-Iggy, ja... może... mógłbym pójść z tobą?

"Cholera, jestem dorosłym facetem, dlaczego tak mnie to onieśmiela... dlaczego on mnie tak onieśmiela?", pomyślał, rumieniąc się jeszcze bardziej. Miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi, albo, co gorsza, zatrzyma się z nadmiernego wysiłku, a ono jeszcze przyspieszyło, gdy Ignis uśmiechnął się do niego delikatnie.

- Nie dziś, Noctis.

- Ale... - zaczął król, zawiedziony.

- Nie martw się. Otrzymasz odpowiednią rekompensatę.

Brzmienie obietnicy wypowiedzianej lekko ochrypłym głosem na dobre rozpaliło w sercu Noctisa ogień pożądania. Kiedy drzwi z cichym kliknięciem zamknęły się za Ignisem, wiedział, że nie będzie w stanie skupić się nawet na tyle, żeby dokończyć tę jedną rzecz, którą zaczął zanim zaczęli rozmawiać. Patrzył w kartkę, nie widząc liter. Krew szumiała mu w uszach, oddech i tętno wciąż miał przyspieszone. Drżącymi dłońmi zgarnął stertę papierów w jedno miejsce, odłożył grawerowane pióro, które kiedyś dostał od Ignisa i wstał z fotela. Nogi się pod nim ugięły, więc musiał podeprzeć się o biurko.

- Och, Iggy... - szepnął cicho. - Co ty ze mną robisz...?

Chcąc wyjść z pokoju, zauważył na kanapie niedbale rzuconą marynarkę swojego doradcy. Nie mogąc się oprzeć podszedł bliżej i zarzucił ją na siebie. Rękawy były dla niego nieco za długie, ale nie przejmował się tym. Na kołnierzu czuł delikatny zapach perfum Ignisa. Przycisnął do niego nos i wciągnął powietrze, gasząc za sobą światło w pokoju. Wsunął dłonie do kieszeni i lekko przygarbiony przeszedł do sypialni. Gramoląc się na łóżko, zsunął ze stóp kapcie i skarpetki. Zwinął się pod kołdrą, z każdą chwilą stając się coraz bardziej niecierpliwy. Kiedy w końcu usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, wzdrygnął się.

- Już jestem, Wasza Wysokość - powiedział Ignis cicho, zamykając za sobą.

- Skąd wiesz, że tu jestem? - zapytał głupio Noctis, wpatrzony w blondyna.

Nie mógł nie zachwycić się jego widokiem. Ignis podszedł do niego powoli. Król patrzył, jak wspaniale wygląda mając na sobie tylko ręcznik zwisający z bioder. Wilgotne włosy opadały mu na twarz, która w półmroku i bez okularów wyglądała o wiele łagodniej niż w dzień. W niektórych miejscach na jego ciele wciąż błyszczały kropelki wody, które przegapił wycierając się w pośpiechu. Bose stopy delikatnie zapadały się w puszysty dywan.

- Ktoś musiał włączyć tę lampkę - odpowiedział Ignis, kładąc się pod kołdrą obok Noctisa.

- Lampkę... - mruknął czarnowłosy, przysuwając się do niego. Czubkami palców dotknął jego umięśnionego brzucha.

- Tak. Poza tym, czuję, kiedy jesteś w pobliżu - wymruczał spokojnie, przytulając Noctisa do piersi. - Co na siebie włożyłeś? - spytał po chwili, marszcząc brwi. - Liczyłem raczej, że będziesz miał na sobie mniej, a nie więcej...

Delikatnie chwycił za krawędź własnej marynarki, którą Noctis miał na sobie i zaczął zsuwać ją z jego ramion. Król poczuł chwilowy chłód, kiedy blondyn pozostawił go w samym t-shircie i spodniach. Wziął drżący oddech i przełknął głośno ślinę, czując kciuki Ignisa na swojej szyi.

- Tego również chciałbym się pozbyć - szepnął cicho Ignis, chwytając krawędź koszulki Noctisa. Zdjął ją z niego wprawnym ruchem i zrzucił ją gdzieś na ziemię, obok marynarki.

Po chwili, przyciskając go do siebie, przesuwał palcami po jego nagich, rozgrzanych plecach. Czuł na swojej klatce piersiowej jego gorący oddech, ciepło jego zarumienionych policzków i delikatne drapanie zarostu. Czuł też zdecydowanie przyspieszone bicie jego serca. Kciukiem przeciągnął wzdłuż jego kręgosłupa, w odpowiedzi na co Noctis objął go mocniej, zacisnął palce na szorstkim materiale ręcznika i jęknął cicho, napinając wszystkie mięśnie. Ten jeden jęk wystarczył, aby zazwyczaj opanowany Ignis stracił nad sobą kontrolę. Obrócił Noctisa na plecy, siadł okrakiem na jego udach, pochylił się i zaczął składać delikatne pocałunki na jego twarzy, z każdym kolejnym coraz bardziej zbliżając się do jego ust. W końcu delikatnie pocałował jego górną wargę. Noctis odruchowo rozchylił usta, pozwalając Ignisowi na bardziej agresywne pocałunki. Blondyn wykorzystał to, trącając swoim językiem język Noctisa. Po chwili ugryzł go delikatnie i oderwał się od niego, zsuwając się nieco niżej. Czubkiem języka przesuwał po szyi Noctisa, zachwycając się smakiem jego skóry i czując, jak król wplata palce w jego wilgotne włosy. Kreślił na jego szyi przeróżne wzory, powoli schodząc jednak niżej. Całował jego ramiona i obojczyki, czując jak ten delikatnie zaciska palce na jego włosach. Wilgotnymi wargami przesuwał wzdłuż mostka. Nie zatrzymywał się jednak, by po chwili dotknąć czule nosem jego umięśnionego brzucha. Noctis znowu jęknął, czując jak przechodzi go gwałtowny dreszcz. Serce Ignisa przyspieszyło, podciągnął się wyżej, przysuwając swoje usta do ucha króla.

- Pragnę cię, Noctis - zamruczał mu do ucha ochrypłym głosem. - Jak nikogo innego.

Poczuł jak czarnowłosy sięga do ręcznika, którym wciąż był owinięty. Czuł, jak drżą jego ręce, kiedy próbował uporać się z przeszkodą. Po chwili jednak udało mu się zrzucić materiał, który nie pozwalał mu na podziwianie Ignisa w całej okazałości. Noctis zadrżał, ogarnięty nagłym, trudnym do zniesienia pożądaniem, widząc wzwód swojego partnera. Był zachwycony tym, w jaki sposób na niego działa. Jednocześnie był też nieco skrępowany pozycją, w jakiej się znaleźli. Ignis siedząc na nim w ten sposób z całą pewnością nie mógł nie poczuć tego, że męskość czarnowłosego jest równie twarda. Blondyn delikatnie położył dłoń na policzku Noctisa, głaszcząc go.

- Jesteś zawstydzony tak, jakby to był nasz pierwszy raz, Wasza Wysokość - powiedział delikatnie, czując ciepło jego twarzy. - A przecież już doskonale zdążyliśmy się siebie nauczyć. I wiem, czego teraz chcesz.

Podniósł się lekko, opierając ciężar ciała na kolanach, żeby łatwiej było mu zsunąć ciemnoszare dresowe spodnie, w których Noctis chodził po domu, kiedy nie było konieczności pokazywania się nikomu innemu poza Ignisem.

- Och, Noct - mruknął cicho, kiedy spodnie Noctisa znalazły się na podłodze, obok reszty ich ubrań. - To niesamowite, jak bardzo twardy potrafisz się stać od samych niewinnych pocałunków...

- N-niewinnych... - westchnął król, czując, jak Ignis delikatnie masuje jego przyrodzenie. Musiał przyznać mu rację - Ignis doskonale wiedział, jak obchodzić się z nim, żeby doprowadzić go do szaleństwa.

Blondyn przygryzł wargę, siadając obok Noctisa. Dłonią wciąż delikatnie dotykał go w jego najwrażliwszym miejscu. Nierówny, przyspieszony oddech jego ukochanego sprawiał tylko, że coraz trudniej było mu się powstrzymywać. Pochylił się i językiem dotknął czubka męskości Noctisa, który w odpowiedzi syknął z rozkoszy, zaciskając palce na prześcieradle. Po chwili delikatnie wziął go do ust, pieszcząc go przy tym językiem. Poczuł, jak król wbija palce w jego ramię, nie potrafiąc się kontrolować. Ignis ssał delikatnie, jednocześnie dotykając ud Noctisa. Czuł na ustach jego delikatne skurcze i słyszał pojedyncze jęknięcia, jakie wyrywały mu się z ust. Uwielbiał to, jak reaguje na niego Noctis. Tym razem jednak nie chciał pozwolić mu na to, aby skończył zbyt wcześnie, chciał jeszcze trochę potrzymać go na skraju. W ostatniej chwili wysunął go z ust.

- I-Iggy... - sapnął zniecierpliwiony Noctis.

- Ćśś - uciszył go Ignis. - Dzisiaj bardzo chcę być w tobie - szepnął.

Źrenice Noctisa rozszerzyły się. Ignis podniósł się, żeby przyklęknąć pomiędzy udami króla. Wyobrażał sobie, jak tamten mógłby teraz wyglądać. Wyobrażał sobie jego opadające na twarz kosmyki czarnych włosów, wargi czerwone od przygryzania, zarumienione policzki. Wyobrażał sobie jego bladą skórę na piersi i to, jak seksownie muszą wyglądać porastające ją, delikatne włoski. Wyobrażał sobie ogniste spojrzenie jego błękitnych oczu, wpatrzonych w niego z pożądaniem i całą tą miłością, którą zawsze czuł od niego, kiedy byli razem.

Splatając palce jednej dłoni z palcami Noctisa, oparł się o niego całym ciężarem swojego ciała, wchodząc w niego delikatnie i z czułością. Ogarnięty intensywną rozkoszą, nie był w stanie opanować cichego jęku, w tej samej chwili, w której Noctis westchnął mu do ucha. Czując, jak czarnowłosy się rozluźnia, Ignis zaczął delikatnie się poruszać, wolną ręką głaszcząc miękkie włosy Noctisa.

- Kocham cię, Ignis... - szepnął cicho Noct, mocniej ściskając palce na jego dłoni, wtulając się w niego, obejmując go drugą ręką i drapiąc jego plecy.

Noctis zamknął oczy, myśląc tylko o tym, jak niesamowicie magiczne jest bycie tak blisko z Ignisem. Za każdym razem przeżywał to tak samo intensywnie, zachwycony tym, że w ten sposób mogą choć na jakiś czas stać się jednością.

Czuł go każdym możliwym zmysłem, czuł jego przyjemny dotyk, widział jego lekko zarumienioną twarz, słyszał jego przyspieszony oddech, czuł smak jego skóry, kiedy całował jego ramiona, czuł jego delikatny zapach, przyciskając się do niego mocniej i biorąc głęboki, drżący oddech.

Ignis zacisnął zęby czując, że zbyt mocno pragnął Noctisa, żeby teraz się powstrzymywać. Był już tak blisko, że wyszeptał tylko imię swojego króla, jeszcze mocniej zaciskając palce na jego dłoni. Czarnowłosy, słysząc jego głos, tak bardzo przesycony rozkoszą i czując, jak Ignis dochodzi dzięki niemu, sam osiągnął szczyt niemal w tym samym momencie, z dużo głośniejszym niż dotychczas jękiem. Poczuł, jak blondyn opada na niego wyczerpany, wyplątał się z uścisku jego palców i objął go ramionami, najmocniej jak potrafił.

- Też cię kocham, Wasza Wysokość - powiedział cicho Ignis.

Noctis jeszcze chwilę głaskał go po włosach, dopóki obaj nie zasnęli. Usta Ignisa były wykrzywione w lekkim uśmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro