Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zacieśnianie więzi

Mierzyła swojego przeciwnika wzrokiem, wszystkie wspomnienia z nim związane przyprawiły ją o jeszcze intensywniejszą falę nienawiści.

Była w szóstej klasie gdy w telewizji oglądała relację na żywo z interwencji bohaterów. Liga zaatakowała liceum dokładnie tak jak teraz, Chiko dzielnie walczyła lecz popełniła jeden błąd. Podczas wyczerpującego starcia z Dabim w pewnym momencie przybrała postać geparda aby pokonać przeciwnika szybkością. Niestety przed ogniem nie zdołała uciec. Gdy otoczyły ją niebieskie płomienie jej sierść zapłonęła intensywnym blaskiem. Jedyne co było słychać to przeraźliwie skowyczenie, piszczenie i warknięcia a po paru minutach na bruku leżały zwęglone zwłoki bohaterki.

Ten widok Ikamiko śnił się po nocach i właśnie tego dnia postanowiła iść w ślady siostry aby pomścić jej śmierć i spełnić jej marzenie. Chiko miała dobre serce, chciała pomagać ludziom i była zawsze życzliwa. Może po prostu była zbyt delikatna na tę pracę?

- Kicia się przestraszyła? - kpił z niej Dabi gdy go nie zaatakowała pogrążona we wspomnieniach.

- Nie daj się sprowokować! - krzyknął do niej Gusher, który dołączył do nich aby walczyć z Nomu.

- Wiem. - mruknęła do siebie nie odrywając wzroku od przeciwnika.

To brunet pierwszy ją zaatakował kierując na nią płomienie. Nie zwracając na nie uwagi podbiegła do niego sięgając na plecy po pałkę, która rozgrzała się od panującego gorąca. Na szczęście rękawiczki chroniły jej dłonie. Mężczyzna widząc, że jego dar na niewiele się zda przygotował się na walkę wręcz. Zamachnęła się bronią lecz on odskoczył aby uniknąć spotkania z rozgrzanym metalem.

Odrzuciła broń aby polegać tylko na swojej sile. Toczyli zażartą walkę wręcz lecz on miał niewielką przewagę wzrostu i znaczną przewagę siły. Ustępował jej jedynie w szybkości co skutecznie wykorzystywała.

W pewnym momencie szybko kucnęła i zrobiła obrót z wyciągniętą nogą jednocześnie podcinając złoczyńcę. Nie spodziewał się tego i upadł co natychmiast wykorzystała przygniatając go do ziemi. Nachyliła się nad nim lecz on tylko uśmiechał się jej prosto w twarz.

- Nie zabijesz mnie. - powiedział pewny siebie.

- Przekonajmy się. - warknęła wyciągając sztylet zza paska.

Uniosła go wysoko celując w odkryte gardło bruneta. Jednak nie mogła tego zrobić, Chiko nie pochwalała zabijania. Ona zawsze wierzyła, że można zawrócić ze złej drogi.

Ikamiko zamknęła oczy i wbiła ostrze tuż obok głowy Dabiego.

- Musisz się jeszcze trochę pomęczyć na tym świecie. - wyszeptała prosto do jego ucha.

Związała mu ręce i nogi ognioodpornymi linkami, które na specjalne zamówienie zrobił jej Arata i odnalazła wzrokiem Bakugou. Sam walczył z jednym z Nomu i doskonale wiedziała, że nie będzie on chciał pomocy. Zajęła się wiem związanym brunetem i oddała go w ręce policji.

Wróciła do walczących lecz niewiele mogła już zdziałać bo Nomu zostali pokonani a pozostali złoczyńcy uciekli. Podeszła do Katsukiego, którego opatrywał jeden z ratowników.

- Teraz to bym się czegoś napiła. - westchnęła siadając obok blondyna.

- Tylko tym razem może nie w klubie. - burknął obserwując działania lekarza.

- Fakt. - kiwnęła głową przyznając mu rację. - Spadam do domu. - poinformowała klepiąc go w ramię i wstając.

- Scrach. - zatrzymał ją gdy odeszła parę kroków. - Dobra robota. - powiedział gdy na niego spojrzała.

Parsknęła tylko na jego słowa i machnęła lekceważąco ręką odwracając się do niego plecami. Zirytowała go swoim zachowaniem szczególnie, że on bardzo rzadko kogoś chwali. Pokręcił tylko głową i skrzywił się gdy ratownik zacisnął bandaż na jego ranie.

~

Weszła do swojego mieszkania trzaskając za sobą drzwiami. Oparła się o nie po czym po nich zjechała siadając na ziemię. Podkurczyła nogi odchylając głowę i zamykając oczy. Czy poczuła ulgę? Chyba nie. Aresztowanie Dabiego nie przywróci do życia jej siostry. Mogłaby jedynie pójść do rodziców aby ich poinformować o ujęciu sprawcy. Miałaby przynajmniej pretekst do odwiedzenia ich. Lecz czy oni chcą ją w ogóle widzieć?

Westchnęła głośno po czym ociężale wstała aby pozbyć się stroju bohatera. Po prysznicu ubrała się w ciepłe dresy, bluzę i skarpety. Przeszukała wszystkie szafki w kuchni aby znaleźć jakikolwiek alkohol i szczęście jej dopisało bo trafiła na butelkę czerwonego, półwytrawnego wina.

Nie posiadając kieliszków postanowiła pić prosto z butelki. Usiadła na kanapie i odpaliła telewizor. Jednym ruchem odkorkowała trunek i pociągnęła jeden, solidny łyk. Przyjemne ciepło rozlało się po jej wnętrzu wywołując jej ulubiony dreszcz.

Zdążyła wypić jedną trzecią wina gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Zdziwiona, z grymasem niezadowolenia wstała z kanapy. Przed jej mieszkaniem zastała Kirishimę, Denkiego i Bakugou.

- Zapraszam. - burknęła otwierając szerzej drzwi.

Gdy weszli do środka wzruszyła ramionami i wzięła kolejny łyk alkoholu.

- Mamy sake i jedzenie! - poinformował Kaminari z kuchni gdzie najwyraźniej zdążył się już rozgościć.

- Wybacz za niego. - powiedział Eijiro zakłopotany. - Co powiesz na ramen? - zaproponował z uśmiechem.

- Może być. - westchnęła, ponownie siadając na kanapie.

Obok niej ulokował się milczący Katsuki ze swoją standardową, naburmuszoną miną.

- Nie krzyw się tak bo Ci tak zostanie. - powiedziała z kpiącym uśmieszkiem.

- Nie pij tyle bo znowu skończysz nago. - odgryzł się krzyżując ręce na piersi.

- Czy ktoś powiedział „nago"? - zainteresował się Denki siadając między nich.

Nic nie odpowiadając wzięła kolejny łyk wina. Odchyliła głowę i zamknęła oczy, zmęczył ją ten dzień.

- Czemu ciekawe rozmowy kończą się kiedy ja przychodzę?! - oburzył się żółtowłosy.

- Bo volty przepaliły Ci styki w mózgu. - mruknęła obojętnie.

Czerwonooki parsknął na słowa kobiety a Kaminari tylko się obraził. Co prawda wcale nie był na nią zły bo przyzwyczaił się do charakteru Bakugou.

- Idę przypilnować, żeby mi kuchnia nie spłonęła. - poinformowała wstając z kanapy.

Odstawiła do połowy pustą butelkę na stolik i wyszła z pomieszczenia. Po mieszkaniu rozchodził się zapach gotowanej potrawy, na który w jej brzuchu intensywnie zaburczało.

- Jak tam? - zapytała widząc kręcącego się po kuchni Kirishimę.

- Gdzie masz przyprawy? - zapytał zaglądając do jednej z szafek.

- Nie mam. - odparła opierając się o blat.

- Jak to? - zdziwił się.

- Nie gotuję. - wzruszyła ramionami.

Podeszła do lodówki i otworzyła ją pokazując stertę dań do mikrofalówki. Eijiro tylko westchnął, wyłączył gotujący się wywar i wyszedł a zaraz po nim Ikamiko.

- Idę do sklepu. - poinformował pozostała dwójkę w salonie.

- Idę z Tobą! - krzyknął Kaminari podrywając się z sofy.

- Nie pozabijacie się? - zapytał czerwonowłosy patrząc na kobietę.

- Niczego nie obiecuję. - odparła biorąc do ręki butelkę ze stolika.

Z irytacją stwierdziła, że jest pusta i z groźnym wyrazem twarzy spojrzała na Denkiego, który był oczywistym sprawcą zbrodni.

- Zaraz to on może stracić życie. - warknęła wysuwając kły.

Żółtowłosy pobladł i szybko się ulotnił a zaraz za nim Kirishima z przepraszającym wyrazem twarzy.

Usiadła obok Katsukiego ciesząc się z ciszy jaka zapanowała po wyjściu Kaminariego.

- Chciałaś go zabić. - stwierdził blondyn przerywając błogie milczenie.

- Chodzącą baterię? - zapytała odwracając się do niego.

- Nie. - burknął marszcząc brwi. - Dabiego. - sprecyzował patrząc na nią.

- Chciałam. - przyznała kiwając głową.

- Dlaczego? - dopytywał przechylając głowę.

- Zabił moją siostrę. - wzruszyła obojętnie ramionami.

- Tą, która nauczyła Cię kontroli? - przypomniał sobie ich rozmowę.

- Tak, nie miałam więcej rodzeństwa. - odpowiedziała poprawiając się na kanapie.

Pokiwał wolno głową, pocieszanie raczej nie leżało w jego naturze.

- Masz jakąś rodzinę? - zapytał po chwili.

- To jakieś przesłuchanie? - burknęła podirytowana.

- Po prostu odpowiedz. - jego czerwone oczy pociemniały.

- Tak. - warknęła wstając.

Podeszła do okna, z którego widać było panoramę miasta. Bardzo nie lubiła tego tematu i niewiele osób wiedziało coś więcej o jej rodzinie.

- Mam rodziców. - odwróciła się do niego gwałtownie. - Wyrzucili mnie gdy dowiedzieli się, że chcę zostać bohaterem. Bali się, ze skończę jak Chiko. Nie odzywają się do mnie od pięciu lat! - krzyknęła zaciskając dłonie w pięści. - Już wiesz o co chodziło Keisuke, dla moich rodziców jestem nikim. - dodała a jej pazury wrzynały się w jej skórę.

Patrzył na nią uważnie nie zdradzając żadnych emocji poza standardowym wkurzeniem.

- W takim razie pokaż im, że się mylili. - powiedział z kpiącym uśmiechem.

- Nie wiem o co Ci chodzi, po co Ci ta wiedza o mnie ani jaki masz w tym interes ale nie mam ochoty o nich gadać. - wycedziła wskazując na niego palcem.

- Może trochę szacunku? - wstał do niej wykrzywiając twarz w grymasie.

Podniosła wysoko podbródek w wyzywającym geście i akurat w tym momencie do mieszkania weszli pozostali bohaterowie. Kobieta odsunęła się od blondyna i weszła do kuchni aby pomóc Eijiro w gotowaniu.

~

Siedzieli w salonie trochę wstawieni popijając sake. Ikamiko zaczęło już szumieć w głowie ale w miarę kontaktowała i mogła kontrolować zwierzęcą naturę.

- Shuryuuunoo. - zaciągnął Denki siedzący na kanapie. - Czego najbardziej się booiszz? - zapytał bawiąc się kieliszkiem w dłoni.

- Ognia. - odpowiedziała leżąc na podłodze i patrząc w sufit. - Kocie futro bardzo śmierdzi jak się pali. - dodała marszcząc nos.

- I tak normalnie wparowałaś sobie do płonącego budynku?! - krzyknął Kaminari podnosząc się gwałtownie za co zapłacił zawrotami głowy.

- Bakubro nam opowiadał o waszej akcji. - wyjaśnił Kirishima z czerwonymi policzkami.

- Ratowanie ludzi jest ważniejsze niż mój strach. - odparła po czym czknęła. - A Ty czego się boisz, Chargebolt? - zapytała siadając na podłodze.

- Utraty kontroli nad darem i porażenia przyjaciół. - odpowiedział całkiem poważnie jak na swój aktualny stan.

- Bakugou? - Eijiro spojrzał na blondyna. - Czego się boisz? - uśmiechnął się szeroko pokazując ostre zęby.

- Niczego. - burknął skulony w rogu kanapy.

- Musi coś być. - odparł nadal uradowany Kirishima.

- Utraty daru. - powiedział cicho.

- Ja tam najbardziej boję się tego, że nie dam rady kogoś uratować. - przyznał czerwonowłosy.

- Ciężko jest się po czymś takim pozbierać. - westchnęła zamyślona kobieta.

Zapadła przyjemna cisza, którą przerwało chrapnięcie Kaminariego. Eijiro i Ikamiko parsknęli śmiechem po czym ułożyli młodego bohatera tak aby rano mógł normalnie chodzić.

- Ogarnę wam jakieś materace. - mruknęła chwiejnym krokiem wchodząc do sypialni.

Z dna szafy wyjęła dwie maty, na których ulokowała swoich pijanych gości po czym sama walnęła się do łóżka nie martwiąc się przebieraniem.

-----
Witam, witam.
Dawno mnie nie było ale pomimo wakacji jakoś ciężko się zabrać do pisania.
Bayo!
~ Wasza Airi
-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro