Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Odmienne gusta i złe wieści

Obudziły ją promienie słoneczne wdzierające się przez niezasłonięte okno w jej sypialni. Z pomrukiem wstała nie przejmując się swoim wyglądem i tym, że jest we wczorajszych ciuchach. Zaspana weszła do salonu gdzie nadal spali Kirishima i Denki. Jedynie miejsce Bakugou było puste a odgłosy z kuchni wyjaśniały gdzie on się teraz podziewał.

Weszła do pomieszczenia gdzie zastała Katsukiego smażącego omlety. Stanęła przy blacie i oparła się o niego obserwując poczynania bohatera.

- Masz pustą lodówkę. - poinformował nawet nie podnosząc na nią wzroku.

- Nie gotuję. - odparła ziewając. - Jem dania z mikrofalówki i popijam je mlekiem. - dodała uśmiechając się lekko.

- Jesteś bohaterem. Musisz prawidłowo się odżywiać bo nie będzie z Ciebie pożytku. - zganił ją wzrokiem.

- Aizawa-sensei załatwia mi jedzenie. - wzruszyła obojętnie ramionami.

Nie powiedział już nic więcej kończąc gotować. Przełożył jednego omleta na talerz i postawił przed kobietą. Skinęła w podziękowaniu głową lecz nie spieszyło jej się do jedzenia, alkohol jeszcze dawał jej się we znaki. W tym czasie on podszedł do lodówki, wyjął z niej mleko i postawił przed Ikamiko. Sam nałożył sobie jedzenie i stojąc przy blacie jadł w ciszy.

- Ty nie chcesz mleka? - zapytała wbijając słomkę w kartonik.

- Nie lubię mleka. - odparł z pełnymi ustami.

- Jak można nie lubić mleka?! - zaskoczona szerzej otworzyła oczy.

- Najwidoczniej można. - burknął biorąc kolejny kęs.

- W takim razie co lubisz? - zapytała patrząc na niego uważnie.

- Ostre jedzenie. - odpowiedział obojętnie.

- Czy to też jest ostre? - zapytała niepewnie patrząc się na swoją nietkniętą do tej pory porcję. - Mam bardzo wrażliwy język. - burknęła z przekąsem.

- Jak na mój gust jest za łagodne. Zacznij jeść. - zmarszczył brwi patrząc na jej pełny talerz.

Wzięła do buzi pierwszy kęs a jej oczy gwałtownie poczerwieniały i zebrały się w nich łzy. Wypluła jedzenie z powrotem na talerz krztusząc się i kaszląc po czym szybko chwyciła mleko i opróżniła wszystko niemal jednym łykiem.

- To jest dla Ciebie za łagodne?! - krzyknęła nadal cała czerwona. - Chcesz mnie zabić?! - sapnęła uspokajając oddech.

- Czasami mam na to ochotę. - przyznał jedząc jak gdyby nigdy nic.

- Ja jednak zjem coś na mieście. - mruknęła ignorując jego uwagę.

Wstała od stołu, wyrzuciła puste opakowanie po mleku i wyszła z kuchni zostawiając mężczyznę samego. W swojej sypialni naszykowała sobie ubrania i zabierając je ze sobą weszła do łazienki. Po szybkim prysznicu ubrała się i opanowała niesforne włosy. Z jeszcze wilgotnymi kosmykami w salonie powitała półprzytomnych Denkiego i Eijiro.

- Macie szczęście, że dzisiaj mamy wolne. - burknęła rzucając w nich ich koszulkami, które przed chwilą walały się na podłodze. - Zbierajcie się bo zaraz wychodzę. - dodała patrząc na nich z politowaniem.

~

Jej kozaki stukały o bruk gdy mijała kolejne witryny sklepów. Szła do swojej ulubionej restauracji z czasów liceum, często bywała tam z przyjaciółmi. Stanęła przed dobrze jej znanymi drzwiami a gdy jej popchnęła do jej uszu dotarł dźwięk dzwonka. W jej nozdrza uderzył zapach potraw i przypraw, rozejrzała się po pomieszczeniu i ze zdziwieniem zauważyła znajomą jej sylwetkę.

- Keisu. - powiedziała podchodząc do mężczyzny siedzącego w towarzystwie trzech innych postaci.

- Ikami! Co Ty tu robisz? - wstał do niej i przytulił na przywitanie.

- Przyszłam coś zjeść, Bakugou nie umie gotować. - burknęła oddając uścisk.

- Bakubro bardzo dobrze gotuje. - wtrąciła się różowowłosa siedząca obok Itagakiego.

- Jak na mój gust trochę za ostro. - odparła żółtooka wzruszając obojętnie ramionami.

- Faktycznie, tego nie można mu odmówić. - zaśmiał się mężczyzna o czarnych oczach. - Sero Hanta. - przedstawiła się wstając i wyciągając do niej dłoń.

- Shuryuno Ikamiko. - uścisnęła jego rękę.

- To jest Ashido Mina a to Asui Tsuyu. - wskazał kolejno na kobietę o różowej skórze, tego samego koloru włosach oraz czarnych oczach a następnie na drobną kobietę o długich, ciemnozielonych włosach. - Może usiądziesz z nami? - zaproponował odsuwając od stołu wolne krzesło.

- Dzięki. - mruknęła zajmując miejsce.

Po chwili podszedł kelner, u którego złożyła zamówienie.

- Jak tam po powrocie do Musutafu? - zapytał ją niebieskowłosy.

- Wracają wspomnienia. - odparła uśmiechając się lekko.

- Gdzie wyjechałaś po liceum? - Mina z zainteresowaniem spojrzała na Ikamiko.

- Na Shikoku. - odpowiedziała zapatrzona w żółte oczy bohaterki.

- Ale tam nie ma żadnych zorganizowanych grup przestępczych! - zaskoczona szerzej otworzyła oczy.

- Właśnie dlatego tam poleciałam. - wzruszyła obojętnie ramionami. - Nie lubię się przemęczać. - dodała biorąc do ręki szklankę, którą przed chwilą postawił przed nią kelner.

- W takim razie dlaczego wybrałaś taką pracę? - zapytał z rozbawieniem Sero.

- Jakoś tak wyszło. - mruknęła po czym upiła łyk mleka.

- A jak Ci się pracuje z naszym Bakugou? - wtrąciła się Tsuyu czując niechęć Ikamiko do tego tematu.

- Ciężko. - odparła patrząc na kelnera, która stawiał przed całą grupą ich zamówienia. - Szybko się denerwuje, rządzi się i nie znosi sprzeciwu. - dodała biorąc pałeczki do ręki.

- Czyli standardowo. - zaśmiała się głośno Mina.

- Ale pomimo tego chyba całkiem nieźle współpracujecie. Przynajmniej tak widać po waszych osiągnięciach. - zauważył Itagaki nachylony nad swoim posiłkiem.

- Nie jest źle. - przyznała niechętnie. - Chociaż czasami mam ochotę wydrapać mu oczy. - mruknęła marszcząc nos.

- A komu nigdy nie chciałaś wydrapać oczu? - głośno zaśmiał się Keisuke nawet nie starając się opanować chociaż spotkał się z nieprzychylnymi spojrzeniami pozostałych klientów.

~

Wyszła z restauracji parę godzin później gdy na dworze zapadł już półmrok. Jesienny wiatr szarpnął jej ubraniem przez co szczelniej opatuliła się swoją skórzaną kurtką. Ruszyła do domu ze wzrokiem wbitym w chodnik pod jej stopami aby podmuchy powietrza nie drażniły jej oczu. Mijała niewielu ludzi wracających z pracy lub tych, którzy dopiero do niej szli na drugą zmianę.

Chcąc przejść przez ulicę zatrzymała się przed pasami i podniosła wzrok, którym napotkała mamę z dzieckiem. Widząc uśmiechniętą twarz dziewczynki w Ikamiko coś drgnęło, coś zabolało a struna tęsknoty niebezpiecznie się poruszyła. Wszystkie wspomnienia ze szczęśliwych czasów z jej własną matką i siostrą uderzyły w nią jak fala tsunami. Nie zauważyła nawet gdy światło zaczęło jasno sygnalizować, że może już przejść przez ulicę. Odprowadzała kobietę i jej córkę wzrokiem a jej dłonie, które przed chwilą zaciskały się wokół jej kurtki teraz drżały, więc oplotła się ramionami w pasie aby dać sobie chociaż złudne poczucie ciepła. Niekoniecznie tego fizycznego.

Dlaczego musiało do tego dojść?

Odwróciła się od przejścia dla pieszych i zacisnęła szczękę z nowym postanowieniem. Tym razem nie da się tak łatwo spławić. Powie swojej matce co ma do powiedzenia, niezależnie od tego co usłyszy w odpowiedzi.

Wydłużyła krok aby jak najszybciej dotrzeć do swojego domu rodzinnego. Obcasy mocno uderzały w płyty chodnikowe a wiatr suszył łzy na policzkach kobiety, o których ona nawet nie zdawała sobie wcześniej sprawy. Szala tęsknoty, żalu i goryczy się przelała i to był ten dzień kiedy nie jako bohaterka ale jako córka chciała pójść do własnych rodziców. Skręciła w boczną uliczkę doskonale znając wszelkie skróty tej dzielnicy. Już niewiele zostało jej do przejścia.

Jej myśli wyrwał dźwięk komórki wydobywający się z tylnej kieszeni jej spodni. Zatrzymała się i wyciągnęła telefon klikając zieloną słuchawkę i przykładając urządzenie do ucha.

- Halo?

Pociągnęła nosem starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie.

- Scrach, gdzie jesteś?

Głos Aizawy drżał co zdecydowanie nie było do niego podobne.

- W mojej rodzinnej dzielnicy. O co chodzi?

- Dabi. On uciekł z aresztu.

- Jak to?!

- Nie wiem! Wszystko jest spalone.

- Jak ktoś mógł do tego dopuścić?!

- To jest teraz nasz najmniejszy problem! Wiesz, że będzie Cię szukał.

- Będzie chciał się zemścić...

W tym momencie poczuła silne dłonie na swoim ciele, jedną oplatającą ją w pasie a drugą zaciskającą się na jej ustach. Zaczęła się szarpać przez co z jej ręki wypadł telefon, z którego dobiegały krzyki Shouty.

- Znowu się spotykamy. - poczuła ciepły oddech Dabiego tuż przy swoim uchu.

Nie mogła mu odpowiedzieć więc tylko mocniej się szarpała a z jej ust wydobywały się tylko stłumione przekleństwa.

- Oj już się nie rzucaj, teraz zagramy w moją grę. - dodał rozbawiony i uderzył ją w tył głowy.

Osunęła się na ziemię a ostatnim co słyszała był zwycięski śmiech czarnowłosego mężczyzny.

-----

Witam witam i o zdrowie pytam.

Jak tam u Was moje małe Szkraby?

Trzymajcie się ciepło!

Zawsze dla Was

~ Arish

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro