Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jak już to wszystko naraz

Weszła do mieszkania a zaraz za nią Bakugou.

- Zaraz przyjdzie Kaminari i zostanie z Tobą do końca dnia. - poinformował wchodząc głębiej do mieszkania. - Na noc przyjdzie Itagaki a rano spotykamy się drużyną na treningu. - dodał opierając się o blat w kuchni.

- Coś się zmieniło, że mamy trening wszyscy razem? - zapytała kładąc się na kanapie.

- Jesteśmy coraz bliżej zaatakowania siedziby Ligii. - wyjaśnił krzyżując ręce na piersi.

- Nie wiem czy na wiele się przydam ale spróbuję. - westchnęła zamykając oczy.

- Przestań pieprzyć głupoty i weź się do roboty. - burknął podchodząc do drzwi do których zapukał Denki. - Chcę ja najszybciej wrócić na patrole. - dodał po czym wyszedł na klatkę schodową zostawiając zdezorientowanego Kaminariego i zmęczoną Ikamiko.

- O co chodzi? - zapytał żółtowłosy podchodząc do kobiety.

- Pogania mnie bo chce wrócić do roboty. - odparła układając się wygodnie na kanapie.

- Wierzy w Ciebie. - odpowiedział siadając przed nią na podłodze.

- Jasne. - burknęła odwracając od niego głowę.

- Zrobiłaś na nim wrażenie, Shuryuno. - powiedział poważnie.

- Co Ty gadasz? - popatrzyła na niego jak na idiotę.

- Bakubro jest specyficzny ale potrafi docenić siłę. - odchylił się do tyłu podpierając rękami. - A Ty zdecydowanie tę siłę posiadasz. - dodał z szerokim uśmiechem.

- Nich Ci będzie. - zamknęła oczy z obojętnością.

W środku jednak poczuła ciepło, że ktoś wreszcie ją docenił. Wreszcie ktoś oprócz Chiko, której już od lat nie ma w jej życiu.

~

Obudził ją Itagaki co było nie lada wyzwaniem. Zaspana wstała z łóżka i weszła do łazienki aby wziąć pobudzający, zimny prysznic. Wycierając się ręcznikiem weszła do salonu a potem kuchni gdzie przyjaciel robił jej śniadanie.

- Ubieraj się bo spóźnisz się na trening. - upomniał nawet nie podnosząc na nią wzroku.

- Od kiedy jesteś taki porządny? - zapytała podchodząc do lodówki.

- Odkąd nie jesteś sobą. - odparł odwracając się do niej.

- Wracam do normalności. - zapewniła wbijając słomkę w kartonik mleka.

- Wiem Ikami. - westchnął wyraźnie zmartwiony. - Ubieraj się w strój bo zaraz śniadanie. - odwrócił się aby kontynuować gotowanie.

Powolnym krokiem weszła do sypialni gdzie założyła zapasowy kostium, któremu przydałoby się pranie. Z jeszcze wilgotnymi włosami wróciła do Keisuke, który zdążył nałożyć jej posiłek. Usiadła na stołku barowym stawiając obok siebie wypite do połowy mleko.

- Odprowadzę Cię do UA i zostawię pod okiem Bakugou. - poinformował jedząc swoją porcję.

- Nie potrzebuję niańki. - burknęła grzebiąc w swoim talerzu.

- Do cholery! - chłopak walnął pięścią w blat.

Wzdrygnęła się zaskoczona nagłym hukiem. Chyba nigdy nie widziała Itagakiego tak złego. Nie wiedziała co spowodowało wybuch u przyjaciela.

- Doskonale wiesz, że ten psychol cały czas jest na wolności! Cały czas na Ciebie poluje! - krzyknął zaskakując tym dziewczynę jeszcze bardziej. - Nie wiem co zrobię jeśli znowu coś Ci się stanie. Nie wiem czy przeżyję kolejne poszukiwania, kolejne nieprzespane noce i stres. - wyliczał na palcach patrząc w żółte oczy Ikamiko.

- Keisu co się dzieje? - wstała nie wiedząc o co chodzi.

- Nic nie rozumiesz, prawda?! - zapytał spuszczając wzrok na swoje stopy.

- Co mam rozumieć? - zmartwiona zrobiła krok w jego stronę.

- Kocham Cię Ikami! - spojrzał na nią załzawionymi oczami. - Zawsze Cię kochałem. - dodał podchodząc do niej.

Nie dając jej czasu na odpowiedź pocałował ją przyciągając do siebie jak najbliżej. Zamknęła oczy nie wiedząc co ma robić lecz chwilowo oddała się przyjemności. Zatopiła palce w jego błękitnych włosach i pogłębiła pocałunek. Jego silne dłonie błądziły delikatnie po jej plecach przyprawiając o przyjemne ciepło. Przysunęła się bliżej spragniona bliskości i czułości a opanowała się dopiero gdy zadzwonił jej telefon stacjonarny. Odsunęła się pospiesznie od chłopaka i odeszła od niego aby odebrać połączenie.

- Halo? Ikami?

- Nori!

- Jak się czujesz?

- Dużo lepiej.

- Cieszę się. Aktualnie jestem w szpitalu na badaniach kontrolnych ale jak tylko wyjdę to musimy się spotkać.

- Bardzo chętnie ale teraz spieszę się na trening.

- Wybacz, zadzwoń jak będziesz miała chwilę.

- Jasne, do zobaczenia!

- Pa!

Odłożyła słuchawkę kończąc rozmowę i odwróciła się powoli do przyjaciela.

- Ikami, daj mi szansę. - poprosił podchodząc do niej.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - przyznała unikając jego spojrzenia.

Zawsze świdrował ją tymi błękitnymi oczami gdy czegoś od niej chciał.

- Przemyśl to. - ujął jej dłonie i splótł ich palce. - Znam Cię lepiej niż ktokolwiek. - szepnął składając pocałunek na jej czole.

- Spóźnię się na trening. - powiedziała delikatnie go od siebie odpychając.

W milczeniu założyli buty i wyszli z mieszkania. Co tu się właśnie odwaliło? Tego to się nie spodziewała. Zawsze byli blisko ale żeby miłość? Jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Chociaż czemu nie? Dobrze czuje się w jego towarzystwie, akceptuje ją i wie czego potrzebuje. To mogłoby wyjść tylko czy będzie w stanie odwzajemnić jego uczucie?

W milczeniu dotarli do UA gdzie wszyscy już na nich czekali.

- To ja już idę. - Keisuke zatrzymał się obok niej i posłał uśmiech. - Do zobaczenia. - pożegnał się z nią całując w czoło jak na jej gust zdecydowanie zbyt czule.

- Do zobaczenia. - odpowiedziała odwracając od niego głowę.

Podeszła dwa kroki do swojej drużyny czując na sobie ich wzrok.

- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytał Kirishima podpierając się pod boki.

- Ja sama tego nie rozumiem. - odparła wznosząc oczy ku niebu. - Róbmy co mamy robić. - machnęła ręką ruszając na plac treningowy.

Liczyła na to, że zmęczenie fizyczne pomoże jej ułożyć sobie parę spraw w głowie. Stanęła naprzeciwko Kirishimy gotowa na sparing z nim jednak była zbyt rozproszona i co chwila jej przeciwnik powalał ją na ziemię.

- Co się z Tobą dzieje? - zapytał pomagając jej wstać.

- Nie wiem. - westchnęła trzepiąc spodnie. - Eijiro. - podniosła na niego wzrok. - Czy mogę być w związku jeśli ta osoba mnie kocha ale ja nie odwzajemniam tego uczucia? - zapytała poprawiając sklejone od potu włosy.

- Hmm. - potarł się po brodzie w zamyśleniu. - Wydaje mi się, że byłoby to nie w porządku w stosunku tej osoby. - stwierdził po chwili. - Lepiej by było jakby miała ona szansę na znalezienie kogoś, kto odwzajemni te uczucie. - uśmiechnął się łagodnie do Shuryuno.

- No dobrze. - westchnęła z wyraźną ulgą. - Dziękuję. - uśmiechnęła się szeroko do mężczyzny.

- Nie ma za co Ikamiko. - odparł kładąc jej dłoń na ramieniu. - Od tego są przyjaciele. - dodał z dumą w głosie.

- Zajmijcie się treningiem a nie gadacie o jakiejś pieprzonej miłości! - krzyknął do nich Bakugou przygniatając Denkiego do ziemi.

- Ktoś tu chyba ma jakiś problem z uczuciami... - odparła żółtooka patrząc na zmarszczonego blondyna.

- Uczucia sprawiają, że jesteś słaba i głupia. - powiedział podchodząc do niej zdecydowanie za blisko. - Pozbądź się ich. - wycedził przez zaciśnięte zęby.

- Co Cię tak skrzywdziło, Bakugou? - zapytała unosząc jedną brew.

- Nie musisz się tym przejmować. Nie ma to znaczenia. - odpowiedział odsuwając się od niej.

Odwrócił się na pięcie i wrócił do Kaminariego, który zbierał się oszołomiony z ziemi. Dziewczyna nie wiedziała co ma odpowiedzieć dlatego spojrzała na Kirishimę, który nie był zaskoczony tym co usłyszał ale jego mina wyraźnie posmutniała.

- Ja nic nie mogę Ci powiedzieć. - szepnął wyprzedając jej pytanie.

- W takim razie walcz ze mną. - uśmiechnęła się zadziornie wysuwając pazury.

Czy kiedykolwiek dowie się co siedzi pod tą blond czupryną?

~

Po dwóch godzinach wyszli przed bramę UA z zamiarem powrotu do swoich mieszkań.

- Kirishima ma wezwanie od Aizawy więc jesteś skazana na mnie. - burknął Katsuki podchodząc do dziewczyny.

- To poczekamy tutaj chwilę. - powiedziała rozglądając się na boki.

- Po co? - zapytał odprowadzając pozostałą dwójkę wzrokiem.

- Arata ma przyjechać. - wyjaśniła podchodząc do ulicy. - O, jedzie. - dodała machając ręką w kierunku taksówki.

Samochód zatrzymał się obok nich po czym wysiadł z niego czarnowłosy mężczyzna w okularach.

- Zanim coś powiesz to wiedz, że nie mogłem jej powstrzymać. - podniósł dłoń nie dając Shuryuno dojść do głosu.

Patrzyła na niego jak na skończonego idiotę póki drzwi z drugiej strony pojazdu nie otworzyły się i nie wysiadła z niego blondynka o niebieskich oczach z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Cześć kotku! - krzyknęła do żółtookiej podbiegając do niej.

- Tylko tego brakowało. - sapnęła gdy została objęta przez dziewczynę. - No przecież to jest jakiś kiepski żart. - jęknęła żałośnie.

- Kto to? - zapytał Bakugou przyglądając się tej scenie.

- Moja była dziewczyna. - odpowiedziała patrząc na niższą od siebie blondynkę.

- Agena Keiko. - niebieskooka wyciągnęła dłoń do Katsukiego.

Zlustrował ją wzrokiem z obojętną miną. Długie blond włosy były zadbane i układały się w eleganckie fale Duże, niebieskie oczy otoczone były czarnymi rzęsami a okrągła buzia usypana delikatnymi piegami. Smukłe nogi opinały niebieskie jeansy a pasek od płaszcza podkreślał wąską talię. Poczuł niesmak do tej dziewczyny i ani odrobiny zaufania. Coś mu w niej nie pasowało.

- Bakugou. - odpowiedział nie wykazując odrobiny zainteresowania.

- Co Ty tu robisz? - zapytała Ikamiko z wyrzutem.

- Przyjechałam Cię odwiedzić! - odparła z tym samym, szerokim uśmiechem.

- Wracaj na Shikoku, tutaj jest zbyt niebezpiecznie. - westchnęła podpierając się pod boki.

- Martwisz się o mnie? - przysunęła się do niej bliżej i przyłożyła dłoń do jej twarzy.

- Nie. - odsunęła ją od siebie stanowczo. - Po prostu będziesz przeszkadzać. - burknęła łapiąc Katsukiego za nadgarstek.

Pociągnęła go w przeciwną stronę niż jej mieszkanie wykorzystując zmieszanie Keiko. Mamrocząc przekleństwa pod nosem wyciągnęła z kieszeni telefon i napisała wiadomość do Araty z adresem jej mieszkania i żeby pod żadnym pozorem nie brał ze sobą Ageny.

- Nie znoszę jej. - warknęła napinając wszystkie mięśnie.

- Nie połam mi ręki. - odezwał się blondyn przypominając o swojej obecności.

- Wybacz. - puściła jego nadgarstek i przyspieszyła kroku. - Czemu wszystko musi się dziać naraz? - zapytała w przestrzeń przed sobą.

- Bo zwykle jak ma się coś spierdolić to wszystko naraz. - wzruszył obojętnie ramionami idąc obok niej i trzymając ręce w kiszeni.

- Pocieszające. - mruknęła otulając się rękami jakby miało to jakkolwiek pomóc. - Najchętniej to napiłabym się wina i płakała całą noc. - westchnęła zmęczona. - Mam już dość tego całego syfu. - dodała skręcając w boczną uliczkę.

- Więc chodźmy kupić wino. - odparł podążając za nią.

- Widzisz Bakugou, czasami miewasz dobre pomysły. - zaśmiała się widząc jego poirytowaną minę.

-----

Miłego!

~ Airi

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro