Siedem
Kiedy odsunęłaś się zaskoczona od bruneta, nie mogłaś oderwać wzroku od jego tęczówek. Były tak intensywne jak jeszcze nigdy. Jakby karmił się każdą twoją pokusą.
Poczułaś się jak gdyby zabrał cząstkę twojej duszy. Przypieczętował niewypowiedzianą umowę i związał cię ze sobą na zawsze.
Wszystkie obawy, lęki, przestrogi jakby na chwilę uleciały z twojego ciała pragnącego zadurzyć się w pokusie. Niczym wyrwane ze swojego ziemskiego stanu pragnęło jego słodkich i zaróżowionych ust.
Odskoczyłaś jak poparzona zdając sobie sprawę do czego właśnie doszło. Złapałaś się za wargi i spojrzałaś wściekle na Baekhyuna, na którego twarzy widniał mały, diabelski uśmieszek.
- Jesteś okropny - syknęłaś co wywołało w nim jedynie fale śmiechu.
Nagle zauważyłaś, że już nie znajdujecie się przed domem, a na środku ogromnego holu. Przeszłaś w głąb pomieszczenia, by zobaczyć jak wiele rozpościera się przed tobą.
Wszystko było urządzone minimalistycznie i nowocześnie. Utrzymane w biało-czarnych barwach, tak pełnych sprzeczności jak mężczyzna za tobą.
Odwróciłaś się w jego stronę. Zobaczyłaś, że Baekhyun jedynie trzyma dłonie w kieszeni i uśmiecha się uroczo sprawiając, że twoje serce zabiło mocniej.
- Co to ma znaczyć? - szepnęłaś cicho.
- Nie oczekuję od ciebie dużo - odezwał się szatyn i podszedł do ciebie. - Chcę byś jedynie żyła ze mną jak z ukochanym - chciał objąć cię ramieniem, ale odsunęłaś się szybko wywołując w nim zdziwienie.
Naprawdę wiele silnej woli kosztowało cię uwolnienie się od tego pragnienia. Chciałaś jego bliskości. Była uzależniająca. Ale zakazana. Nie mogłaś się poddać.
- Nie oczekujesz ode mnie dużo? Czy ty zdajesz sobie sprawę o co mnie prosisz? - cofałaś się ciągle pod wpływem sytuacji, w której się znalazłaś.
- Będziesz musiała się do mnie przekonać. Mamy na to całe twoje życie - uśmiechnął się ruszając przed siebie.
Szłaś od razu za nim jakbyś się bała, że zgubisz się w środku tej ogromnej posiadłości. Baekhyun spokojnym i łagodnym głosem wszystko ci pokazywał i omawiał. Poruszaliście się po pomieszczeniach. Wreszcie dotarliście na piętro z sypialniami gościnnymi i tej jego.
- Który pokój jest mój? - zapytałaś nieśmiało.
- Wejdź do tego na końcu - wskazał na drzwi, które znajdowały się na środku ściany.
Ruszyłaś pewnie w tamtą stronę. Mijałaś naokoło wiele zamkniętych sypialni. Czemu nie mogłaś wejść do pierwszej lepszej?
Stanęłaś przed wielkimi hebanowymi drzwiami i wstrzymałaś oddech naciskając na klamkę. Pchnęłaś czarną teksturę i twoim oczom ukazał się ogromny pokój.
Był urządzony jak reszta domu. Na środku stało ogromne łóżko z kilkunastoma poduszkami. Kilka kroków dalej można było zauważyć drzwi na balkon, który był wielkości średniego pokoju.
Zamrugałaś kilkakrotnie i zdałaś sobie z czegoś sprawę. To była jego sypialnia. Pachniała nim.
Odwróciłaś się chcąc stamtąd uciec, ale za sobą zobaczyłaś chłopaka, przez co podskoczyłaś przestraszona. Patrzyłaś w jego oczy nie mogąc uwierzyć w to co się tutaj dzieje. Masz z nim spać?
Szybko uciekłaś pod zastawiającą ci przejście ręką i ruszyłaś do pokoju obok. To nie może się dziać naprawdę. Powinnaś położyć się w innym pokoju. Nie miałaś zamiaru z nim dzielić łóżka.
Złapałaś za klamkę i niemal od razu ją puściłaś. Parzyła.
Usłyszałaś za sobą jego śmiech, a chwilę później zostałaś odwrócona i pchnięta na te same drzwi. Baekhyun położył dłonie na wysokości twojej głowy i zniżył się odrobinę do twojej twarzy.
Kiedy poczułaś jego ciepły oddech na swojej skórze starałaś się uciec gdzieś głową, ale nie miałaś żadnej możliwości. Zamknęłaś oczy gotowa na najgorsze. On ci coś zrobi. Byłaś tego pewna.
Już czułaś jego rozpalone ciało na swoim. Usta prawie się stykały, a ty modliłaś się do Boga, by się odsunął. Jego wargi lekko dotknęły twoich policzków, a potem przysunęły się do ucha, drażniąc go ciepłym oddechem.
- Bóg ci tu nie pomoże - szepnął łagodnie. - Nie mam zamiaru cię skrzywdzić - dodał i odsunął się od ciebie. - Coś ty myślała, że zrobię - parsknął śmiechem.
Otworzyłaś oczy czując jak twoja dusza opuszcza ciało z ulgi. To było straszne. Spostrzegłaś, że nie oddychałaś, więc zaczerpnęłaś powietrza, które nie było zmącone jego obecnością.
Patrzyłaś w jego ciemne tęczówki, które nie wyrażały żadnych emocji. Przełknęłaś ślinę nie wiedząc jak zachować się w tej sytuacji.
Jego obecność działała na ciebie paraliżująco. Było to dziwne uczucie. Nigdy nie pozwoliłaś zbliżać się komuś gdy tego nie chciałaś. On łamał całe twoje schematy. Jakbyś była gotowa mu się oddać gdyby tylko zrobił odpowiedni krok.
Odepchnęłaś swoje myśli szybko z głowy. Jego bliskość sprawiała, że twoje ciało wyrażało ciche przyzwolenie. Był pokusą, która zawładnęła całym umysłem.
- Jutro odwiedzi nas Chanyeol. Myślę, że reszta też niedługo wpadnie. W końcu nie mogą uwierzyć, że cię zdobyłem - uśmiechnął się pod nosem.
Zmarszczyłaś brwi. Skąd niby wiedzieli? Przecież cały czas byłaś z Baekhyun'em i nie widziałaś, żeby wysyłał do kogoś wiadomość.
- Wszędzie czuć zapach człowieka - odpowiedział na twoje pytanie. - I czują jak mój przechodzi na ciebie. To oznaka dla wszystkich, że nie mogą cię tknąć - wytłumaczył i ruszył przed siebie. - Odpocznij, musisz być zmęczona - dodał łagodnie i zniknął.
Rozejrzałaś się po korytarzu. To wszystko było chore i popieprzone. Nie mogłaś uwierzyć, że to się dzieje. To jakiś chory sen, prawda? Zaraz się obudzisz w swoim łóżku, zobaczysz się z matką, a potem ze znajomymi. Wszystko będzie takie jak zawsze.
Wypuściłaś głośno powietrze i złapałaś ponownie za klamkę. Jednak była zbyt gorąca by ją utrzymać w dłoni. Warknęłaś cicho pod nosem na wkurzającego szatyna i ruszyłaś w stronę jego sypialni.
Rozejrzałaś się za miejscem, w którym możesz się położyć. Niestety jedyne było łóżko. Wyglądało bardzo miękko, a lekko błyszcząca satynowa narzutka zachęcała do odpoczynku.
Postanowiłaś poszperać trochę w tym miejscu. Gdy odsunęłaś szafę twoim oczom ukazał się rząd idealnie uporządkowanych ubrań. Białe koszule wisiały starannie wyprasowane. Garnitury nie miały ani jednego grama kurzu. Czarne ubrania wyglądały jak nowe.
Gdy odsunęłaś drugą część szafy niemal odskoczyłaś z przerażenia. Znajdowały się tam twoje ubrania. W dodatku starannie ułożone kolorystycznie. Były wyprasowane.
Cofnęłaś się i wreszcie podeszłaś do materaca. Delikatnie na nim usiadłaś. Było przyjemne. Idealne.
Niewiele myśląc położyłaś się na brzegu łóżka. Chciałaś znaleźć się jak najdalej od mężczyzny gdyby zdecydował się położyć obok.
Łóżko było duże, więc szansa, że wasze ciała będą miały jakikolwiek kontakt fizyczny jeśli będziecie na brzegach była zerowa. Przykryłaś się kołdrą i poprawiłaś poduszki.
To wszystko za bardzo pachniało nim.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro