Posiłek dla dwojga
Obudził się otępiały i z suchością w ustach. To nie przypominało nawet najgorszego kaca. Otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju póki jego wzrok nie spoczął na sylwetce obok łóżka. Poza tym, że Ikamiko spała w zdecydowanie niewygodnej pozycji to cały czas była w stroju bohatera cała osmolona. Ta idiotka cały czas tu była zamiast chociaż się przebrać. Chciał się podnieść do pozycji siedzącej nie budząc jej lecz łóżko szpitalne żałośnie zatrzeszczało na co kobieta zerwała się na równe nogi wysuwając pazury i rozglądając się na boki.
- Uspokój się. - upomniał ją przez maskę.
- Obudziłeś się. - stwierdziła z ulgą. - Jak dobrze. - z westchnieniem opadła na krzesło.
Ściągnął maskę na szyję pokazując przy okazji dłonie i ramiona całe w bandażach i ułożył się wygodnie zamykając oczy.
- Nie zdejmuj tego. - burknęła pod nosem podchodząc do niego.
Założyła mu maskę tlenową z powrotem i poprawiła poduszkę czując na sobie jego wzrok.
- Przyniosę Ci wody. - zaproponowała i już miała odchodzić lecz złapał ją za rękę.
Spojrzała na niego niezrozumiale na co on wskazał brzeg łóżka. Usiadła na nim ale on nadal nie puścił jej ręki.
- Obiecałaś. - wychrypiał, jego struny głosowe nadal nie wróciły do pełnej sprawności.
- Obiecałam, że nie będę Cię ratować narażając swojego życia lub zdrowia. - przypomniała z lekkim uśmiechem. - A jak widzisz jestem zupełnie zdrowa. - dodała wskazując na siebie wolną ręką.
- To dobrze. - szepnął kładąc głowę na poduszkach. - To dobrze . - powtórzył zaciskając palce na jej dłoni.
- Pójdę po tę wodę. - wyswobodziła dłoń i posyłając mu niepewny uśmiech wyszła na korytarz.
Nie za bardzo ogarniała co się dzieje ale jakoś niespecjalnie jej to przeszkadzało. Kupiła wodę w automacie i wróciła do sali. Odkręciła butelkę aby podać ją blondynowi. Patrzyła jak duszkiem opróżnia zawartość i oddaje jej sam plastik.
- Dzięki. - powiedział już zdecydowanie pewniejszym głosem.
- I po cholerę mnie zatrzymywałeś jak tak Ci się chciało pić? - pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Musiałem się upewnić, że wszystko z Tobą w porządku. Inaczej Aizawa by mnie zabił. - odparł zakładając maskę z powrotem.
Już miała coś powiedzieć ale do pokoju wpadła dość spora grupa młodych ludzi.
- Tak się martwiłem, wszystko w porządku? - zapytał Kirishima podchodząc do łóżka.
- Mało zawału nie dostałem! - krzyknął Denki widząc przyjaciela całego w bandażach.
- Co Ty tu robisz o tej godzinie i w dodatku z brzuchem? - Scrach zignorowała mężczyzn i zwróciła się do przyjaciółki.
- Bałam się, że coś Ci się stało. - odpowiedziała jej Noriko głaszcząc się po brzuchu.
- A ja właściwie nie wiem co tu robię. - westchnął wyraźnie zmęczony Arata.
- Powiedzcie jak do tego wszystkiego doszło. - poprosił czerwonowłosy siadając na brzegu łóżka.
- Jak skończyliśmy patrol to poszliśmy do mnie. - zaczęła Shuryuno krzyżując ręce na piersi. - Odsłuchałam wiadomość, na której mama nagrała żebym przyjechała jak najszybciej. - zerknęła na Matsuede, którą zdziwiły jej słowa. - Ta wiadomość była dziwna więc z Katsukim tam pobiegliśmy. - zerknęła na blondyna, który kiwał głową popierając jej słowa.
- A tam był Dabi. Uwięził rodziców Ikamiko i czekał na nas. - kontynuował Bakugou. - Walczyliśmy, uwolniliśmy państwo Shuryuno i jesteśmy tutaj. - dodał nadal zachrypniętym głosem.
- Właśnie, co z Dabim? - Scrach popatrzyła po zebranych.
- Według policji... - odezwał się Arata wpatrzony w swój telefon. - Jest zatrzymany w ciężkim stanie i pod stałą obserwacją. - kliknął jeszcze parę razy w ekran po czym podniósł wzrok znad ekranu poprawiając okulary.
- Mógłbyś się jeszcze dowiedzieć co z moimi rodzicami? - poprosiła bruneta.
Mężczyzna skinął głową i wyszedł z pomieszczenia wybierając jakiś numer z zanim drzwi zdążyły się zamknąć do środka weszła pielęgniarka.
- Muszę zmienić panu opatrunki. - z ciepłym uśmiechem na ustach podeszła do Bakugou. - Proszę państwa o wyjście. - odwróciła się do zebranych po czym zaczęła szykować sobie stanowisko.
- Zostań Ikamiko. - poprosił kobietę zanim ostatnia nie opuściła pomieszczenia.
Zatrzymała się i odwróciła do mężczyzny. Zsunął z siebie kołdrę a jej oczom ukazał się jego tors obficie owinięty bandażami. Zacisnęła mocniej zęby gdy pielęgniarka ostrożnie odwijała opatrunki a na twarzy Bakugou pojawił się grymas bólu. A to wszystko było winą Dabiego.
Gdy ostatni bandaż został zdjęty Ikamiko mogła podziwiać liczne poparzenia, bąble i ubytki skórne na każdym skrawku jego ciała. Gdy go ratowała nie zauważyła tych wszystkich ran przez dym i pył, który osadził się na czym tylko mógł.
Pielęgniarka zaczęła nakładać maść co wywołało syknięcie bólu i spięcie mięśni u blondyna. Shuryuno podeszła do kobiety i wyrwała jej lekarstwo z rąk.
- Zajmę się tym. - wyszeptała nachylając się do niższej kobiety.
- Ale... - zaczęła kobieta lecz Scrach nie dała jej dokończyć.
- Wiem co robić. - pokazała swoje kły skutecznie odstraszając pielęgniarkę.
Szybko wyszła zamykając za sobą drzwi. Żółtooka usiadła na krześle przed Katsukim i w skupieniu, najdelikatniej jak potrafiła zaczęła smarować jego ciało. Uważnie obserwował jej skoncentrowaną twarz i w głowie musiał jej przyznać rację bo teraz nie bolało już tak bardzo.
- Co to miało być? - zapytał na co podniosła na niego wzrok.
Z tak bliskiej odległości był w stanie zobaczyć swoje własne odbicie w jej oczach.
- Nie mogłam patrzeć jak sprawia Ci ból. - przyznała wracając do przerwanej czynności.
Złapał jedną rękę jej szczękę i podniósł do góry aby znowu spojrzała mu w oczy.
- Przypomnieć Ci jak chciałaś się ze mną bić? - rozbawiony patrzył jak ucieka wzrokiem na boki.
- Przyznajesz, że trochę Cię podrapałam? - uśmiechnęła się złośliwie w końcu patrząc w jego czerwone oczy.
- Nienawidzę Cię. - stwierdził lecz na jego twarzy nie widać było nawet odrobiny niechęci.
- Z wzajemnością. - odpowiedziała na co puścił ją aby mogła dokończyć swoją robotę.
Gdy już skończyła zakładać mu świeże opatrunki przyszedł lekarz z wypisem i zakazem wykonywania wysiłku fizycznego.
- I teraz to ja będę robiła za opiekunkę. - uśmiechnęła się z wyższością do Bakugou.
- To ja już chyba wolę zostać w szpitalu. - burknął ostrożnie zakładając ubranie, które przywiózł mu Kirishima.
Zignorowała jego uwagę, podziękowała lekarzowi po czym wyszła na korytarz gdzie dołączył do niej Dynamight. Zeszli na parter gdzie ich przyjaciele okupowali automat z ciepłymi napojami.
- Już Cię wypisali? - zdziwił się Kirishima podchodząc do nich.
- Tutaj czy w domu goić będzie się tak samo. - wzruszył blondyn ramionami. - A wy nie macie patrolu? - zapytał patrząc na zegar wiszący na ścianie.
- O kurde! - krzyknął czerwonowłosy i gwałtownie odwrócił się do Denkiego zajętego mówieniem do ciążowego brzucha Noriko. - Kaminari idziemy na patrol! - zarządził kierując się do wyjścia. - Wiem, ze sobie poradzicie! - pomachał im zanim nie wyszedł z budynku a zaraz za nim jego partner.
- Też będę się już zbierać. - Noriko podeszła do bohaterów z lekkim uśmiechem. - Dbajcie o siebie. - poprosiła po czym uściskała przyjaciółkę i wyszła.
- To gdzie teraz? - zapytała wyciągając telefon aby zamówić taksówkę.
- Do Ciebie. - odpowiedział kierując się w stronę wyjścia. - U mnie jest za mało miejsca dla dwóch osób. - wyjaśnił otwierając drzwi od szpitala.
Uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła za nim wychodząc na wczesne, grudniowe powietrze.
~
Otworzyła drzwi do mieszkania i wpuściła Bakugou pierwszego. Weszli do salonu gdzie na kanapie siedział Arata z laptopem na kolanach.
- Twoi rodzice są u jakiejś ciotki. Nic im nie jest. - powiedział nie odwracając się do przybyłych.
- Cudnie. - mruknęła przeciągając się. - Idę się wykąpać a potem spać. - poinformowała wchodząc do sypialni. - Katsuki jako poszkodowany masz przywilej spania w moim łóżku. Ja sobie rozłożę matę. - poinformowała szukając ubrania do spania.
- Nie będzie takiej potrzeby. - wtrącił się brunet.
Wychyliła głowę z sypialni ze zdziwieniem na twarzy.
- Przenoszę się do UA. Aizawa załatwił mi pokój, jest tam lepszy sprzęt i pomoc w razie czego. - wyjaśnił podnosząc na nią wzrok i poprawiając okulary.
- No dobra. - burknęła niechętnie. - Przynajmniej będę miała kanapę. - wzruszyła ramionami i wróciła do sypialni.
Po paru minutach wróciła gotowa do kąpieli.
- Pościeliłam Ci już łóżko. - poinformowała Bakugou.
- Jesteś głodna? - zapytał wchodząc do kuchni.
- Nie. - pokręciła głową i weszła do łazienki.
- To ja idę. - Fujiwara wstał z kanapy zamykając laptopa.
Spakował wszystkie swoje rzeczy, które głównie były sprzętem elektronicznym.
- Nie rozwalcie połowy bloku. - powiedział stając obok Katsukiego. - I nie pozabijajcie się. - dodał po chwili.
Nie żegnając się, wyszedł zostawiając Bakugou samego z szumem wody wydobywającym się z łazienki. Przetarł twarz zapominając, że ma na niej parę plastrów przez co zaklął pod nosem. Co on tu kurwa w ogóle robi? Pokręcił głową idąc do sypialni gdzie położył się do łóżka co wywołało kolejne podrażnienia ran.
Shuryuno obudziło skwierczenie tłuszczu i odgłosy różnych naczyń. Otworzyła oczy i usiadła na sofie patrząc w okno, za którym było już ciemno. Przespała cały dzień chociaż o tej porze roku już o 16:00 było ciemno. Przeciągnęła się obolała mając z tyłu głowy żeby następnym razem rozłożyć kanapę przed spaniem na niej.
- Miałeś odpoczywać. - upomniała Bakugou urzędującego w kuchni.
- Wyspałem się. - odpowiedział nie odrywając wzroku od patelni.
- Kurwa Katsuki. - westchnęła podchodząc do lodówki. - Czemu Ty mnie tak wkurwiasz? - wyciągnęła mleko i wbiła w nie słomkę. - Zostaw to do cholery jasnej. - chciała mu zabrać sos sojowy z ręki ale trzymał go tak jakby od tego zależało jego życie.
- Przestań zachowywać się jak dziecko. - spojrzał na nią marszcząc brwi. - Usiądź na dupie, poczekaj grzecznie aż skończę a potem znowu pójdziesz spać i będę miał święty spokój. - wycedził przez zaciśnięte zęby.
- W Twoich snach. - odpowiedziała patrząc mu prosto w oczy.
Stali tak przez chwilę póki kobieta nie prychnęła i usiadła na blacie pijąc mleko. Obserwowała każdy ruch jaki wykonywał mężczyzna chociaż dla niej gotowanie to była czarna magia. Skończyła mleko z głośnym siorbaniem co spotkało się z karcącym spojrzeniem od strony blondyna. Wyłączył wszystkie palniki i wytarł ręce w ręcznik.
- Nakładaj sobie. - powiedział stawiając talerze obok niej.
- Więcej się nie dało? Tego starczyłoby dla całego UA. - popatrzyła krytycznym wzrokiem na to co przygotował.
- Nałóż sobie te cholerne jedzenie. - powtórzył stając przed nią i opierając dłonie na blacie obok jej nóg.
- Bo co? - zapytała unosząc wyzywająco podbródek.
- Bo...
Nie pozwoliła mu dokończyć łapiąc go za górną część koszulki i przyciągając do siebie aby wpić się w jego usta. Nie wydawał się zbytnio zaskoczony i odwzajemnił pocałunek kładąc jej dłoń na plecach i przysuwając na blacie jeszcze bliżej siebie. Położyła mu dłoń na ramieniu na co mężczyzna syknął z bólu w jej usta.
- Przepraszam. - natychmiast się od niego odsunęła. - Nie chciałam zadać Ci bólu. - dodała ciszej.
- Ale pocałować mnie już chciałaś? - zapytał unosząc jedną brew do góry.
- Tak. - kiwnęła pewnie głową. - To akurat chciała zrobić. - uśmiechnęła się zadziornie pokazując kły.
Pokręcił wolno głową i przysunął się do niej aby znowu złączyć ich usta. Położył jej dłonie na udach i zaczął powoli sunąć w górę unosząc przy tym jej koszulkę do góry.
- O nie, nie. - odsunęła go od siebie kładąc mu dłoń na klatce piersiowej. - Żadnego seksu. - powiedziała twardo.
- Boisz się? - uśmiechnął się lekko widząc jej surową minę.
- Nie, po prostu muszą Ci się najpierw zagoić rany. - wyjaśniła poprawiając koszulkę.
- Więc mnie nie dotykaj. - przysunął się do niej jeszcze bliżej.
- Co? - nie za bardzo wiedziała o co mu chodzi.
- Nie dotykaj mnie. - szepnął prosto do jej ucha po czym przygryzł jego płatek.
- Ale jak to... - nie mogła dalej mówić bo ponownie ją pocałował.
- Trzymaj rączki przy sobie i tyle. - dodał ściągając z niej koszulkę.
A jako, że nie nosiła stanika do spania to właśnie siedziała przed nim goła od pasa w górę. Co prawda widział ją już bez ubrań ale te okoliczności były zupełnie inne. Zaczął zdejmować swoją koszulkę a gdy chciała mu pomóc zatrzymał się.
- Ręce przy sobie. - powtórzył z satysfakcją patrząc jak kiwa posłusznie głową.
Rozebrał się od pasa w górę pokazując głównie bandaże lecz serce Ikamiko i tak zabiło o ton szybciej. Znowu złączył ich usta by schodzić językiem coraz niżej aż do jej dekoltu gdzie zatrzymał się na naprawdę długo przyprawiając tym kobietę o dreszcze przyjemności. Położył jej dłonie na talii i ściągnął z blatu by zaraz pozbawić ją męskich szortów, w których spała. Ponownie posadził ją na blacie, pocałował krótko by zaraz przed nią klęknąć rozsuwając jej nogi na boki. Zaczął całować wewnętrzną stronę jej ud a gdy dotarł ustami do jej łechtaczki chciała wsunąć palce w jego włosy ale złapał ją za nadgarstek i siłą położył jej dłoń na blacie. Nie pozostało jej nic innego jak oddać się przyjemności a było jej dość sporo. Wsunął w nią jeden palec, potem drugi cały czas manewrując językiem a przez zbliżający się orgazm niekontrolowanie poruszała biodrami. Gdy upragnione spełnienie nadeszło dopiero po chwili Katsuki wstał żeby ją pocałować. Z dłońmi na jej talii postawił ją na podłodze i obrócił do siebie tyłem.
- Przyjmuję zastrzyki więc nie krępuj się. - poinformowała oddychając ciężko.
Położył jej dłoń na plecach zmuszając do położenia się na blacie i wypięcia się w jego stronę. Zdjął bokserki i obiema rękami uderzył w jej pośladki powodując groźne warknięcia wydobywające się z gardła dziewczyny.
- Nienawidzę Cię. - sapnęła z twarzą na blacie.
- Z wzajemnością. - odpowiedział wchodząc w nią bez ostrzeżenia.
Jęknęła dość głośno dając mu niemałą satysfakcję. Nachylił się do jej ucha tak blisko, że niemal na niej leżał.
- Schowaj pazury. - szepnął zatapiając palce w jej włosach.
Faktycznie z tego wszystkiego pazurami porysowała blat. I na jednym razie się nie skończyło bo każde pchnięcie bioder przez Bakugou powodowało kolejne zadrapania. W pewnym momencie podniósł jej jedną nogę i położył na blacie przez co stała na ziemi jedną nogą i to w dodatku na palcach. Nie za bardzo już kontaktowała bo rozkosz zawróciła jej w głowie tak, że jedynym co miała w myślach to dojść po raz kolejny. A gdy to nastąpiło opadła zmęczona na zimny marmur blatu oddychając głośno w czym wtórował jej też blondyn.
- Możesz stać? - zapytał się jej między oddechami.
- Nie wiem. - jęknęła z policzkiem przyklejonym do powierzchni.
Zsunęła się i chociaż nogi jej nie bolały to była zmęczona. Widząc to posadził ją z powrotem na blacie i odpalił palniki aby podgrzać zimne już jedzenie.
- To co? Jednak nie śpisz na kanapie? - podniósł na nią wzrok znad kuchenki.
- Przecież miałam Cię nie dotykać. - przypomniała poprawiając rozczochrane włosy. - A w jednym łóżku jest to niemal niemożliwe. - dodała z cwanym uśmiechem.
- Jak Ty mnie wkurwiasz to nawet nie wiesz. - powiedział agresywnie mieszając warzywa.
Wiedziała.
-----
Wesołych Świąt!
~ Airi
-----
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro