Obietnica
Podniosła się chwiejnie na swoich łapach i machnęła głową aby rozproszyć mroczki przed oczami. Ze strachem patrzyła na wielką sylwetkę złoczyńcy coraz bliżej bezwładnego ciała blondyna. Warknęła pokazując kły i czując przepływającą przez jej ciało znajomą moc. Miała tego nie robić, nie opanowała tego w całości a jej ciało nie było na to przygotowane, nie wspominając już o stroju.
Asfalt pod jej łapami zaczął pękać gdy całe jej gepardzie ciało zaczęło się powiększać. Wbiła pazury w ziemię i ruszyła na swojego przeciwnika z głośnym warknięciem. Skoczyła na Nomu i wbiła w niego swoje, teraz zdecydowanie większe i grubsze pazury. Z głębokich szram na jego plecach zaczęła tryskać szaro-niebieska maź a sam potwór zatoczył się odsuwając od Katsukiego.
Stanęła nad ciałem blondyna gotowa go w każdej chwili bronić przed nacierającym napastnikiem. W tępych oczach Nomu błysnęła wściekłość a przez myśli Ikamiko przeszło pytanie dlaczego żaden bohater nie przyszedł im pomóc? Zastanawianie się nad tym jednak musiała odłożyć na później bo jej wróg właśnie zaczął biec w jej stronę.
Stanęła na tylnych łapach wysuwając pazury i wbiła je w ramiona złoczyńcy, który swoje ręce zacisnął na jej żebrach. Wbiła zęby w jego szyję gdy poczuła, że jej kości długo tego nie wytrzymają.
Bakugou powoli otworzył oczy, światło przeraźliwie bolało a hałas wokół nie ułatwiał przebudzenia się. Zobaczył nad sobą nacierających na siebie Nomu i Ikamiko, która zdecydowanie złamała zasadę „żadnego powiększania". Tak wielkiej jej jeszcze nie widział. Z jej pyska ciekła ślina wymieszana z krwią złoczyńcy, która sklejała jej sierść i skapywała na ziemię obok niego. Widział jak mięśnie Shuryuno napinają się i z wysiłkiem odpycha potwora od siebie a tym samym i od niego. Na chwilę opadła wszystkimi łapami na ziemię by po chwili odbić się i swoją ciężką, przednią łapą uderzyć Nomu w głowę.
Nie umknęło jej, że Katsuki odzyskał przytomność. Bała się jednak, że ten idiota zechce znowu walczyć. Nie mogła do tego dopuścić, musiała pokonać przeciwnika zanim blondyn otrząśnie się zupełnie i ponownie stanie do walki.
Wykonała kolejny atak, a potem następny i kolejny. Nie przestawała zmuszając złoczyńcę do defensywy i odsunięcia się od Bakugou. Pozwoliła swojej dzikości wypłynąć i znaleźć ujście w pragnieniu ochronienia partnera. On natomiast niepewnie podparł się ręką aby wstać cały czas patrząc na przypływ furii u Ikamiko nie bez podziwu. Otworzył szerzej oczy gdy kobieta powaliła Nomu swoimi wielkimi łapami i wbiła pazury w czaszkę potwora. Rozerwała ją na dwie części a ciało złoczyńcy zaczęło drgać i po chwili znieruchomiało. Shuryuno zaczęło stopniowo wracać do swojej standardowej, gepardziej wielkości. W tym czasie Bakugou wstał i powoli ruszył w kierunku swojej partnerki. Przyspieszył jednak gdy wróciła ona do ludzkiej postaci zupełnie naga i ledwo trzymająca pion. Złapał ją w ostatniej chwili zanim bezwładnie nie upadła na podrapany asfalt.
- Nie powinieneś się ruszać. - wychrypiała patrząc na mężczyznę zamglonym wzrokiem.
- Oj zamknij się już. - burknął podtrzymując ją. - Twój strój się rozerwał. - powiedział próbując w jakiś sposób zakryć ją swoim ciałem.
- Trudno. - szepnęła zamykając oczy. - Cieszę się, że jesteś bezpieczny. - dodała jeszcze słabym głosem zanim nie straciła przytomności.
Blondyn uśmiechnął się pod nosem po czym krzyknął na jednego z gapiów, którzy zaczęli się schodzić gdy niebezpieczeństwo minęło aby zdjął swoją kurtkę i mu podał. Mężczyzna zrobił to niechętnie ale widząc wściekły wyraz twarzy bohatera już nie protestował. Katsuki okrył Shuryuno i siedział z nią tak póki nie przyjechały służby aby zabrać rannych do szpitala i zabezpieczyć ciało Nomu.
~
Ikamiko obudziła się w szpitalu gdy Bakugou leżał na łóżku obok z obandażowaną klatką piersiową. Podniosła głowę i spojrzała na zegar wiszący na ścianie.
- Długo nie pospałaś. - usłyszała głęboki głos blondyna.
Zignorowała jego uwagę i usiadła na łóżku przecierając twarz dłońmi.
- Nic się nikomu nie stało? - zapytała odwracając wzrok w kierunku partnera.
- Oprócz mnie? Parę złamań ale żadnych zgonów. - odparł przeglądając coś w telefonie.
- Dobrze. - westchnęła opadając na poduszkę. - Bardzo dobrze. - szepnęła przymykając oczy.
- Dobrze się spisałaś. - powiedział Katsuki po chwili milczenia.
- Ty też. - przyznała odwracając głowę w jego kierunku.
- Co nie zmienia faktu, że złamałaś zasadę. - dodał marszcząc brwi.
- Uratowałam Ci dupę. - na jej ustach zagościł uśmiech satysfakcji.
- A mogłaś się nie budzić. - burknął zamykając oczy.
Kobieta prychnęła cicho i uśmiechnęła się delikatnie. Może jednak nie jest taka bezużyteczna?
- Dziękuję. - usłyszała szept tak cichy, że ledwo zrozumiała co bohater do niej mówił.
Nie odpowiedziała mu. To i tak dużo go kosztowało, nie chciała wprowadzać go w jeszcze większe zażenowanie. Zamknęła oczy chcąc odpocząć po wyczerpującej walce.
~
Wyszli ze szpitala przed którym czekał na nich Kirishima i Denki.
- Jak dobrze, że nic wam nie jest. - powiedział czerwonowłosy obejmując Ikamiko w szczelnym uścisku.
- Nie przesadzaj z tymi czułościami. - mruknęła mu do ucha.
Odsunął się od niej z ulgą wymalowaną na twarzy, która ucieszyła kobietę. Ktoś się o nią martwił.
- Dlaczego nikt nam nie pomógł? - zapytał Bakugou sprowadzając wszystkich na ziemię.
Eijiro wyraźnie posmutniał i spuścił wzrok.
- Nikt nic nie wiedział. Żadnych wiadomości, informacji czy telefonów. - poczucie winy biło z jego głosu.
- Systemy padły i wszystkie połączenia. Nikt nie wie co dokładnie się stało ale prawdopodobnie był to jakiś cyberatak czy coś takiego. - dodał Kaminari nietypowym dla siebie, poważnym głosem.
- Nie trwało to długo ale i tak narobiło szkód. - westchnął Red Riot.
- A bohaterowie, którzy powinni być na tym obszarze? - dopytywała Shuryuno.
- Dostali informację o zdarzeniu, którego nie było. - odpowiedział jej żółtowłosy.
- To wszystko jest jakieś dziwne. - westchnęła przecierając oczy. - Muszę odpocząć, wracam do domu. - poinformowała omijając bohaterów.
- Idę z Tobą. - poinformował Katsuki idąc za nią. - Dabi nadal jest na wolności. - dodał widząc jej pytający wzrok.
Wzruszyła tylko ramionami i skręciła wychodząc poza teren szpitala.
- Myślisz, że może mieć on coś wspólnego z tymi sytuacjami? - zapytała po przejściu paru metrów.
- Tak. - skinął głową. - To wszystko jest zbyt przemyślane żeby można to było uznać za robotę podrzędnych przestępców. - dodał w zamyśleniu.
- Jak gdzieś spotkam tego bliznowatego mordercę to wydrapię mu oczy. - burknęła pod nosem.
Dotarli do jej mieszkania gdzie zastali Aratę pracującego nad strojem Ikamiko.
- Czy Ty w ogóle zorientowałeś się, że nie wróciłam na noc? - zapytała Shuryuno stając nad brunetem.
- Tak. - odpowiedział w skupieniu. - Ale Ty zawsze chodziłaś swoimi ścieżkami. - dodał podnosząc na nią wzrok.
Otworzył szerzej oczy widząc ją w ubraniu cywilnym ze szpitala, bandażami i zmęczeniem wymalowanym na twarzy.
- Co się stało? - wstał z krzesła omal go nie przewracając.
- Walczyliśmy z Nomu. - odparła kierując się do kuchni. - Jak idzie tworzenie stroju? - zapytała otwierając lodówkę i sięgając po mleko.
- Będę potrzebował Twojego DNA. Muszę go pobrać kiedy jesteś w powiększeniu. - burknął patrząc w swoje notatki.
- W porządku. - pokiwała głową odstawiając w połowie pusty kartonik.
Zaczęła ściągać spodnie gdy przerwał jej zachrypnięty głos Bakugou.
- Jesteś świeżo po walce. - upomniał ją. - Osłabiona i w ranach, nie ma żadnego powiększania. - warknął robiąc krok w jej stronę.
- Nie mam stroju a będę musiała wrócić do pracy. Musimy to z Aratą załatwić jak najszybciej. - westchnęła rozebrana od pasa w dół.
Nie odzywał się już uważnie patrząc na pozbywającą się ubrań kobietę.
- Skąd masz te wszystkie blizny? - zapytał brunet robiąc krok w jej stronę.
- Dabi mnie tak załatwił. - powiedziała cicho a po jej plecach przeszedł dreszcz.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś? - szepnął sunąc palcami po szramach na jej rękach.
Fujiwara zorientował się, że Katsuki do nich podszedł dopiero jak poczuł jego silne palce na nadgarstku. Podniósł wzrok i napotkał czerwone tęczówki wpatrujące się w niego ze złością.
- Nie dotykaj jej. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - I nie przypominaj jej o tym mordercy. - dodał zbliżając się do niego jeszcze bardziej.
- Bakugou co Ty robisz? - warknęła odsuwając go od przyjaciela.
- Nie Ikamiko. - brunet położył jej rękę na ramieniu. - On ma rację. - dodał uspokajającym głosem.
Spojrzała na niego niezrozumiale.
- Nie chcę Cię ranić. - odparł wzruszając ramionami.
- Nigdy nie zrobiłeś nic złego. - zapewniła poważnym tonem. - A teraz załatwmy to DNA i miejmy to z głowy. - dodała odsuwając się od nich.
Pokiwał głową sięgając do swojej torby po niewielką walizkę. Otworzył ją i wyjął grubą igłę, którą zaczął łączyć z jakimiś innymi ustrojstwami co nie za bardzo interesowało Ikamiko. Bakugou patrzył na nich uważnie nie za bardzo wiedząc co się zaraz stanie. Kobieta rozebrała się do naga i zmieniła się w geparda aby zaraz zacząć się powiększać. Mruknęła na Arate kiwając głową dając mu znak aby podszedł do niej i rozpoczął cały zabieg. Kucnął przy jej łapie i wbił igłę żeby pobrać trochę krwi chociaż to „trochę" okazało się być całkiem sporą ilością. Potem wyczesał jej trochę sierści a nawet odciął fragment skóry co chyba żadnemu z ich trójki się nie spodobało.
- Nie wiem czego i ile będę potrzebował. - wyjaśnił przepraszającym tonem.
Wrócił do swoich rzeczy co Shuryuno odebrało jako koniec więc powróciła do swojej ludzkiej postaci. Zaczęła się ubierać a Katsuki obserwował każdy jej ruch.
- Kiedy przyjdzie ktoś żeby Cię zmienić? - zapytała kobieta patrząc na blondyna.
- Za jakieś 30 minut powinien przyjść Itagaki. - odpowiedział skanując ją czerwonymi oczami.
- Co się tak gapisz? - burknęła krzyżując ręce na piersi.
- Jutro rano jest trening. Wyśpij się. - odparł ignorując jej pytanie.
Odwrócił się na pięcie i wszedł do kuchni gdzie zajrzał do lodówki. Z rezygnacją zamknął drzwiczki widząc w środku niemal samo mleko i zaczął przeszukiwać szafki w poszukiwaniu jedzenia.
- Powiedz mi czego szukasz to może Ci pomogę. - westchnęła żółtooka patrząc na krzątaninę bohatera.
Trzasnął szufladą i wyprostował się stając bokiem do Shuryuno. Widziała, że zagryza zęby po napiętych mięśniach jego szczęki i ścięgnach widocznych na jego szyi.
- Co się z Tobą dzieje? - zapytała z rezygnacją.
Położyła mu dłoń na ramieniu robiąc krok w jego stronę na co on odwrócił się do niej przodem.
- Nigdy więcej tego nie rób. - powiedział patrząc jej prosto w oczy.
- Dobra już nie będę Cię dotykać... - mruknęła pod nosem odsuwając się.
Zrobił krok w jej stronę, ujął jej twarz obiema rękami i lekko uniósł aby dobrze widzieć jej oczy.
- Nigdy więcej tego nie rób. - powtórzył twardo akcentując każde słowo.
Nie rozumiała o co mu chodzi więc tylko patrzyła w jego oczy płonące żywym ogniem.
- Nigdy więcej nie ryzykuj swojego życia ani zdrowia dla mnie. - dodał uważnie obserwując każdy fragment jej twarzy. - Zawsze dbaj najpierw o siebie bo jak coś Ci się stanie to nikogo już nie uratujesz. - dodał trochę łagodniej ale nadal stanowczo. - Obiecaj mi to. - poprosił cicho.
Pokiwała lekko głową na ile pozwalały jej dłonie Bakugou lecz on jej nie puścił. Patrzył się na nią upewniając się, że jego słowa do niej dotarły i dokładnie w takiej sytuacji zastał ich Itagami Keisuke, który właśnie wszedł do mieszkania aby zastąpić Katsukiego przy dbaniu o Ikamiko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro