Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obietnica

Podniosła się chwiejnie na swoich łapach i machnęła głową aby rozproszyć mroczki przed oczami. Ze strachem patrzyła na wielką sylwetkę złoczyńcy coraz bliżej bezwładnego ciała blondyna. Warknęła pokazując kły i czując przepływającą przez jej ciało znajomą moc. Miała tego nie robić, nie opanowała tego w całości a jej ciało nie było na to przygotowane, nie wspominając już o stroju.

Asfalt pod jej łapami zaczął pękać gdy całe jej gepardzie ciało zaczęło się powiększać. Wbiła pazury w ziemię i ruszyła na swojego przeciwnika z głośnym warknięciem. Skoczyła na Nomu i wbiła w niego swoje, teraz zdecydowanie większe i grubsze pazury. Z głębokich szram na jego plecach zaczęła tryskać szaro-niebieska maź a sam potwór zatoczył się odsuwając od Katsukiego.

Stanęła nad ciałem blondyna gotowa go w każdej chwili bronić przed nacierającym napastnikiem. W tępych oczach Nomu błysnęła wściekłość a przez myśli Ikamiko przeszło pytanie dlaczego żaden bohater nie przyszedł im pomóc? Zastanawianie się nad tym jednak musiała odłożyć na później bo jej wróg właśnie zaczął biec w jej stronę.

Stanęła na tylnych łapach wysuwając pazury i wbiła je w ramiona złoczyńcy, który swoje ręce zacisnął na jej żebrach. Wbiła zęby w jego szyję gdy poczuła, że jej kości długo tego nie wytrzymają.

Bakugou powoli otworzył oczy, światło przeraźliwie bolało a hałas wokół nie ułatwiał przebudzenia się. Zobaczył nad sobą nacierających na siebie Nomu i Ikamiko, która zdecydowanie złamała zasadę „żadnego powiększania". Tak wielkiej jej jeszcze nie widział. Z jej pyska ciekła ślina wymieszana z krwią złoczyńcy, która sklejała jej sierść i skapywała na ziemię obok niego. Widział jak mięśnie Shuryuno napinają się i z wysiłkiem odpycha potwora od siebie a tym samym i od niego. Na chwilę opadła wszystkimi łapami na ziemię by po chwili odbić się i swoją ciężką, przednią łapą uderzyć Nomu w głowę.

Nie umknęło jej, że Katsuki odzyskał przytomność. Bała się jednak, że ten idiota zechce znowu walczyć. Nie mogła do tego dopuścić, musiała pokonać przeciwnika zanim blondyn otrząśnie się zupełnie i ponownie stanie do walki.

Wykonała kolejny atak, a potem następny i kolejny. Nie przestawała zmuszając złoczyńcę do defensywy i odsunięcia się od Bakugou. Pozwoliła swojej dzikości wypłynąć i znaleźć ujście w pragnieniu ochronienia partnera. On natomiast niepewnie podparł się ręką aby wstać cały czas patrząc na przypływ furii u Ikamiko nie bez podziwu. Otworzył szerzej oczy gdy kobieta powaliła Nomu swoimi wielkimi łapami i wbiła pazury w czaszkę potwora. Rozerwała ją na dwie części a ciało złoczyńcy zaczęło drgać i po chwili znieruchomiało. Shuryuno zaczęło stopniowo wracać do swojej standardowej, gepardziej wielkości. W tym czasie Bakugou wstał i powoli ruszył w kierunku swojej partnerki. Przyspieszył jednak gdy wróciła ona do ludzkiej postaci zupełnie naga i ledwo trzymająca pion. Złapał ją w ostatniej chwili zanim bezwładnie nie upadła na podrapany asfalt.

- Nie powinieneś się ruszać. - wychrypiała patrząc na mężczyznę zamglonym wzrokiem.

- Oj zamknij się już. - burknął podtrzymując ją. - Twój strój się rozerwał. - powiedział próbując w jakiś sposób zakryć ją swoim ciałem.

- Trudno. - szepnęła zamykając oczy. - Cieszę się, że jesteś bezpieczny. - dodała jeszcze słabym głosem zanim nie straciła przytomności.

Blondyn uśmiechnął się pod nosem po czym krzyknął na jednego z gapiów, którzy zaczęli się schodzić gdy niebezpieczeństwo minęło aby zdjął swoją kurtkę i mu podał. Mężczyzna zrobił to niechętnie ale widząc wściekły wyraz twarzy bohatera już nie protestował. Katsuki okrył Shuryuno i siedział z nią tak póki nie przyjechały służby aby zabrać rannych do szpitala i zabezpieczyć ciało Nomu.

~

Ikamiko obudziła się w szpitalu gdy Bakugou leżał na łóżku obok z obandażowaną klatką piersiową. Podniosła głowę i spojrzała na zegar wiszący na ścianie.

- Długo nie pospałaś. - usłyszała głęboki głos blondyna.

Zignorowała jego uwagę i usiadła na łóżku przecierając twarz dłońmi.

- Nic się nikomu nie stało? - zapytała odwracając wzrok w kierunku partnera.

- Oprócz mnie? Parę złamań ale żadnych zgonów. - odparł przeglądając coś w telefonie.

- Dobrze. - westchnęła opadając na poduszkę. - Bardzo dobrze. - szepnęła przymykając oczy.

- Dobrze się spisałaś. - powiedział Katsuki po chwili milczenia.

- Ty też. - przyznała odwracając głowę w jego kierunku.

- Co nie zmienia faktu, że złamałaś zasadę. - dodał marszcząc brwi.

- Uratowałam Ci dupę. - na jej ustach zagościł uśmiech satysfakcji.

- A mogłaś się nie budzić. - burknął zamykając oczy.

Kobieta prychnęła cicho i uśmiechnęła się delikatnie. Może jednak nie jest taka bezużyteczna?

- Dziękuję. - usłyszała szept tak cichy, że ledwo zrozumiała co bohater do niej mówił.

Nie odpowiedziała mu. To i tak dużo go kosztowało, nie chciała wprowadzać go w jeszcze większe zażenowanie. Zamknęła oczy chcąc odpocząć po wyczerpującej walce.

~

Wyszli ze szpitala przed którym czekał na nich Kirishima i Denki.

- Jak dobrze, że nic wam nie jest. - powiedział czerwonowłosy obejmując Ikamiko w szczelnym uścisku.

- Nie przesadzaj z tymi czułościami. - mruknęła mu do ucha.

Odsunął się od niej z ulgą wymalowaną na twarzy, która ucieszyła kobietę. Ktoś się o nią martwił.

- Dlaczego nikt nam nie pomógł? - zapytał Bakugou sprowadzając wszystkich na ziemię.

Eijiro wyraźnie posmutniał i spuścił wzrok.

- Nikt nic nie wiedział. Żadnych wiadomości, informacji czy telefonów. - poczucie winy biło z jego głosu.

- Systemy padły i wszystkie połączenia. Nikt nie wie co dokładnie się stało ale prawdopodobnie był to jakiś cyberatak czy coś takiego. - dodał Kaminari nietypowym dla siebie, poważnym głosem.

- Nie trwało to długo ale i tak narobiło szkód. - westchnął Red Riot.

- A bohaterowie, którzy powinni być na tym obszarze? - dopytywała Shuryuno.

- Dostali informację o zdarzeniu, którego nie było. - odpowiedział jej żółtowłosy.

- To wszystko jest jakieś dziwne. - westchnęła przecierając oczy. - Muszę odpocząć, wracam do domu. - poinformowała omijając bohaterów.

- Idę z Tobą. - poinformował Katsuki idąc za nią. - Dabi nadal jest na wolności. - dodał widząc jej pytający wzrok.

Wzruszyła tylko ramionami i skręciła wychodząc poza teren szpitala.

- Myślisz, że może mieć on coś wspólnego z tymi sytuacjami? - zapytała po przejściu paru metrów.

- Tak. - skinął głową. - To wszystko jest zbyt przemyślane żeby można to było uznać za robotę podrzędnych przestępców. - dodał w zamyśleniu.

- Jak gdzieś spotkam tego bliznowatego mordercę to wydrapię mu oczy. - burknęła pod nosem.

Dotarli do jej mieszkania gdzie zastali Aratę pracującego nad strojem Ikamiko.

- Czy Ty w ogóle zorientowałeś się, że nie wróciłam na noc? - zapytała Shuryuno stając nad brunetem.

- Tak. - odpowiedział w skupieniu. - Ale Ty zawsze chodziłaś swoimi ścieżkami. - dodał podnosząc na nią wzrok.

Otworzył szerzej oczy widząc ją w ubraniu cywilnym ze szpitala, bandażami i zmęczeniem wymalowanym na twarzy.

- Co się stało? - wstał z krzesła omal go nie przewracając.

- Walczyliśmy z Nomu. - odparła kierując się do kuchni. - Jak idzie tworzenie stroju? - zapytała otwierając lodówkę i sięgając po mleko.

- Będę potrzebował Twojego DNA. Muszę go pobrać kiedy jesteś w powiększeniu. - burknął patrząc w swoje notatki.

- W porządku. - pokiwała głową odstawiając w połowie pusty kartonik.

Zaczęła ściągać spodnie gdy przerwał jej zachrypnięty głos Bakugou.

- Jesteś świeżo po walce. - upomniał ją. - Osłabiona i w ranach, nie ma żadnego powiększania. - warknął robiąc krok w jej stronę.

- Nie mam stroju a będę musiała wrócić do pracy. Musimy to z Aratą załatwić jak najszybciej. - westchnęła rozebrana od pasa w dół.

Nie odzywał się już uważnie patrząc na pozbywającą się ubrań kobietę.

- Skąd masz te wszystkie blizny? - zapytał brunet robiąc krok w jej stronę.

- Dabi mnie tak załatwił. - powiedziała cicho a po jej plecach przeszedł dreszcz.

- Czemu nic mi nie powiedziałaś? - szepnął sunąc palcami po szramach na jej rękach.

Fujiwara zorientował się, że Katsuki do nich podszedł dopiero jak poczuł jego silne palce na nadgarstku. Podniósł wzrok i napotkał czerwone tęczówki wpatrujące się w niego ze złością.

- Nie dotykaj jej. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. - I nie przypominaj jej o tym mordercy. - dodał zbliżając się do niego jeszcze bardziej.

- Bakugou co Ty robisz? - warknęła odsuwając go od przyjaciela.

- Nie Ikamiko. - brunet położył jej rękę na ramieniu. - On ma rację. - dodał uspokajającym głosem.

Spojrzała na niego niezrozumiale.

- Nie chcę Cię ranić. - odparł wzruszając ramionami.

- Nigdy nie zrobiłeś nic złego. - zapewniła poważnym tonem. - A teraz załatwmy to DNA i miejmy to z głowy. - dodała odsuwając się od nich.

Pokiwał głową sięgając do swojej torby po niewielką walizkę. Otworzył ją i wyjął grubą igłę, którą zaczął łączyć z jakimiś innymi ustrojstwami co nie za bardzo interesowało Ikamiko. Bakugou patrzył na nich uważnie nie za bardzo wiedząc co się zaraz stanie. Kobieta rozebrała się do naga i zmieniła się w geparda aby zaraz zacząć się powiększać. Mruknęła na Arate kiwając głową dając mu znak aby podszedł do niej i rozpoczął cały zabieg. Kucnął przy jej łapie i wbił igłę żeby pobrać trochę krwi chociaż to „trochę" okazało się być całkiem sporą ilością. Potem wyczesał jej trochę sierści a nawet odciął fragment skóry co chyba żadnemu z ich trójki się nie spodobało.

- Nie wiem czego i ile będę potrzebował. - wyjaśnił przepraszającym tonem.

Wrócił do swoich rzeczy co Shuryuno odebrało jako koniec więc powróciła do swojej ludzkiej postaci. Zaczęła się ubierać a Katsuki obserwował każdy jej ruch.

- Kiedy przyjdzie ktoś żeby Cię zmienić? - zapytała kobieta patrząc na blondyna.

- Za jakieś 30 minut powinien przyjść Itagaki. - odpowiedział skanując ją czerwonymi oczami.

- Co się tak gapisz? - burknęła krzyżując ręce na piersi.

- Jutro rano jest trening. Wyśpij się. - odparł ignorując jej pytanie.

Odwrócił się na pięcie i wszedł do kuchni gdzie zajrzał do lodówki. Z rezygnacją zamknął drzwiczki widząc w środku niemal samo mleko i zaczął przeszukiwać szafki w poszukiwaniu jedzenia.

- Powiedz mi czego szukasz to może Ci pomogę. - westchnęła żółtooka patrząc na krzątaninę bohatera.

Trzasnął szufladą i wyprostował się stając bokiem do Shuryuno. Widziała, że zagryza zęby po napiętych mięśniach jego szczęki i ścięgnach widocznych na jego szyi.

- Co się z Tobą dzieje? - zapytała z rezygnacją.

Położyła mu dłoń na ramieniu robiąc krok w jego stronę na co on odwrócił się do niej przodem.

- Nigdy więcej tego nie rób. - powiedział patrząc jej prosto w oczy.

- Dobra już nie będę Cię dotykać... - mruknęła pod nosem odsuwając się.

Zrobił krok w jej stronę, ujął jej twarz obiema rękami i lekko uniósł aby dobrze widzieć jej oczy.

- Nigdy więcej tego nie rób. - powtórzył twardo akcentując każde słowo.

Nie rozumiała o co mu chodzi więc tylko patrzyła w jego oczy płonące żywym ogniem.

- Nigdy więcej nie ryzykuj swojego życia ani zdrowia dla mnie. - dodał uważnie obserwując każdy fragment jej twarzy. - Zawsze dbaj najpierw o siebie bo jak coś Ci się stanie to nikogo już nie uratujesz. - dodał trochę łagodniej ale nadal stanowczo. - Obiecaj mi to. - poprosił cicho.

Pokiwała lekko głową na ile pozwalały jej dłonie Bakugou lecz on jej nie puścił. Patrzył się na nią upewniając się, że jego słowa do niej dotarły i dokładnie w takiej sytuacji zastał ich Itagami Keisuke, który właśnie wszedł do mieszkania aby zastąpić Katsukiego przy dbaniu o Ikamiko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro