Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Woda!

Andreas

Razem z Zuzką wstaliśmy dość wcześnie, ponieważ z powodu pięknej pogody, postanowiliśmy pooblewać co nieco skocznych kolegów. Poprzedniego wieczoru zaopatrzyliśmy się w ogromne wiadro z pokrywką i pistolet na wodę o bardzo dużym polu rażenia, aby nie narażać się na zdemaskowanie, pomiom tego, że twarze mieliśmy mieć zasłonięte maskami. Około czwartej nad ranem napełniliśmy wiadro i przestudiowaliśmy mapę, z miejscami pobytu skoczków, ktorych chcieliśmy oblać. Powtórzyliśmy jeszcze trasę, aby nie pomylić kierunków, bo jeśli nie chcemy być złapani, to zgranie w zespole musi być. Po napełnieniu kubła chwyciłem je i ruszyliśmy. Na pierwszy ogień poszli Niemcy, którzy mieli pokoje najbliżej. Markus i Severin, po kontakcie z dość zimną wodą pisnęli jak małe dziewczynki i zakryli się szczelnie kołdrami. Natomiast Polacy, u których byliśmy następnie, a przy okazji nwet odkryliśmy tajemne plantacje papryki tylko rzucili w nas poduszkami. Z kolei Skandynawowie (Finlandczycy i Norwegdzy) nic sobie nie robiąc z mokrych gaci spali dalej. Słoweńcy niestety okazali się być zupełnie inną bajką. Kiedy tylko ich skóra zetknęła się z wodą, głośno krzyczęli i wypadali z łóżek w stanie furii. Oprócz Anzego rzecz jasna, który mruknął coś niezrozumiale i dalej poszedł spać. Na deser zostawiliśmy Domena i Kasię, którzy zostali potraktowani całą zawartością wiadra. U tych ostatnich zabarykadowaliśmy się w łazience, czekając, aż wszystko ucichnie. Przy okazji, pozbyliśmy się dowód, wyrzucając je przez okno. Nie dokońca chyba to jednak przemyśleliśmy, bo sprzęt nie dość, że został nieco poturbowany, to jeszcze prawie wylądował na głowie Waltera, który zdziwiony podniósł ją, a jedyne co zobaczył, to zamykające się okno na trzecim piętrze. Jako że nie mieliśmy nic ciekawszego do roboty, wygodnie się ułożyliśmy i odpłynęliśmy do krainy snów. Około dziewiątej obudziły mnie dziwne hałasy dobiegające z pokoju Polsko-Słoweńskiej pary. Wyjrzałem przez dziurkę od klucza, a to, co zobaczyłem zmroziło moją krew. Wszystkie nacje, które kilka godzin temu podlaliśmy, stały uzbrojone po zęby w różne psikawki i inne tego typu rzeczy. Rozbawiony potrzasnąłem lekko Zuzią, aby i ona powróciła na Ziemię i pokazałem jej zawartość pokoju Dosi. Ta tylko uśmiechnęła się i pokręciła głową, chyba nad zachowaniem tych "dorosłych ludzi" i powiedziała:

-Zostaw to mnie-po czym zdjęła bluzkę i spodenki

-Słonko, co ty wyprawiasz?-spytałem zdziwiony

-Och po plaży chodze tak samo ubrana, daj spokój. Zresztą tobie też radzę tak zrobić, bo raczej nie chcesz byc caly mokry-podeszła do drzwi-Radze wam, odejdźcie stąd, póki nie wyciągnęliśmy słuchawki od prysznica, bo nie skończy się to dla was dobrze-powiedziała przez otwór do zgromadzonych

Ci nie przejęli się zbytnio i wciąż stali pod drzwiami. Zuzka podeszła do mnie i stając na palcach szepnęła:

-Zrobimy tak Andi. Wejdę do kabiny prysznicowej, a ty przekręcisz klucz i szybko do mnie dobiegniesz, okey?

-Jasne-prędko zrobiłem to, o co mnie poprosiła i już po chwili szturmowcy byli oblewani wodą z prysznicowej słuchawki, przy akompaniamencie głośnych wrzasków

Kiedy wszyscy byli już doszczętnie mokrzy, zakręciłem wodę i sięgnąłem po jedyny suchy ręcznik w łazience i podałem go Zuzi. Ta wdzięcznie się uśmiechnęła i wytarła twarz, po czym zrobiła to samo z moją, a później rzuciła go w sam środek tłumu w łazience, który rozpoczął wojnę na śmierć i życie o ten właśnie kawałek materiału. Uspokoili się dopiero, kiedy Kaśka, podniesiona na barana przez Domena, krzyknęła na całe:

-Uspokujcie się chałastro! Zobaczcie, co się stało z moją łazienką! Już mi stąd precz!! Bo poszczuję wściekłym Eisenbichlerem!-na te słowa wszyscy, oprócz Markusa, Severina, Laniska i nas zrobili to, a Domen, zadowolony z siebie, odstawił Polkę na ziemię

-Świetnie ci poszło skarbie-mruknął i cmoknął ją krótko w usta

-Wiem Domiś. Ale lepiej pootwieraj tu wszystkie okna, bo trzeba przecież wysuszyć tą łazienkę po tej jakiejś bitwie na wodę-spojrzała wymownie w moim kierunku takim wzrokiem, że przestraszony aż przełknąłem głośno slinę

Zuzia w tym czasie, nic nie robiąc sobie z czynów przyjaciółki podeszła do szafki pod zlewem i wyciągnęła suche ubrania dla siebie i mnie, na co Domen przybiył sobie facepalma, gdyż najwidoczniej nie wziął pod uwagę faktu, iż moja ukochana jest przypadkiem nadzwyczaj inteligentnym i jest w stanie przewidzieć konsekwencje konkretnych wydarzeń. Gdy pomieszczenie zostało ogarnięte, Katarzyna i Domen zaprosili nas do pokoju. Tam przysiedliśmy w kręgu na łóżko i każdy zatopił się w swoich myślach, gdy nagle Lanisek krzyknął:

-Ej Kaśka, mogłabyś pomóc wybrać mi telefon? Bo nie chcę więcej incydentów w stylu tego ostatniego ze ścianą....-zaczął, niepewnie patrząc na mnie

-Jasne-posłała mu przyjazny uśmiech-Tylko podaj mi mój, bo na czymś musimy je obczaić, prawda?

-Jasne, proszę

Domen

Kiedy Anze podał jej telefon, ta sprawnie odblokowała go i weszła w internet, po czym wybuchnęła niekontrolowaną głupawką. Wszyscy spojrzeliśmy na nią jak na wariatkę, na co jej jeszcze bardziej dobiło. Poczekaliśmy kilkanaście minut, aż zacznie zachowywać się jak człowiek i zapytaliśmy dyskretnie, czemu jej odwaliło. Ta tylko pokazała nam ekran telefonu, gdzie na wyświetlaczu znajdował się akurat Tłumacz Google ustawiony na język malajalamski (tak, jest taki~polecam xd dop. aut) i ponownie wybuchnęła śmiechem, lecz tym razem i my jej towarzyszyliśmy. Kiedy wszyscy byli już w miarę ogarnięci, Lanisek wyrwał urządzenie z rąk mojej dziewczyny i coś poklikał. Po chwili widniało tam jego własne imię i nazwisko zapisane w jezyku suahili. Nie nacieszył się tym jednak długo, ponieważ zaraz po tym Markus zabrał mu sprzęt, by po kilku sekundach ukazać nam zdanie "Krzesła są wygodniejsze niż fotele" po kazachsku. Wtedy już nikt nie był w stanie opanować śmiechu. W końcu jednak, po wielu próbach, udało mi się to wyłączyć i rozpoczęliśmy poszukiwania telefonu dla mojego kumpla. Przeszukaliśmy chyba wszystkie możliwe sklepy internetowe w poszukiwaniu tego jedynego. Setki Samsungów, Lenovów (?) i innych marek przewinęły nam się przed oczami, aż w końcu Anze zatrzymał po przewijanie strony. Niczym w amoku dotknął obrazka wyświetlanego na ekranie i powiedział:

-Chcę ten.

Nic nie pomogły tłumaczenia, że ma mało pamięci, słabą jakość zdjęć. Kiedy Lanisek się uprze nic nie odwiedzie go od jego postanowienia. Zamówiliśmy mu więc ten model i rozpoczęliśmy partyjkę w karty. Udało nam się zakończyć ledwie kilka rozdań, ponieważ do pokoju wpadł wściekły trener Niemców i prawie że siłą wywlókł ich za uszy na korytarz, po czym walnął kazanie na temat odpowiedzialności i systematyczności w treningach, aby zaraz kazać im przebiec 10 okrążeń w okół skoczni, a potem zasuwać na siłkę. Ja wtedy uświadomiłem sobie, że i mnie, i Laniska Goran ukatrupi, za niestawienie się na treningu, więc w biegu opuściliśmy Polki i udaliśmy się w ślad za Niemcami.

____________________
Hej😁 Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale zapomniałam😇 Od dzisiaj rozdziały postaram się dodawać codziennie
Zuzia😘
Ps. Rozdział dla emulka1 Nie łam się ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro