Diabelski młyn
Akcja:
Po "Końcu sezonu", ale przed powrotem Kasi i Andiego do swoich krajów
Andreas
Ostatnie dni mojego pobytu w Polsce nadeszły niewyobrażalnie szybko. Ostatnie trzy dni z ukochaną, a potem powrót do pustego domu i wznowienie treningów przed LGP. No ale z racji tego, że był piątek i Zuzia nie musiała odrabiać lekcji, postanowiła mnie gdzieś zabrać. W drodze ze szkoły wstąpiliśmy do niej tylko na chwilę, aby mogła odłożyć plecak i ruszyliśmy. Na początku nie wiedziałem nawet gdzie się kierujemy, ponieważ moja dziewczyna mówiła strasznymi zagadkami. Raz nazywała to miejsce stolicą Polski (a do Warszawy przecież iść nie będziemy), a innym razem jamą, tak, że nie mogłem się połapać o co chodzi. Kiedy po raz setny spytałem, czy jeszcze daleko, zaśmiała się i odpowiedziała:
-Naszym celem jest to wzgórze-wskazała na wniesienie znajdujące się centralnie przed nami
Na nim znajdowało się coś w rodzaju zamku, a ja, nie będąc obeznany w historii polski spytałem:
-I co tam jest, bo nie rozumiem.
Zuzia przybiła sobie facepalma i z uśmiechem, jakby tłumaczyła coś dziecku wyjaśniła:
-Jesteś w Krakowie już jakiś czas, a ja dalej nie pokazałam ci najważniejszego zabytku naszego miasta. Zamku Królewskiego na Wawelu.
-To tu mieszkali kiedyś królowie?! A ja niedoinformowany myślałem, że w Gnieźnie, bo tak nas uczyli w szkole...-spróbowałem sobie przypomnieć, czy nie mieliśmy jeszcze czegoś z historii Polski, ale jakoś nic mi do głowy nie przychodziło
-Pewnie tak ci się wydawało, bo to do Gniezna przyjechał Otton III w 1000 roku, a potem już chyba żaden z waszych władców nas nie odwiedzał, więc masz prawo być niedoinformowany-stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek-Ale chodź już, bo nie zobaczymy najważniejszego-powiedziała podekscytowana i pociągnęła mnie za dłoń po schodkach w kierunku bramy
Zwiedzaliśmy bardzo piękne pomieszczenia, a w tym czasie Zuzia opowiadała mi o historii tego miejsca i jak to przez wiele lat to piękne miasto było stolicą Polski, po tym jak Kazimierz Odnowiciel, w 1038, przeniósł ją tam z Gniezna. Podziwiałem arrasy i krużganki, które zostały tu dobudowane/powieszone za czasów panowania królowej Bony. Weszliśmy też na samą górę Kaplicy Zygmuntowskiej, a dotykając serca dzwonu, pomyślałem, że chciałbym, żeby Zuzia była ze mną już na zawsze. A potem przyszedł czas na miejsce, które Zuzia nazwała miejscem "najlepszym w całym Krakowie (zaraz po kawiarniach z sernikiem rzecz jasna)". Schodziliśmy po metalowych schodkach w głąb groty, a ja dalej zastanawiałem się, co takiego się tam znajduje. Kiedy zeszliśmy na dół, Zuzia opowiedziała mi, że jakoby, według jednej z legend, w tej właśnie jaskini miał mieszkać smok, który uprzykrzał życie mieszkańców grodu, a finalnie został zgładzony przez szewczyka. Dokładnie obejrzałem każdy zakamarek smoczej jamy, a Zuzia opowiadała, jak to lubiła przychodzić tu wieczorami żeby pomyśleć. Po opuszczeniu skalnej dziury poraziło mnie po oczach bardzo jasne, słoneczne światło, przez które automatycznie zamknąłem powieki. Kiedy Zuzia chwyciła mnie swoja drobną, delikatną rączką za moją dłoń, spróbowałem otworzyć powieki. Polka pociągnęła mnie na ławeczkę, z której idealnie było widać Wisłę i zakola, które tworzyły się na tym jej odcinku. Siedzieliśmy w pełnym słońcu, Zuzia z głową opartą na moim ramieniu, a ja z ręką obejmującą jej talię. Nic nie mówiliśmy. Wystarczała nam sama obecność tej drugiej osoby. W końcu po kilkunastu minutach takiego siedzenia wstaliśmy, a Zuzia stwierdziła:
-Nie lubię tego, że jesteś ode mnie tyle wyższy.
-Spójrz na to z innej storny. Kiedy cię przytulam słyszysz bicie mojego serca. I pamiętaj wtedy, że moje serce bije tylko dla ciebie-wtuliła się we mnie mocniej
-Masz rację. Szkoda tylko, że ty nie słyszysz mojego.
Postaliśmy tak do momentu, kiedy zaczynało się robić ciemno, więc postanowiliśmy wrócić. Szliśmy okrężną drogą, aby jak najpełniej nacieszyć się sobą. Trzymaliśmy splecione palce, co chwilę łącząc nasze usta w pocałunku. W domu dosiedliśmy się do reszty rodzinki Zuzi, która oglądała akurat "Imperium kontratakuje". Weszliśmy akurat na scenę, gdzie Leia, Han, Cheewbacka i droidy byli wyprowadzani z jadalni u Lando. Oczywiście nic z tego nie rozumiałem, ale widziałem ten film już wcześniej, bo kiedy nadeszła kwestia Lei, w której wyznaje Hanowi miłość wyszeptałem mojej dziewczynie do ucha:
-Ich liebe dich Zuzia-a ona odpowiedziała kwestią Hana
-I know.
Po tych słowach przeprosiliśmy innych oglądających i poszliśmy do Polki do pokoju. Pociągnąłem ją na łóżko tak, że jej głowa leżała pod moją brodą, a jej biodra znajdowały się centralnie na moich i splotłem palce na jej brzuchu. Zaśmiała się cicho i przewróciła się na drugą stronę, aby wtulić swoją twarz w zagłębienie mojej szyji. Mocno docisnąłem ją do siebie, jakby bojąc się, że zerwie się na równe nogi i mi ucieknie. Ona jednak nie miała takiego zamiaru, bo po kilku chwilach już miarowo, spokojnie oddychała.
Domen
Był weekend. Goran skrócił dzisiaj trening, ponieważ miał dość narzekań Petera, na to, że nie może z nami ćwiczyć na siłowni, ani skakać, przez co zanika mu kaloryfer. Kiedy spróbował wdrapać się z gipsem na dmuchaną piłkę, Janus nie wytrzymał i wygonił nas wszystkich surowo każąc wrócić jutro, o czwartej, bez tego "dzieciaka". Oczywiście, wszyscy, żeby zrobić mi na złość najpierw spojrzeli na mnie, a potem, na widok mojej miny wybuchnęli śmiechem. Całe szczęście trening był na siódmą, więc Kasia, jako że jest przykładem osoby, która śpi ile się da, zamiast przyjazdu tu wybrała łóżko. Kiedy Cene, jako ten sprawny z prawem jazdy, podjechał pod dom, z kuchni unosił się pyszny zapach naleśników i konfitury. Jak się okazało, Kasia postanowiła zrobić nam coś pysznego kiedy wrócimy, nie przewidziała tylko, że będziemy z powrotem tak szybko i kiedy przekroczyliśmy próg pomieszczenia, wciąż jeszcze była w trakcie ich smażenia. Razem z Cene odsunęliśmy Polkę od kuchenki i poprosiliśmy, aby nakryła do stołu, a my natomiast zajęliśmy się plackami. Ja wylewałem ciasto na patelnię, a Cene obracał i zdejmował przesmażone naleśniki. Kiedy w końcu zniknęły w naszych brzuchach, naszła mnie myśl, żeby skorzystać z tego, że w Kranju jest wesołe miasteczko i zabrać tam Kasię na randkę. Dziewczyna ochoczo się zgodziła i po pół godziny Cene wysadzał nas w pobliżu diabelskiego młynu. Pierwszym punktem naszej wycieczki było stoisko z watą cukrową. Wzięliśmy na pół jedną ogromną, kiedy zauważyłem grę, w której rzuca się piłeczkami do puszek. Zaproponowałem Polce, że pójdziemy tam, a ona stwierdziła, że z chęcią popatrzy, jak się męczę. Nie dany był jej jednak ten widok, bo przy stoisku zaczepił nas jakiś chłopak z dzieckiem i zaczął nawijać do Kasi po polsku. Ta nie wydawała się być zachwycona tym spotkaniem, więc wkroczyłem do akcji. Podszedłem do mojej dziewczyny od boku i objąłem ją ramieniem, po czym spytałem po angielsku:
-Kto to kochanie?-nie, wcale nie byłem zazdrosny
-Domen, to mój BYŁY chłopak Franek. Franek, to mój chłopak Domen-już mi się gościu nie spodobał, ale żeby nie wyjść na gbura podałem Polakowi rękę
-Miło poznać-wysiliłem się na sztuczny uśmiech
-Tsaaa... Mi też-coś mi się wydaje, że się nie polubimy
-A co tu robisz?-Kasia starała się być miła
-Wiesz, dziadek zmarł, a Klarysa chciała przestać się smucić i mama kazała mi ją wziąć tutaj-powiedział wskazując na dziewczynkę
-W takim razie nie przeszkadzamy-powiedziałem z czystym jadem w głosie i pociągnąłem Kasię w stronę diabelskiego koła. Wsiedliśmy do koszyczka. Kiedy byliśmy na samej górze nagle się zatrzymało, nie wiem dlaczego. Kasia skorzystała z tego i spytała:
-Musiałeś być w obec niego taki opryskliwy?
-Skarbie, po prostu byłem bardzo zazdrosny, bo widziałem, że patrzył na ciebie jak na milion dolarów-zaczerwieniłem się
-To urocze, ale nie masz o co. Ja i on to zamknięty rozdział-przybliżyła się do mnie-za to ty nie-wyszeptała i przytuliła mnie
W tym momencie koło ruszyło, a Kasia poleciała na mnie pogłębiając pocałunek. Oficjalnie mogę to nazwać bardzo udaną randką.
______________________
Wstawiam wam rozdział dzisiaj, bo mam dobry humor. Żeby jutro pojawił się kolejny rozdział "maratonu" spróbujcie dobić 11 gwiazdek. Dacie radę?
Zuzia
Ps. Inaczej widzimy się w poniedziałek 😁
Pss. Ten tekst o "Star wars" specjalnie dla ciebie Mniammmmm
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro