Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 66.

****J*U*S*T*I*N****

Czułem się naprawdę zmęczony i nie marzyłem o niczym innym jak gorąca kąpiel i długi, długi sen. Mnóstwo koncertów, szybkie życie, a potem zabawy z Amber sprawiły, że byłem wykończony i potrzebowałem odpoczynku. Zostały nam jeszcze dwa dni koncertów, by potem mieć trzydniową przerwę. Już widziałem siebie śpiącego do południa, by potem robić inne równie fajne rzeczy.

– Jak wyszłam? – usłyszałem za sobą i poczułem przytulenie blondynki.

– Jesteś najlepsza, kochanie, już ci to mówiłem. Z każdym koncertem coraz lepsza, a ludzie cię kochają.

– A ty?

– Ja ciebie kocham najbardziej.

Stanęła na palcach, upominając się o pocałunek. Oplotła moją szyję, gdy wpijałem się w jej wargi. Przed halą znowu stało mnóstwo fanów, którzy liczyli na autografy. Amber uwielbiała to i z radością do nich podchodziła. Wiedziałem, że nie każdy tak bardzo ją kocha, ale ona z każdym dniem i z każdym wpływem na konto coraz mniej przejmowała się niepochlebnymi opiniami. Zresztą ciężko pracowałem, by odbudować jej pewność siebie i byłem dumny z mojej kobiety.

Leżałem obok blondynki w seksownej bieliźnie i patrzyłem, jak jeszcze śpi. Tej nocy znowu napawaliśmy się cudownym seksem i teraz chciałem, by odpoczęła i nabrała siły. Jednak o jedenastej mieliśmy próbę, więc zacząłem budzić ją, mówiąc o gotowym śniadaniu. Przytuliła się do mnie z uśmiechem, a ja pocałowałem ją.

– Dzień dobry, kochanie – powiedziałem, obejmując ją w talii.

– Miałam taki cudowny sen, oh.

– Jaki?

– Wzięliśmy ślub i mieliśmy takiego fajnego psa.

– I dzieci?

– Nie, raczej nie – powiedziała, a ja zauważyłem szybki gest skrzywienia. Kiedyś w żartach zapytałem ją o dziecko, to odpowiedziała, że przecież jedno już mam, to po co ona ma tracić figurę i mieć złe samopoczucie. Zwróciłem jej uwagę, gdy z przekąsek kazała mi spojrzeć na Audrey, która faktycznie miała tu i tam więcej centrymetrów niż Amber.

Uśmiechnąłem się, nie dodając nic więcej. Jedliśmy śniadanie, wylegując się w łóżku, by potem z przygotowaniem jechać na odsłuch do hali. Próba, potem chwila dla nas, by znowu rozgrzewać tłum, który przychodził tu głównie dla mnie.

Następnego dnia czekał nas wywiad w telewizji śniadaniowej, a potem mieliśmy kilka dni tylko dla siebie. Obudziłem się tuż po siódmej i nie mogłem usnąć. Leżałem więc ze słuchawkami w uszach i przeglądałem internet. W końcu ze znudzeniem przeniosłem się na Instagram i patrzyłem jakie zdjęcia polubiła ostatnio moja mama. Audrey dodała zdjęcie z plaży z oznaczeniem Hawajów, na którym Soph bawiła się w piasku, a moja mama napisała, że tęskni za Księżniczką i obie mają ją odwiedzić. Wiedziałem, jak kobieta bardzo je kochała i jak bardzo była na mnie zła za decyzję. Wszedłem na profil mojej byłej i przeglądałem ostatnie zdjęcia. Zdenerwowałem się, widząc, że Oliver oznaczył ją w poście, w którym dołączył fotografię z basenu z Soph. Hasztagi informowały o wspólnych wakacjach i dobrej zabawie. Nie mogłem się oprzeć i chwilę później w komentarzach pojawiło się moje "wtf?". Audrey wyglądała na zadowoloną z wakacji ze swoją rodziną i z tym przygłupem, a ja nie chciałem, by kręcił się on obok mojej córki.

Poczułem przytulenie, więc spojrzałem na Amber, która się przebudziła.

– Co robisz? – zapytała, gdy zatrzymałem muzykę.

– Nic.

– To po co jesteś u niej na profilu?

– Patrzę na zdjęcia Sophie.

– Jasne.

– Moja mama je skomentowała i mi wyskoczyło.

– A ta znowu – mruknęła.

Fakt, moja mama potrafiła wyrazić swoją dezaprobatę względem mojej nowej dziewczyny i nie pokazywała jej miłości tak jak Audrey, o której ciągle wspominała. Wiem, że kobiety się spotykają czasem i w większości to dzięki niej wiedziałem co z Soph przez ostatnie tygodnie.

– Po co do niej piszesz? – zapytała, gdy otworzyłem okienko z wiadomościami do Audi.

– Chcę zapytać, kiedy mogę zobaczyć Sophie.

– Chcesz do nich lecieć?

– Jasne, ty nie?

– No średnio.

Jesteśmy na wakacjach.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, bo chciałem się zobaczyć z Soph. W końcu obiecałem, że wpadnę jak tylko poda mi odpowiedni termin i miejsce. Zapytała, czy nie mogę tego zrobić po wakacjach, a ja naciskałem, mówiąc, że mam teraz kilka dni wolnego. Z uśmiechem odpisywałem "dzięki", gdy wreszcie się zgodziła. Po wywiadzie pakowałem walizkę i rozmawiałem z Amber, która nie była zachwycona moim pomysłem. Nie miałem jednak zamiaru zostawać przez jej fochy i kolejny raz pozwalać, żeby postawiła na swoim.

– Lecisz ze mną czy lecisz do domu? – zapytałem ostatecznie. Stała nad swoją walizką i ze złością wrzucała tam swoje najpotrzebniejsze rzeczy.

– Lecę z tobą – mruknęła.

– To nie rób obrażonej miny, jakbyś leciała tam za karę.

– Myślałam, że mnie kochasz – krzyknęła i od razu się rozpłakała.

– Kocham cię, Amber – szepnąłem, przytulając ją. – Najbardziej na świecie.

– To dlaczego lecisz do Audrey, a nie zostajesz ze mną?

– Lecę do Soph, chcę ją zobaczyć.

– Nie tęsknisz za Audrey?

– Nie, kochanie, kocham tylko ciebie. Już dobrze? – zapytałem, ocierając jej łzy i prosząc o uśmiech.

Będąc na miejscu, rozpakowaliśmy się w hotelu i od razu wybrałem numer Audi. Dziewczyna niechętnie podała miejsce pobytu, a ja z radością szedłem na plażę.

– Sophie, tatuś! – powiedziałem głośno, widząc dziewczynkę z wiaderkiem, do którego łopatką wsypywała piasek. Ucieszyła się na mój widok, a ja przytuliłem ją mocno i pocałowałem. – Dasz Amber buzi? – poprosiłem, wiedząc, jak to uwielbia. Ta jedynie zbuntowała się, uderzając dziewczynę łopatką. – Nie wolno tak, Soph!

Na plaży była matka Audrey wraz z jej siostrą i Oliverem, który wydawał mi się podejrzany już od pierwszego dnia, gdy Audi o nim opowiadała po szkole.

– Co tam? – zapytałem, siadając na leżaku obok.

– Długo będziesz? – zapytała matka mojego dziecka.

– Dwa dni. Jutro w nocy wracamy. A wy?

– Jeszcze kilka dni.

Sophie wyrywała się z mojego uścisku i wracała do zabawy z piaskiem. Zdenerwowałem się, widząc, jak podaje Oliverowi foremki, by robił babki.

– Daj, tatuś zrobi – powiedziałem, zabierając zabawki. – Robimy żółwika?

– Chce ktoś sok? – zapytał blondyn, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, bo to oznaka, że jest mu niezręcznie.

– Mi możesz przynieść – poprosiłem.

– Masz dwie nóżki, to możesz pójść sam – powiedziała Madison. – Chyba, że nie działają i dlatego Sophie widzi Cię co kilka miesięcy.

Każdy spojrzał na nią, a matka zganiła ją za chamstwo. Jednak nastolatka miała rację, a ja nie wiedziałem jak się bronić.

– Mam trasę.

– A ja mam szkołę, a mimo to widzę siostrzenicę częściej.

– Koniec, Mads. Chcesz sok?

– Cokolwiek.

Była obrażona, gdy Audrey poszła z Olim po napoje. Widziałem, jak dziewczyna na niego patrzy i byłem pewien, że łączy ich coś więcej. W końcu na moje nogi została rzucona butelka soku, a ja podziękowałem. Sam zaczynałem czuć się niezręcznie i miałem ochotę zabrać Soph gdzieś dalej. Gdzieś gdzie nie będzie wściekłej nastolatki, wkurzonej matki i blondyna rodem ze "Słonecznego Patrolu".

– Wezmę ją na spacer, a wy sobie wypoczniecie, co? – zaproponowałem. – Albo niech zostanie dzisiaj ze mną w hotelu, a wy możecie się bawić.

– Chyba śnisz.

– Dam radę, zostawałem z nią sam.

Dopiero po popołudniowej drzemce mogłem zabrać Soph do swojego hotelu. Amber nie była zachwycona, bo dziewczynka denerwowała ją głośnym zachowaniem i ciągłą potrzebą uwagi. Blondynka liczyła na miły wieczór, randkę nad wodą, a potem wspólne chwile. A tu musiała użerać się z biegającym po pokoju dzieckiem, które nie chciało spać mimo późnej godziny. Myślałem, że będzie zmęczona po długich zabawach, a ona zaczynała się robić jedynie markotna. Audrey mówiła, że ta może za nią płakać, ale wiedziałem, że sobie poradzę. Jednak płacz stawał się coraz głośniejszy wraz z upływem czasu i przymusowym kładzeniem. Dziewczynka ciągle powtarzała swoje "mama, mama", a ja zastanawiałem się jak będzie wyglądać ta noc. Wreszcie udało mi się ją uśpić z twarzą mokrą i czerwoną od płaczu. Usiadłem razem z Amber na tarasie i cieszyliśmy się sobą. Kolacja zdążyła wystygnąć, ale czułem zbyt duży głód, by teraz czekać na kolejne zamówienie. Pałaszowałem posiłek, rozmawiając o trasie i koncertach. Dziewczyna chwaliła się zdjęciem, które zrobiła sobie na plaży.

– Ona chyba sobie żartuje – powiedziała, gdy około północy znowu usłyszeliśmy płacz i "mama!".

– Może serio za nią tęskni czy coś? Nie wiem, przytul ją, może pomyśli, że to mama i uśnie?

– Jesteś nienormalny.

Poszedłem po dziewczynkę i posadziłem ją na kolanach Amber. Jednak mój plan nie wypalił i ta znowu poszła w krzyk, wyciągając ręce w moją stronę. Chodziłem po pokoju, nucąc kołysankę i tuląc dziecko. W końcu zrezygnowany wybrałem numer Audrey, która odebrała dopiero za trzecim razem. Słyszałem muzykę w tle.

– Soph ciągle cię woła.

Westchnęła i obiecała, że zaraz będzie. Kwadrans później słyszałem pukanie do pokoju i wpuszczałem do niego brunetkę ubraną w krótką sukienkę i jej przyjaciela w koszuli w kratkę.

– Tata – powiedziała Sophie, wyciągając ręce w jego stronę.

------

Zgadnijcie kto wrócił! I zgadnijcie kto zmieniał całą końcówkę, bo dostał olśnienia, że jest za mało akcji? Ja! To teraz musicie skomentować co sądzicie! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro