Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 63.

****O*L*I*V*E*R****

Patrzyłem na Audrey śpiącą na kanapie z głową na moich kolanach i czułem pełnię szczęścia jednocześnie ganiąc się za to. Wiedziałem jak bardzo cierpi po zdradzie Justina, bo chłopak był miłością jej życia i tak często zapewniał, że Amber to tylko koleżanka.

Mijała trzecia, a dziewczyna usunęła przed krótką chwilą. Jej twarz jeszcze miała ślady świeżych łez, a ja gładziłem ją po głowie. W końcu delikatnie przeniosłem ją do sypialni żeby było jej wygodniej i wróciłem do salonu. Nachyliłem się nad pożyczonym wcześniej łóżeczkiem turystycznym i poprawiłem kocyk na Sophie. Dziewczynka spała spokojnie i miałem nadzieję, że będzie spokój jak najdłużej. Sam szybko zasnąłem czując zmęczenie.
Tuż po ósmej przebudziłem się słysząc głośne “mama!”. Spojrzałem w kąt i zauważyłem dziecko, które bliskie było płaczu.

- Cześć, Sophie - powiedziałem, a dziewczynka spojrzała na mnie.

- Mama - jęknęła, a ja prędko wstałem i przytuliłem ją, by uniknąć płaczu.

- Mama śpi, skarbie. Pójdziemy do sklepu, co? Kupimy mleczko i coś dla mamy, tak?

- Mama.

Przebrałem się i wyszedłem z dzieckiem na korytarz. Zapukałem do drzwi naprzeciwko, zza których już dobiegały głosy. Przywitałem się z El, a ona zachwyciła się Soph, która tuliła się do mnie.

- Możemy coś pożyczyć? I jakąś pieluchę?

- Jasne.

Przywitałem się z Joshem i małym Lewisem, który biegał po domu w piżamce w paski. Mieszkanie tętniło życiem mimo wczesnej pory. Nawet przyszła baletnica, na której narodziny czekał każdy, teraz robiła fikołki w brzuchu mamy. El prędko znalazła mniejsze ubrania po Lewisie i pożyczyła mi jeansy i bluzkę z autem. Sophie nie mogła ciągle być we wczorajszej sukience, a na same rajstopki było zimno. Teraz wyglądała jak uroczy chłopiec z długimi włoskami.

Idąc kolejnymi alejkami supermarketu zabawiałem dziewczynkę, która denerwowała się zaistniałą sytuacją i pustym brzuszkiem. W koszyku była już kaszka dla niej i kilka ubrań wybranych na szybko oraz pampersy i normalne jedzenie. Idąc do kasy zatrzymałem się przy dziale z odzieżą damską.

- Kupimy coś mamusi? - zapytałem Soph.

- Mama.

- Mama pewnie jeszcze śpi. Myślisz, że jej się spodoba? - dodałem chwytając tunikę w kratkę. Była idealna do czarnych leginsów,  które również wrzuciłem do koszyka.

W przeciągu kwadransa wchodziłem do domu. Nadal panowała cisza, a Audrey ciągle spała. Soph grzecznie jadła śniadanko i bawiła się w kojcu. Po mieszkaniu zaczął unosić zapach naleśników, gdy w kuchni pojawiła się Audi. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, a ja przytuliłem ją.

- Przepraszam - szepnęła.

- Nie masz za co, Audrey.

- Za wczorajsze najście, zajęcie łóżka i wszystkie problemy.

- Nie ma żadnych problemów.

- I… I za wczoraj. Wiesz…

- Wiedziałem. Ale gdybym mógł to powtórzyłbym ten pocałunek. Jednak Audrey nie myślała o tym samym i podeszła do córeczki, która ją wołała.

- Co to za chłopiec? - zaśmiała się. - Skąd miałeś ubranko?

- Sąsiadka ma syna i tak jakoś wyszło. Zjedz coś.

- Nie, będziemy się zbierać. Zaraz zamówię samolot i zadzwonię do mamy.

- Nawet nie próbuj.

- Słucham?

- Zostajecie tutaj i bez gadania. Daj ją. - Przytuliłem dziecko, dodając: - Soph, zostaniesz z wujkiem, prawda?

- Tak. Mama.

- Mama też zostanie. Widzisz, mama, zostajemy - powiedziałem, patrząc na Audrey.

Dziewczyna uśmiechnęła się. Po śniadaniu poszła pod prysznic, a ja siedziałem z dzieckiem na podłodze i bawiłem się pożyczonymi klockami. Audi przytuliła się do mnie, gdy wróciła odświeżona.

- Dziękujemy, Oli. Jesteś kochany. - Stanęła na palcach, uwieszając się na mojej szyi.

- Zasługujecie na wszystko co najlepsze.

- Jak widać nie.

- A może najlepsze jeszcze cię nie spotkało.

- Spotkało - powiedziała, patrząc na Soph, która oglądała bajkę.

Zapanowała cisza, a po chwili dziewczyna stwierdziła, że musi zadzwonić do mamy.

****A*U*D*R*E*Y****

Obecność Olivera pomagała mi pozbierać się po wczorajszym wieczorze pełnym niespodzianek. Chłopak robił wszystko żebym nie była smutna i naprawdę mi pomagał. Sophie uwielbiała wujka i była grzeczna. Nie wiedziałam co powinnam zrobić, bo nie chciałam mieszkać z Justinem i jego nową miłością. Miałam ochotę zabić dwójkę, która przez cały ten czas zwyczajnie bawiła się mną.

W końcu znowu zajęłam sypialnię i wybrałam numer mojej mamy. Wolałam powiedzieć jej o wszystkim sama, bo i tak prędzej czy później dowiedziałaby się. Kobieta pytała co u mnie, a ja czułam, że już coś wie.

- Zdradził mnie, mamo - przyznałam. - Rozstaliśmy się, jestem u przyjaciela od wczoraj jak przyłapałam ich na pocałunku. Jest dobrze, Sophire jest ze mną - potok słów wypływał z moich ust wyprzedzając jej pytania.

- Jak się czujesz?

- Jest dobrze, mamo. Czułam, że coś jest między nimi. Byłam taka głupia…

- Nie byłaś, skarbie. To on był kutasem. Co teraz?

- Nie wiem. Teraz siedzimy u Olivera, potem będę musiała zabrać rzeczy z domu. Nie wiem, naprawdę.

- Wierzę w ciebie, skarbie. Niedługo masz egzaminy, skup się na nich, potem wrócisz na wakację i pomyślimy co dalej.

- Nie mam gdzie mieszkać, mamo.

- Masz - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zauważyłam Olivera z Soph. Uśmiechnęłam się, gdy dziewczynka podeszła do mnie.

- Oddzwonię, mamo.

Pożegnałyśmy się i zakończyłam połączenie.

- Nieładnie jest podłuchiwać - zwróciłam mu uwagę.

- Ciiii.

Przytuliłam się do niego, zamykając oczy. W końcu spojrzałam na niego czując swego rodzaju ulgę. Położyłam rękę na jego policzku, a przed oczami pojawił się obraz pocałunku z ubiegłej nocy. W ułamku sekundy powtarzała pieszczotę. Nasze usta delikatnie badały się, a pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny. Położyłam się, a Oliver nachylił nade mną. Moje ręce od razu znalazły się pod jego koszulką, a jedyne czego pragnęłam to odrobina bliskości. Nawet jeśli koszt miałby być tak ogromny.

-,Przepraszam, Audi - szepnął chłopak, odskakując ode mnie jak oparzony. - Ja nie mogę.

-,Boże, to ja przepraszam? My nie powinniśmy, wiesz…

Położył się obok, a ja wplotłam palce w jego włosy. Wspominałam wydarzenie sprzed chwili i ganiłam się za wszystko.

- Oli, zrobisz coś dla nas? Wiem, że zrobiłeś dla nas już bardzo dużo, ale…

- Zrobię dla was wszystko.

- Pojedziesz ze mną do Justina po jakieś rzeczy?

------
Hej, pamiętacie mnie jeszcze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro