Part 51.
Przez następne dni jak poparzona próbowałam dowiedzieć się coś o planach Justina. Ten ciągle powtarzał, że nie wie o co mi chodzi, ale ja miałam przeczucie, że planuje zaręczyny. Delikatnie wspomniałam o kolejnym kroku naszego związku, ale ten mruknął coś pod nosem i wrócił do gry na konsoli. Jego koledzy też nie chcieli nic powiedzieć. Wiedziałam, że gdyby Justin był u jubilera to na pewno byłoby mnóstwo zdjęć w Internecie, bo fani znali każdy jego krok. Zaczynałam powoli szaleć przez niewiedzę i podekscytowanie. Wyobrażałam sobie milion wersji tego wydarzenia i każda wydawała mi się cudowna.
W końcu musiałam wrzucić na luz i zająć się nauką. Spędzałam dodatkowe godziny w uczelnianej bibliotece, bo tylko tu miałam chwilę spokoju. W domu była piszcząca albo krzycząca Sophie i Justin, który ciągle robił coś głośnego - słuchanie muzyki, zabawa z dzieckiem, uczenie jej grania na perkusji albo tworzenie nowych kawałków. Tu miałam ciszę i mogłam zebrać myśli.
Położyłam na stoliku odpowiednie książki i zajęłam jedno z wolnych krzeseł. Otworzyłam miejsce zaznaczone zakładką i kontynuowałam czytanie.
- Cześć, Audrey - usłyszałam nad sobą głos Olivera, którego dość często spotykałam na korytarzach uczelni. On jako jedyny wydawał mi się w porządku i prawdopodobnie nie chciał wbić mi noża w plecy za Justina. - Co tam?
- Hej, nic takiego. Znowu nauka. A u ciebie?
- Szukam materiałów do projektu.
- Ostatni rok jest podobno najlepszy.
- Powiedzmy - uśmiechnął się ukazując śnieżnobiałe zęby.
Odwzajemniłam gest i wróciłam do lektury. Delikatny szmer nie przeszkadzał mi w skupieniu i wypisywaniu najważniejszych notatek. Wszystko było lepsze od pisku Sophie i śmiechu Justina. Jeszcze tylko psa nam brakowało.
Udało mi się dokończyć rozdział i po ławce rozeszły się wibracje.
Hej, uczennico, kiedy będziesz? Chciałem jechać do Ryana i nie wiem czy czekać czy nie <3
Odpisałam Justinowi, że jeszcze trochę się pouczę więc mógłby zabrać Soph ze sobą. Obiecał, że nie będzie długo i przywiezie jakąś pizzę. Odesłałam szybkie 'Kocham Cię" i całusa po czym schowałam telefon.
- Córeczka tęskni za mamusią? - zagaił Oliver, a ja czułam jak zaczynam się rumienić.
- Tutaj chyba każdy mnie zna przez Justina, co? - zapytałam.
- Powiedzmy - znowu ten uśmiech.
- Błagam, już słyszałam jak mnie obgadują.
- Każdy ma łatkę. Taki świat. Przejmujesz się?
- Przywykłam - wzruszyłam ramionami.
Wróciłam do czytania, bo chciałam wykorzystać czas maksymalnie. Czułam jak powoli bierze mnie zmęczenie z każdą kolejną stroną. Nie udało mi się opanować ziewnięcia, po którym usłyszałam:
- Hej, lubisz kawę?
- Słucham? - zapytałam, nie rozumiejąc zdania. Czy to aby na pewno do mnie?
- Pytam czy nie chcesz odpocząć i iść na kawę. Znaczy, jeśli musisz wracać do domu to rozumiem.
- Nie, Justin zabrał Sophie do kolegi. Myślałam, że jeszcze się pouczę, wiesz.
- Święta idą, nie masz co robić?
- Nic mi nie mów - jęknęłam.
Chwilę później pakowałam się i wychodziłam z chłopakiem ze szkolnej biblioteki. Niedaleko była kawiarnia, którą miałam odwiedzić już wiele razy. Czułam w niej domową atmosferę, którą tworzyły duże kubki, biblioteczka, wygodne kanapy i ciche kąty, które zajęte były przez pary. Siedziałam na fotelu i delektowałam się gorącą czekoladą, która kusiła bitą śmietaną. Oliver opowiadał o nauczycielce, której każdy z pierwszego roku się bał. Ja już wiedziałam co lubi, a czego nie znosi i na co mam uważać. Chłopak opowiadał o wszystkim z energią w głosie i sprawiał wrażenie jakbyśmy znali się od lat. Już od pierwszej chwili polubiłam sposób, w jaki mówi o książkach i muzyce. Opowiadał o najnowszej płycie Adele, której ja nie miałam jeszcze czasu posłuchać. Leżała w sypialni, bo ostatnio kupił ją Juss, ale jakoś nie miałam chwili, by ją włączyć. Chłopak zapytał o moje ulubione książki, a ja zaczęłam wymieniać tytuły. Poczułam wewnętrzne szczęście, gdy przyznał, że je czytał i niektóre są całkiem niezłe. Polecił mi kilka dzieł, które powinny mi się spodobać. Wszystko przerwała wiadomość od Justina, który pytał czy nadal jestem w szkole. Zegarek informował, że w kawiarni spędziłam prawie dwie godziny. Zerwałam się z fotela, przepraszając i mówiąc, że muszę już wracać. Przez rozmowę z Oliverem straciłam poczucie czasu i zupełnie się zapomniałam. Chłopak odprowadził mnie na parking i pożegnaliśmy się. Podziękowałam za wspólne popołudnie i życzyłam miłego weekendu.
Wchodząc do domu przywitałam się z ciszą.
- Sophie śpi? - zapytałam Justina siedzącego na kanapie z gitarą.
- Mhm.
- Zasiedziałam się trochę - przyznałam. - Zagadałam się z Oliverem.
- Mhm.
- On chyba jest gejem, wiesz? - sięgnęłam po kawałek pizzy. - Ty nie nosisz rurek i nie mówisz o książkach, gestykulując.
- Gejem, mówisz? - miałam ochotę wybuchnąć śmiechem widząc jego uśmiech i ulgę. - Czyli nie masz u niego szans?
- Nawet gdybym miała to mam wspaniałego chłopaka, z którym chcę spędzić resztę mojego życia - szepnęłam, siadając na jego kolanach. Pocałowaliśmy się, a ja zapytałam co dzisiaj robili.
- Siedzieliśmy na dworze, potem trochę się bawiliśmy i byliśmy u Ryana.
- Byliście grzeczni?
- Oczywiście. Jesteś zmęczona?
- Trochę – przyznałam.
- Ryan robi dzisiaj imprezę, pójdziemy?
- Idź sam, zostanę z Sophie.
- Ale na pewno?
- Jasne. Poczytam książkę, obejrzę telewizję i pójdę spać. Trochę padam.
- Jesteś zła?
- Nie, Justin. Tylko bądź grzeczny.
Po dziewiętnastej zostałam sama z dziewczynką. Prędko przygotowałam ją do snu i postanowiłam zrobić domowe spa. Leżąc w wannie napawałam się delikatną muzyką, zapachem świeczek i olejku do kąpieli. Moje ciało było zrelaksowane, a umysł oczyszczony. Po długim czasie przenosiłam się do sypialni gdzie czekała na mnie płyta Adele i książka polecona przez Olivera. Około północy dostałam wiadomość od Justina, który życzył mi dobrej nocy i obiecał, że niedługo wróci. Wiedziałam, że tak nie będzie, bo imprezy z Ryanem nigdy nie kończą się przed drugą.
-----
Oesu, nie było mnie miesiąc! Mam nadzieję, że Wasze święta minęły całkiem dobrze. Szczęśliwego Nowego Roku już jutro! <3
A ja dziękuję za 136K wejść i ponad 10K gwiazdek! Kocham Was! xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro