Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 32.


Po jakimś czasie zostałam sama w szpitalu. Pielęgniarka poprosiła pozostałe osoby żeby wróciły do domu, bo ktoś tu musi być wyspany. Patrząc na mnie powiedziała:
- Pani też powinna odpocząć. Za kilka dni wróci pani z Sophie do domu i wtedy musi być wypoczęta.
Pokiwałam na znak zrozumienia, ale mimo to nie ruszyłam się z miejsca. Siedziałam oparta o łóżeczko i czułam jak wszystko mnie boli. Czułam zmęczenie pomieszane z żalem, smutkiem i tęsknotą za Justinem. Żałowałam wszystkich słów, które padły z moich ust w jego kierunku. To on mnie odnalazł, tęsknił za mną, a teraz ma mnie za idiotkę z rozdwojeniem jaźni, która raz jest miła, a raz pluje jadem. Spojrzałam na telefon i w tej samej chwili wyświetliła się informacja o nowej wiadomości od Madison. Dziewczyna przesłała mi zrzut ekranu z Twittera Justina gdzie chłopak pisał, że od dziś jest najszczęśliwszym facetem na świecie przez dwie piękne kobiety, a Maddy dopisała: "Czyż on nie jest słodki? ♥". Uśmiechnęłam się i wybrałam jej numer.
- Maddy, potrzebuję jego numeru – przyznałam.
- Przecież dzwonił do ciebie. Nie zapisałaś? Podawałam mu twój numer na korytarzu.
- Ten na siedemset czternaście?
- Chyba tak, a co?
- Nic, dzięki.
Rozłączyłam się i spojrzałam na nieznajomy numer. Wzięłam głęboki oddech i połączyłam się. Z każdym kolejnym sygnałem oczekiwania, malał we mnie poziom odwagi. Kiedy miałam się rozłączyć, usłyszałam:
- Audrey! Coś się stało?
- Ja... ja chciałam cię przeprosić, Justin. Głupio się zachowałam.
- Jesteś w domu?
- W szpitalu. Gniewasz się?
- Nie, ale i tak uważam, że powinnaś jechać do domu. Sophie potrzebuje cię wyspanej.
- Dzwonię to ciebie żeby cię przeprosić, a ty znowu zaczynasz prawić mi morały. Dziękuję bardzo za pieprzoną troskę, ale jej nie potrzebuję.
Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na szafkę. Przysunęłam fotel stojący w kącie bliżej łóżeczka Sophie i skuliłam się na nim patrząc na dziecko. Wiedziałam, że nie mogę jej zostawić. Ona mnie potrzebuje i moim obowiązkiem jest siedzenie tutaj. Patrząc jak dziecko budzi się, od razu wstałam i przytuliłam ją. Zmieniłam jej pieluszkę i nakarmiłam. Kiedy usnęła, ja wróciłam na fotel. Moje powieki były naprawdę ciężkie i czułam błogi spokój ogarniający moje ciało. Dźwięk otwieranych drzwi przywołał mnie do stanu rzeczywistego. Odwróciłam się i zauważyłam Justina.
- Nie chcieli mnie wpuścić szuje - mruknął. - Hej - pocałował mnie w policzek. - Jak się czujesz?
Widząc, że nie reaguję uśmiechnął się. Czułam jak palą mnie policzki, a w brzuchu coś się rusza po pocałunku.
- Mam nadzieję, że dobrze trafiłem - podał mi paczkę z Burger Kinga. - Musisz coś jeść- dodał widząc moją minę.
- Dzięki.
Jedząc frytki rozmawiałam z chłopakiem o jego trasie. Chciałam dowiedzieć się jak wygląda jego życie, co lubi, co robi, czego słucha, co czyta. Czułam zazdrość kiedy opowiadał o wszystkich krajach, które zwiedził, o wszystkich kulturach, które poznał, o wszystkich daniach, których zasmakował.
- A ty? Co z tobą?
Westchnęłam mówiąc, że siedzę na dupie w domu mojej babci i wychowuję dziecko, które przydarzyło mi się z przypadkowym chłopakiem w barze. Moje przyjaciółki studiują i korzystają z życia, a ja od nowa będę musiała składać papiery.
- Żałujesz?
- Szczerze? Chyba nie. Kocham Sophie, a na studia jeszcze znajdę czas.
- Ja też nie skończyłem studiów i co? Żyję - uśmiechnął się.
- Nie porównuj mnie do siebie, Bieber.
- Na pewno też masz jakiś talent. Wystarczy do odkryć i wypromować.
Panowała cisza, a ja zastanawiałam się w czym jestem dobra. Justin przerwał zmieniając temat na naszą trójkę. Pytał czy będzie mógł przyjeżdżać, bo zależy mu na nas. Nie mogłam mu zabronić widywania Sophie więc przytaknęłam.
- Wpiszesz mnie jako ojca?
- Za późno.
- Nie kłam. Nikogo nie wpisałaś i zawsze możesz to uzupełnić.
- Skąd wiesz, że nikogo nie wpisałam? Co jeszcze przekazał ci detektyw?
Chłopak opowiedział mi o poszukiwaniach, kłamstwie z kurierem od ebay, a do mnie zaczynało wszystko docierać. Roześmiałam się, a on przytulił mnie. Usiadł na fotelu i pociągnął mnie na kolana. Postanowiłam odpuścić sobie wszystkie złośliwości wobec niego i zachowywać się naturalnie. Zwłaszcza, że wracały wszystkie uczucia z okresu ciąży - tęsknota, miłość, pragnienie ramion. Wtuliłam się w jego szyję i poczułam delikatny zarost. Ethan nigdy takiego nie miał - ba, on rozwojem dorównywał amebie.
- Seksowny - szepnęłam przejeżdżając ręką po twarzy chłopaka.
Uśmiechnął się zerkając na mnie. Patrzyłam w jego brązowe oczy i zastanawiałam się co takiego jest we mnie, że Juss nie mógł wyrzucić mnie z głowy. Przecież to on jest idealny - począwszy od gęstych, ciemnych włosów postawionych do góry, przez czekoladowe tęczówki otoczone ciemnymi rzęsami, seksowny zarost i na pełnych, malinowych ustach kończąc. Przygryzłam wargę patrząc na niego, a on uśmiechnął się delikatnie. Po chwili nachylił się nade mną i z lekkością przywarł do moich warg. Miałam ochotę westchnąć zamykając oczy. W głowie od razu pojawiły się obrazy z ostatniej wspólnej nocy. Te usta smakowały tak samo - połączenie soku pomarańczowego z miętą gumy do żucia. Po chwili wtulam się w niego i zamykam oczy wspominając pocałunek.
W nocy obudził mnie płacz. Przetarłam oczy ręką i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po chwili swój wzrok skierowałam na chłopaka, który spał na fotelu. Wyglądał słodko i niewinnie. Wstałam i podniosłam kurtkę, którą chwilę temu byłam okryta. Podeszłam do łóżeczka i wyjęłam Sophie. Karmiąc ją, usłyszałam szept:
- Wszystko okey?
- Tak - uśmiechnęłam się uprzednio odwracając do tyłu.
Chłopak wstał i przytulił mnie szepcząc, że powinnam jechać z nim do hotelu. Dobrze wiedziałam, że jestem tu potrzebna, ale on mógł wracać. Z uśmiechem stwierdził, że zostanie ze mną. Kilka dni później wracałam z Sophie do domu. JUss musiał wrócić w trasę, ale utrzymywaliśmy kontakt. Cieszyłam się z każdej rozmowy i z każdego zdjęcia, które chłopak mi wysłał. Fani, koncerty - czułam się jak w jego świecie i mogłam poznać go "od kuchni". Madison suszyła mi głowę o jej idola, a ja w końcu postanowiłam porozmawiać z nią, wyjaśnić wszystko i poprosić o trochę normalności i nie robienie mi wstydu. Moje przyjaciółki zachowywały się podobnie. Miałam już dość wspominania tamtej nocy i mówienia o Bieberze. Siedząc we własnym pokoju rozmawiałam z Alexem, który nas odwiedził. Widziałam, że chłopak martwi się o mnie i nie paja przyjaźnią do Justina.
- Boję się, że on cię zrani, Audi. Wiesz jaki on jest. To pieprzona gwiazdka i nikt więcej – przyznał.
- Alex, ale ja go lubię! Bardzo - spojrzałam mu w oczy i liczyłam, że zrozumie co znaczy "bardzo".
- Ty go nie znasz. Dobrze nie znasz - poprawił.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Kiedy jego komórka dała o sobie znać, pożegnaliśmy się i zostałam sama. Leżąc na łóżku rozmawiałam z moimi przyjaciółkami. Mówiłam im o różnicach między mną, a Justinem i narzekałam, że to i tak nie wyjdzie i chyba lepiej zdusić to w zarodku niż potem cierpieć.
- Ale ty go kochasz! - powiedziała Allison.
- Ally, on jest sławny. Jego fanki zjedzą mnie żywcem. Madison już ma fochy, że powiem na niego złe słowo albo zamierzam z nim zerwać.
- To już oficjalnie razem? - dopytywała Lili.
- Nie, nie razem. I nigdy nie będziemy.
- Mhm - mruknęły moje przyjaciółki niemal jednocześnie.
- Tak! Dobra, kończę, bo Justin się dobija - powiedziałam słysząc odpowiedni sygnał i patrząc na komórkę.
Pożegnałyśmy się i odebrałam połączenie od chłopaka. Ten opowiadał mi o próbie, wywiadzie i koncercie i locie, który zakończy się za jakąś godzinę. Pytał o Sophie i zauważył, że coś mnie trapi. Nie chciałam powiedzieć mu o co chodzi, a on z uśmiechem stwierdził, że niedługo się zobaczymy i wyciągnie ode mnie co się dzieje. Naszą rozmowę przerwała Sophie. Pożegnałam się z chłopakiem i nakarmiłam dziewczynkę. Zeszłam na dół po sok i wpadłam na Madison. Nastolatka pytała kiedy przyjedzie Justin, bo ma do niego sprawę.
- Mam nadzieję, że nikomu o nim nie powiedziałaś. Wiesz jaki jest zakaz, nie?
Pokiwałam głową, a ja uspokoiłam się. Jakiś czas później witałam się z Justinem. Chłopak od razu przytulił Sophie, którą nosiłam.
- Wszystko w porządku? - zapytał obejmując mnie.
- Jasne - wymusiłam uśmiech. - Jak lot?
- Dłużył się. Ale na pewno wszystko okey? Jesteś smutna.
- Nie jestem - skłamałam.
Było późne popołudnie więc leżeliśmy na łóżku rozmawiając na naprawdę neutralne tematy, a ja myślałam jak zacząć temat naszej dwójki. Chciałam wiedzieć co Justin o tym myśli i na czym stoję. Nie chciałam znowu się zakochać i zostać na lodzie.
- Audrey! Ty mnie zupełnie nie słuchasz. Powiedz mi co się dzieje - powiedział chłopak nachylając się nade mną.

- Wyluzuj! Nic się nie dzieje - szepnęłam podciągając się wyżej i całując chłopaka.

------

Gwiazdkujemy i komentujemy! Wszyscy! Proszę! :)

A tak swoją drogą zbliżamy się do 30K wyświetleń i 2,5K gwiazdek. Czy to nie jest cudowne? Tak dużo osób to lubi *-*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro