Part 22
Następne zajęcia mogłam zaliczyć do bardzo udanych. Alex wczuł się w rolę tatusia i ciągle głaskał mnie po brzuchu i obejmował. Miałam ochotę roześmiać się na zajęciach praktycznych, gdy prowadząca chwaliła go. Widziałam jego dumę i cieszyłam się, że to właśnie on jest moim przyjacielem. Siedząc w restauracji jedliśmy naleśniki rozmawiając.
- Wiesz, chyba teraz złożę papiery na pedagogikę - przyznałam, gdy chłopak opowiadał o swojej pracy.
- A psychologia?
- Nie chcę tego robić. Jakoś nie wyobrażam sobie pomagać ludziom z zaburzeniami psychicznymi. A dzieci są świetne - uśmiechnęłam się.
- Typowa mamusia. Jestem pewien, że cię przyjmą.
Dziękowałam mu za wiarę w moją skromną osobę. Dokończyliśmy posiłek i chłopak odwiózł mnie do domu. Będąc u siebie opowiadałam o zajęciach. Madison pytała czy może jechać ze mną na kolejne.
- Nie będę tam zabierać całej rodziny, Maddy.
- Alex to nie twoja rodzina.
- Ale jest facetem.
- I go kochasz.
Oderwałam wzrok ze szklanki, do której właśnie nalewałam soku i przeniosłam go na moją młodszą siostrę, patrzącą na mnie z rozbrajającym uśmiechem. Miałam ochotę schłodzić ją napojem, ale ostatecznie wzięłam dwa głębokie wdechy, by się uspokoić.
- A co u Williama? - zapytałam zgryźliwie. - Nadal ma cię gdzieś?
Zauważyłam łzy napływające do jej oczu. Od razu pożałowałam słów, które padły z moich ust. Wiedziałam, że chłopak poznany niedawno jest pierwszą prawdziwą "miłością" mojej dwunastoletniej siostry i nie powinnam tak się zachowywać.
- Przepraszam, Maddy - powiedziałam przytulając ją.
Jednak ona wyrwała się z mojego objęcia i szybkim krokiem poszła na górę. Wiedziałam, że teraz będzie płakać w poduszkę i to wszystko przeze mnie. Odstawiłam szklankę do zlewu i skierowałam się do jej pokoju. Usiadłam na łóżku kładąc rękę na plecach dorastającej dziewczyny, która wtulona była w swojego pluszaka.
- Nie powinnam tak mówić - szepnęłam. - On na pewno cię lubi. Każdy cię lubi.
- William nie.
- Oj nie przesadzaj. Jakoś ostatnio odprowadził cię do skrzyżowania.
- Bo ma w tą samą stronę.
- Właśnie. Zagadaj do niego.
- Sama mówiłaś, że to facet ma walczyć.
Facet. Dwunastoletni. Boże.
- Fakt, mówiłam. Ale jeśli jest takim głupkiem to weź sprawy w swoje ręce i zagadaj zanim ktoś inny to zrobi. Zgoda?
- A pożyczysz mi bluzkę?
- Maddy!
Spojrzała na mnie smutnymi oczami, a ja czułam jak się łamię. Wiedziałam, że i tak istnieje małe prawdopodobieństwo, że wrócę do swojej dawnej figury więc niech Madison bierze sobie co chce.
- Którą? - zapytałam.
- Tą szarą z "Hit me like..."
- Nie! - przerwałam jej przypominając sobie moją koszulkę z tekstem mówiącym "Pieprz mnie fak facet i kochaj jak kobieta" - Tej na pewno ci nie dam. Jesteś za młoda na takie napisy.
- Ale Audi!
- Nie.
- A tą drugą z "I don't care"?
- Jak zniszczysz to odkupujesz.
Pokiwała głową, a ja poszłam do siebie, odszukałam odpowiedni ciuch i podałam dziewczynie, która znowu była szczęśliwa. Resztę dnia spędziłyśmy na graniu na konsoli co trochę mnie nudziło. Jednak nie miałam już wyrzutów sumienia, że zaniedbuję moją siostrę.
Następnego popołudnia z podekscytowaniem opowiadała mi o rozmowie z Williamem, który prosił o wyjaśnienie sprawdzianu z matematyki. Miałam ochotę roześmiać się słysząc jego sposób na podryw, ale nie chciałam peszyć zadowolonej dziewczyny. Wyglądała naprawdę słodko.
Będąc na zakupach wspominałam pracę w restauracji. Tęskniłam za Jennifer, jej mamą i całą atmosferą panującą w ich knajpie. Idąc chodnikiem kierowałam się do miejsca mojej byłej pracy. Wchodząc do środka zdziwiłam się widząc Alexa siedzącego przy barze i śmiejącego się z nastolatką. Dziewczyna zauważyła mnie i podeszła szybkim krokiem. Przywitałyśmy się i zajęłam miejsce obok mojego przyjaciela.
- Co tam? - zapytałam patrząc na niego.
- Nic, a co u was?
Chłopak spojrzał na moją koleżankę po czym wzruszył ramionami, a do mnie zaczęło docierać co się święci.
———
Ale Wy nienawidzicie tego biednego Alexa :C
Dziękuję za 14k! Jednak mam pytanie: czy opowiadanie Wam się znudziło? Bo widzę, że coraz mniej wejść....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro