Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2~

- Myślałaś kiedyś nad tym, co będziesz robiła w przyszłości, Ran-chan-chan?

- Dlaczego dodajesz do mojego imienia dwa razy końcówkę "-chan"? - odpowiedziała mu pytaniem na pytanie Ueno. - Raz wystarczy, a najlepiej by było gdybyś nie mówił tego w ogóle... - mruknęła z rumieńcami na policzkach.

- Ale brzmi słodko! - zaśmiał się czarnowłosy.

- Zawsze tak mówisz, baka! Mi to przeszkadza!

- Tsundere! - krzyknął, ale zaraz zaczął uciekać przed wkurzoną przyjaciółką. - No już! Przepraszam, przepraszam!

- Dzisiaj ci odpuszczę, Eijiro-kun - fuknęła i usiadła na dywanie. - A wracając do twojego pytania, to... myślę, że będę pomagała w szpitalu, zważywszy na mój dar - powiedziała. - Kiedy wrócisz z jakiejś misji poharatany, to cię uleczę!

- To było do przewidzenia - zaśmiał się. - A nie myślałaś może o karierze muzycznej? Przecież tak ładnie śpiewasz! Byłbym pierwszym, który kupowałby bilety na twoje koncerty!

- Ta jasne... Ja wcale ładnie nie śpiewam! Są lepsze osoby ode mnie. Na przykład te, które mają dar związany z głosem! Wtedy mogą nim manipulować, a ja? Jestem zwykłą amatorką!

- Wmawiaj sobie! Twoje covery strasznie się innym podobają! Sprawdzałaś ostatnio Youtube'a? Niedługo wbiją ci 30 tysięcy subskrypcji! A zaczęłaś nagrywać miesiąc temu! Robisz postępy!- powiedział, jak zwykle, głośnym tonem. - Może zaczęłabyś pisać jakieś piosenki swojego autorstwa?

- Nawet jeśli, to co z tego? Jestem tylko dzieckiem... Ludzie wolą słuchać osób z dojrzalszym głosem...

- Rany, rany... Jesteś straszną pesymistką!

- A ty strasznym optymistą!

Ran otworzyła zaspane oczy i popatrzyła na zegarek. Była 5:28.

- To sobie pospałam... - mruknęła.

Zaczęła patrzeć w sufit, jednocześnie próbując usnąć z powrotem, ale nic to nie dało. Usłyszała tylko dźwięk tłuczonego szkła. Przestraszona podniosła się do pozycji siedzącej.

- Tata?! - krzyknęła.

Chwilę później usłyszała kroki. Drzwi od jej pokoju się otworzyły. Wychylił się zza nich brązowowłosy mężczyzna.

- Obudziłem cię? - spytał, gdy wszedł.

- Nie, sama wstałam... Jak już to mnie przestraszyłeś - odpowiedziała z uśmiechem. - Co się stało?

Ojciec dziewczyny usiadł obok niej na łóżku.

- Cóż... Robiłem śniadanie - powiedział i podrapał się po karku.

- Iii...?

- Zbiłem szklankę...

- Iii...?

- Dwa talerze...

- Iii...?

- Co ,,iii"? Już! Koniec! Nic więcej! - krzyknął. - Przyrzekam!

- Zawsze tak mówisz - mruknęła przecierając oczy. - Ale zrobiłeś to śniadanie, tak?

- Tak, zaraz ci przyniosę~

Gdy mężczyzna wyszedł, Ran opadła z powrotem na łóżko. Położyła się na lewym boku, dzięki czemu miała idealny widok na zdjęcie, które znalazła wczoraj w pudełku. Patrzyła na nie dopóki jej ojciec nie wrócił ze śniadaniem.

Blondwłosa podniosła się do siadu z lekkim uśmiechem i wzięła od niego tackę z jedzeniem.

- O której wychodzisz? - spytała, po czym włożyła do ust łyżkę z odrobiną owsianki.

- Dzisiaj mam na później, więc chwilę z tobą posiedzę. Hatsume po ciebie przyjdzie?

- Tak. Uparła się, że koniecznie musi po mnie przychodzić, żebym nie zaspała do szkoły...

- To dobrze, że o ciebie dba~ Powinnaś się cieszyć, że masz taką przyjaciółkę~!

- Wiem~ - przyznała z uśmiechem, ale zaraz posmutniała. - Tato... - zaczęła patrząc na fotografię. - ...kim jest ten chłopak ze zdjęcia...? Kimś dla mnie ważnym?

Brązowowłosy przegryzł lekko wargę i odwrócił wzrok nie chcąc patrzeć na córkę.

Wiedział, że prędzej czy później go o to zapyta, ale mimo wszystko nie był przygotowany na tą rozmowę. Nie wiedział, co miał jej powiedzieć. Najlepiej prawdę, ale... czy to był odpowiedni czas? Obiło mu się o uszy, że Kirishima też chodził do U.A., więc czemu by nie poczekać aż-

- Tato? - rozmyślanie przerwała mu Ran, która złapała go za dłoń. - Powiesz mi...?

- Wiesz... myślę, że nie powinniśmy o tym rozmawiać teraz... Odłóżmy to na później, dobrze? Powinnaś szykować się do szkoły - powiedział podchodząc do szafy dziewczyny, by wyciągnąć z niej mundurek.

- ...Jasne... - mruknęła zielonooka.

To naprawdę jest taki trudny temat?

~☆~
- ....i w ten sposób masz randkę z Mikaze! - krzyknęła dumna z siebie Mei idąca obok Ueno, która słuchała jej z lekko zażenowaną miną.

- Od kiedy "korepetycje" to to samo co "randka"...? - spytała patrząc na różowowłosą kątem oka.

- Od zawsze! W mangach i anime prawie zawsze tak jest! Zaczyna się od korepetycji, a kończy na namiętnej miłości~!

- ...Jakoś tego nie widzę.

- Zobaczysz, jeszcze przyznasz mi rację, a wtedy będę już zajęta robieniem uroczych maleństw na wasz ślub~

- M-maleństw?! I jaki ślub?! Hatsume-san, przestań! - krzyknęła Ran z lekkimi rumieńcami na policzkach i przyspieszyła.

- Ale musisz przyznać, że jest przystojny~

- N-nawet...

- Sama widzisz! ...Ran, a może ty już masz kogoś na oku, co? - spytała trochę poważniejszym tonem Hatsume.

- Czy mam...? - mruknęła bardziej do siebie niż do przyjaciółki.

Ran była raczej typem nastolatki, która nie oglądała się za chłopakami. Nigdy nie rozumiała dziewczyn, które latały za chłopakami i kleiły się do nich jak pszczoły do miodu. Kierowała się zasadą: "Czas sam wskaże osobę mi przeznaczoną". Zresztą, to mężczyźni raczej powinni ubiegać się o względy dziewczyn, prawda?

- Jedno mi nie daje spokoju... Eijiro Kirishima. Kim on jest? Kim dla mnie był? Przyjacielem? Jeśli tak, to dlaczego już go nie pamiętam? To przez wypadek? Dlaczego nie wiem, co się po nim stało? Amnezja? Nie... Raczej nie... Więc dlaczego? Nic nie rozumiem!

Nastolatki weszły na teren szkoły. Po zmienieniu obuwia od razu skierowały się do swojej sali. Ueno czuła na sobie wzrok innych uczniów, gdy przemierzała przez korytarz. Jedni patrzyli na nią ze wstrętem, drudzy z niechęcią, a inni ze współczuciem... Ale przyzwyczaiła się. To była normalność. Zawsze tak było. Nie miała na to wpływu.

Westchnęła cicho i razem z Mei weszły do sali. Usiadły w swoich ławkach. Jak zwykle przed lekcjami żółtooka odwróciła się do swojej przyjaciółki i zaczęła z nią rozmowę na losowy temat.

- Kirishima! Znowu się przez ciebie zgubiliśmy! - Ran szybko podniosła głowę i popatrzyła w stronę drzwi, słysząc znajome nazwisko.

To był on. Chłopak ze zdjęcia. Chłopak, który prawdopodobnie był dla niej kimś bardzo ważnym. Który przychodził do niej, gdy byli mali, co wywnioskowała ze zdjęć w albumach.

Patrząc przez chwilę na niego, uderzyło w nią kolejne wspomnienie...

- Kirishima! Zgubiliśmy się! To wszystko twoja wina!

- Że jak?! Moja?! A kto powiedział, żeby nie iść w lewo tylko w prawo?!

- Ja! Ty chciałeś iść w lewo i mnie nie słuchałeś!

- ....Ty, rzeczywiście!

- A ja byłam taka głupia i poszłam za tobą! - krzyknęła blondynka odwracając się do niego plecami i krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Baka!

- Co? Teraz to mnie przezywasz?!

- Tak! Przez ciebie zgubiliśmy się w lesie! Zeżrą nas zwierzęta! Albo nas porwą! ...Zginiemy!

- Ej no, Ran-Ran... - powiedział cicho podchodząc do niej i przytulając ją od tyłu. - Spokojnie, głuptasie~ Damy sobie radę! To ty zawsze mi mówisz, że będzie dobrze i wszystko się uda~ ...Nie no, nie zawsze, bo straszna z ciebie pesymistka! Jak raz coś takiego powiesz to znaczy, że w zimę spadnie śnieg!

- Spadaj!

- ...an... Ran. ...UENO! - krzyknęła Mei widząc swoją przyjaciółkę w totalnym bezruchu. - Zacięłaś się.

- S-sory... - mruknęła zielonooka i odwróciła wzrok od drzwi na Hatsume. - Co mówiłaś?

- ...Zakochałaś się?

- N-nie! Czemu?!

- Patrzyłaś na tamtego chłopaka jak zahipnotyzowana! ...Spodobał ci się, nie~? - spytała znacząco poruszając brwiami.

- Ja-

- Za wysokie progi, kochana. On jest z klasy 1A. Znaczy wiesz, możesz spróbować, ale wątpię czy dasz radę - po tych słowach zrobiła smutną minkę.

- Hatsume-san, prze-

- Pamiętaj, że zawsze mogę ci pomóc~!

- Przestań! Ja się w nikim nie zakochałam! - krzyknęła zirytowana Ran. - Daj sobie spokój...

Ja nawet nie wiem kim on dla mnie jest...

~☆~
- Idziemy na obiad? - to pytanie jako pierwsze padło z ust różowowłosej, gdy zadzwonił dzwonek na długą przerwę.

- Hm? A tak, jasne...

- Ran-Ran, jesteś strasznie dzisiaj nieobecna... Pokłóciłaś się z tatą?

- Nie.

- Wstałaś lewą nogą?

- Nie.

- Twój kotek zdechł?

- Mam chomika, a nie kota, to po pierwsze, a po drugie, nie!

- No to co się stało? - zapytała patrząc na nią, gdy wyszły z sali.

Z ust Ueno wydobyło się ciche westchnięcie, ale nic jej nie odpowiedziała. Po prostu kierowała się na stołówkę nie zważając na jej jęki, wzdechy i lekką pretensję, że nie chce jej powiedzieć, co się dzieje.

- Poczekaj chwilę! Skoczę szybko do łazienki!

- Jasne - blondynka stanęła pod ścianą obok drzwi do damskiej toalety i odchyliła głowę do tyłu.

W międzyczasie z klasy 1A wyszła grupka uczniów, która, podobnie jak większość, skierowała się na stołówkę, głośno przy tym rozmawiając.

- Podstawy bohaterstwa zapowiadają się całkiem nieźle!

- No nie? Totalny odjazd! ...Tylko szkoda mi Midoriyi - mruknął Kaminari skręcając w prawo.

- No... trochę się nam połamał - zaśmiała się nerwowo Mina. - Ale to wina Bakugo!

- Weź, lepiej nie denerwować tego klocka, bo jak się wkurzy, to możesz spisywać testament! - krzyknął Eijiro, gdy przechodzili obok łazienek. - Do tego- - urwał widząc zielonooką nastolatkę, którą szybko zilustrował wzrokiem. - Ran...? - spytał niepewnie zatrzymując się przed nią.

Ueno skierowała na niego swój wzrok. Nie miał wątpliwości. Te same blond włosy, które przez kilka lat zdążyły już podrosnąć i sięgały jej teraz do łokci. Ciekawe świata, zielone oczy, w których wiecznie tańczyły radosne iskierki. Oprócz tego podrosła jeszcze w kilku charakterystycznych dla dziewczyn miejscach, co nie umknęło jego uwadze. Jednak... Kirishima zauważył, że zmieniła się JEDNA dość istotna rzecz:

Dziewczyna siedziała na wózku inwalidzkim...

~☆~
Wiem, że strasznie długo czekaliście na kontynuację tego fanfiku, przepraszam!

Za błędy też sorka, ale pisałam to szybko, żeby dla was wstawić jak najszybciej~

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro