Rozdział 2
Clary dzień wcześniej długo rozmawiała z Maxem i dlatego dzisiaj prawie zaspała na śniadanie.
-Wstawaj śpiochu-Astoria od 5 minut próbowała dobudzić swoją współlokatorkę.
-Już nie śpię-Odparła Clary z uśmiechem i wstała.
-Nie no! Ja spędziłam godzinę w łazience, a ty dopiero wstałaś i wyglądasz lepiej ode mnie-Powiedziała Astoria udając że płacze, po czym obie się zaśmiały.
Dziewczyny weszły do Wielkiej sali 10 minut po rozpoczęciu śniadania i pod ostrzałem spojrzeń skierowały się do stołu Slytherinu. Żeby dojść na swoje miejsca musiały przejść obok drugiej połowy stołu. Gdy przechodziły obok Maxa, ten się uśmiechnął do Clary.
-Cześć Max-Powiedziała Clary z uśmiechem.
-Cześć Clary-Powiedział Max.
Gdy odeszły trochę, Astoria już nie wytrzymała:
-Max się uśmiechnął!-Powiedziała, jakby cud się stał.
-Wczoraj prawie cały czas się uśmiechał-Odparła spokojnie Clary, nie widząc zdziwionej miny Astorii.
Podeszły do do Teo i usiadły obok niego, witając się, po czym przywitały się z Draco i Blaisem siedzącymi naprzeciwko.
Blaise chciał coś powiedzieć, lecz nagle Dyrektor wstał i powiedział:
-Drodzy uczniowie, w sobotę odbędzie się bal z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. W związku z tym piątek jest wolny i roczniki od drugiego w górę mogą, o ile mają zgodę, pójść do Hogsmeade-Powiedział Albus Dumbledore z uśmiechem i usiadł, a na sali zapanował harmider.
-Clary musimy kupić sobie sukienki i buty...-Zaczęła Astoria, gadając jak opętana.
Po śniadaniu nadeszła pierwsza lekcja-Eliksiry.
Aktualnie stali przy stanowiskach i czekali na nauczyciela, gdy do Clary przyleciał papierowy ptaszek. Szybko go rozwinęła i okazało się, że to zaproszenie na bal od Maxa.
Clary nie myśląc długo odpisała że się zgadza i wysłała ptaszka do Maxa, lecz w tym czasie do sali wszedł Profesor Snape.
-Skoro Panna Vedel aż tak się nudzi w klasie, to może odpowie na proste pytanie-Zaczął Profesor, po czym zadał pytanie-Proszę podać jeden eliksir, do którego stosuje się element zawierający materiał genetyczny.
-Amortencja Profesorze-Odparła Clary, a on skinął głową.
Po tym jak Profesor przepytał jeszcze kilka osób, polecił im przygotować eliksir pieprzowy i zabrał się za jakieś papiery, kątem oka obserwując uczniów.
-Ja się kompletnie nie znam na eliksirach-Wyszeptała jej Astoria.
-Ja go zrobię, a w weekend ci pomogę w nauce-Powiedziała Clary i zabrała się za przygotowywanie eliksiru, ograniczając rolę Astorii do krojenia składników.
Po 30 minutach Clary i Astoria jako pierwsze skończyły i dostały W(Wybitny).
-Kto do ciebie pisał?-Spytała ją cicho Astoria gdy czekały na koniec lekcji.
-Max i zaprosił mnie na bal-Odpowiedziała z uśmiechem Clary, zerkając na pracującego w skupienia Maxa.
-Max cię zaprosił?-Odparła zdziwiona Astoria.
-Tak, a ciebie ktoś już zaprosił?-Spytała ją Clary.
-Tak, ale nadal czekam aż Blaise to zrobi-Odparła cicho Astoria, patrząc na pracującego w ławce za nimi Blaisa który z paniką w oczach patrzył na swój eliksir.
-Blaise dodaj szczyptę pieprzu-Poradziła mu Clary, a wtedy eliksir nabrał odpowiedniego koloru i gęstości.
-Dzięki-Powiedział z ulgą Blaise.
Po eliksirach nadeszła transmutacja, gdzie Profesor McGonagall rozsadziła wszystkich tak jak sama chciała.
Clary wylądowała w ławce z Harrym Potterem, Astoria z Hermioną Granger, Teo z Romildą Vane, Blaise z niejaką Patil a Draco z Weasley'em.
-Clarissa Vedel-Przedstawiła się Clary, podając Harry'emu rękę.
Ten początkowo był zdziwiony, lecz po chwili uścisnął jej dłoń.
-Harry Potter.
W tym momencie odezwała się Profesor McGonagall:
-W tym roku wasza ocena będzie zależeć najbardziej od projektów, które będziecie robić ze swoim kolegą/swoją koleżanką z ławki. Temat pierwszego projektu będziecie zgłaszać już dzisiaj, a po akceptacji macie 2 tygodnie na realizację. Może to być referat, lecz nie musi.
-Jakieś pomysły?-Zapytała Clary Harry'ego.
-Ja za dobry w referatach nie jestem-Odparł Harry.
-To może jakaś prezentacja, składająca się ze skomplikowanej transmutacji?, może wieloetapowej?-Zaproponowała Clary, lecz widząc że Harry nic nie rozumie, dopowiedziała-Niektóre rzeczy trzeba zmieniać stopniowo, aby stały się czymś innym. Jest to średnio skomplikowane.
Harry się zgodził i poszli zgłosić temat do Profesor McGonagall, która nie miała nic przeciwko.
Następną lekcją było Zielarstwo. Stanowiska były 3 osobowe, a Clary siedziała jak zwykle z Astorią. Gdy lekcja się już rozpoczęła i Profesor Sprout zaczęła sprawdzać obecność, do sali wpadł zdyszany Max i zaczął się rozglądać za wolną ławką.
-Max-Zawołała go Clary i z uśmiechem wskazała mu wolne miejsce przy jej stole.
-Dzięki-Odparł tylko i wyjął podręcznik.
-Dzisiaj zajmiemy się przesadzaniem wściekłej róży-Powiedziała Profesor Sprout i wskazała im na doniczki leżące na ich ławkach, gdzie z każdej wystawała róża.
-Co z tym niby trudnego?-Spytał się pod nosem Max i już chciał wyciągnąć kwiat, gdy Clary położyła mu rękę na jego ręce.
-Nie możesz jej tak wyciągnąć, bo zacznie w ciebie strzelać kolcami-Powiedziała spokojnie.
-To co niby mamy z nią zrobić?-Spytała się Astoria.
-Wg podręczników trzeba ją najpierw mocno podlać-Powiedziała Clary i podlała intensywnie róże, a ta zaczęła się kołysać.
-Już można?-Spytał Max, a ona kiwnęła głową.
Gdy przesadzili róże do większej doniczki i zasypali ziemią, usłyszeli krzyki. Przy jednym ze stołów jakaś dziewczyna wyrwała różę z doniczki bez podlania i ta ostrzeliwała ją kolcami.
-Auu, dzięki Clary-Powiedział Max, a ona się uśmiechnęła.
-Skoro już skończyliście, to przepytam kilka osób-Powiedziała Profesor Sprout.
-Panie Malfoy, jaki nawóz stosuje się do róży?
-Smoczy-Odpowiedział Draco, a nauczycielka się zgodziła.
-Panie Weasley, co należy zrobić aby róża nas nie zaatakowała?-Spytała Profesor Sprout chłopaka, gdyż widziała że nic nie robił.
-EEE...-Ron nie wiedział.
-Minus 5 punktów dla Gryffindoru-Powiedziała załamana Pani Sprout.
-Panie Freedy?-Spytała.
-Podlać intensywnie-Odpowiedział chłopak, a ona się zgodziła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro