Rozdział 1
Clarissa Vedel stała już na peronie 9 i 3/4. Pociąg miał zaraz ruszyć, więc musiała się już pożegnać z rodzicami.
-Tato-Powiedziała do wysokiego bruneta o zielonych oczach i kilkudniowym zaroście, który się do niej uśmiechnął i potargał jej czarne, sięgające do ramion włosy.
-Uważaj na siebie mała-Powiedział tylko Alex Vedel i oddał swą córeczkę jej mamie.
-Pisz do nas często i ciepło się ubieraj-Powiedziała wysoka blondynka o fioletowych oczach i spojrzała w równie fioletowe oczy córki, po czym ją przytuliła.
-Dobrze mamo-Powiedziała Clary i dała jej buziaka w policzek, po czym złapała swój kufer i klatkę z sową, po raz ostatni wyściskała rodziców i ruszyła w stronę pociągu.
-Moja mała córeczka-Wyszeptała jej mama, patrząc na 15-letnią córkę, po czym wraz z mężem teleportowała się.
Clary była już w pociągu i właśnie szukała wolnego przedziału. Akurat przechodziła obok jednego z przedziałów, gdy drzwi się otworzyły z hukiem i wybiegła z niego wkurzona brunetka.
-Pansy nie obrażaj się-Wołał za nią wysoki brunet o ciemnej karnacji i śnieżnobiałym uśmiechu. Po chwili dopiero zauważył Clary i odezwał się do niej.
-Cześć, jestem Blaise.
-Cześć, jestem Clary-Odpowiedziała Clarissa z uśmiechem.
-Nowa?-Spytał, nie pamiętając jej ze szkoły, a pamięć do twarzy miał dobrą.
Dziewczyna skinęła głową.
-Może się do nas przysiądziesz?-Zapytał z uśmiechem, a ona się zgodziła.
W przedziale siedział jakiś znudzony blondyn o szarych oczach, dziewczyna o fioletowych włosach i granatowych oczach oraz szatyn o piwnych oczach.
-To jest Clary-Powiedział Blaise.
W tym momencie fioletowo włosa wstała i przedstawiła się:
-Astoria Greengras.
-Clarissa Vedel-Odpowiedziała Clary z uśmiechem i przytuliła dziewczynę.
Później wstał szatyn:
-Teodor Nott, mów mi Teo-Powiedział i pocałował jej dłoń.
Na samym końcu wstał blondyn:
-Dracon Malfoy-Powiedział z poważnym wyrazem twarzy i skinął jej głową, na co ona odpowiedziała tym samym, po czym usiadła obok Astorii.
-To może wypróbujemy fasolki wszystkich smaków?-Zaproponował Teo, a reszta się zgodziła.
Teo jako pierwszy wziął fasolkę i krzywiąc się, powiedział:
-cytryna
Następna była Astoria:
-oranżada
Blaise:
-Fuu, smakuje jak stare skarpetki
Kolejna miała być Clary. Wyciągnęła z pudełka zieloną fasolkę i już miała ją wsadzić do buzi, gdy Draco ją powstrzymał:
-O smaku wymiocin-Powiedział, a ona wsadziła ją do kieszeni.
-Dzięki-Powiedziała z uśmiechem, na co on ku jej zdziwieniu też się uśmiechnął.
-Nie ma za co. A tak z ciekawości, to po co ci ona?-Spytał.
-Zawsze ktoś może mi podpaść i znaleźć to w swoim talerzu-Odpowiedziała z niewinnym uśmiechem, a reszta się zaśmiała.
Już mieli kontynuować zabawę, gdy drzwi się otwarły i stanęła w nich Pani sprzedająca słodycze:
-Macie na coś ochotę kochaneczki?-Spytała starsza Pani z uśmiechem.
Clarissa kupiła czekoladową żabę i sok dyniowy, po czym zrobiła miejsce dla swoich nowych przyjaciół.
Do zamku przybyli około 12. Clarissa aktualnie czekała wśród pierwszorocznych na przydział, a jej nowi przyjaciele trzymali za nią kciuki.
-Clarissa Vedel-Powiedziała Profesor McGonagall, po czym nałożyła jej na głowę tiarę przydziału.
-hmmm, to dość trudny wybór...-zastanawiała się na głos tiara.
-Pasujesz i do Gryffindoru i Slytherinu, więc gdzie by tu cię umieścić-Zastanawiała się nadal tiara.
Po chwili tiara lekko podskoczyła i krzyknęła:
-Gryf... Slytherin!!!!!!
*Czemu pod koniec zmieniła zdanie?-Zastanawiała się Clary, idąc w stronę swoich przyjaciół.
-Teo, mogę obok ciebie?-Spytała kolegę, a ten z uśmiechem skinął głową.
Siedziała między Teo i Draco, a na przeciwko siedzieli Blaise i Astoria.
Po przemowie, gdy na stole pojawiło się jedzenie, Clary chciała sięgnąć po swoje ulubione ciastko, lecz trafiła na rękę chłopaka, który siedział obok Blaisa i też chciał je wziąść. Poczuła jakby dreszcz, a po minie chłopaka wiedziała że on poczuł to samo.
-Przepraszam-Odpowiedzieli jednocześnie, a chłopak uśmiechnął się i podał jej talerz z jej ulubionymi ciastkami.
-Clary, spodobałaś się bestii Slytherinu-Powiedział jej na ucho Teo.
Clary przyjrzała się wysportowanemu blondynowi o brązowych oczach.
-Czemu bestia?-Spytała cicho Teodora, który właśnie pił sok dyniowy.
-Jak się zdenerwuje to nie panuje nad sobą i lubi samotność.-Odpowiedział jej Teo.
-To Max Freedy, pałkarz Slytherinu, jest na naszym roku-Powiedział jej cicho Draco.
Po uczcie wszyscy udali się do pokoju wspólnego Slytherinu, gdzie Profesor Snape wygłosił krótką mowę o zwyczajach i obowiązkach Ślizgonów, po czym się oddalił.
Clary długo rozmawiała z przyjaciółmi, którzy w końcu postanowili pójść spać. Myślała już że jest sama w pokoju, lecz dostrzegła Maxa siedzącego na fotelu w rogu i czytającego książkę o zielarstwie.
Nie myśląc długo podniosła się z kanapy i podeszła do niego.
-Max, prawda?-Spytała z uśmiechem, a on skinął głową.
-Nazywam się Clarissa Vedel. Mogę się do ciebie dosiąść?-Spytała.
-Myślałem że już ci odradzili zbliżanie się do mnie-Powiedział chłopak, po czym wskazał jej fotel naprzeciwko.
-Sama wyrabiam sobie opinię o innych-Odpowiedziała z uśmiechem, a on też się uśmiechnął.
-Ciekawa lektura, czy z obowiązku?-Spytała, wskazując na książkę.
-Z obowiązku. W zeszłym roku ledwo zdałem. Udało mi się bo pomagałem nosić ciężkie rośliny-Odparł chłopak.
-Mogę ci pomóc-Zaproponowała momentalnie Clary z uśmiechem. Zawsze była dobra w nauce, a zielarstwo i eliksiry to jej pasja.
-Chętnie skorzystam-Odpowiedział chłopak i znów się uśmiechnął.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro