Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

Piper's POV

- O ile dobrze pamiętam, to nie jest droga do domu Liv. Gdzie jedziemy? - Byłam ogromnie szczęśliwa, że Sam mnie posłuchał i wyszedł z domu tak jak mu kazałam. Sama nie wiem czy bym siebie posłuchała na jego miejscu. Ciężko byłoby mi uwierzyć w to, że w środku znajduje się jakiś kryminalista. Pewnie uznałabym to za żart.

- Musisz poznać moich znajomych.

- Liama też mi przedstawisz?

- On...Chyba będziesz musiał trochę poczekać.

- Piper, co się dzieje? Chyba nie powiedziałaś mi o wszystkim, mam rację?

Zayn's POV

- Louis! Gdzie Piper? Miała zrobić kolację. Niall zrobił się głodny.

- To ty marudziłeś przez ostatnią godzinę! - Wypierał się blondyn.

- Ja zapamiętałem to inaczej.

- To chyba masz problemy z pamięcią. - Nagle w salonie pojawił się Tomlinson.

- Siedziała w kuchni. Chciałem jej pomóc, ale się uparła, że zrobi to sama.

- A Harry gdzieś pojechał?

- Siedzi w domu, a czemu pytasz?

- To gdzie jest twój samochód? W garażu go nie ma.

- Jak to nie ma?! - Przeszukaliśmy cały dom, ale nie znaleźliśmy Piper ani kluczyków od samochodu bruneta. Właśnie wyciągałem telefon, aby do niej zadzwonić, kiedy dziewczyna stanęła w drzwiach wejściowych.

- Piper, wróciłaś do kradzieży samochodów? - Zaśmiał się Luke.

- Nagły wypadek, przepraszam. To chyba należy do ciebie. - Brunetka podeszła do Tomlinsona i zwróciła mu jego własność - kluczyki od samochodu. Po chwili do domu wszedł także chłopak. - Chłopcy, to mój siedemnastoletni braciszek. Sam, to jest Louis, Niall, Zayn i Luke.

- Cześć. - Odpowiedzieli chórem.

- A teraz mniej przyjemna część rozmowy. Ktoś był w moim domu. Chyba czegoś szukał.

~ ~ ~

- Chłopaki bierzemy się do roboty, trzeba zacząć działać.

- Znamy miejsce pobytu Maddie. Jej kryjówka służyła za zbiór informacji, ale była też przykrywką. Maddison chciała w ten sposób zyskać na czasie. Tym razem jesteśmy pewni, że to właśnie tam przebywa Maddie. - Hemmings objaśnił nam sytuację. Luke z Ashtonem śledzili dyskretnie Grega, który doprowadził ich do dziewczyny. - Spodziewaliśmy się wielkiej hali, a tymczasem to zwykły domek. W tej okolicy jest pełno działek, na jednej z nich przebywa Maddie.

- Mam część nazwisk gangu, w którym jest ten cały Eric. Teraz wystarczy określić ich położenie i dowiedzieć się, o co im chodzi. - Słowa Caluma utrzymały mnie w przekonaniu, że nie stoimy w miejscu. Jesteśmy coraz bliżej.

- Razem z Hoodem przeszukaliśmy klub, do którego pojechał srebrny Mustang. Nie znaleźliśmy nic poza kartką z adresem. Naszym adresem.

Olivia's POV

Kolejny wchód słońca. Kolejny koszmar w nocy. Wciąż ulatniająca się nadzieja na powrót do domu. Do ludzi, których kocham. Znienawidzony przeze mnie mężczyzna odwiedzał mnie co noc. Najpierw opowiadał mi jak bardzo danego dnia Cody cierpiał, a potem robił ze mną to, co chciał. Byłam jego zabawką i nie mogłam nic z tym zrobić. Pomału przyzwyczajałam się do kaloryfera wbijającego się w plecy, a sznury na nadgarstkach z czasem stawały się coraz mniej uciążliwe. Sprawiałam wrażenie załamanej dziewczyny, która nie stawia już oporu jej porywaczom. Jednak pozory mylą.

Piper's POV

- Pamiętaj Sam, śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. - Wchodząc do kuchni zauważyłam sernik znajdujący się na blacie kuchennym. - Wiesz, im dłużej się zastanawiam...śniadanie chyba może poczekać.

- Placek też. - Zaśmiał się mój brat.

- Nie w tym domu. Uwierz mi, wiem co mówię. Znika szybciej niż mogłoby się wydawać.

- Piper?

- Tak?

- To porwanie Liv to nie wszystko, mam rację? Co takiego się wydarzyło, o czym jeszcze nie wiem?

Calum's POV

Cały dzień szukaliśmy Erica, Sabriny czy srebrnego Mustanga. Jednak nic z tego, ślad po nich zaginął.

- To tylko jeden dzień Cal. Może to zwykły przypadek.

- Ash, jakiś czas temu przestałem wierzyć w przypadki. Nie ma ich. Rozumiesz? Jakby zapadli się pod ziemię, zniknęli.

- Zapadli się pod ziemię... oczywiście! - Irwin wybiegł z salonu, a po chwili wrócił z mapą. - Michael! Harry! Chłopaki! Calum, spójrz. Dokładnie tutaj zaczyna się tunel. Cała siedziba mieści się pod ziemią. Problem w tym, że niektóre wejścia są pozamykane. W ten sposób łatwiej im się ukryć. Nikt tam nie węszy, nawet policja. Wszyscy się boją, że to się zawali, tylko ci najodważniejsi wchodzą i tym samym dołączają do gangu. Jeśli ktoś nie chce dołączyć, nigdy stamtąd nie wyjdzie.

- To oznacza, że mamy na głowie cały gang z podziemi?!

- Nie do końca. Połowa tych ludzi, co się tam znajduje, pewnie nawet o nas nie słyszała.

- Czyli mamy na głowie osobę, która nimi wszystkimi kieruje.

- Tak, to bardziej prawdopodobne.

- Co robimy?

Piper's POV

- Piper! Przemów temu idiocie do rozsądku! - Ashton wydzierał się na cały dom. Przy okazji pewnie budząc każdego dookoła.

- Zaraz wracam. - Spojrzałam na brata i udałam się do salonu, gdzie prawdopodobnie znajdywał się Irwin. - O co chodzi?

- Michael oszalał.

- Ashton, do rzeczy.

- Mike chce dołączyć do gangu, do którego należy ten cały Eric.

- Co?! - W pomieszczeniu zjawił się Hood.

- Będę wtyczką. Dowiem się o co chodzi. - Mike próbował przekonać Caluma.

- Chcesz iść i zdobyć zaufanie ludzi, którzy prawdopodobnie chcą cię zabić?!

- Ktoś musi, Cal.

- Michael nie możesz.

- Coś wymyślimy, jadę po Liama, a ty pilnuj tego idioty, żeby nie zrobił niczego głupiego. - Powiedział Ashton i razem wyszliśmy z domu.

~ ~ ~

- Widzę, że nic się nie zmieniło, wciąż tyle samo dziur w ścianie, a buty Nialla porozrzucane po całym domu. Jednak mam jedno pytanie. - Spojrzałam z zaciekawieniem na mojego chłopaka. - Ten kwiat stał tu wcześniej?

- Tak, Liam. Kiedy się poznaliśmy, on już tu był.

- A co z Zaynem?

- On też już tu był. - Chciałam zażartować, żeby odwrócić uwagę chłopaka od przyjaciela. Malik nie trzymał się najlepiej. Dopóki był zdeterminowany by odnaleźć Liv, nie było z nim aż tak źle. Jednak wszyscy boją się tego, co się stanie, gdy ta determinacja go opuści.

- Payno! Wróciłeś, jak dobrze znów cię tutaj widzieć. - Luke podszedł by przywitać Liama. Ja natomiast postanowiłam poszukać wtedy Zayna. Kiedy upewniłam się, że nie ma go w jego pokoju, wyszłam na korytarz.

- Niall, widziałeś Zayna?

- Wysłał mi przed chwilą sms-a, że poszedł na spacer i mamy się nie martwić.

- Mamy się nie martwić?! Na dworze jest ciemno, a kto wie, czy w krzakach nie siedzi Maddison, która ostatnio jakoś nie jest przyjaźnie do nas wszystkich nastawiona.

- Nigdy nie była.

- Dlaczego on to robi? Nie rozumie, że się martwimy?

- Myślę, że ma po prostu dzień słabości. Pewnie zaraz wróci.

- A z tobą wszystko w porządku? - Spytałam, gdy zauważyłam, że chłopak trzyma w rękach dwa kubki i pije raz z jednego, raz z drugiego.

- Po prostu nie mogłem się zdecydować, dlaczego wszystkich to tak dziwi?!

- Dziwne.

Sam's POV

Siedziałem przed domem i próbowałem sobie poukładać w głowie wszystkie informacje, które ostatnio napłynęły do mojej głowy. W oknie dostrzegłem Piper. Zaparzyła herbatę i usiadła na krześle. Powieki zaczęły jej opadać aż całkowicie jej oczy się zamknęły. Wróciłem do domu i delikatnie zaniosłem ją do łóżka. To krzesło nie wydawało się dobrym materiałem do spania. Liam z Niallem właśnie parkowali pod domem. Moje miejsce do spania było w salonie razem z chłopakami. Przed snem stwierdziłem jednak, że wypiję herbatę, którą zrobiła moja siostra. Kiedy miałem już się kłaść, usłyszałem jakiś szelest przy drzwiach wejściowych. Podszedłem, więc do nich. Drzwi pomału się otworzyły, a do domu wpadł mulat.

- Zayn, piłeś? - W odpowiedzi poczułem tylko rękę na moim barku. Najwyraźniej chłopakowi zakręciło się w głowie. Malik wolno wspiął się po schodach i wszedł do swojego pokoju.

Michael's POV

Od rana zrobiliśmy zebranie w salonie. Dotyczyło ono podziemnej kryjówki, o której mówił Ash. Ja, Calum, Niall i skacowany Zayn siedzieliśmy na kanapie. Styles i Tomlinson zajęli fotele, a Ashton i Luke przemawiali na stojąco.

- Pomysł z wtyczką jest dobry, ale nikt z nas nie może tam iść. Prędzej czy później wpadniemy, to nieuniknione.  - Zaczął Luke. „Świetnie, dobry początek" - pomyślałem.

- Więc kto? - Spytałem. Wszystkie głowy skierowane były na mnie. Ktoś rzucił pomysł, aby spytać o to Logana.

- Logan musi zająć się firmą ojca, a poza tym nie jestem przekonany, że wysyłanie tam brata uprowadzonej przez nich Liv to dobry pomysł. - Ashton odwiódł nas od tego pomysłu.

- Może gdybyśmy wtajemniczyli Jordana to by się zgodził. - Rzucił Harry.

- A ufamy mu? - Spytał Luke, na co odpowiedział mu Calum.

- Liv ufała.

- Nie wiem, to chyba nie jest najlepszy pomysł.

- Jak narazie innego nie mamy. - Powiedział Cal z lekkim smutkiem słyszalnym w jego głosie.

- Więc kto? Ma ktoś jakieś pomysły? - Spytał Irwin.

- Może jednak mógłbym tam pójść.

- Hood, jeśli Mike nie może to czemu niby ty byś mógł?

- Pofarbuję włosy, zmienię styl. - Calum chyba za wszelką cenę próbował znaleźć sposób na odnalezienie Liv.

- To nic nie da. - Jednak Luke nie był przekonany do jego pomysłu. Chyba nikt nie był, lecz Hood wciąż walczył.

- Mogę się nawet ogolić na łyso.

- Nie możemy tak ryzykować, Calum.

- Ja pójdę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro