Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 30




Michael's POV

- Piper, mogę się dowiedzieć, co ty właściwie robisz? - Spytałem brunetkę siedzącą na podłodze, obok doniczki z kwiatem.

- Czyszczę kwiata. - Po mojej lewej pojawił się Niall i także przyglądał się poczynaniom dziewczyny.

- To kwiaty się czyści? - Spytałem.

- To my tu mamy kwiata? - Razem z Pipi spojrzeliśmy znacząco na blondyna.

- Piper! Gdzie jest moja koszula? - Po chwili krzyk Hemmingsa obił nam się o uszy.

- Luke, musisz się bardziej określić. O którą koszulę ci chodzi?

- W kratkę.

- Jakiego koloru?

- Czarno-czerwona.

- Zgaduję, że jest w szafie Zayna.

- Ale stoję przed szafą i jej tam nie ma.

- A otworzyłeś drzwi?

- Piper!

- Dobra, dobra. Już idę.

- Calum, zaczekaj. - Zatrzymałem bruneta. - Masz chwilę?

- Tak, znaczy nie. Muszę spytać Ashtona o Erica Kennedy, a o co chodzi?

- Mam dla ciebie niespodziankę.

- Dużo czasu nam to zajmie?

- Nie, musisz iść tylko ze mną do garażu. - Razem z Hoodem udaliśmy się do pomieszczenia, gdzie znajdywał się mój prezent. Zaczekałem z włączeniem światła. - Jesteś gotowy?

- Clifford, nie mam całego dnia.

- Dobra, dobra. - Całe pomieszczenie wypełniła jasność, a oczom chłopaka ukazały się dwa nowiutkie rowery.

- Co zrobiłeś z Caroline?!

- Wymieniłem ją na dwa nowe rowery, które i tak jeżdżą szybciej od niej. Nie ma za co.

- Jeszcze, ją docenisz.

- Nie śpieszy mi się.

- Jedziesz ze mną na strzelnicę?

- Nie miałeś pogadać z Ashtonem?

- Właśnie dlatego tam jadę. Po drodze wstąpimy do mojego znajomego, do sklepu, na zapleczu trzyma dla nas broń. - Wsiedliśmy na rowery i piętnaście minut później  byliśmy na miejscu.

Calum's POV

Podszedłem do kasy i przywitałem się z brunetem.

- Niezłe cacko, dbaj o nie. - Zaśmiał się Sean.

- O to się nie martw. Widziałeś Clifforda? Przyjechaliśmy tu razem.

- Chyba poszedł po wodę. - Udałem się w stronę lodówki, w której znajdowały się napoje.

- Zmęczyłeś się? Mówiłem, że jeszcze będziesz tęsknić za Caroline.

- Wcale za nią nie tę... - Po sklepie rozniósł się huk. Postać w kominiarce przypierała Seana do regałów. Kilka produktów spadło na ziemię. Chłopak zerwał kominiarkę z postaci, a naszym oczom ukazała się dziewczyna o ciemniejszej karnacji, smukłej twarzy i białych włosach. Wyglądała młodo. Kiedy została zdemaskowana, chwyciła torbę, w której znajdowała się nasza nowo nabyta broń i wybiegła ze sklepu.

~ ~ ~

- Wiesz, kto to? - Patrzyłem na Ashtona z nadzieją, że posuniemy się choć krok do przodu.

- Sabrina Morgan. To była policjantka. Spójrz, ma materiał wybuchowy pod bluzą. Została zmuszona do wykonania napadu.

- Jeden niewłaściwy ruch, a wyleciałaby w powietrze. Razem z nią cały sklep. Wyrzucili ją z policji?

- Sama odeszła miesiąc temu.

- Powód?

- Nie mam takich informacji.

- Cholera, to może być ważne. A Eric Kennedy?

- Przez jego ręce przechodzi połowa kradzionego towaru w tym mieście. Dlaczego pytasz?

- On siedział w srebrnym Mustangu, kiedy byliśmy nad jeziorem.

- Myślisz, że to on porwał Liv?

- Lepiej dla nas, żeby to był on. Jeśli pracuje dla kogoś...

- To znaczy, że mamy większe kłopoty niż myśleliśmy. - Pokiwałem twierdząco głową i skierowałem się do wyjścia.

- Powiadom Luke'a.

- Zaynowi też powiem, nie przejmuj się.

- Ashton? - Chłopak podniósł głowę spod papierów. - Dziękuję. - Na moje słowa otrzymałem tylko słaby uśmiech blondyna. Nareszcie wszystko zaczynało się układać, jednak lepiej to wyglądało, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy kto działa przeciwko nam.

Po wykańczającym treningu razem z Michaelem musieliśmy wrócić rowerami do domu. Wzięliśmy szybki prysznic i położyliśmy się spać. Zamieniliśmy się miejscami, więc teraz Ashton i Luke okupowali kanapę. Nam pozostała podłoga lub dwa fotele. Zdecydowałem się na podłogę, jednak Mike zebrał siły i usiłował przyjąć wygodną pozycję. Niedługo po tym oboje zasnęliśmy.

- Pobuuuudka! Wstawaj, wstawaj, wstawaj!

- Mike, możesz mi powiedzieć, co ty do cholery robisz?! Daj mi spać!

- Oj, Calum. Zayn wczoraj śledził naszego srebrnego Mustanaga i musimy dziś sprawdzić, co go sprowadziło do tego klubu.

- No nie wiem, może chęć napicia się?! - Powiedziałem z irytacją w głosie i opadłem z powrotem na poduszkę.

- Masz pięć minut i widzę cię w ciuchach jedzącego śniadanie w kuchni. - Nie chcąc słuchać dłużej czerwonowłosego, nałożyłem poduszkę na głowę. Kiedy zdecydowałem się faktycznie wstać, podniosłem się i sięgnąłem po telefon. Chciałem udać się w kierunku schodów, jednak coś mnie powstrzymało. Zahaczyłem stopą o śpiwór i przewróciłem się, z powrotem na niego upadając. - Hood, to nie pora na drzemkę. Wstawaj, dalej. Nie będę na ciebie w nieskończoność czekał. Rusz łaskawie tyłek do łazienki. Za dziesięć minut wyjeżdżamy.

~ ~ ~

- Możesz mi powiedzieć, co my tu tak szybko robimy? Do klubu przeważnie chodzi się wieczorami. - Spytałem.

- Dziś to my będziemy włamywaczami.

- Żartujesz?

- Rozejrzymy się tylko.

- A jak ktoś nas zobaczy?

- Od kiedy ty się tak tym przejmujesz?

- Od kiedy mamy już wystarczająco dużo problemów?

- Nie marudź i chodź. - Clifford chwycił mnie za łokieć i pociągnął w stronę budynku.

Piper's POV

- Piper. Zostawiłaś otwarte drzwi, głuptasie. - Głos rozbawionego brata była rzeczą, której naprawdę teraz potrzebowałam. Ale chwila...

- Sam, c-co ty robisz w moim domu?

- Niespodzianka.

- Jezu, drzwi były zamknięte. Uciekaj stamtąd!

- Jak to...

- Sam. Rób, co mówię. Ufasz mi, prawda? Wiem, że brzmi to dość irracjonalnie, ale w moim domu może być kilku bardzo niebezpiecznych ludzi i jeśli stamtąd prędko nie odejdziesz to gwarantuję, że ukręcę ci łeb, jeśli coś ci się stanie. Masz się trzymać jak najdalej mojego domu, zaraz po ciebie przyjadę. - Zakończyłam rozmowę i szybko ruszyłam do salonu, gdzie spodziewałam się zastać któregoś z chłopaków. Luke i Ashton pojechali gdzieś z Zaynem i Niallem. Calum i Michael zniknęli. Liam w szpitalu, a Lou i Harry? - Lou! Louis! Lou! Harry! Hazza do cholery! - Chłopaki siedzieli chyba w pokoju Stylesa. Stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać, wzięłam kluczyki od samochodu Tomlinsona i wybiegłam z domu.

******************************

Witam kochanych czytelników!

Za nami 30 rozdział. Jestem mega podekscytowana, z każdym udostępnionym rozdziałem uśmiech na mojej twarzy się poszerza. Mam nadzieję, że książka wam się podoba. Dziękuję za cierpliwość i postaram się częściej dodawać rozdziały. Zazwyczaj nie wstawiam notek pod rozdziałami, ale jeśli chcecie więcej to proszę pisać w komentarzach :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro