Rozdział 30
Michael's POV
- Piper, mogę się dowiedzieć, co ty właściwie robisz? - Spytałem brunetkę siedzącą na podłodze, obok doniczki z kwiatem.
- Czyszczę kwiata. - Po mojej lewej pojawił się Niall i także przyglądał się poczynaniom dziewczyny.
- To kwiaty się czyści? - Spytałem.
- To my tu mamy kwiata? - Razem z Pipi spojrzeliśmy znacząco na blondyna.
- Piper! Gdzie jest moja koszula? - Po chwili krzyk Hemmingsa obił nam się o uszy.
- Luke, musisz się bardziej określić. O którą koszulę ci chodzi?
- W kratkę.
- Jakiego koloru?
- Czarno-czerwona.
- Zgaduję, że jest w szafie Zayna.
- Ale stoję przed szafą i jej tam nie ma.
- A otworzyłeś drzwi?
- Piper!
- Dobra, dobra. Już idę.
- Calum, zaczekaj. - Zatrzymałem bruneta. - Masz chwilę?
- Tak, znaczy nie. Muszę spytać Ashtona o Erica Kennedy, a o co chodzi?
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Dużo czasu nam to zajmie?
- Nie, musisz iść tylko ze mną do garażu. - Razem z Hoodem udaliśmy się do pomieszczenia, gdzie znajdywał się mój prezent. Zaczekałem z włączeniem światła. - Jesteś gotowy?
- Clifford, nie mam całego dnia.
- Dobra, dobra. - Całe pomieszczenie wypełniła jasność, a oczom chłopaka ukazały się dwa nowiutkie rowery.
- Co zrobiłeś z Caroline?!
- Wymieniłem ją na dwa nowe rowery, które i tak jeżdżą szybciej od niej. Nie ma za co.
- Jeszcze, ją docenisz.
- Nie śpieszy mi się.
- Jedziesz ze mną na strzelnicę?
- Nie miałeś pogadać z Ashtonem?
- Właśnie dlatego tam jadę. Po drodze wstąpimy do mojego znajomego, do sklepu, na zapleczu trzyma dla nas broń. - Wsiedliśmy na rowery i piętnaście minut później byliśmy na miejscu.
Calum's POV
Podszedłem do kasy i przywitałem się z brunetem.
- Niezłe cacko, dbaj o nie. - Zaśmiał się Sean.
- O to się nie martw. Widziałeś Clifforda? Przyjechaliśmy tu razem.
- Chyba poszedł po wodę. - Udałem się w stronę lodówki, w której znajdowały się napoje.
- Zmęczyłeś się? Mówiłem, że jeszcze będziesz tęsknić za Caroline.
- Wcale za nią nie tę... - Po sklepie rozniósł się huk. Postać w kominiarce przypierała Seana do regałów. Kilka produktów spadło na ziemię. Chłopak zerwał kominiarkę z postaci, a naszym oczom ukazała się dziewczyna o ciemniejszej karnacji, smukłej twarzy i białych włosach. Wyglądała młodo. Kiedy została zdemaskowana, chwyciła torbę, w której znajdowała się nasza nowo nabyta broń i wybiegła ze sklepu.
~ ~ ~
- Wiesz, kto to? - Patrzyłem na Ashtona z nadzieją, że posuniemy się choć krok do przodu.
- Sabrina Morgan. To była policjantka. Spójrz, ma materiał wybuchowy pod bluzą. Została zmuszona do wykonania napadu.
- Jeden niewłaściwy ruch, a wyleciałaby w powietrze. Razem z nią cały sklep. Wyrzucili ją z policji?
- Sama odeszła miesiąc temu.
- Powód?
- Nie mam takich informacji.
- Cholera, to może być ważne. A Eric Kennedy?
- Przez jego ręce przechodzi połowa kradzionego towaru w tym mieście. Dlaczego pytasz?
- On siedział w srebrnym Mustangu, kiedy byliśmy nad jeziorem.
- Myślisz, że to on porwał Liv?
- Lepiej dla nas, żeby to był on. Jeśli pracuje dla kogoś...
- To znaczy, że mamy większe kłopoty niż myśleliśmy. - Pokiwałem twierdząco głową i skierowałem się do wyjścia.
- Powiadom Luke'a.
- Zaynowi też powiem, nie przejmuj się.
- Ashton? - Chłopak podniósł głowę spod papierów. - Dziękuję. - Na moje słowa otrzymałem tylko słaby uśmiech blondyna. Nareszcie wszystko zaczynało się układać, jednak lepiej to wyglądało, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy kto działa przeciwko nam.
Po wykańczającym treningu razem z Michaelem musieliśmy wrócić rowerami do domu. Wzięliśmy szybki prysznic i położyliśmy się spać. Zamieniliśmy się miejscami, więc teraz Ashton i Luke okupowali kanapę. Nam pozostała podłoga lub dwa fotele. Zdecydowałem się na podłogę, jednak Mike zebrał siły i usiłował przyjąć wygodną pozycję. Niedługo po tym oboje zasnęliśmy.
- Pobuuuudka! Wstawaj, wstawaj, wstawaj!
- Mike, możesz mi powiedzieć, co ty do cholery robisz?! Daj mi spać!
- Oj, Calum. Zayn wczoraj śledził naszego srebrnego Mustanaga i musimy dziś sprawdzić, co go sprowadziło do tego klubu.
- No nie wiem, może chęć napicia się?! - Powiedziałem z irytacją w głosie i opadłem z powrotem na poduszkę.
- Masz pięć minut i widzę cię w ciuchach jedzącego śniadanie w kuchni. - Nie chcąc słuchać dłużej czerwonowłosego, nałożyłem poduszkę na głowę. Kiedy zdecydowałem się faktycznie wstać, podniosłem się i sięgnąłem po telefon. Chciałem udać się w kierunku schodów, jednak coś mnie powstrzymało. Zahaczyłem stopą o śpiwór i przewróciłem się, z powrotem na niego upadając. - Hood, to nie pora na drzemkę. Wstawaj, dalej. Nie będę na ciebie w nieskończoność czekał. Rusz łaskawie tyłek do łazienki. Za dziesięć minut wyjeżdżamy.
~ ~ ~
- Możesz mi powiedzieć, co my tu tak szybko robimy? Do klubu przeważnie chodzi się wieczorami. - Spytałem.
- Dziś to my będziemy włamywaczami.
- Żartujesz?
- Rozejrzymy się tylko.
- A jak ktoś nas zobaczy?
- Od kiedy ty się tak tym przejmujesz?
- Od kiedy mamy już wystarczająco dużo problemów?
- Nie marudź i chodź. - Clifford chwycił mnie za łokieć i pociągnął w stronę budynku.
Piper's POV
- Piper. Zostawiłaś otwarte drzwi, głuptasie. - Głos rozbawionego brata była rzeczą, której naprawdę teraz potrzebowałam. Ale chwila...
- Sam, c-co ty robisz w moim domu?
- Niespodzianka.
- Jezu, drzwi były zamknięte. Uciekaj stamtąd!
- Jak to...
- Sam. Rób, co mówię. Ufasz mi, prawda? Wiem, że brzmi to dość irracjonalnie, ale w moim domu może być kilku bardzo niebezpiecznych ludzi i jeśli stamtąd prędko nie odejdziesz to gwarantuję, że ukręcę ci łeb, jeśli coś ci się stanie. Masz się trzymać jak najdalej mojego domu, zaraz po ciebie przyjadę. - Zakończyłam rozmowę i szybko ruszyłam do salonu, gdzie spodziewałam się zastać któregoś z chłopaków. Luke i Ashton pojechali gdzieś z Zaynem i Niallem. Calum i Michael zniknęli. Liam w szpitalu, a Lou i Harry? - Lou! Louis! Lou! Harry! Hazza do cholery! - Chłopaki siedzieli chyba w pokoju Stylesa. Stwierdziłam, że nie będę im przeszkadzać, wzięłam kluczyki od samochodu Tomlinsona i wybiegłam z domu.
******************************
Witam kochanych czytelników!
Za nami 30 rozdział. Jestem mega podekscytowana, z każdym udostępnionym rozdziałem uśmiech na mojej twarzy się poszerza. Mam nadzieję, że książka wam się podoba. Dziękuję za cierpliwość i postaram się częściej dodawać rozdziały. Zazwyczaj nie wstawiam notek pod rozdziałami, ale jeśli chcecie więcej to proszę pisać w komentarzach :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro