Rozdział 22
Olivia's POV
Jaka ja byłam głupia. Ktoś mnie śledzi, a ja wychodzę sobie na spacer wieczorem, gdy jest ciemno. Sama. Mama zawsze powtarzała, żeby nie chodzić samej po nocy, ale przecież kto by jej słuchał? Najgorsze było to, że wciągu ostatnich dni wyżywałam się na wszystkim, co się rusza...i nie tylko. Stłuczony przeze mnie wazon pozbierał Zayn, który padł także moją ofiarą. Cały czas chodziłam i coś tłukłam, zbijałam, rozsypywałam, rolzewałam, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. W końcu musiałam na kimś wyładować złość. Kiedy dowiedziałam się o śmierci taty, nie potrafiłam tego przyjąć na spokojnie. Z wiedzą, że mój brat oraz chłopak to przede mną ukrywali. Jednak z drugiej strony wiem, że jedyne, czego dla mnie chcą to szczęścia. Zabawne, trochę im to nie wyszło. Siedzę w jakiejś furgonetce i nie wiem, co będzie dalej. Jednak mam przeczucie, że niedługo poznam mojego prześladowcę.
Zayn's POV
- Wiedziałem, że z tego nie wyniknie nic dobrego. - Byłem wściekły sam na siebie, nie powinienem niczego ukrywać przed Olivią, a tym bardziej śmierci jej ojca.
- Co miałem powiedzieć? Cześć liv, nasz tata nie żyje?!
- A chciałeś, żeby tak się dowiedziała?! I tak byś musiał jej o tym powiedzieć!
- Ej! Chłopaki! Spokojnie, co się stało? - W salonie pojawił się Calum.
- Olivii tata miał wypadek samochodowy. Zginął na miejscu. Usłyszała jak o tym rozmawialiśmy i wściekła się, że nic jej nie powiedzieliśmy. Nie dziwię się. - Wytłumaczyłem Hoodowi całe zajście.
- Ale gdzie ona teraz jest?
- Wybiegła z domu.
- Jak to wybiegła? Sama? A jak coś się jej stanie?! - Chłopak skierował się momentalnie w stronę drzwi wejściowych.
Calum's POV
Wybiegłem z domu i zastanawiałem się, w którą stronę mogła się udać blondynka. Nie wiem, co mną wtedy kierowało. Poczułem, że powinienem iść w lewo i tak też zrobiłem. Rozglądałem się na wszystkie strony i dopiero teraz zauważyłem, że pada deszcz. Nie przejąłem się tym zbytnio i biegłem wzdłuż ulicy. Coś przykuło moją uwagę. Obok niewielkiego krzaczka leżała torba. Rozejrzałem się dookoła, ale nie znalazłem jej właścicielki. Poczułem tylko łzy nachodzące do moich oczu. Miałem ochotę wbiec do domu i nawrzeszczeć na Zayna i Logana, ale tylko pogorszyłbym sprawę. Musiałem usiąść i się uspokoić zanim wygarnąłbym im, że to wszystko przez nich. To nie ich wina, ale gdyby tylko któryś z nich pobiegł za nią. To wszystko mogło wyglądać inaczej. Żałowałem, że nie zszedłem po schodach szybciej. Czasu nie cofnę. Wstałem z krawężnika i rozejrzałem się jeszcze raz za jakąkolwiek wskazówką. Jakikolwiek znak. Nie znałem Olivii zbyt długo, ale zdążyłem naprawdę ją polubić. Właściwie to przywiązałem się do niej w pewien sposób. Została po niej tylko torba.
Wróciłem do domu, po drodze spotykając całego mokrego Zayna, co oznaczało, że też jej szukał.
- Logan pojechał do domu, w razie jakby tam się pojawiła.
- Zayn. Nie jestem taki pewien, czy się gdziekolwiek zjawi.
- Jak to? - Podałem chłopakowi torbę, którą sam wcześniej znalazłem. - Może jej wypadła?
- Zostawiłaby dokumenty, telefon.
- Działała pod wpływem chwili.
- Dzwonię po Luke'a.
~ ~ ~
- Logan powiedział, że rozmawiał z Jordanem i twierdził, że Olivia miała dziś jakąś nieprzyjemną sytuację z Nickiem. To może być on. - Zayn rozpoczął naszą burzę myśli.
- A co z Maddie? Przecież groziła, że coś jej zrobi. - Luke był naprawdę przybity całą tą sytuacją. Powrót jego siostry oznaczał tylko kłopoty.
- Ja bym się skupił najpierw nad srebrnym Mustangiem. Nie wiemy kto jest właścicielem, Liv nie zapamiętała rejestracji. Zawsze pojawiał się na chwilę. - Stwierdziłem i zająłem miejsce na kanapie.
- Może to samochód Maddie. - Wtrącił Mike.
- Wątpię.
- Nie możemy wykluczyć takiej opcji.
- W całym Londynie jest masa takich samochodów. To nie musi być ona.
- Ale kto inny? Przecież nikt nie miał powodu, żeby robić jej krzywdę albo ją porwać. Nick jeździ innym samochodem.
- Mogę go przez jakiś czas śledzić. Sprawdzę z kim się zadaje, nie musiał działać sam. - Zaproponowałem. - Ale muszę mieć auto.
- Dam ci mój samochód. - Zayn wreszcie podniósł wzrok z podłogi na mnie, co było dobrym znakiem.
- Ja z Ashtonem możemy wybadać, gdzie chowa się Maddie.
- Liam, mógłbyś pogadać z Piper? Może się z nią kontaktowała. - Powiedział Zayn, a Payne wstał z kanapy, żeby zadzwonić.
- Telefon został w torbie, ostatnie połączenie było kierowane do Ciebie.
- Nie możemy siedzieć i czekać.
- Po policję też nie możemy zadzwonić. Maddie jest nie obliczalna. Znajdzie sposób, żeby nas wszystkich wsadzić za kratki.
- Michael ma rację, każdy nasz ruch to może być krok w przód dla Maddie.
- Teraz najważniejsza jest Olivia. Ash, załatw mi podsłuch. Odwiedzę dom Nicka pod jego nieobecność. Najlepiej jakbym miał jeszcze dostęp do jego rozmów telefonicznych. Wtedy będę miał pewność, że niczego nie przegapię.
- Dzięki, Calum. - Uśmiechnąłem się słabo do Zayna i zwróciłem się do chłopaków.
- Od jutra zaczynamy działać. Musimy być niewidoczni, ale w ciągłym kontakcie.
- Dokładnie, jeśli wydarzy się coś ważnego to od razu informujemy pozostałych. - Luke dokończył moją wypowiedź. - Teraz idźcie się wyspać. Jutro o siódmej pobudka.
- Zayn, mógłbyś mi dać plan Olivii, ona jest z nim w klasie. - Chłopak nic nie odpowiedział i dalej patrzył na swoje dłonie. - Zayn.
- Co? Jasne, jutro o siódmej pobudka.
- Pytałem, czy dasz mi plan Liv.
- Tak, tak. Pewnie.
- Będzie dobrze. Znajdziemy ją.
- Nie w tym rzecz.
- Więc o co chodzi?
- O to, że zlekceważyłem wszystkie podejrzenia. Nie przejmowałem się nimi, dopóki nic się nie stało. Może gdybym zareagował szybciej...gdybym nie dał jej wtedy wybiec z domu. Byłem zły na Logana, że kazał mi ukrywać przed nią śmierć ojca, ale powinienem pomyśleć nad konsekwencjami. Mogłem to przewidzieć.
- Zayn, nie jesteś wszechwiedzący. Nikt z nas nie jest.
- To wszystko to moja wina. Teraz nawet nie mogę pomóc.
- My siedzimy w tym znacznie dłużej od ciebie. Nie możesz się za to wszystko obwiniać. Nie możesz się poddać, teraz trzeba działać.
- Dziękuję Calum, jestem wam wszystkim bardzo wdzięczny. To, co robicie...
- Pamiętaj, że możesz na nas liczyć. Wiem, że zrobiłbyś wszystko by nam pomóc i to samo dotyczy Olivii. Teraz tylko musisz dojść do siebie. Musisz szukać wskazówek, pobawisz się w detektywa. Znasz Maddie bardzo dobrze, tak samo Liv. Każda drobna poszlaka może być bardzo ważna.
- Nie znam Maddie tak dobrze, jak ci się wydaje. Znałem zupełnie inną osobę. Myślisz, że gdybym wiedział, że notorycznie zabija ludzi to bym się z nią związał? Luke bardzo mi wtedy pomógł. Był młodszy ode mnie, a podejmował tak ważne decyzje. Wsadzić siostrę do więzienia czy nieznajomego chłopaka? Nie miał czasu na pozbieranie się. Myślisz, że ja sobie poradzę?
- Ja to wiem. Myślisz, że dla mnie było łatwe ciągłe ukrywanie się? Nigdy nie wiedziałeś, czy Maddie nie wparuje do mieszkania z bronią. Czekaliśmy tylko na sygnał Luke'a i zabieraliśmy najbardziej wartościowe rzeczy z budynku, Michael czekał w samochodzie pod blokiem. Teraz to dla mnie rutyna. Kto wie, jak długo tu zostaniemy? Do tej pory mieliśmy na głowie tylko znajomych Maddie, ale teraz ona wróciła. Powinna siedzieć jeszcze kolejne pięć lat, ale najwyraźniej cela jej się znudziła.
~ ~ ~
- Ash, masz dla mnie sprzęt?
- Tak, trzymaj. Bardzo wyczulony mikrofon, czuła antena, trwała bateria. Podłożysz pod siedzenie, a on w życiu tego nie znajdzie. Z resztą sobie poradzisz.
- Dzięki, powiedziałeś reszcie, co się stało?
- Niall jest załamany, Lou i Harry też nie najlepiej to przyjeli.
- Gdzie jest Mike? Przyda mi się.
- Jestem, o co chodzi?
- Pojedziesz ze mną. Chyba przejrzę papiery w szkolnym sekretariacie.
- Dobra, wsiadam do samochodu, a ty wieź sprzęt i w drogę.
- Jasne. - Michael zabrał kluczyki od auta i wyszedł.
- Trzymaj, uważajcie na siebie. - Ashton podał mi worek, w którym zapewne znajdywała się broń. Niechętnie ją zabrałem i zwróciłem się do chłopaka.
- Bądźcie bezpieczni.
~ ~ ~
Podłożyliśmy pluskwę do samochodu Nicka i czas był na moją misję. Michael został w samochodzie, a ja poszedłem do szkoły. Byłem już w budynku, więc zadzwoniłem do Mike'a, żeby włączył komputer. Miał się włamać do systemu, złamać kod i wyłączyć kamery. Brzmi niezbyt banalnie, ale dla nas to nic trudnego, a szkolne zabezpieczenia to łatwizna. Ashton takie rzeczy robi z zamkniętymi oczami. Zaśmiałem się w myślach na to, że nawet chwilę przed przestępstwem mam tak dobry humor. Równo z dzwonkiem dostałem sms-a, że mogę zaczynać. Musiałem się wyrobić podczas przerwy, żeby podejrzenia padły na uczniów. Nie zamierzałem narobić bałaganu, ale lepiej być ostrożnym. Po drodze wpadłem na Piper. Ułatwiła mi sprawę, mówiąc, że któraś z nauczycielek potrzebuje kobietę siedzącą w sekretariacie. To wcale nie było zaplanowane, jednak wszystko idzie zgodnie z moim planem, a nawet lepiej. Wszedłem do sekretariatu i przeszukałem kartotekę, wszystkie dokumenty, nawet te na komputerze. Nic złego na jego temat nie znalazłem, oprócz kilku bójek i zalania sali lekcyjnej. Miałem jedną ważną rzecz, która ułatwi nam poszukiwania - jego adres. Wyszedłem z pokoju, a gdy wsiadłem do samochodu, Michael z powrotem włączył kamery.
- Masz coś?
Niall's POV
- Luke! Ile razy ci mówiłem, że masz płacić za swoje paczki?!
- Przecież nic nie zamawiałem.
- Jak to? - Otworzyliśmy pudełko i znaleźliśmy w nim kartkę z napisem: Pięć lat mnie nie było. Teraz wróciłam i zemszczę się za każdy rok spędzony w więzieniu. Olivii tata już nie żyje, kto ma być następny? Twój wybór.
- Cholera.
- I pomyśleć, że ja za tą przesyłkę zapłaciłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro