Rozdział 16
Piper's POV
- Pomogę wam. Louis do mnie pisał.
- Dlaczego nie zadzwonił na policję?
- Zayn sam wam kiedyś o tym powie. Teraz nie ma na to czasu, chcesz tu stać i rozmawiać czy powiesz mi gdzie oni są?
Zaprowadziłam chłopaka pod sklep, w którym znajdowali się nasi znajomi.
- Schowaj się za mną. - Powiedział blondyn, chwycił mnie za rękę i wbiegł do sklepu, wyciągając broń. Niebieskooki skierował pistolet w stronę osoby trzymającej Olivię. - Puść ją! - Zamaskowany mężczyzna nie reagował, więc chłopak strzelił w podłogę, blisko stóp włamywacza, jednak zrobił to tak, aby ich nie dotknąć. - Powiedziałem, że masz ją puścić. - Olivia opadła na podłogę, chciałam do niej podbiec, ale przed chwilą poznany mi chłopak chwycił mój nadgarstek. - Puść broń. Ty też. - Blondyn skierował pistolet na mężczyznę przypierającego Tomlinsona do ściany. Oboje wyrzucili broń, a blondyn puścił moją rękę na znak, że mogę podbiec do przyjaciółki. Louis uwolnił Zayna i pracownicę sklepu, a następnie przykuł do kaloryfera włamywaczy.
- Co z tamtą dwójką? - Spytałam, gdy opuściliśmy pomieszczenie.
- Alarm, który włączyłaś, powinien zwrócić uwagę ochroniarzy. - Wytłumaczył Louis i zwrócił się do blondyna. - Dzięki Luke.
- Nie ma sprawy.
~ ~ ~
Siedziałam w salonie, dochodząc do siebie po całym tym zajściu. Zayn usiadł obok mnie i wpatrywał się we mnie z troską. Wewnątrz byłam rozstrzęsiona. Bolał mnie brzuch od uderzenia, ale nie to chodziło mi teraz po głowie.
- Kim jest Luke? - Spytałam, gdyż to pytanie nurtowało mnie od środka.
- To mój znajomy.
- Dlaczego nie mówisz mi prawdy? - Odłożyłam kubek z ciepłą herbatą i chwyciłam bruneta za rękę. - Dlaczego Tommo nie zawiadomił policji? Zayn, kim był ten chłopak?
- Rok temu spotykałem się z pewną dziewczyną. Poprosiła mnie, żebym zawiózł ją z jej przyjaciółmi do domu ich przyjaciela. Długo nie wracali, więc postanowiłem wejść do środka. - Usłyszałam załamanie w jego głosie, ale chłopak kontynuował swoją wypowiedź. - Na podłodze leżał martwy chłopak...wokół niego było pełno krwi. Jego ciało było posiniaczone, a pomiędzy oczami znajdował się pocisk. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem, tłumaczyłem ją na każdy możliwy sposób. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że to mogła zrobić ona. Jednak taka była prawda. Po chwili do domu wtargnęła policja. Oczywiście podejrzenie padło na mnie i o to jej właśnie chodziło. Wiedziała, że tam wejdę. Nie znaleźli dowodów, a ja miałem świadka. Maddie miała brata, on wszystko widział. Zeznawał przeciwko niej... tego dnia widziałem ją ostatni raz. Wiem, że chce się zemścić na bracie, więc ten także musiał przywyknąć do broni, krwi czy bomb. To okropne. Chciał mi tylko pomóc, a teraz rzadko bywa w mieście... musi się ukrywać. Louis nie dzwonił na policję, żeby nie pogorszyć obecnej sytuacji. Cały czas mają mnie na oku. Maddie próbowała mnie wrobić w zabójstwo tego chłopaka. Chłopcy mi wtedy bardzo pomogli, ale ciągle mogę liczyć na Luke'a. Stracił swoje spokojne życie w wieku dziewiętnastu lat. Wszystko się zmieniło, stracił siostrę, którą tak bardzo kiedyś kochał, Maddie nasłała na niego kumpli i teraz żyje w wiecznym strachu. Jest w niebezpieczeństwie, ale wystarczy telefon od któregoś z nas, a pojawi się najszybciej jak tylko potrafi. Zawsze przyjedzie, gdy go potrzebujemy. Gdyby potrzebował pomocy zrobiłbym wszystko by mu pomóc.
- Zayn, tak strasznie cię przepraszam. Ja...
- Nic nie wiedziałaś Olivia. Nie przepraszaj, nie masz za co.
- Jak on sobie z tym radzi?
- Dla Luke'a to już rutyna. Ucieczka weszła w codzienność. Ostatnio coraz częściej pojawia się z chłopakami w Londynie, podobno Maddie wpakowała się w kłopoty i jest w więzieniu. Cały czas musi być ostrożny, ale ma nadzieję, że to koniec. Wszyscy łudzimy się, że Maddie się poddała.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, pochłonięci myślami. Podskoczyłam, gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i momentalnie spojrzałam do tyłu.
- Louis, w końcu rozwalisz te drzwi, a ja nie będę płacił za nowe. Co się stało? - Zayn spojrzał na zdenerwowanego przyjaciela. Tommo zawsze trzaskał drzwiami, gdy był wściekły.
- Problemy związane z bankietem.
- A konkretniej?
- Taylor tam będzie.
- Jej ojciec jest zaproszony?
- Taa... Jej obecność nigdy nie wróży niczego dobrego, a zwłaszcza jeśli chodzi o Harrego.
- Może nie przyjdzie.
- Wierzysz w to? Tam, gdzie jej tatuś jest także ona. No nieważne. Luke mówił, że wpadnie z chłopakami pod koniec tygodnia.
- Jeśli chcą się u nas zatrzymać na jakiś czas to chyba trzeba kupić kolejną kanapę. Najlepiej trzy.
- Niall chyba założy kłódkę na lodówkę, gdy będzie tutaj Calum. Dobra idę spać, wam też radzę. Dobranoc.
- Dobranoc. - Odpowiedzieliśmy chórem, a brunet udał się na piętro.
~ ~ ~
Po szkole obiecałam odwiedzić znajomą, która jest na stażu w szpitalu. Przechodziłam obok mojego ulubionego sklepu, więc postanowiłam do niego wejść. Kupiłam sobie kilka rzeczy, które podobały mi się już od dawna, w dodatku dostałam szóstkę ze sprawdzianu z biologii, a tata dostał bardzo duże zlecenie. Ten dzień zapowiadał się świetnie. Słońce świeciło, a ja spacerowałam z uśmiechem od ucha do ucha. Ruch na ulicach był mały, co jakiś czas mijałam równie szczęśliwe osoby. „Czyli nie tylko ja mam dobry dzień." - pomyślałam. Zatrzymałam się przy pasach, gdyż zbliżał się jakiś srebrny samochód. Chowałam właśnie telefon do kieszeni, kiedy zorientowałam się, że osoba siedząca na miejscu pasażera opuściła szybę. Z auta wypadła koperta. Po chwili srebrny Mustang odjechał z piskiem opon. Lekko zdezorientowana podniosłam białą kopertę, zawahałam się, ale otworzyłam ją. W końcu nic się chyba nie stanie. W środku była kartka.
,, Wpadłaś w oko nieodpowiedniemu chłopakowi."
Chodzi o Zayna? To ostrzeżenie czy raczej groźba? Kim była osoba, która siedziała za szybą? Zayn ma wrogów? - te pytania nie dawały mi spokoju. Zmartwiłam się, ale postanowiłam jak najszybciej udać się do szpitala, w głębi duszy miałam nadzieję, że Kelli poprawi mi humor. Gdy weszłam na oddział od razu dojrzałam przyjaciółkę, dziewczyna rozmawiała z lekarzem. Stała do mnie tyłem, dzięki czemu mnie nie widziała. Kiedy zakończyła rozmowę, podbiegłam do niej i zakryłam jej oczy.
- Zgadnij kto to!
- Olivia, przecież wysłałaś mi sms-a jak wyszłaś ze szkoły, że już idziesz.
- A ty musisz o wszystkich tak pamiętać?
- To było dziesięć minut temu!
- No dobra, dobra. Opowiadaj, co u ciebie słychać?
Zayn's POV
Od kiedy Liam poznał prawdę, cały czas jest jakiś rozkojarzony. Trudno mu się dziwić. Z dnia na dzień człowiek się nie dowiaduje, że jego martwy ojciec żyje i w dodatku od kilku lat jest praktycznie obok niego. Już pomijając fakt, że jego matka ukrywała to przed nim, żeby go chronić, a on spowodował wypadek samochodowy, w którym Liam oczywiście ucierpiał... Wszystko ostatnio było jakieś dziwne. Olivia także zachowywała się jakoś inaczej, coś ją trapi? Po odwiedzinach swojej znajomej w szpitalu postanowiła do nas wpaść. Siedzieliśmy w salonie z Niallem, Liamem i Piper, a Harry i Louis postanowili zrobić kolację. Oczywiście pomysł ten przypadł do gustu Niallowi i nie mógł się doczekać, kiedy dostanie coś do jedzenia...zaraz po tym jak skończy jeść swoje ciasteczka. Nigdy nie mogłem pojąć jego apetytu. Je więcej niż cała nasza czwórka.
- Komuś herbaty? - Spytała Olivia, a Liam i Piper podnieśli ręce na znak, że mają ochotę na herbatę.
- Pomogę ci. - Zaproponowałem i z blondynką udaliśmy się do kuchni.
- Harry! Nie tym nożem kroi się cebulę!
- Co to za różnica?!
- Duża, nie chce ci się nawet ruszyć po inny nóż. Czasem jesteś taki leniwy...
- Zachowujecie się jak stare małżeństwo. - Stwierdziła Olivia, a ja w zupełności się z tym zgodziłem. Louis i Hazza zawsze byli nierozłączni i to się chyba nigdy nie zmieni. Wiecznie się kłócą o jakieś drobnostki, ale po chwili złość mija i znów wszystko wraca do normy.
- Nikt nie kupił herbaty, prawda? - Otworzyłem szafkę, w której zawsze znajdowała się herbata i zobaczyłem pusty pojemnik.
- Co teraz?
- Melisa? - Liv spojrzała na mnie ze zdziwieniem. - No co?! To jedyne co mamy.
- Nawet kawy nie macie?
- Mówiłem ci, że o czymś zapomnieliśmy! - Tomlinson rzucił w Harrego pomidorem.
- Ale to ty miałeś listę! - Chłopak o lokowanych włosach trafił ogórkiem w nos bruneta.
- Którą ty pisałeś! I nie było tam herbaty i kawy! - Papryka powędrowała na sam środek czoła Harrego.
- Koniec! Już! Wynocha z kuchni! Zaraz nic nie zostanie. Obiecaliście pizzę Niallowi! Nie chcę być na waszym miejscu, jeśli jej nie dostanie! - Powiedziałem i wygoniłem chłopaków z kuchni. Miałem tylko jeden cel - Niall musi dostać pizzę. Kochamy tego głodomora, ale jak nie dostanie jedzenia to jest nie do zniesienia.
- Chwytaj za pomidory kuchareczko! - Olivia usiadła na blacie i rzuciła mi fartuszkiem w brzuch. Przewiesiłem go sobie przez ramię i zwróciłem się do blondynki.
- Chcesz być cała w mące?! To do roboty! - Dziewczyna otworzyła szeroko oczy, zeskoczyła z blatu i zaczęła mi pomagać.
Liam's POV
Siedzieliśmy z przyjaciółmi w salonie i oglądaliśmy jakiś film. Nikt tak naprawdę nie zwracał uwagi na telewizor, wszyscy byli skupieni na rozmowie, którą prowadziliśmy.
- Gabi nie może być z Jacem, ona ma być z Jackiem! Eric będzie z Kendall i wszyscy będą zadowoleni. - Harry z Piper wykłócał się o związki bohaterów serialu, który przed chwilą leciał w telewizji.
- Nie, nie, nie. Eric będzie z Gabi, a Kendall z Jacem.
- Yyy, Olivia? - Zauważyłem blondynkę, która kieruje się na górę. - Gdzie idziesz?
- Po gaśnicę. Chyba nie sądziłeś, że dam wam tu zrobić pizzę bez odpowiedniego zaopatrzenia. - Roześmiałem się na słowa przyjaciółki, ale ona mówiła całkiem poważnie. Poszła na górę i wróciła z czerwoną butlą.
- Boisz się, że znów coś spalimy? - Spytał rozbawiony Zayn opierający się o framugę drzwi od kuchni. Po chwili w całym pomieszczeniu pojawił się dym. - Słusznie się bałaś. - Stwierdził i szybko wrócił do kuchni.
~ ~ ~
Olivia's POV
Wyszłam ze szkoły i szukałam samochodu Zayna, kiedy zauważyłam znajome auto na parkingu. Srebrny Mustang zaparkował na wprost wejścia, więc był dobrze widoczny. Przez wczorajszy wieczór zupełnie zapomniałam o tej kopercie. Brunet w okularach przeciwsłonecznych opierał się o maskę samochodu i patrzył się w moim kierunku. Odwróciłam się i wolnym krokiem szłam w przeciwnym kierunku. Zerknęłam szybko do tyłu i zauważyłam, że chłopak idzie za mną, więc przyśpieszyłam kroku, ale on zareagował tak samo. Biegłam. Nie wiedziałam czego on ode mnie chce, ale przestraszyłam się. Nie wiem, czy słusznie. Nie znałam go, więc moje przypuszczenia były mieszane. Nie zwalniałam, biegłam prosto przed siebie, kiedy poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Podskoczyłam i odwróciłam się nerwowo. Zayn stał przede mną zmartwiony. Spojrzałam ostatni raz na parking, ale samochodu już tam nie było.
- Wszystko dobrze? Dlaczego biegłaś? Przestraszyłaś się czegoś? - Zayn był zaskoczony moim zachowaniem, martwił się o mnie.
- Tak, zapomniałam podręcznika od biologii. Pójdę do szafki, zaraz wracam. - Skłamałam, sama nie wiem dlaczego. Nie chciałam mu mówić nic o tej kopercie, a przede wszystkim nie chciałam go martwić. Poszłam do łazienki i dałam upust emocjom. Łzy płynęły mi po policzkach, ale tego właśnie potrzebowałam w tej chwili. Otarłam mokrą twarz i poprawiłam rozmazany tusz. Wyjęłam z plecaka podręcznik, który ''zostawiłam w szafce" i udałam się na zewnątrz. Chłopak siedział na ławce i czekał na mnie, gdy mnie zauważył, uśmiechnął się i wstał, by podejść bliżej. Wtuliłam się w chłopaka i dałam mu buziaka w policzek.
- Możemy iść.
Zayn's POV
- Niall, on a była...przestraszona. Wyglądała jakby się czegoś bała. Ona płakała.
- Jesteś pewien? Może to tylko tak wyglądało.
- To dlaczego by biegła?
- Czego mogłaby się bać? Na pewno jakiś chłopak się do niej nie uśmiechnął i nie pokazał swoich kłów.
- Za dużo filmów się naoglądałeś, stary.
- Gdzie teraz jest Liv?
- U przyjaciółki. Mam prośbę. Mógłbyś po nią o 18 pojechać? Ja muszę jechać do szpitala, Waliyha dziś wychodzi do domu.
- Jasne, o to się nie martw.
Olivia's POV
Właśnie wychodziłam od Kelli. Naprawdę ją podziwiam, jak można mieszkać na czwartym piętrze? Brunetka mieszka w dość starym bloku, w którym nie ma windy. Teraz wiem, czemu tak rzadko ją odwiedzam. Myślałam, że się przewrócę pod jej drzwiami, gdy się wreszcie do nich doczłapałam. Najwidoczniej muszę popracować nad kondycją. Zatrzymałam się na chwilę i wyciągnęłam telefon, żeby odczytać sms-a, którego przed chwilą dostałam. Dość długo go szukałam, więc światło automatycznie zgasło. Akurat znalazłam telefon, kiedy światło się zapaliło...Zaraz, jak to się zapaliło?! Nie ruszałam się, więc nie mogłam zapalić światła. Obróciłam się, ale nikogo tam nie było. ,, Olivia, ogarnij się, jesteś przewrażliwiona." - pomyślałam. Odczytałam wiadomość od Nialla, że już czeka pod blokiem. Ruszyłam korytarzem w stronę schodów, kiedy usłyszałam kroki. Przyśpieszyłam nieco kroku, a osoba, która szła za mną zrobiła to samo. W końcu zaczęłam biec, a postać w kominiarce i kapturze na głowie, która mnie goniła, napewno nie miała dobrych zamiarów. Zbiegałam po schodach najszybciej jak potrafiłam. W końcu moje czoło zetknęło się z czymś twardym, gdy postanowiłam wreszcie spojrzeć przed siebie. „Oczywiście, bo ty zawsze musisz na coś wpaść!" - w mojej głowie toczyłam monolog wewnętrzny. Spojrzałam w górę i ujrzałam znajomą blond czuprynę.
- Co się stało?
- Chodź! - Krzyknęłam i pociągnęłam chłopaka w dół schodów.
Zejście nam trochę zajęło i to kolejny powód, dla którego nigdy nie będę mieszkała na czwartym piętrze. Tak na wypadek, gdyby ktoś mnie śledził. Zawsze jest bliżej do wyjścia z budynku. To sobie na pewno zapamiętam. W końcu schody się skończyły i wybiegliśmy z bloku. Od razu pociągnęłam chłopaka w stronę czerwonego, sportowego samochodu, który należał do Tomlinsona.
- Olivia! Co się dzieje?!
- Nie ma na to czasu, po prostu chodź.
Wsiedliśmy do samochodu i od razu kazałam chłopakowi ruszać. Zdążyłam spostrzec, że na parkingu nie było srebrnego samochodu, którego ostatnio często widuję. Nie wiedziałam, gdzie się kierujemy. Myślałam tylko o tym, że kimkolwiek jest ta osoba, powinna przestać. To się źle skończy. W głowie miałam najgorsze scenariusze. Spojrzałam za okno i na blondyna, który właśnie parkował.
- Moja ulubiona kawiarnia?
- Nasza ulubiona kawiarnia.
Weszliśmy do środka, zajęłam miejsce przy stoliku, a Irlandczyk zamówił kawę i usiadł naprzeciwko mnie.
- Olivia, co się dzieje?
- Niall... ja się boję.
- To wiem, ale czego się boisz? Mi możesz powiedzieć.
- Wiem.
- To czego się boisz?
- Wczoraj, jak szłam do szpitala, podjechał samochód i wyrzucił kopertę, w której była ta kartka. - Podsunęłam ją chłopakowi, żeby mógł ją zobaczyć i kontynuowałam. - Dziś widziałam ten samochód pod szkołą, a teraz jakiś chłopak w kominiarce mnie gonił.
- Dlaczego nic nie mówiłaś? Przecież zrobilibyśmy wszystko...
- Nie chciałam was martwić. Ostatnio nikt nie jest sobą, ale wszyscy udają, że jest dobrze. Po tej nieudanej kradzieży... Czekaj! Może to wszystko była sprawka Maddie! Chciała wrobić Zayna w kradzież, żeby się zemścić.
- Nie sądzę. Posunęłaby się o wiele dalej. Ta cała kradzież to zbieg okoliczności. Bardziej mnie martwi to, że faktycznie ostatnio dzieje się z nami coś niedobrego, a twój prześladowca tego wcale nie ułatwi.
- Właśnie dlatego nie chciałam wam nic mówić. Niall, wiem, że to głupie, bo pewnie sama sobie nie dam rady... Ja po prostu nie rozumiem, co się wokół mnie dzieje. Nie chciałam was w to wciągać. - Chłopak wstał, obszedł stolik, usiadł obok mnie i mocno do siebie przytulił.
- Masz rację. To było głupie. - Zaśmialiśmy się oboje, po czym dźgnęłam go łokciem w bok.
- Teraz powinieneś powiedzieć, że jestem bezpieczna i wszystko będzie dobrze. Na pewno nie powinieneś tego mówić.
- A podobno to ja oglądam za dużo filmów. - I tak oto Niall Horan poprawił mi humor. Nic nie musiał robić, wystarczyło to, że przy mnie był.
- Jesteś prawdziwym przyjacielem, wiesz?
- Już dawno pogodziłem się z faktem, że nie jestem robotem. - Chłopak znów oberwał z łokcia i podniósł ręce w geście obronnym.
- Dziękuję.
- Będziesz bezpieczna, obiecuję. - Blondyn jeszcze bardziej przybliżył się i pocałował mnie w czubek głowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro